Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
GABINET BENJAMINA VERITY II
Gabinet Benjamina Verity, zlokalizowany jest na pierwszym piętrze prestiżowej kancelarii prawnej. Pomieszczenie jest przestronne i dobrze oświetlone, dzięki dużym oknom skierowanym na południe. Pod jedną ze ścian stoi obszerna miękka kanapa w kolorze beżu, a dalej dwa fotele i stolik kawowy, najczęściej wypełniony magazynami prawniczymi. To tam świętowane są sukcesy i prowadzone nieco mniej oficjalne negocjacje. Naprzeciwko, tuż pod wysokim regałem, pełnych ksiąg prawniczych, znajduje się imponujące dębowe biurko z czarnym wygodnym fotelem. Na komodzie z tyłu, za zamykanymi drzwiczkami, znajdują się też dogmaty kościelne, które pomagają w pracy adwokata diabła.
[ukryjedycje]
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Charlotte Williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
18 kwietnia 1985 roku
We czwartki w porze lunchowej zazwyczaj przygotowuje się do popołudniowych zajęć. Przegląda notatki, ćwiczy inkantacje, odrabia prace domowe, jednak nie dziś. Tym razem umówiła się z poważnym panem prawnikiem i to nie w sprawie wyciągania jej z tarapatów. No, może trochę.
Podczas ich ostatniego spotkania doszła do wniosku, że Benjamin jest całkiem przystojny. Na nieszczęście ma żonę, całkiem inteligentną oraz piękną, jednak wychwyciła już z jej strony niejedno krzywe spojrzenie. Czyżby tak bardzo wierzyła w niechęć Hudsonów do Williamsonów? Ben zaś przyjaźnił się z Barnabym, do niej też odnosił się przyjaźnie, nawet jeśli ostatnio widzieli się w mało optymistycznych warunkach. Zaimponował jej swoim profesjonalizmem i rzeczowym podejściem do sprawy. W oczach Charlotte jawi się jako dojrzały, acz niepozbawiony ikry mężczyzna. Tacy, jak on, mają swoje za uszami — tylko które z tych grzechów chciałaby poznać jako pierwsze? Stojąc obok niego wyczuwała jakże intensywnie hipnotyczne nuty perfum. Zachęcały, aby stanąć jeszcze bliżej, dotknąć zgięcia szyi, zanurzyć się bez końca; ciekawe jak on zachowałby się w takim momencie? Kiedy czegoś prawdziwie pragnie? Wystarczy wysnuty naprędce plan, by z łatwością się tego dowiedzieć; należy sięgnąć po moc siły wyższej.
Na piersi na w miarę przyzwoicie wyciętym dekolcie spoczywa niepozorny naszyjnik w kształcie drobnego serduszka. To w nim drzemie moc Ram Izad, demonicy, jaka wyciąga na powierzchnię wszelkie niewypowiedziane, głęboko w duszy skryte pragnienia. Mieszcząca się w drobnej, skórzanej torebce zapalniczka, to Zahun, demon zazdrosnych kochanków, który ściąga ból głowy oraz niechęć do małżonka w momencie, gdy o nim pomyśli. Charlotte ma nadzieję, że taki zestaw w połączeniu z uprzejmie przedstawionymi argumentami pozwoli jej osiągnąć to, co zaplanowała.
Profesjonalna sukienka w kolorze głębokiej czerwieni ma rozkloszowaną, sięgającą nieco ponad kolano spódnicę. Cienkie pończochy, pantofle na niewysokim obcasie, włosy związane w grzeczny, niski kok. Kiedy przekracza próg kancelarii ma na sobie także grzeczny uśmiech, lecz tańczące w zielonych tęczówkach ogniki zdają się mówić coś innego.
- Dzień dobry, czy można? - pyta, zatrzymując się w uchylonych drzwiach do gabinetu. Puka przy tym dwukrotnie we framugę i zagląda do środka. Pokój okazuje się być bardzo przyjemnie urządzony, wręcz zachęcający do spędzania w nim czasu. Czyżby już wkrótce miała okazję być tu częściej? - Bardzo ci dziękuję, że zgodziłeś się ze mną spotkać, rozumiem, że jesteś bardzo zajęty pracą. - Czy i na to się pisała? Wielogodzinną pracę pod czujnym okiem Benjamina, który dał się już pokazać z profesjonalnej strony. Nie ma jednak innego wyboru, jak zwrócić się do niego. Sztab wyborczy Williamsona w towarzystwie Richarda jest znacznie gorszą wizją spędzania każdego dnia. Nie dość, że znosiła go przez całe dzieciństwo, teraz również będzie musiała się z nim użerać? - Przyniosłam ci coś w ramach osłodzenia dnia. To żadne przekupstwo - zastrzega od razu, przekładając z jednej ręki do drugiej papierową torbę z logotypem znanej piekarni i wręcza ją Benjaminowi. Charlotte rzadko kiedy tam bywa, ograniczając swoją dzienną dawkę słodyczy do dżemu na porannej kanapce, jednak kiedy chodzi o rozpieszczanie siebie, zawsze wie, czego sobie zażyczyć. Wyciąga do niego pakunek ze schowanym weń kawałkiem czekoladowego ciasta o rozpływającym się w ustach kremie, wspaniałym biszkopcie, przekładane wiśniami w syropie i obsypane drobinkami złota. Nie, to żadna łapówka.
Charlotte Williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Ona. Ona — Charlotte. Ona — młoda. Ona — niedelikatna. Ona — nieroztropna. Marionetka z przeszytymi przez wojnę ustami, której słowa grzęzną w gardle, gdy próbuje wypowiadać je zbyt szybko, zbyt głośno, zbyt-. Kobiety takie jak ona, ona, ona — echo rozbrzmiewało, gdy ostatnie spojrzenie skierował na otrzymany przed 3 dniami list — nie mają prawa do głosu. Mają prawo sądzić, że posiadają wolę i sumienie, mogą zachłysnąć się upragnioną wersją siebie, w której pojęcie sprawiedliwości otacza przyjemne rodzinne zdjęcie, na którym zamiast uśmiechów widnieje tradycja. Kobiety takie jak ona są niebezpieczne w tej swojej uległości wobec systemu, są gorączkowe i krwawe, niczym mięso, które nieodpowiednio długo paliło się w ogniu Piekielnym. Gdyby otworzyć jej brzuch, zewsząd trysnęłaby krew. Kobiety takie jak ona są gorączką nocy letniej i otchłanią zimowej, tej ciemnej i drastycznej w swojej istocie. Kobiety takie jak ona świat mają u swoich stóp, ale tylko ostra jak krawędź ostrza szpilka mogłaby przebić go na wylot.
