Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Alejka numer 4
Nagrobki, usiane rzędami wzdłuż wąskiej alejki numer 4, wyrzeźbione są w kamieniu. Krzyże, które dominują w tym pejzażu, stoją wysoko i dumnie, jasno informując, że pod płytami grobowców nie znajdują się ciała czarowników, a chrześcijan. Klimat jest dość typowy dla takich miejsc, pełen ciszy i refleksji, przesycony powagą i szacunkiem. Bez trudu można odnaleźć tu spokój.
Niewielu ludzi odwiedza tę alejkę. Można tu spotkać starszą panią, która co tydzień przychodzi, by z modlitwą na ustach porozmawiać ze swoim zmarłym mężem. Często widać tu też młodego księdza, który w ciche dni poświęca czas na odmówienie pacierza przy każdym grobie. Czasem pojawia się grupa dzieci z pobliskiej szkoły, których nauczycielka historii chce nauczyć szacunku do przeszłości i przemijania.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
maj 3, 1985

Nienawidził jej równy dzień, nie pojmując jak kobieta tak rozsądna, stateczna przecież, mogłaby odwrócić się od Lucyfera i zechcieć przeszkodzić w jego misji. Faktem było, że o tej misji nie miała pojęcia, ale kowen, do którego przynależała, nawet jeśli jeszcze dwa tygodnie temu nieznany Frankowi na taką skalę, wyznawał Matkę. Widzieli ją wszyscy. Widział Lilith, jak wyłania się z ciemności, jak zabiera swoich wyznawców, tuż po tym, gdy tak mocno utrudnili im sprawę. Może gdyby nie walka z Zuge, Gorsou miałby więcej siły. Może gdyby padły trzy czary więcej, nie miałby jej wcale. Gdzie byliby dzisiaj?
Siedział więc na ławce, wpatrzony w grób rodziców. Zmarli przed 40 laty. Ojciec nieco wcześniej, matce kilka lat później pękło serce. To on nie przyjął Lucyfera do swojego serca, nie pojmował prawdy i świata, który go otaczał; matka była inna, chciała szczęścia młodego chłopaka, który dopiero poznawał prawdziwą wiarę. Prawdziwą, bo jedyną i słuszną. Zimna ławka i ciepły wieczór — prosta sztruksowa marynarka odpowiednio osłaniała od wiatru, który hulał na pustym o tej porze cmentarzu.
Nienawidził jej równy dzień, a potem ochłonął. Tamta walka — tamta niepotrzebna, zbędna i wycieńczająca walka, w której musiał podjąć słuszne decyzje, osłabiając pozycję wroga. Przecież, do cholery, nie był żołnierzem. Był ledwie pionkiem, ale wiernym swojemu Panu. Człowiekiem, który w imię Jedynego Stwórcy był w stanie poświęcić wiele. Nawet przyjaźń, przez którą jego szóstka dzieci nazywała tę kobietę ciotką. Wspólne ciasteczka i sernik — Esther przecież przepadała za panią Bloodworth, jej rodzina nie bez powodu chowała też niemagicznych. Byli dobrzy i mieli dobre dusze. Wierzył w to, dopóki nie zobaczył Penelope z mordem w oczach. A może wcale go tam nie było? Próbował tłumaczyć sobie te wszystkie rzeczy, dokładając własne emocje i rozterki, aby tylko usprawiedliwić działania.
Carter by go obśmiała.
To abominacja! Idiotyzm! — krzyczał Walter Marwood, gdy na progu zjawiła się Czarna Gwardia.
Młody wtenczas Frank patrzył z uwielbieniem w oczach na nową wiedzę. Ojciec nigdy jej nie rozumiał. Nie spojrzał w bok, przyglądając się nagrobkowi ojca. Matka — która przyjęła słuszną wiarę — spoczywała po drugiej stronie magicznego muru, daleko na cmentarzu dla magicznych. To nad nazwiskiem Marwood widniał krzyż, tuż obok daty śmierci. Stukot obcasów, które rozpoznałby z odległości, zbliżał się, a on wciąż patrzył w przód.
Wiesz, czemu go tu pochowaliśmy, Penelope? — był pewien, że to ona stanęła obok. — Wyznawał Gabriela. Zwracał się modlitwą do tych, którzy nas gnębili. Poznał prawdę o Kościele i stworzeniu i nie przyjął Lucyfera do swojej duszy — westchnął cicho, składając obie dłonie na zgiętych kolanach. — Był stracony, nim jeszcze umarł. Moja matka nie. Ona zrozumiała sens Księgi Bestii, chociaż sama nie miała w sobie magicznego pierwiastka. Czasem się zastanawiam, co powiedzieliby o mnie dzisiaj. Ojciec nazwałby mnie szumowiną, matka pewnie byłaby dumna z tego, co osiągnąłem... — skończył monolog, podnosząc się ciężko, by w końcu spojrzeć na kobietę, którą jeszcze tydzień temu był w stanie zaatakować. — To byłaś ty, prawda? Tamta pijawka? — magia natury, sprawdził to w księgach. Rytuał nie leżał w tych podstawowych, a pozostała dwójka nie parała się takimi czarami.

nie rzucam kością zmroków, bo jesteśmy na terenie zamkniętym
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Penelope Bloodworth
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 19
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t153-penelope-a-bloodworth
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t257-penelope-a-bloodworth#659
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t290-penelope-a-bloodworth#833
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t256-poczta-penelope-bloodworth#654
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f64-apollo-avenue-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1168-rachunek-bankowy-penelope-blooworth
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 19
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t153-penelope-a-bloodworth
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t257-penelope-a-bloodworth#659
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t290-penelope-a-bloodworth#833
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t256-poczta-penelope-bloodworth#654
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f64-apollo-avenue-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1168-rachunek-bankowy-penelope-blooworth
Wśród trzasków ognia, okrzyków innych, w skowycie bólu widziała twarz rozmazaną przez ból i strach. Tamtego dnia stanęli po przeciwnych stronach i zrozumiała, że miał stać się jej wrogiem. Wypełniał wolę Lucyfera, pana kłamstwa i matactwa, tak jak ona wypełniała wolę Matki.
Nie wiedziała o istnieniu tej drugiej strony, nie wiedziała, że ma w swoich szeregach tak wielu - znanych i silnych. Nie dostrzegła wszystkich, może to i lepiej. Wystarczy, że jej serce pękło dwa razy - wtedy kiedy dostrzegła twarz Imani oraz Franka.
Po powrocie, kiedy zrozumiała, że żyje i złożyła przysięgę Lilith zapłakała - gorzko i cicho tak, że jedynie ściany jej pokoju słyszały skowyt wydobywający się z przepełnionej bólem piersi.
Całe życie chciała postępować zgodnie z własnym sumieniem, zgodnie z własnymi przekonaniami. Nie nienawidziła ludzi, uważała, że potrzebują wskazania kierunku, potrzebuję przewodników jakimi mogli być, a matka każdego obejmie swymi ramionami. Pokaże czym jest miłość, troska i opieka, jaką tylko prawdziwa matka może podarować. Nie miała możliwości stania się matką. Nie doczekała dnia, kiedy obok niej stanął mąż oraz dzieci. Całe swoje uczucie przelewała na dzieci rodzeństwa oraz na tych młodych gniewnych w kowenie. Byli rodziną, poskładaną z różnych jednostek, zszytą nie raz krzywym splotem, ale pozostawali rodziną.
Tamtego dnia zrozumiała, że miała ich więcej niż tylko dwie. Była jeszcze ta trzecia. I to właśnie wtedy pojęła, że ta rodzina właśnie się rozpada.
Otrzymując list nie spodziewała się, że zostanie zaproszona na spotkanie, a temu nie potrafiła odmówić. Bo chociaż stali po dwóch stronach - należało mu się wyjaśnienie.
Ubrana w zestaw w kolorze czerwonego wina wkroczyła na cmentarz. Kroczyła po alejce tak dobrze jej znanej poprawiając od niechcenia jedwabną chustę zasłaniającą szyję przed wiosennym wiatrem. Z oddali dostrzegła sylwetkę mężczyzny siedzącego przed grobem swojego ojca. Jakże trafne. Pan Marwood nie rozumiał wyborów syna, nie akceptował ich, kiedy matka doskonale je zrozumiała. Zwolniła kroku chcąc jeszcze przez parę sekund skupić się wyłącznie na jego mowie ciała nim ostatecznie podeszła na tyle blisko, aby ją usłyszał i podjął rozmowę nawet nie patrząc w jej stronę.
Powoli zajęła miejsce obok na ławce.
-Wolałam, abyś padł osłabiony, niż ktoś miałby cię bardziej zranić. - Odpowiedziała zgodnie z prawdą; taki był jej cel i zamiar. Nie chciała, aby ktoś inny z kowenu sprawił, że będzie bardziej cierpiał, że odniesie obrażenia wymagające dłuższego leczenia. Była przekonana, że umrze tamtego dnia, że już nigdy więcej nie spotka swojej rodziny. Kładąc torebkę na ziemi wyciągnęła papierosa, którego zaraz odpaliła. -Dziękuję, że ich oszczędziłeś. - Wiedziała, że za łagodną twarzą i spokojnym wzrokiem kryje się utalentowany czarownik. Osoba, która potrafiła biegle władać magią i znała tajniki, o których większość członków jej kowenu mogła na razie pomarzyć, mogli aspirować i stać się tak wprawni jak Frank. -Zadaj pytania Frank, choć odpowiedzi mogą cię bardzo zranić.
Penelope Bloodworth
Wiek : 49
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : Florystka