Kobiety takie jak ona mają jedną wadę.
Jest ich zbyt mało.
Verity w całym swoim uwielbieniu do piękna, tradycji i czystości, młodą Williamsonównę postrzegał niczym cień Barnaby'ego. Młoda dziewczyna jeszcze chwilę temu była dzieckiem wpatrującym się w Barnaby'ego jak w obrazek — teraz zaś kobietą. Niegdyś rozwrzeszczaną smarkulą, której obecność kojarzyła się tylko z panią Williamson (starszą, serdecznie pozdrów mamę, Barney) napomykającą najstarszemu synowi „zaopiekuj się nią”. W istocie — ten nie złamał danego słowa, udowadniając to choćby listem z końca marca, który miał rozpętać Piekło.
W dobrym tego słowa znaczeniu.
Cień czerwonej sukienki zjawił się w drzwiach wraz z odpowiedzią: „znajdę dla ciebie czas w czwartek, po 1”. Cień czerwonej sukienki nie stanowił odpowiedzi na odwieczne pytanie: co znaczy odpowiedzialność w wydaniu młodej dziewczyny? Co znaczy odpowiedzialność dla kobiety takiej jak ona?
W jej wieku Benjamin dosypywał prochów do szklanki z drinkiem Audrey — nieprzyjemny ból głowy na samą myśl o jej istnieniu, był potwierdzeniem efektu domina, które rozpoczęło się wraz z zeszłorocznym wrześniem, szklanką krwi na kaflach łazienki i zimnem bijącym z jej twarzy, wszystkie próby ratowania tego świata ostatnie trzaskały się o ostre krawędzie policzków — tylko po to by potem własną dobrocią i miłosierdziem ocalić ją od upokorzenia. W jej wieku Benjamin posypywał stoły w kształt stanu Maine albo literkę H - ve ri tas, byli tej uczelni pisani — krzycząc „jestem nieśmiertelny”.
Charlotte, miło cię widzieć — z pierwszym puknięciem podniósł wzrok, z drugim ciało z krzesła, z trzecim już zapinał marynarkę, podchodząc do dziewczyny, aby uścisnąć jej dłoń w tym jakże kurtuazyjnym geście szacunku.
Coś w głowie szumiało, coś huknęło — czy to efekt chronicznego zmęczenia, pracy w nienormowanych godzinach, średnio obejmujących 2/3 doby, czy zbyt szybko wypalony papieros, którego dym jeszcze unosił się nad biurkiem w formie szarej chmury? Nad wyraz roztropny, teraz nie mógł powstrzymać się by wzrokiem — tylko na chwilę, tylko na moment, tylko na ułamek sekundy — sięgnąć jej bioder, jej talii, jej piersi.
Proszę, usiądź — gestem lewej dłoni Verity wskazał klientce kanapę, gdy akurat do gabinetu weszła jedna z sekretarek, proponując kawę.
Odczekanie krótki moment aż panna Williamson wybierze swój napój, było najprostszą zasadą etykiety. Sam kiwnął głową — wiedziała doskonale, że kawa dla Benjamina o tej godzinie ma być czarna, mocna i podana białej porcelanie.
Sam rozsiadł się na fotelu naprzeciwko, znów klasycznym gestem rozpinając guzik marynarki.
Jak miałbym się nie zgodzić? Powiedziałem ci przy naszym ostatnim spotkaniu, że będę cię reprezentował. To znaczy, że będę zawsze wtedy, kiedy będziesz mnie potrzebować — spódnica odsłaniająca kolano wywołała krótkie drżenie palca, jakby ten rwał się, by przejechać po nim, eksplorować kształt, zawiesić się na moment na tym calu skóry po lewej.
Wystarczyła minuta, może dwie, by na stoliku pomiędzy kanapą a fotelem pojawiło się zamówienie — obsługa kelnerska spisała się na medal, zaraz potem zamykając starannie drzwi do gabinetu. Takie spotkania zawsze były poufne, a żaluzje na przeszklenie w nich musiały zostać zasłonięte. W tym gabinecie podejmowano zbyt wiele negocjacji, zbyt wiele rozmów.
Twój list był, cóż, co najmniej osobliwy. Jeśli mam przez to rozumieć, że zamierzasz wziąć na siebie odpowiedzialność za śmierć Abernathy'ego i oddać się w ręce wymiaru sprawiedliwości, to stanowczo ci to odradzam. Nie zrobiłaś nic złego, a my mamy ogromne szanse na zwycięstwo, o ile sprawa trafi do sadu kapłańskiego. Na razie się na to nie zapowiada — wolał uprzedzić nieroztropny pomysł, o ile na taki właśnie miałaby wpaść Charlotte przejawem głupiego honoru. — Czy chodzi o coś zupełnie innego?
Przełknięcie śliny, która smakowała jakoś inaczej, zbiegło się z kolejnym spojrzeniem, tym razem na dekolt, na drobny wisiorek w kształcie serca, kontrastujący z czerwienią sukienki, na to złamanie skóry na obojczykach.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Charlotte Williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Uścisk dłoni ma miękki, acz stanowczy, idealny — jak sam Veirty. Prezentuje się dokładnie tak, jak się tego spodziewała — nienagannie. Jej dotychczasowi mężczyźni nie przykładali wielkiej wagi do wyglądu, eleganckiego ubrania czy dobrze przystrzyżonego zarostu. Benjamin reprezentuje zupełnie inną klasę mężczyzn, jakiej dotychczas nie przyszło jej eksplorować. Co na takich działa, gdzie należy dotknąć, by przeciągnąć strunę?
- Czarną, bez cukru - zupełnie nieświadomie wybiera to, co on, lubując się wyłącznie w gorzkiej kawie. Zazwyczaj nie zaparza jej sama, wysługując się innymi. Lucy ma niesamowity wręcz talent do zjawiania się z filiżanką, kiedy akurat Charlotte jej potrzebuje. Sama do ekspresu zagląda głównie zarywając nocki z podręcznikiem na dzień przed egzaminem.
Zajmuje miejsce na kanapie, kładąc torebkę obok i zakłada jedną nogę na drugą. Brzeg czerwonej sukienki podsuwa się ku górze, odsłaniając obleczone w pończochę udo niemal do połowy, jednak Charlotte zdaje się nie zwracać nań uwagi — z nieuwagi czy umyślnie? Nadal prostuje swoje plecy, tym razem splata dłonie ze sobą i układa je na kolanie. Ściśnięty lekko pod naporem łokci biust uwydatnia się pod materiałem sukienki pod wpływem kolejnego zmyślnego zagrania. Subtelność, nienachalność, stanowczość — złote przykazania, jakie jeszcze nigdy jej nie zawiodły w przypadku słodkiej manipulacji.
- Kiedy dostrzegam wartość danej rady, zatrzymuję ją - odpowiada, nie zrażając się poruszeniem tematu Abernathy’ego. O czym innym mógłby pomyśleć, skoro to o nim rozmawiali poprzednim razem? - Nie mam zamiaru zmieniać ustalonych z tobą zasad. - Z Blair nie widziała się od dnia przesłuchania, a choć często miała ochotę, by do niej napisać, nie zrobiła tego. Nie spytała o przebieg jej rozmowy, nie powiedziała, że ma zakaz, by się z nią widywać. Jeśli Scully jest główną podejrzaną w sprawie o to, co się stało z Marshallem, oznacza, że Czarna Gwardia nadal nie ruszyła się w sprawie Sługi Jedynego. Do tej pory jeszcze wątpiła w to, czy gwardzistom rzeczywiście zależy na rozwiązywaniu niewyjaśnionych spraw, ale dziś coraz bardziej umacnia się w przekonaniu, że działają wyłącznie na rzecz Kościoła oraz Kręgu. Benjamin zresztą sam jej o tym mówił; nie uwierzyła.
- Przychodzę, bo potrzebuję twojej pomocy. Wydarzenia na uniwersytecie mocno mną wstrząsnęły, potrzebowałam trochę czasu, aby się z tym oswoić - przybiera nieco poważniejszy ton. Półtora miesiąca, by przyzwyczaić się do myśli, że poderżnęła gardło koledze. - Zmusiło mnie to do zastanowienia się nad sobą, nad tym, kim jestem i co sobą reprezentuję. Uświadomiłam sobie, że późno zaczęłam wchodzić w dorosłość, nie do końca się z nią godząc, a teraz nie pozostaje mi nic, jak nadrobić. - W tym roku ma skończyć dwadzieścia cztery lata, ostatni rok studiów, podjęcie poważnych decyzji. Nie wie jeszcze, czy zamierza sięgać po Alfę i Omegę; czy aż tak pasjonuje się demonologią, by poświęcić jej całe życie? Co z przygodami, nowymi doświadczeniami? Poznawaniem ludzi, zwiedzaniem ciekawych miejsc? Przekraczaniem wszelkich granic. Ma okazję rozejrzeć się pobieżnie po pokoju i dostrzega kilka ciekawych elementów, od dogmatów kościelnych po potężne biurko. Ciekawe, czy jest wygodne? Szybko powraca wzrokiem do Benjamina, okala jego jasne tęczówki i mimowolnie zwilża wargi. - Chcę zapewnić sobie lepszy start. Uznałam, że z bratem nie dojdę tutaj do porozumienia, stąd moja obecność u ciebie.
Nie pochyla się jeszcze po filiżankę, a opiera o oparcie kanapy i bierze głębszy oddech. Nie przypuszczała, że ta rozmowa może być tak trudna. Uświadomienie sobie potrzebnych zmian przyszło nagle, zrozumiała, że nikt za nią nie podejmie tej decyzji.
Charlotte Williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Audrey była szczęściarą, która w żaden sposób nie potrafiła uszanować błogosławieństwa, jakie spadło na jej lichą osobę, gdy Benjamin Verity (drugi tego imienia), postanowił wziąć sobie ją za żonę. Każda by była i każda miała o tym śnić — nazwisko, ogolona szczęka, ułożone włosy, garnitur krojony na miarę i błysk w oku, nie pozostawiał złudzeń. Audrey Hudson dostałą w swe jasne dłonie największy skarb tego miasta, wybujałe ego mężczyzny, gotowego zranić dla niej wszystkich wokół.
Obserwował młodsze pokolenia, kręcąc głową z niedowierzaniem, na idiotyzm studentów, którzy nie potrafili chować się ze swoją zabawą. Nieogolone policzki, wygniecione kołnierzyki i papieros trzymany między kciukiem a palcem wskazującym — banda oprychów, czyhająca na życie młodych i pięknych. Jeśli zastanowić by się nad tym głębiej, wcale nie dziwiło, że panna Williamson wciąż panną jest. Charlotte była świadoma swoich zalet, odsłoniła je razem z udem, gdy czerwona sukienka powędrowała o kilka centymetrów w górę, ot tak. Od niechcenia. Właściciel tego gabinetu tak często mierzył się z własną potrzebą, odwracając wzrok — co sprawiało, że dzisiaj nie był w stanie? Na widowni żadnego widza, na scenie ta dwójka, walcząca spojrzeniem o zwycięstwo. Masz problem, Charlotte. Ja zawsze wygrywam.
Cieszę się. Wiedziałem, że jesteś roztropna — żadnego sarkazmu.
Głupi klienci byli najczęstszą przyczyną upadków wielkich orędowników, a Benjamin nie miał zamiaru się poddać, nawet jeśli miałby wyjaśniać to siłą, Barnabym, Richardem i — nawet — Arthurem. Charlotte sama zdawała sobie sprawę z odpowiedzialności za własny los. Powód został więc zagadką — ustalona wersja zdarzeń nie potrzebowała zmian ani usprawnień, wyjaśnili sobie wszystko, co mieli. Blair Scully zostanie kozłem ofiarnym, a jej przyjaciółka (była) bohaterką. Ktoś musi przegrać, aby wygrać mógł ktoś, a miejsce najmłodszej Williamsonówny to tron, nie cela. Po dziadziusiu.
Słuchał w ciszy, upijając z białej filiżanki łyk parzącej niczym lawa kawy.
Jej słowa to enigma. Tajemnica. Sekret. Poczuł, jakby zdradzała go, jakby próbowała otworzyć wszelkie przeszłe sejfy, wyciągnąć na światło dzienne swoją prawdę. Słońcem był on, każdą chmurą i deszczem, całym wszechświatem, który teraz okalał dziewczynę spojrzeniem. Nie był już w stanie nie dostrzec dekoltu, nie wciągnąć głębiej powietrza, gdy nawilżona skóra jej kolana błysnęła odległym światłem. Każde ciepło i dobro łamały się w garści, chwytane w pięść. Mógłby to samo zrobić z jej skórą. Złapać tak mocno, by zobaczyć, jak spod jasnej i gładkiej karnacji ta wypuszcza drobinki krwi, jak pęka i rozpoławia się, aby pokazać kości. Każdy jej kawałek musiał kryć jakiś sekret — kryła go cała rodzina; czy wystarczy zajrzeć głębiej i wyssać z niej życie, żeby otrząsnęła się ze snu?
Jej słowa to enigma, ale Benjamin wcale nie słucha.
Akt 2: Benjamin wstaje z fotela. Podchodzi do biurka, chwyta za słuchawkę.
Nie łącz mnie z nikim, przesuń następne spotkanie — wypowiedziane do telefonu, to tylko potwierdzenie zasłoniętych zasłon. — Wybacz, spodziewam się, że ta rozmowa może zająć nam więcej czasu, niż planowałem — dodaje z łagodnym uśmiechem, znów odchodząc od biurka (wygodne, chcesz sprawdzić?). Tym razem nie usiadł już na fotelu, zajmując miejsce na szerokiej kanapie. Dostatecznie blisko, by czuć jej zapach i ten dziwny magnetyzm, który w absurdalny wręcz sposób, przyciągał do jej obrazu. Dostatecznie daleko, by nawet palcem nie musnąć jej uda. — Takie decyzje wymagają wielkiej odwagi i samorefleksji. Jesteś już dużą dziewczynką, a czas się nie zatrzyma, ale nie wiem, co mam przez to rozumieć, Charlotte? Czego ode mnie potrzebujesz?
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Charlotte Williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Charlotte jest wciąż panną, bo ciężko na to zapracowała. Stała się mistrzynią w oszukiwaniu, wodzeniu za nos, składaniu fałszywych obietnic. Odroczenie zamążpójścia wiązało się z dwukrotnymi zaręczynami, oba skazane były na porażkę. Nie widzi się w roli żony, tak jak i nie widzi na horyzoncie nikogo, kto nadawałby się na jej męża. Już nawet przestała szukać, niejako pogodziła się z wizją ślubu z kimś absolutnie przypadkowym. Na pewno jej nie powstrzyma przed spełnianiem własnych pragnień.
Roztropność jest zaś cechą, której nie przypisałaby sobie nigdy. Zdroworozsądkowa i twardo stąpająca po ziemi, jak najbardziej. Może nie wszystkie z pomysłów Charlotte wydają się osobom postronnym logiczne, czy potrzebne, ale jej życiem rządzi wieczny chaos. Do tej pory poddawała w wątpliwość, że jeszcze kiedyś wyjdzie na prostą, ale wizyta u Benjamina jest pierwszym krokiem w kierunku dopasowania się do zasad, przed którymi tak długo uciekała. Nie podobał jej się ten plan i nie do końca podoba nadal, lecz skoro w końcu nadeszła ta chwila, ścieżkę te obierze na własnych warunkach.
Odprowadza go wzrokiem do biurka, powstrzymuje się przed wstaniem z kanapy dołączeniem do niego. Blat, gdyby nie zastawiony dokumentami, mógłby być wygodny. Na samą myśl o sprawdzeniu tego doświadczalnie oblizuje wargi. Trzymanie się w ryzach nie przychodzi tak łatwo, jak zakładała. Początkowo od niej ucieka, widzi odsuwający się na bok wzrok - to zwykłe skrępowanie czy już pruderia? Teraz wyłapuje każde spojrzenie Benjamina, jakie sunie po jej sylwetce, wymownie zatrzymując się w miejscach, na wyeksponowaniu których jej zależy. Dzięki zaklętemu w wisiorku demonowi im dłużej przebywa w jego towarzystwie, tym silniej działa przyciągająca aura. Nęci go subtelnie, nadal zgrywając niewiniątko. Z zadowoleniem przyjmuje zmniejszenie dystansu (kanapa też mi odpowiada).
Mówi niskim głosem, którego melodyjność wybrzmiewa w uszach i zapada w pamięć. Chce, aby mówił, nieważne co, byleby hipnotyzował ją dalej. Nie lubi określenia dziewczynka, ale ten jeden raz może mu wybaczyć. Poza tą drobną gafą raczej zwraca się do niej w sposób poważny. Williamson ceni sobie tych, którzy traktują ją jak dorosłą. Na resztę się złości i rzuca klątwy.
”Czego ode mnie potrzebujesz?” Tych spraw są dwie, ale jedna musi jeszcze chwilę zaczekać.
- Potrzebuję pracy. Jestem gotowa zacząć choćby zaraz. - To pierwszy raz w życiu Charlotte, gdy musi zacząć myśleć o doświadczeniu zawodowym. Demonologia jest jej pasją, studiowana od najmłodszych lat fascynuje po dziś dzień. Tylko czy to wystarczy, by zrobić z niej sposób na życie? Nadal nie ma żadnych konkretnych planów na najbliższe lata. Został jej jeszcze rok na Tajnych Kompletach, co zrobi ze sobą dalej? Układa dłonie na kolanach i delikatnie naciąga materiał spódnicy o kilka centymetrów. Ot, dla niepoznaki. - Możesz sam określić, do czego mogę się przydać. Robić mogę wszystko, w zależności od wymaganych kompetencji. Jestem dobrze zorganizowana i cenię sobie terminowość - mówi pewnym tonem, nie mając problemu z tym, by podkreślić swoją wyjątkowość. - Nie mam dużego doświadczenia z prawem, ale szybko się uczę. Porządkowanie dokumentów, odbieranie połączeń, skuteczne upominanie osób zalegających z uzupełnieniem pism. - Nie ma co się na początek przemęczać, odpowiada jej chociażby parzenie kawy. - Poza tym jestem wytrawną zaklinaczką demonów, więc swoje usługi mogłabym zaoferować także na tym polu - podkreśla, jakby jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy. Zależy jej na tej posadzie, zrobi wszystko, byleby nie wylądować w sztabie z Richardem.
Charlotte Williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Była w jego typie; jeśli by zastanowić się nad tym głębiej, ten wcale nie był tak rozległy, jak śmiałyby twierdzić plotkarskie periodyki, gdyby tylko ktoś pozwolił napisać im subiektywną prawdę. Była w jego typie, bo miała w sobie naturę wychowanej w bogactwie kobiety, która ponad własną wartość ceni sobie tylko własny sukces. Nie chodziło o Hermès, perfumy Diora, czy kolczyki Tiffany & Co. To szacunek do tradycji, łamanie przykazań przeszłych pokoleń i przesuwanie granic pod swoją modłę — społeczeństwo dzieliło się na warstwy, a to, co najpiękniejsze zawsze wypływało na górę. Benjamin nie wierzył w chowanie zalet w duszy. O ile w ogóle miałby duszę. O ile ona miałaby duszę. Była w jego typie, z całą tą swoją niezależnością, przesłodzonym buntem i głębokim przekonaniem, że absolutnie wszystko na tym świecie po prostu jej się należy. Własny sukces — tak zwany — Audrey osiągnęła w małżeństwie, Valentina w chwili, w której rozpuściła włosy jako ledwie cień w przygaszonym hotelowym świetle. Wniosek? Prosty. Benjamin Verity to synonim sukcesu.
Jaki sukces miał czekać na Charlotte?
Społeczny? Klapa marynarki odsunęła się, gdy lekkim ruchem oparł się plecami o kanapę, uprzednie odstawiając na stół filiżankę kawy.
Naukowy? Spojrzenie wróciło do dziewczyny (kobiety?), głaszcząc ją jakby od niechcenia, gdy mówiła dalej.
Polityczny? Lekki uśmiech pojawił się po słowach „potrzebuję pracy”.
Rodzice nie wypłacają ci już kieszonkowego?
Nie była zdesperowana, a jednak coś w jej osobie twierdziło, że — cytując — potrzebuje. Biada tym, którzy potrzebowali czegoś od Veritych, Verity zawsze odbierze sobie co jego. Rachunki należy wyrównywać.
Nie odjął od Charlotte wzroku, gdy drobna sylwetka odziana w rozjuszające kolory, wydawała się jakby bliższa. Nie przysunął się przecież, więc czemu w ustach zaschło, a biodra chciały poruszać się w jednostajnym rytmie. Przyspieszając, zwalniając, potem tłumacząc się przed samym sobą w lustrze, że gdyby nie więzy krwi, to Richard i Barnaby już ustawiliby się do niej w kolejce. Na krótką chwilę słowa nawet rozmyły się, bo długie palce lewej dłoni podążyły ot tak — od niechcenia — w jej stronę. Nie kontrolował tego, bo jakby? Oczy utkwione w jej oczach, ręka — jakby nie jego — stopniowo przesuwała się bliżej, tak, aby ciepło bijące z jej uda — specjalnie to zrobiła, prawda? Specjalnie pokazywała kolano, jakby wyznaczała ścieżkę, prawda? — dostało się do męskiej skóry.
Wysoki sądzie, to ona mnie uwiodła. Chwyciła w swoje szpony i przekonała, że muszę ją dotknąć.
Palec wskazujący zatrzymał się może 3 centymetry od jej kolana.
Szukasz stażu? — przełknięcie śliny odcięło zbędne emocje, chociaż ta grupa mięśni w okolicach lędźwi zaczęła rytmicznie pulsować. — Zatrudniamy prawników tylko po Harvardzie, potrzebowałabyś tytułu JD, to co najmniej trzy lata. Są jeszcze role asystenckie, tam powinna wystarczyć ci administracja albo chociaż historia czy politologia — tłumaczył spokojnie głębokim tonem, uśmiechając się tak, jakby wcale nie chodziło mu o pracę. Jej też nie. — Masz fundusz powierniczy, a gdyby nawet ktoś cię wydziedziczył, to wiedziałbym o tym wcześniej. Z tego, co mi wiadomo, nie dałaś swojej rodzinie powodów, by odbierać ci zapasu gotówki. Nie potrzebujesz pracy. Ty ją chcesz — próbował rozpracować, co tak naprawdę czaiło się na podniebieniu Charlotte. — Chcesz ją więc to uczucie znacznie gorsze niż potrzeba, bo jeśli czegoś chcesz, to za wszelką cenę to dostaniesz, prawda? — przysunął się znów o kilka centymetrów, nawet nie próbując ukryć tego faktu.
Taka okazja nie trafia się codziennie.
Jakby zamroczony — nie odpowiadając za własne czyny (tłumaczenie wystarczające w sądzie; nie zamierzał się tłumaczyć), od niechcenia wyciągnął dłoń w przód, już nie cofając jej. Palcami sunąc od ten linii, gdzie kończyła się sukienka niżej, aż nie mógł dosięgnąć pomimo wyciągniętej ręki. Nieświadom? Niesprzecznie ze swą potrzebą, ale bez kontroli? Przełknięta ślina znów odcięła ten moment, gdy szybko cofnął rękę, mrużąc kilka razy oczy, jakby próbował się przebudzić. To alkohol? Wypił ledwie dwie szklanki koniaku, poranna kreska pozwoliłaby na kolejnych sześć i to do 6 po południu.
Wydawało mi się, że coś — zaczął, by po krótkiej pauzy powiedzieć proste kłamstewko — pobrudziło ci skórę. Zawsze znajdę tu dla ciebie przestrzeń, Charlotte. Przyznaję, że od niedawna zacząłem rozglądać się za nową asystentką, ale to nie jest i nie będzie praca twoich marzeń. Kancelaria nie potrzebuje demonów, chroni nas prawo — zamierzał wybrać się z zamówieniem później. Można na fakturkę?Mogłabyś umawiać spotkania, niszczyć dokumenty, przypominać mi o ważnych sprawach, ale... — zawsze było jakieś ale. To ale spoczęło na moment na dekolcie, by znów wrócić do jej twarzy. — Musiałabyś mi udowodnić, że mogę ci ufać.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Charlotte Williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Liczy się z tym, że wchodząc do paszczy lwa, godzi się na pozostanie na jego łasce. Nie ma wątpliwości, że sięga po ryzyko, ale to właśnie ono napędza Charlotte do podążania przed siebie bez żadnego wahania. Tym mocniej ją napędza, nastawiając na odkrycie nieznanego, na nową przygodę, której bezsprzecznie pragnie. Urozmaicenie codzienności, pole do spełnienia, cele do osiągnięcia. Nie od razu zobaczyła w nim potencjał, ale od kiedy tylko przekroczyła próg tego gabinetu, tylko utwierdzała się w przekonaniu, że dobrze wybrała.
- Masz rację, chcę tej posady - odpowiada mu uśmiechem, kiedy z łatwością przychodzi mu jej przejrzenie. Stara się być oczywista i bezpośrednia, nie pozostawiając wiele przestrzeni na domysły. - Nie przychodzę tu ze względu na finanse. Poszukuję perspektyw, chcę zrealizować się w miejscu, które mi to umożliwi. Jestem chętna do dalszego rozwoju i szybko się uczę. - Jest pewna swego, przeświadczona o własnej wyższości, gotowa do realizacji wyznaczonych zadań. Kolejne wytyczne są konkretne, dla Charlotte wręcz nieosiągalne. Nie ma kompetencji, by zająć wysoką pozycję w kancelaryjnej hierarchii, wszak nigdy dotąd nie myślała o prawie jako pomyśle na życie. Idea ta wykiełkowała w głowie spontanicznie i była nią tak zachwycona, że nie doszukiwała się potencjalnych problemów. Dopuszczała myśl, że Benjamin się nie zgodzi, że podejdzie doń zdroworozsądkowo i sprowadzi ją na ziemię, nie pozostawiając złudzeń. Spodziewała się, że może ugnie się odrobinę przez wzgląd na znajomość z jej braćmi, że zdecyduje się na litość wobec młodej, bezbronnej studentki, która popełniła w życiu kilka błędów, a która chce wyjść na prostą. Jakże mógłby jej tego odmówić? Williamson nie zamierza jednak pozostawiać niczego przypadkowi, decyduje się na nieznaczną pomoc, by mieć pewność, że zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby dopiąć swego.
Z zadowoleniem dostrzega, jak nieznacznie minimalizuje między nimi dystans. Wzrok mimowolnie wodzi za dłonią Verity’ego, która w zadziwiająco prosty sposób sprawia, że krew w żyłach pędzi w szybszym tempie, a mięśnie brzucha zaciskają się w ekscytacji. Słowa usprawiedliwienia są zbędne, zaklinaczka momentalnie wyczuwa kłamstwo, doskonale zdając sobie sprawę z tego, co za nim stoi. Jego gest jest subtelny, lecz bardzo wymowny. Od razu widać, że wzbrania się jeszcze przed kolejnym krokiem, czekając tylko na dodatkową zachętę.
- Zrobię wszystko, byś nie żałował tej decyzji. - Prawie wszystko, ale to pozostawia w niedopowiedzeniu. Wszelkie sekrety będą z nią bezpieczne. Cechuje ją lojalność, zwłaszcza gdy ma do czynienia z kimś, kto traktuje ją poważnie. Tego właśnie poszukuje w życiu, ludzi, którzy ją docenią, dostrzegą potencjał i pomogą w jego oszlifowaniu. Zamierza udowodnić Benjaminowi, że może na nią liczyć.
To wtedy niecierpliwość bierze górę, a pozostawiony przez męską dłoń ślad na skórze pali wciąż gorącem, wołając o więcej. Zwraca się ku niemu i bez pruderii przysuwa bliżej, pozwalając, by ich kolana zetknęły się ze sobą. Domagały się tego od samego początku, nie było już powodu, by to dłużej odwlekać.
- To nie wszystko ze spraw, z jakimi dziś do ciebie przyszłam. Mam jeszcze jedną prośbę i wiem, że możesz mi w tym pomóc. - Głos Charlotte jest wciąż pewny i zdecydowany. Zamierza być bezpośrednia do cna, sięgająca po to, czego chce. Nie ma w niej żadnego zawahania, zdaje się kontrolować sytuację i iść podług wytyczonego przez siebie planu. Opór jest zbędny, zostanie momentalnie zbyty i odrzucony bez żadnych dyskusji.
Kobieca dłoń ląduje na udzie Benjamina i sunie ku górze po jego wnętrzu. Nachyla się ku niemu, odurzając swoim zapachem i bijącym od ciała ciepłem. Pomimo przestronnej przestrzeni gabinetu, powietrze staje się gęste, uniemożliwiające głębszy oddech. Przesuwa leniwym spojrzeniem po gładko ogolonym policzku i zatrzymuje na ustach, których dotyku tak bardzo chce doświadczyć. Niech kładzie się na jej wargach, niech muska szyję, niech zachłannie wpija się w kark. Rozchyla uszminkowane czerwienią usta, nie powstrzymując się przed ich bezwiednym przygryzieniem. Wprost nie może się doczekać, aż pochwyci ją w silne objęcia i pozwoli sobie na zwolnienie ostatniej z blokad.
- Wejdź we mnie - mówi stanowczym, acz ściszonym głosem wprost do jego ucha. Przemawia przez nią Ram Izad, demonica porywcza i nienasycona, otwarcie sięgająca po to, czego chce. W pogoni za spełnieniem wiecznego głodu jest gotowa zrobić wszystko, dokładnie tak, jak Charlotte.
Charlotte Williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Lubił triumfować. Mieć rację w drobnych sprawach, tam, gdzie nie było potrzeby mówienia „a nie mówiłem”, przybijania sobie piątek, podawania dłoni ani skakania po podium jak jebana małpa. Każdy olimpijczyk winien odbierać medal z godnością. Jeśli tylko bym chciał, byłbym Bogiem — tłukło się w głowie i nie potrafił wyłączyć tego jednego głosu.
Chciała tej posady — oczywiście, że jej chciała. Potrzeba była prostym rzeczownikiem, ujętym nisko i nieistotnym dla całej sprawy. Chęć — to o wiele bardziej niebezpieczne zjawisko. Wymuszała na ludziach ich pokroju łamanie zasad, naginanie prawdy, chwytanie choćby i brzytwy, byleby tylko osiągnąć własny cel. Niewielu to potrafiło, ale Williamsonowie nie bez powodu stanowili trzon całego Kręgu. Byli dobrymi sojusznikami, śmiałby twierdzić, że nawet dobrymi przyjaciółmi. Radzili sobie z wojną i polityką, zamykali w swoim nazwisku wszelkie składowe pełnego obrazu zwycięzców. Mógłby ich nawet podziwiać, gdyby nie to, że największą łaskę dawało odbicie w lustrze.
Jak więc mógł odmówić, gdy najmłodsza latorośl zacnej nitki rodzinnej zapoczątkowanej przez Arthura, tak ładnie prosi o pomoc? Zatrudnienie jej, nawet w roli stażystki, nie stanowiło problemu w przypadku toczącej się sprawy, zresztą Gwardia prawdopodobnie dalej ją badała, być może zorientowana, że oskarżanie Williamsonówny o morderstwo będzie strzałem w kolano dla całego Kościoła. Miała nad sobą parasol bezpieczeństwa, szklaną bańkę pozwalającą jej robić to, czego pragnie. Nie pragnęła finansów.
To dobrze, bo nie będę ci płacić. Nie przez pierwsze trzy miesiące — oznajmił łagodnie.
Pragnęła...
Po raz kolejny Benjamin złapał się na spojrzeniu na jej dekolt. Coś w tej kawie, coś w powietrzu, coś w tych ścianach, które przecież znał na wylot, nakazywało patrzeć i nie odrywać wzroku. Nakazywało garściami czerpać z jej sylwetki, jakby przypominając sobie, że po młodej i rozkapryszonej nastolatce zostało już tylko wspomnienie, teraz zmienione w kobietę. W siostrę przyjaciela: dziwne otumanienie w głowie było zbyt natarczywe. Mógłby przymknąć oczy, odpocząć — może to efekt tak miałkiej ilości snu? Tych wszystkich spraw, toczących się problemów. Może kreska była zbyt krótka, może łóżko zbyt twarde, a Audrey zbyt zimna? Może dziwny ucisk na wysokości lędźwi był tylko złudzeniem? Może wcale nie potrzebował, może tylko mu się wydawało? Walka została rozpoczęta, a Verity nienawidził przegrywać.
Przegrał w momencie, w którym wiotkie i drobne ciało przysunęło się bliżej, gdy woń perfum uderzyła w nozdrza, dostając się do mózgu, który przypominał teraz papkę. Tracił panowanie, tracił cały ten stoicki sposób, tak łatwo wypisywany w męskiej szczęce, na ogolonym policzku. Ciepłe powietrze jej ust: nie możemy, Charlotte. Nie mogę. Nie chcę.
Co za bzdura.
Mógł wmówić wszystko wszystkim, czemu więc nie sobie?
Nie chcę. Potrzebuję.
Jej dłoń na udzie to potwierdzenie woli — nikt się nie dowie. Przesunięcie jej wyżej to musi być zagrywka Richarda — wykorzystałby do tego własną siostrę? Chcą go złapać w sidła, upodlić i trzymać w garści. Williamsonowie doskonale wiedzą, jak pogrywać z tymi, którzy się liczą, ale...
Ciężki wydech wydobył się z ust Verity'ego, gdy lepka dłoń spoczęła na policzku. Palce sunęły — jakby badała wszystkie krzywizny. Mam ich niewiele, Charlotte. Najbardziej skrzywiony mam umysł. Jedno spojrzenie na kubek kawy — sekretarka nie była idiotką, nie dolałaby do niej nic. Kokaina to tylko kochanka, korzystał, kiedy musiał. Więc dlaczego cały świat, pomimo wszelkich przeciwności, wątpliwości i roztropności, nakłaniał do jednego? Do czegoś, czego nie mógł już powstrzymywać?
Było tyle innych. Audrey, Valentina, Brie, Gill, każda inna. Pojawiła się Charlotte, jakby grom i na ten jeden moment była lepsza.
Pospiesznie zrzucił jej dłoń z policzka, tą chwycił za nadgarstek, aby wyprostowane smukłe kobiece palce skierować prosto do jej ust. Nie pragnął niczego więcej niż zobaczyć (patrzenie to nie zdrada, ale kto tu jest zdradzany?), jak jeden z nich otula karmazyn mocnej szminki, jak język plącze się między już nie jednym a dwoma — swój palec wsunął pomiędzy jej wargi, nie bacząc, czy zostanie na nich krwawy ślad.
Ta chwila ciszy nie przyszła razem z otrzeźwieniem, był już pijany tym wdziękiem i potrzebą znalezienia się w pomiędzy warstwami jej skóry, wejścia tak głęboko w środek jej ciała, że otuliłaby go niczym świątynia. Drugą rękę położył na kolanie, sunął wyżej, tak jak ona — nie ma czasu do stracenia.
Nie mógłbym odmówić — to prawda.
Nie mógł odmówić własnej dłoni, która odchyliła koronkowe majtki; nie mógłby odmówić własnym ustom, które się rozchylały, obserwując, jak palce zanurzają się głębiej między językiem a podniebieniem kobiety; nie mógłby odmówić sobie jej ciepła. Nie mógłby, bo to nie on podejmował tę decyzję.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Charlotte Williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Brak zapłaty przesadnie nie dziwi. Czy nie tak wyglądają wszelkie staże? Zwłaszcza te odbywane przez kobiety? Płeć piękna jest traktowana w sposób fatalny. Zaledwie sześćdziesiąt lat wcześniej udzielono im zgody na udział w wyborach, choć symbolicznie uwypuklając ich rolę w procesie demokratycznym, a przed dekadą Sąd Najwyższy zalegalizował aborcję na poziomie federalnym w słynnej sprawie Roe v. Wade. Po drugiej fali feminizmu siła kobiet nieco się wzmocniła, jednak nadal jest daleka od ideału. Charlotte śledzi nowinki w tym temacie, jednak nie jest weń zbyt zaangażowana, nie udzielając się nazbyt w tej walce, będąc raczej cichym obserwatorem. Mogłaby chcieć się w to bardziej zaangażować, lecz oznaczałoby to sięgnięcie po talię kart, jaką posługuje się jej rodzina, a tam nie zamierza docierać.
- W porządku - zgadza się swobodnie, bo nie ma zamiaru się z nim sprzeczać. Nie po pieniądze tu przecież przychodzi, a po namiastkę niezależności, po możliwość układania przyszłości wedle własnego planu, nie wytyczonego przez rodzinę. Grać chce wedle własnych zasad, nie wiedząc jeszcze, z czym przyjdzie jej się mierzyć.
Z zadowoleniem dostrzega toczącą się na jego twarzy walkę. Z wolna opuszczał kolejne blokady, z całą pewnością analizując jeszcze jej motywacje. Dlaczego się na to zdecydowała, skoro już zgodził się na wysuniętą prośbę? Co nią kieruje, czego pożąda? Czy naprawdę wystarczy sama jego prezencja? Benjamin sprawia wrażenie bardzo pewnego siebie, nie wątpi w swoją atrakcyjność, zna swoje zalety, nie dostrzega żadnych wad. Wcześniej nie gustowała w takich mężczyznach, wolała tych, którzy łatwo się poddają i pozwalają wcisnąć pod but. Zarówno Hamill, jak i Marvin łatwi byli do manipulacji. Prości, chodzący na kompromisy, przyjmujący każdą jej zachciankę bez słowa sprzeciwu. Tym razem ma do czynienia z kimś, kto zwykł brać sprawy we własne ręce. Jest czymś zupełnie nowym, wręcz egzotycznym, dotąd nieosiągalnym. Już zaraz będzie kolejnym do odhaczenia.
Bada go niespiesznie, bardziej zwracając uwagę na jego reakcje, niż rzeczywiście chcąc nauczyć się go na pamięć. Podkreśla tym przelotność relacji, jakiej nie zamierza na dłużej zapisać w pamięci, lecz z chęcią powracać czasami ze zdawkowym uśmiechem. Gwałtownie przechwycony nadgarstek nie stawia oporu. Powieki tylko na moment przesłaniają zieleń tęczówek, by zaraz pozwolić utkwić spojrzenie w jasnych oczach Benjamina. Chce wydostać z nich wszystko, co bezecne, czego na co dzień w nich nie dostrzega - czy od dzisiaj zacznie? Szminka jest dobrej jakości, nie zostawia śladów na wsuniętych do ust palcach. Język przesuwa się po nich lubieżnie, zdradzając nieskrywane pragnienie. Nie ma żadnych oporów, by grać w tę grę i coraz śmielej przesuwać swoje pionki, by osiągnąć to, po co tutaj przyszła. Cel jest jeden, a za sprawą Ram Izad zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Nie od zawsze była go ciekawa, a sam pomysł sprawdzenia, jak Verity zachowa się w podobnej sytuacji, wykiełkował dopiero w chwili, gdy demon pozwolił zamknąć się w wisiorku. Przyszedł do niej nie bez powodu, z całą pewnością był jej przeznaczony i tylko czekał na okazję, by go wykorzystać. Czy to ostatni raz? Niekoniecznie. Magia otwiera nowe możliwości, kusi, by sporządzić listę kolejnych królików doświadczalnych. Kto miałby się na niej znaleźć? Kto opierał się dotąd jej urokowi i nie pozwalał sobie na przekroczenie granicy konwenansu? Na sabacie przyjdzie moment, by się nad tym zastanowić.
Niecierpliwość bierze górę, zwłaszcza czując dłoń na udzie, wędrującą ku bieliźnie. Rozchyla więc nieco nogi, by dać mu do siebie nieskrępowany dostęp. Pozwala, by się do niej dostał, aby poczuł na palcach wilgoć i miał pewność, że oczekuje czegoś więcej. Napięcie w podbrzuszu robi się nieznośne, zupełnie jakby sama poddawała się wpływowi demona i stawała podatna na jego moc. Spomiędzy zachłannie oblizywanych palców wydostaje się westchnienie zmieszane z jękiem, jest gotowa, by posunąć się o krok dalej.
Odsuwa nagle głowę, pozbywając się dłoni ze swoich ust. Wolałaby mieć w nich coś innego. Podrywa się z miejsca i usadza na kolanach Verity’ego. Brzeg dopasowanej czerwonej sukienki podsuwa się gwałtownie wraz z poczynionym ruchem i bezwstydnie odsłania koronkę majtek. Porusza biodrami, aby nacisnąć na jego męskość, sprawdzić, gdzie napotka opór. Przerwa lunchowa jest krótka, nie ma czasu do stracenia, wkrótce oboje będą musieli wrócić do swoich zajęć. Odsłania więc dekolt sukienki i z miękkiego stanika wydostaje krągłą pierś. Otacza ją dłonią i ściska sutek. Doskonale komponowałby się z jego wargami.
Charlotte Williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii