Witaj,
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
MEN'S CAVE
Ta część rezydencji Cabotów przeznaczona jest jedynie dla męskiej części rodziny i od tej zasady nie ma ani jednego odstępstwa. To tu mężczyźni nazwiskiem Cabot spędzają czas po wspólnych obiadach, przyjęciach bądź zwyczajnie relaksując się wieczorami po ciężkich dniach pracy. Znajduje się tutaj bar z alkoholem oraz cygarami, telewizor na którym można oglądać mecze, niewielka biblioteczka starannie wyselekcjonowanych książek oraz stół do bilarda.
Rzadko można spotkać tu gości, wedle zasady przyjmuje się tutaj tylko tych spokrewnionych bądź niezwykle godnych zaufania.
[ukryjedycje]
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
8 marca 1985 r.

Z piątkami łączyła Verity’ego skomplikowana relacja. Pomimo chorych ambicji i ślepego uporu, którymi słodził codziennie kawę, nawet jego dopadało zmęczenie, jakiego nie potrafił odepchnąć na bok. Po pięciu, dwunastogodzinnych dniach pracy, piątkowe wieczory napawały go jednocześnie ulgą i niepokojem. Ulgą, bo niepokorny organizm doczekał się wreszcie chwili przymusowego wytchnienia i niepokojem, bo jego umysł, choć wyczerpany, nie potrafił pogodzić się z perspektywą bezczynności. Choć, może to nie bezczynność była tutaj największym problemem. Może to wizja ponownego przybrania mężowskiego kostiumu sprawiała, że w piątki zawsze pracował dłużej, domykając już zamknięte sprawy.
Ten wieczór był inny. Pretekst pojawił się sam, zaprezentowany na talerzu przez kuzyna Astarotha we własnej osobie. Cabot nie był typem, który marnowałby jego czas na próżne, pijackie pogawędki, przeglądanie rodzinnych albumów i pytania o zdrowie. Marcus z kolei nie wymagał jeszcze piekielnej interwencji pod postacią prywatnego kazania, a przynajmniej nic mu na ten temat nie było wiadomo. Wielka enigma kuzynowskich intencji wystarczyła, by, ku zdumieniu sekretarki, opuścił kancelarię wraz z resztą zmęczonego ludu uczciwej pracy. Musiał ją dwa razy zapewnić, że nie, nie zamierza już dzisiaj tam wracać. Wciąż nie był pewien, czy mu uwierzyła.
Pomimo jego pośpiechu, było już po 21., gdy wreszcie zaparkował pod Grand Tower. Odzwyczaił się od widoku korków i ślamazarnego tempa innych kierowców. Ot, kolejna zaleta jego produktywnego trybu życia. Siedziba Cabotów górowała nad okolicą, absurdalnie wysoka i zdobna, jak gdyby właściciele chcieli rzucić wyzwanie Niebiosom. Czytał już o takim przypadku, może warto byłoby ostrzec drogiego kuzyna przed ceną pychy? Superbientem animus prosternet, wypomniał mu kiedyś ojciec.
Gdy wreszcie dostał się do środka twierdzy, został przykładnie zaanonsowany oraz zaprowadzony pod same progi jaskinii Astarotha, gotów był porzucić maniery, byle przejść do meritum. Niestety, nadgorliwość nie sprzyjała interesom, a dałby sobie rękę uciąć, że właśnie w tej sprawie się tutaj spotykali. I faktycznie, Cabot wyglądał na przygotowanego do pertraktacji z prawdziwego zdarzenia. Z drugiej strony, on zawsze tak wyglądał. Gotów by czynić wolę Czarnego Pana o każdej porze dnia i nocy. Chwała jemu.
- Wybacz spóźnienie, pół stanu urządziło sobie wycieczkę krajoznawczą - rzucił w ramach przywitania, wyciągając dłoń do gospodarza. Zerknąwszy przelotnie na bar za jego plecami, pożałował, że prowadził.
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Astaroth Cabot był pewien, że jego ród nosi miano najznamienitszego ze wszystkich rodów Kręgu. Pierwsi kapłani Kościoła Piekieł, najbardziej oddani i najwierniejsi myśli Lucyfera - tego nie powinien kwestionować nikt, nawet Ci pieprzeni Williamsonowie.. Po za swoim rodem, za porządny uważał również ród Veritych z którego wywodziła się jego matka i choć Benjamin mógł postarać się lepiej i jak każdy prawdziwy mężczyzna spłodzić synów lecz nie córki, Astaroth uważał swoich kuzynów za odpowiednich przedstawicieli magicznego społeczeństwa, których darzył odrobiną szacunku oraz czegoś, czego nie rozdawał na prawo i lewo - zaufania. I choć te najmroczniejsze z tajemnic życia Astarotha Cabota nadal pozostawały informacją jedynie dla uszu Cabotów, najbliższych jego oraz nestora rodu, tak mniejsze sekreciki chętnie powierzał kuzynom.
Marcusa sprawdzał już od kilku lat, by gdzieś między pomocą w zawiłościach Kościelnego Prawa oraz wycieczkami do lepszych barów na drinka bądź też dwa, przemycał mu to mniejsze, to większe informacje, niezwykle łatwe do zweryfikowania w wypadku wypłynięcia na wierzch. Jako Wybraniec samego Lucyfera miał wielkie plany oraz jeszcze większe ambicje, wiedział jednak doskonale, iż samo naznaczenie przez Czarnego Pana nie będzie wystarczającym do osiągnięcia sukcesu. Potrzeba było jeszcze odrobiny sprytu, przebiegłości i… podstępu, gdyż doskonale wiedział, że wielu z wyżej postawionych członków Kościoła Piekieł nie gra czysto. W zasadzie byłby niezwykle zaskoczony, gdyby którykolwiek z nich doszedł na swoje miejsce przestrzegając wszystkich zasad.
Przyszła pora i na niego.
Nie lubił spóźnień.Hugo spał pod jego fotelem, a Astaroth próbował zająć się lektura jednej z ksiąg, aby odciągnąć myśli od zdenerwowania, jakie w nim narastało z powodu opóźniającego się przybycia kuzyna. A może zapomniał? Nie byłby zaskoczony, doskonale znając skłonności młodego Verity do pracoholizmu. Drzwi jednak w końcu otworzyły się, a doberman uniósł zaspane oczy na przybysza, gdy jego pan tylko wstał z fotela, poprawiając idealnie skrojony garnitur.
- Nie lubię spóźnień… - Oznajmia stanowczo, jak za każdym razem gdy ktoś marnuje jego cenny czas. Verity jednak posiadał taryfę delikatnie ulgową, zwyczajnie będąc trybikiem, którego potrzebował do swojego sukcesu. - Ale tym razem ci wybaczę. - Dodaje z uśmiechem, by uścisnąć prawicę swojego kuzyna, zaraz po tym wykonuje gest, mający na celu zachęcić go do rozgoszczenia się. - Co u Ciebie? - Pytanie proste, na rogrzewkę w czasie, gdy sam Astaroth przygotuje odpowiednią podstawkę do kolejnych rozmów w postaci najlepszej whisky. Samochód wszak to nie problem - istniały taksówki, a ich rodzinna siedziba posiadała pokoje gościnne. Rozmowa którą planował przeprowadzić wymagała odpowiedniej okrasy alkoholowej.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
Astaroth Cabot należał do wąskiego grona osób, których Marcus nigdy nie był całkowicie pewien. Nie znaczyło to wcale, że nie darzył mężczyzny zaufaniem — ufał jego wiedzy, ambicjom, przebiegłości i lojalności, wobec własnej rodziny oraz piekielnej trójcy. Na przestrzeni lat, kuzyn wielokrotnie okazywał się bardziej niż pomocny. Jego ekspertyza w prawie kościelnym, zarówno ta czysto teoretyczna jak i ta wyniesiona z sądowych kuluarów, przyspieszyły rozwój kariery Verity’ego. Naturalnie, nie zawdzięczał jej wcale Cabotowi, ale przynajmniej oszczędził sobie upokorzenia, jakie nierozerwalnie łączyło się z koniecznością konsultowania się z Michaelem. Astaroth lubił mówić, a jeszcze bardziej lubił, gdy go słuchano, a że jego wiedza wykraczała poza przeciętność, Marcus chętnie wymieniał ją na swoją niepodzielną uwagę. Od czasów godzinnych wykładów minęło już kilka lat, więc i ich znajomość przeszła konieczną transformację, a mimo to, Verity wciąż ostrożnie badał grunt, na jakim stał. Rzadko mylił się w ocenie charakteru, a Cabot wyglądał na mężczyznę, w którego priorytetach nie leżało pielęgnowanie kuzynowskiej miłości dla samego jej faktu.
Pochylił potulnie głowę, w skrusze i wdzięczności za łaskę gospodarza. Astaroth miał nawet profesorskie zapędy. Marcus zdążył się nauczyć, jak najlepiej z takowymi obchodzić.
- W porządku. Bez większych turbulencji. W zeszłym tygodniu udało się nam złowić nowego klienta. Chce się odwołać od wyroku, który spartaczył mu jakiś zaprzyjaźniony “ekspert” - rozpiął guzik marynarki, siadając w głębokim, skórzanym fotelu. Doberman spoglądał na niego zaspanymi, brązowymi oczami, widocznie zastanawiając się, czy w tym towarzystwie może pozwolić sobie na drzemkę. Wyciągnął wierzch rozluźnionej dłoni ku zwierzęciu. Hugo był pięknym psem, o zadbanej, lśniącej sierści i inteligentnym spojrzeniu. Po powitalnym obwąchaniu podrapał go ostrożnie za uchem, nim oddał zwierzęciu przestrzeń osobistą. Sam nigdy nie dorobił się własnego "pupila", pomimo prywatnego zamiłowania do gatunku. Pies był odpowiedzialnością, na jaką najpierw nie miał pozwolenia, a teraz czasu, a ani duma ani zaborczość typowa dla najmłodszego syna nie pozwoliłyby mu dzielić się opieką nad zwierzęciem z kimkolwiek innym. Poniekąd zazdrościł Cabotowi tego przywileju.
- A u ciebie? - zwrócił uwagę ku mężczyźnie majstrującym przy barze. Nie było jeszcze za późno, by odmówił i oszczędził gospodarzowi roboty. Nie odmówił. Marcus był pewien, że cokolwiek przygotowywał, było z rodzaju trunków, które należy cierpliwie degustować. Jeden drink w tę czy we w tę nie zrobi mu żadnej różnicy. Z każdym rokiem potrzebował więcej, by zaszumiało go w głowie. Mało to ekonomiczne, ale cóż poradzisz?
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Astaroth Cabot posiadał trzy sposoby wypowiadania się. Pierwszy był zarezerwowany do głoszenia słowa Czarnego Pana podczas obrządku czarnych mszy - niemal oficjalny, podniosły, przepełniony wzniosłymi teoriami i zachętami, aby za nimi podążać. Drugi wywodził się z sądowych sal - mądry, zimny, kalkulujący oraz przekonany o prawdziwości jego słów oraz nieomylności. Trzeci zaś.. Trzeci był głosem pogardy i zniewagi, kierowany głównie w stronę tych, za którymi nie przepadał, nierzadko głupiutkich przedstawicielek płci przeciwnej. W domowej przestrzeni nie raz mieszał wszystkie trzy maski, zaś postronnym ciężko było rozeznać się czy nadal gra w swoje szarady czy może tak przesiąkł swoimi rolami, że zwyczajnie już nie wiedział kim też był naprawdę. Uśmiecha się delikatnie widząc skruchę kuzyna, przyjmowanie roli jego nauczyciela weszło mu odrobinę za mocno w jego krew i potrafiło przejawić się nawet podczas typowo męskich rozrywek.
- Interesujące… Powiedz mi, jak sobie z tym radzisz? Naprawianiem błędów innych oraz odnajdywaniem odpowiednich faktów? - Pyta z ciekawością, w końcu sam nie raz mu pomagał, chcąc zobaczyć jak młody Verity rozwija skrzydła. Włożył w niego wiele pracy i nadszedł w końcu moment, aby zebrać plony swojej pracy… Oczywiście jeśli ten kłosek był na to gotowy, jego serce leżało po odpowiedniej stronie i umiał utrzymać pewne sekrety za zębami. Tak, plan należało realizować ostrożnie i w tajemnicy.
Cięty kryształ wypełniony bourbonem oraz kostkami lodu znajduje się przed młodym Verity, a podobna szklaneczka unosi się, by Pan Cabot mógł zamoczyć w niej swoje usta. Alkohol pali przełyk, Astaroth jednak przywykł do tego uczucia i nie krzywi się choćby na chwilę. Marcus zawsze mógł u nich przenocować bądź zostać odwiezionym przez ich szofera, nie strofował go więc w żaden sposób, wręcz zachęcając do przyjęcia poczestunku.
- Pracowicie, zbliża się Święto Aradii, o tej porze roku zawsze mam pełno pracy. - Wzrusza ramionami zauważając fakt niezwykle oczywisty, był diakonem, a Katedra Piekieł była na tyle wielka, aby zawsze mieć ręce pełne roboty. Podobna sprawa miała miejsce z sądem kościelnym. - Wuj Ludvic oczekuje, że niedługo przedstawię mu kandydatkę na nową panią Cabot, od śmierci mojej drogiej Elisabeth… - I choć słowa są słodkie, imię zmarłej żony wypowiada chłodno, w domowym zaciszu nie musząc udawać wieliej rozpaczy po jej stracie. Była. Zniknęła. Pora było przejść do porządku dziennego. -... Minęło sporo czasu, a że nie doczekaliśmy się pociech… - Wzrusza ramieniem będąc pewnym, iż nie musi tłumaczyć Verity o co w tym wszystkim chodziło. I choć posiadał odpowiedni status i majątek, kandydatki jakoś nie waliły drzwiami błagając, aby się nimi zainteresował - kobiety z dnia na dzień zdawały się być coraz też bardziej głupie.
- Powedz mi drogi kuzynie, czy mogę liczyć na twoją dyskretność? - Pyta, a w zielonych ślepiach pojawia się dziwny błysk. Testował go a i owszem, lecz największy test miał mieć miejsce w najbliższych dniach, które określą ich dalsze relacje. -  Nie zaszodziłbyś mi? - Dopytuje, uważnie obserwując twarz Marcusa.
Czas rozpocząć kolejną grę.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
Jak już wspominał — Cabot gotów był do pracy o każdej porze dnia i nocy. Być może opuszczał progi Katedry, zrzucając swoje wytworne szaty, lecz szatańska inspiracja nigdy nie opuszczała świątyni jego ciała. Nawet teraz, w swoim “pokoju zabaw”, Astaroth przemawiał swym diakońsko-profesorskim głosem. W drogim, skórzanym fotelu, Marcus przez chwilę poczuł się jak na dywaniku u swojego patrona, monitorującego postępy własnej inwestycji.
Czy nie na tym polega nasza praca? – nie udało mu się zdusić pełni swojego rozbawieni; jego nutki tańczyły między słowami. – Nie przeszkadza mi to, od tego przecież jestem — od odnajdowania i przedstawiania właściwej wersji wydarzeń. Zresztą, to całkiem dobra reklama. “Czego nie wygra ci Smith, wygrają Verity”.
Naturalnie, był też inny powód, dla którego naprawianie cudzych błędów napawało go satysfakcją nawet większą, niż bezproblemowe wygrywanie własnych spraw. Nie dałoby się zaprezentować swojej wyższości dobitniej niż poprzez wyciągnięcie miłosiernej, łaskawej dłoni do cudzego klienta i wygranie dla niego tego, czego kolega po fachu wygrać nie był w stanie. Odpowiedź na pytanie jak? była prosta. Verity był (nad)zwyczajnie lepszy. Mógł sobie wyobrazić, jak upokarzającym byłoby to doświadczenie, gdyby tylko stał po drugiej stronie historii. Astaroth musiał rozumieć to doskonale.
Przejął szklanicę z krótkim, wdzięcznym półuśmiechem. Płynne złoto smakowało wanilią i dębem, rozgrzewało przełyk znajomym mrowieniem. Temu ciepłu trudno było odmówić – temu jednemu postanawiał nie odmawiać.
Oczywiście. – skinął krótko. Taka była naturalna kolej rzeczy, jakkolwiek niesmaczna by ona nie była. Swój niesmak ukrywał dobrze, od lat, a więc i teraz nie sprawiało mu to większej trudności. Wobec surowych faktów i obowiązków niesmak nie miał racji bytu. Doceniał pragmatyzm Cabota. – Twoje dziedzictwo nie może się zmarnować. Masz zbyt wiele do zaoferowania światu, by wystarczyło jedno pokolenie. Kandydatkę do tego zadania powinieneś wybrać ostrożnie.
Niewinne pochlebstwo, zakamuflowane pod wspólnym poczuciem odpowiedzialności i obowiązku. Astaroth nie był idiotą, który kupiłby bajkę o płodnych nastolatkach padających na kolana przed progami Grand Tower w oczekiwaniu na propozycję matrymonialną. Zresztą, nie wyglądał na mężczyznę, który spędza wiele czasu rozważając, co i gdzie mógłby wsadzić. Pod pewnymi względami przypominał mu w tym Sebastiana – oczu wiecznie zwróconych ku Piekłom nie kusił kawałek nagiej skóry. Czymże on był w obliczu obietnic zstąpienia? Różnica między nimi była taka, że Astaroth miał dość rozumu w głowie, by chcieć w tej swojej misji pozostać przy życiu. Wątpił, by ten cel przyświecał jego bratu.
Pytanie kuzyna go zaskoczyło, przynajmniej pozornie. Poprawił się w fotelu, przyglądając się mężczyźnie z nieznacznie zmarszczonymi oczami – wyglądał na szczerze zszokowanego i urażonego tymi wątpliwościami.
Wydawało mi się, że przez lata naszej znajomości stało się to oczywiste – zaczął, tylko połowicznie udając konsternację. – Ufam, że twoje wątpliwości wynikają z delikatności sprawy, a nie z niepochlebnej oceny mojego charakteru. Wiesz, jak cenię sobie twoje zaufanie. Mam nadzieję, że go nie nadwerężyłem.
Ostatnie zdanie brzmiało niemal jak pytanie, niezrozumienie zabarwiło jego intonację. Jak mógł podać w wątpliwość jego lojalność? Oczywiście, pod tą ładną grą aktorską i sprawdzonymi już kwestiami, obaj wiedzieli, że zaufanie w ich świecie od zarania dziejów było surowcem na wyczerpaniu. Zainwestowali go w siebie dokładnie tyle, by móc spotkać się tutaj pod osłoną nocy, w wielkiej fortecy Cabotów, ale żaden z nich nie był tak głupi, by ślepo wierzyć drugiemu. Nawet jeśli nie ufali swoim czystym intencjom, na własnej ambicji i determinacji zawsze mogli polegać. W końcu to nich zbudowali tę karcianą konstrukcję współpracy.
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Śmiech ulatuje z jego gardła na retoryczne pytanie kuzyna.
- Nie mów mi, że ta słodka bajeczka o ideałach sprawiedliwości cię nie rusza. - rozbawienie nadal wybrzmiewa w jego głosie. Sam Astaroth jest mężczyzną, dla którego głuche hasła o sprawiedliwości, choć wypowiadanie niezwykle często, zwyczajnie wiele nie znaczyły. Umiał, oczywiście, przedstawić wszystko najpiękniej jak się dało czy poderwać serca do działania, sam jednak napędzany był głównie przez pragnienie władzy oraz opowieści ojca o tym, co by był Wybrańcem i należało mu się wszystko, co najlepsze. I dokładnie po to sięgał swymi szponami, stale wyszukując nowych kąsków, które mogłyby przekabacić na swoją stronę i wykorzystać podczas kolejnej rozgrywki tych dziwnych kart zwanych życiem. Dla władzy był w stanie zrobić wiele. Dla władzy oraz odpowiedniej otoczki zamordował własną córkę, by później podać ją w formie potrawki nieposłusznej żonie, próbującej wyrwać władzę z jego rąk. Żonie, która sama znalazła się później kilka metrów pod ziemią - o tym, że to nie histeria wykończyła panią Cabot wiedziały jedynie trzy osoby i tak też miało pozostać.
Ciężkie westchnienie wyrywa się z jego piersi.
- Niestety poszukiwania te nie są łatwe, drogi kuzynie. Mam wrażenie, że w całym Kręgu brak odpowiedniej kandydatki, zupełnie jakby jakaś dziwna zaraza zasnuła ich umysły. - Przyznaje całkiem szczerze wiedząc, że akurat Verity może podobne słowa usłyszeć. Nie było tajemnicą, iż rodzina Cabot przejawiała tradycyjne wartości i nijak było szukać w niej jednostek wybijających się z utartych przez wieki ról. Tak już funkcjonował świat i tak funkcjonował sam Astaroth - potrzebował kobiety, która da mu syna po czym usunie się w cień, by z pięknym uśmiechem wychwalać jego działania i odgrywać swoją rolę.
Niczego więcej.  
Kolejny temat zajmuje go o wiele bardziej niż rozważania dotyczące możliwej żony numer dwa, która, prędzej czy później pojawić się musiała… A raczej pojawić musiał się syn, który będzie mógł ponieść dalej jego dziedzictwo. To zaś… również wymagało pracy. O wiele trudniejszej i bardziej skomplikowanej, Astaroth Cabot wiedział jednak doskonale, że dopnie swego.
Nie było innej możliwości.
Niemal przyjazny uśmiech pojawia się na jego twarzy, tylko zielone oczy pozostają chłodne, kalkulujące, z tym dziwnym błyskiem jaki potrafi się w nich pojawić gdy właściciel myśli o czynach o których nie powinno mówić się głośno.
- Gdybym ci nie ufał, nie przekroczyłbyś progu tego domu, drogi Marcusie. - Stwierdza całkiem szczerze, gdyż siedziba rodu Cabot była ich fortem - przyjemna ostoją niepozwalającą wrogowi przedrzeć się do środka, wypełnionego ich tajemnicami. - Rzeczywiście sprawa odznacza się niezwykłą delikatnością. - Szklanica wędruje do jego ust. - Jak zapewne wiesz, moje ambicje wybiegają daleko poza Katedrę Piekieł. Nasza społeczność potrzebuje silnego przewodnictwa które, niestety, w obecnych czasach nie jest nam zapewnione… Pragnę to zmienić. Przegryźć się tam, gdzie powinienem się znaleźć, do tego jednak… do tego potrzebuję zaufanych osób. Kogoś komu mógłbym powierzyć własne życie… Widzisz, dokąd zmierzam, nieprawdaż? - Zielone ślepia błyszczą, Cabot zaś nachyla się odrobinę ponad stołem. Co prawda nikomu nie powierzyłby swojego życia, te słodkie bajki jednak nie raz działały wiele i nawet kuzynowi nie zamierzał ich szcześcić… Tylko czy wybrał odpowiedniego kandydata na towarzysza?
Pora spisać cyrografy.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
W tej chwili byli doskonałym testamentem beznadziejności kondycji ludzkiej. Dwóch prawników – adwokat, po którym właściwie należało się spodziewać zdrowej dozy cynizmu i sędzia, ba, diakon, bezwstydnie drwiący z idei sprawiedliwości. Nie miał z tego powodu wyrzutów sumienia, broń Lucyferze, ale za dużo energii i czasu zainwestował w pracę akademicką, by nie docenić swoistego tragizmu tej sytuacji. Ci, którzy zdawali sobie z niego sprawę, byli tymi, których głosu nie słyszał nikt. Nie musieli obawiać się rozliczenia, o ile sama Temida nie spoglądała właśnie na nich z góry. Cóż, ona również była ślepa.
Za każdym razem wzrusza mnie tak samo, prawie, jak Lassie, wróć! – w swoim towarzystwie nawet nie próbowali udawać, że kierowali się czymś tak naiwnym i abstrakcyjnym jak sprawiedliwość. Zresztą, lepiej niż ktokolwiek inny wiedzieli, że ta nie istniała. Sprawiedliwość była wygodnym terminem wymyślonym na potrzeby zaspokojenia kolejnego ludzkiego pragnienia. Niektórzy za spełnienie swoich pragnień mogli zapłacić więcej, niż inni.
Trudno się nie zgodzić – odparł neutralnie, choć sam mógłby znaleźć kilka powodów, dla których potencjalne narzeczone nie dobijały się do Astarotha drzwiami i oknami. Los jego ostatniej małżonki był tylko jednym z nich. Jaka kobieta chciałaby zapisać się na łamach historii, jako “ta druga”? – Przypuszczam, że winne mogą być te wszystkie nowe trendy. Ale, jak to z trendami bywa, i one w końcu miną. Na twoim miejscu nie martwiłbym się tym. Piekło na pewno zachowało dla ciebie odpowiednią kandydatkę. Potrzeba ci tylko cierpliwości i wytrwałości, by ją znaleźć.
Może za dużo czasu spędził w towarzystwie Cabota. Jeszcze kilka takich nocnych schadzek i sam będzie mógł zasiąść w Katedrze, by koić zbłąkane dusze śmiertelników. Czy szczerze sądził, że sam Lucyfer wyselekcjonował dla jego drogiego kuzyna niewiastę godną każdego grzechu? Niekoniecznie. Sądził natomiast, że odnalezienie wspólnego języka było podstawą każdej owocnej współpracy biznesowej. Jego prawdziwe zdanie na temat demonicznych planów nie miało tutaj większego znaczenia. Liczyło się tylko, że potrafił być piekielnie przekonujący.
Tak, jak teraz przekonujący starał się być Astaroth. Słuchał wyjaśnień mężczyzny uważnie, próbując przewidzieć stronę, w którą próbował poprowadzić ich rozmowę. Równanie było to skomplikowane, a Marcus nie był pewien swego w nim miejsca. Mogli oszczędzić sobie deklaracji lojalności i zaufania – nie byli przecież głupcami. To, co sugerował Cabot wykraczało poza niewinne ustawianie korzystnego wyniku sprawy. Po tym terenie należało stąpać ostrożnie. Odnalezienie równowagi między tą ostrożnością, a nienaruszeniem kuzynowskiego zaufania wymagało precyzji.
Mam nadzieję, że twojemu życiu nic nie zagraża – odpowiedział najpierw. Sytuacja, oprócz precyzji, wymagała również papierosa. Zanim go odpalił, poczęstował gospodarza i zaraz przyciągnął bliżej ciężką popielnicę ze środka stolika. – Wiesz, że na moją dyskrecję możesz liczyć zawsze. Ja liczę natomiast, że znasz mnie na tyle, by wiedzieć, że nie angażuję kapitału w inwestycje, których warunków nie znam.
Z samego szacunku dla sztuki pertraktacji mogli dać sobie spokój z zakłamanymi bajeczkami.
Jedyne, co mogę ci teraz zagwarantować, to właśnie moja dyskrecja – ile znaczyła taka gwarancja? – Czego właściwie oczekujesz? A przede wszystkim, co właściwie uknułeś?
Nie ukrywał swojej ciekawości, tańczącej na twarzy razem z niewinnym rozbawieniem. Był pewien, że procesu twórczego tejże intrygi nie dałoby się nazwać niczym innym, jak knowaniem. Na knowaniu zbudowana została przecież Sprawiedliwość.
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Cichy śmiech ucieka z męskich ust,gdy wyznanie ucieka z ust kuzyna. Cieszy się niezwykle, iż młody Verity przejawia podobne przekonania co do tych, jakie żywił on sam. Twarde wychowanie Cabotów oraz pranie mózgu jakie serwowano mu od najmłodszych lat skutkowało w przekonaniu, że sprawiedliwość owszem, zwyczajnie nie istnieje. On jednak był naznaczony wolą Lucyfera i jako jedyny miał największe prawo do sądzenia innych.
W tym wszystkim jednak zawsze istniało zagrożenie, iż pojawi się ktoś, kto chciałby osądzić i jego, nawet jeśli nie posiadałby do tego praw. Czy tak aby nie było z rodziną jego zmarłej żony, która, mimo iż historia z histerią była niezwykle wiarygodna, cały czas spoglądała na niego z nieufnością? A przecież i on stracił tamtej nocy wiele, jak choćby szansę na męskiego potomka.
Macha dłonią, zupełnie jakby ten temat nie był teraz istotny - bo i nie jest, był pewien, że prędzej czy później dostanie syna, któremu będzie mógł przekazać odpowiednie wartości oraz tajemnice i który poniesie jego dzieło dalej… Choć nie był do końca pewien, czy właśnie tego chciał - wolałby sam czerpać ze swoich zwycięstw, gotów spisać najokrutniejszy z cyrografów - gotów każde dzieło swoich lędźwi oddać na chwałę Lucyferowi, w zamian za wieczną możliwość niesienia jego dzieła, jak na prawdziwego Mesjasza przystało. Duszę, o ile takowa posiadał, oddał już dawno, zaś pragnienie władzy oraz rodzinne tradycje oślepiały go na tyle mocno, iż zabiłby i setkę dzieci, aby otrzymać lejce powozu zwanego Kościołem Piekieł.
Nie komentuje więc słów kuzyna, nie pyta co u jego żony skoro już byli przy tym temacie - ta wydaje mu się nadzwyczaj nieistotna. W swym świecie widział jedynie Marcusa, jego wagę oraz umiejętności które można było wykorzystać, a to kto przy nim siedział na rodzinnych obiadach pozostawało dla niego kwestią niezwykle nieistotną, wszak ów istota nie była nawet w stanie powiedzieć choćby jednej rzeczy, która zaciekawiła by pana Cabot. Płynnie przechodzą więc do tematu, który był istota tego spotkania. Plany Astarotha były wielkie, ambitne… Zaś jego nadgorliwość nie pozwalała, aby mężczyzna nie przygotował się odpowiednio na wszystkie możliwości.
- Lucyfer ma nas w opiece. - Odpowiada więc tonem kaznodziei, ślepo wierzącego w ten frazes. I faktycznie tak było, w końcu Astaroth był Wybrańcem, Mesjaszem Czarnego Pana który trzymał jego los w swoich dłoniach, podpowiadając kolejne działania. I to on nakazał mu się przygotować, by rozegrać odpowiednio przyszłe szarady. - Jeszcze się nie domyśliłeś? - Pyta więc, wsuwając papierosa do ust, aby rozpalić jego końcówkę. Dym wędruje do jego płuc drapiąc przyjemnie gardło nadal rozgrzane alkoholem. Wszak Marcus powinien wiedzieć w która stronę zmierzali, czyż nie? Może jednak wybrał nie tego Verity, którego powinien? Nie był pewien, skoro już jednak powiedział A, należało również powiedzieć i B… Jego okres diakoński trwał już odpowiednio długo, by w jego mniemaniu niedługo się zakończyć.
- Nadejdzie dzień w którym Geoffraie Thursby odnajdzie drogę do Piekielnych Czeluści. A gdy ten dzień nastanie pragnę, aby jedynym nazwiskiem jakie przyjdzie arcykapłanom na myśl będzie Astaroth Cabot. - Mówi spokojnie, strzepując popiół z papierosa do kryształowej popielnicy. Zielone ślepia błyszczą przy tym złowrogo, zdradzając, iż posunie się do wszystkiego aby osiągnąć swój cel. - Po drodze pojawić może się jednak kilka… komplikacji bądź kilku malkontentów niezadowolonych z podobnego obrotu wydarzeń bądź chcących rzucić mi pod nogi kłody… A ja mam zamiar być na to przygotowanym… Wiesz, już, do czego zmierzam? - Pyta, cały czas nie odrywając uważnego spojrzenia od kuzyna. Rozliczając czy aby na pewno wybrał tego, odpowiedniego, który da radę pomóc mu w tej jakże intratnej inwestycji.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
W tych rodzinach Kręgu, które dbały o przyszłość i dobre imię swych potomków, kłamstwo przekazywane było wraz z mlekiem matki. Uzupełniało dziecięcą wyprawkę z chorych ambicji, arogancji i wszechświata, który od dnia narodzin wirował po orbicie niemowlęcego pępka. W ich maleńkim świecie wszystko było odrobinę zakłamane, podkoloryzowane farbką prestiżu i splendoru, zamazane powierzchowną uprzejmością i dobrymi intencjami, tak samo na wystawnych salonach, co w domowym zaciszu. Ze szczerości, jak i sprawiedliwości, nie było większego pożytku.
Każde dobre kłamstwo wiąże się z pewnym ryzykiem – wystarczająco często powtarzane, nawet kłamiącemu może wydać się prawdą. Pytanie brzmiało: czy Astaroth naprawdę przesiąkł swoimi kaznodziejskimi bzdurami, by szczerze w nie wierzyć? Odpowiedź ciekawiła Marcusa od kilku lat, choć nie miał powodów, by wątpić w deklarowane uniżenie Cabota. Może poza inteligencją mężczyzny i jego próżnością. Wiara, a może raczej służba kłóciły się z samą istotą jego egzystencji.
Może Lucyfer faktycznie miał go w swej opiece, przemówił do swego uniżonego sługi własnym głosem, błogosławił własną wolą i natchnął wiarą. Może. Verity nie dostąpił tego zaszczytu, a więc i nie miał powodów, by ślepo oddawać się w szatańską opiekę. Jego piekielna mość musiała mieć istotniejsze sprawy na głowie. Nie, żeby narzekał. Czuł się dobrze z pewnością, że żadne kozie oko nie podgląda go w wolnych chwilach, czuwając nad postępami jakiejś niepojętej intrygi. Jeden Wielki Plan do zrealizowania mu wystarczał.
Teraz Astaroth chciał angażować go we własny, niewątpliwie równie wielki, jeśli miał go ocenić po gadzim spojrzeniu, jakim kuzyn wiercił dziurę w jego twarzy.
Sam powinieneś dobrze wiedzieć, że pozostawianie przestrzeni na “domysły” jest fatalną strategią biznesową. Możemy się w nie bawić do białego rana, ale osobiście wolałbym nie marnować na to czasu – wzruszył ramionami, niezrażony typowym dla kuzyna protekcjonalizmem.
Zwilżył wargi koniakiem, smakując bukiet uzupełniony o ciężkie nuty tytoniu. Cabot miał rację – ta rozmowa nie powinna odbywać się bez odpowiedniej oprawy alkoholowej. Słuchając zalążków misternej intrygi, po raz kolejny wspomina sięgającą niebios, skazaną na ruinę, fortecę. Astaroth budował kolejne piętra, wspinając się coraz wyżej, niepomny na widmo upadku. Szanował to w nim. Był naprawdę ciekaw, jak wysoko uda mu się dotrzeć, nim cała ta konstrukcja legnie w gruzach. Mógł nawet podać mu kilka cegieł, o ile będzie miał pewność, że nie upadnie wraz z nim.
Nie widzę powodów, dla których jakiekolwiek inne nazwisko miało przyjść im do głowy – wzruszył ramionami, niejednoznacznie deklarując swoje poparcie dla tej skromnej kandydatury. I to nie tylko przez własną chorobliwą ciekawość. Cabot na zdobnym stołku Kardynała byłby mu na rękę.
Jeśli zaś chodzi o komplikacje… Obaj wiemy, że nie ma takich komplikacji, których nie dałoby się rozwiązać. Wystarczy odpowiednia motywacja – środków mobilizujących do wyboru mieli wiele. Nic, co mogłoby odbarwić skórę rękawiczek lub zaplamić płaszcz, lecz wciąż wystarczająco wiele, by mieć w czym przebierać. To jest, jeżeli będzie warto. Tego Verity wciąż nie był pewien. Widział więcej niż kilka prospektów owocnej współpracy, lecz nie wiedział, czy którykolwiek z nich jest na tyle obiecujący, by ryzykował zbliżeniem się do budynku grożącego zawaleniem. Z całą sympatią do drogiego kuzyna, nie widziało mu się zostać pogrzebanym pod gruzami jego aspiracji.
Masz jakieś podejrzenia co do tych, którzy mogą wymagać nawrócenia? – strzepnął popiół do popielnicy, zaciągnąwszy się kolejnym buchem życiodajnego dymu.
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Cichy śmiech ulatuje z ust mężczyzny w towarzystwie papierosowego dymu. I choć brzmi on przyjaźnie, zupełnie jakby spędzali czas na przyjacielskich pogaduszkach, śmiech ten był częścią rozgrywki, jaka właśnie miała miejsce.
Czy wiedział, że ta strategia nie jest najlepszą? Oczywiście. Czy był ciekawy z jaką reakcją ze strony kuzyna się spotka? Jeszcze bardziej, bo choć przyłożył swoje trzy grosze do wychowania mężczyzny, nie był pewien tego, jak na wszystko zareaguje, głównie za sprawą czynników od niego niezależnych.
- Ależ drogi Marcusie, nie rozmawiam z tobą jak z biznesowym partnerem. Zwracam się do Ciebie przez więzy zaufania oraz krwi jakie nas łączą. – Mówi spokojnie tonem, jakim nie raz karcił go za złe odpowiedzi udzielane podczas aranżowanych przez rodzinę lekcji. Podkreślał łączącą ich zażyłość, potwierdzał, że przecież istniały rzeczy od interesów ważniejsze, nawet jeśli na koniec dnia to właśnie o interesy się rozchodziło.
Pod koniec dnia wszystko było interesem począwszy od kupna bułki a na małżeństwie i odpowiednich przyjaźniach kończąc. Cabot wiedział doskonale jak bardzo liczą się odpowiednie znajomości oraz opinia, jaką mają o tobie inni ludzie i skrupulatnie, latami pracował na to, aby być postrzeganym za godnego szacunku, zainteresowanego dobrem innych i skorego do pomocy… Nawet jeśli w nosie miał problemy swoich koziołków, większości odpowiadając podobnymi formułkami. I choć komplement mu schlebia Astaroth nie daje się nabrać, nie skacze niczym zauroczona trzpiotka jedynie mocząc usta w mocnym alkoholu.
- I dlatego to właśnie z tobą dzielę się swoim planem, Marcusie. Nie każdy pojmuje te jakże uniwersalną prawdę świata i nie każdy jest w stanie znaleźć odpowiednie… motywacje. – Droga na szczyt miała to do siebie iż nie raz trzeba było pobrudzić sobie ręce. Manipulacje, szantaże, morderstwa w białych rękawiczkach… Diakon to wszystko posiadał na swoim rachunku, choć nie wiedzieli o tym nawet najbliżsi kuzyni – czyny Cabotów pozostawały bezpieczne w tajemnicach tego domu.
- Posiadam pewne… podejrzenia. – Wyjawia tylko na razie, uważnie przyglądając się kuzynowi. Veritych zna doskonale i podejrzewa, że oto rozpoczyna się w jego głowie kalkulacja kosztów oraz przychodów, to też Astaroth gasi papierosa w kryształowej popielniczce. – Obaj  możemy sobie pomóc, drogi kuzynie. Powiedz mi, czego ci potrzeba?Jaka jest twoja cena? Pytał lecz subtelniej z zainteresowaniem oraz udawaną troską,, gdyż tej prawdziwej zwyczajnie nigdy nie przyszło mu poznać.  Skoro miał podać nazwiska musiał znać cenę…
I być pewnym, że Marcus Verity nie obróci się przeciwko niemu, gdy ktoś złoży lepszą ofertę.
Astaroth Cabot dbał o każdy szczegół i tym razem nie miało być inaczej.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
Pomimo równie gorliwych co nieszczerych zapewnień Cabota, obaj wiedzieli, że więzy zaufania i krwi, jak to pochlebnie określił kuzyn, schodzą na dalszy plan wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, reputacja czy władza. Tę rozmowę mogli przeprowadzić na dwa różne sposoby. Astaroth wybrał ten męczący.
Uznam to więc za pochlebstwo – odparł z tym samym uprzejmym uśmiechem, jaki wdziewał podczas pertraktacji z nudniejszymi klientami, pomimo zniecierpliwienia. Przynajmniej po pracy wolałby odpocząć od tego teatrzyku. Najwyraźniej życia diakona było na tyle mdłe, że łapał się każdej okazji do wątpliwej rozrywki, jaką było czajenie się wokół sedna sprawy. Z uwagi na więzy zaufania i krwi ich łączące, Marcus łaskawie zagra swą rolę w tej szopce. Przecież nie mógł pozwolić, by jego drogi kuzyn usechł z nudów.
Raz na jakiś czas, Hugon uchylał ciemne oko i łypał na niego spod fotela. Verity swą obecnością musiał zaburzać psie wibracje. Nici z drzemki, choć w czasie, który spędzili na dopływaniu do brzegu, mógłby zmieścić co najmniej dwie. Marcus zaciągnął się ostatnim buchem papierosa i dopił bourbon.
Niewiele potrzebował, ale wiele chciał. Czy w osiągnięciu którejkolwiek z tych rzeczy Astaroth mógł okazać się pomocny? Być może.
Ależ dokładnie tego: świadomości, że mogłem pomóc ci w wypełnieniu twojego powołania i pewności, że gdy tylko moje się objawi, będę mógł liczyć na wzajemność – stwierdził oczywistość, rozkładając nieznacznie dłonie. Niewinność we własnej osobie. – Pewnego dnia, ten dzień może nigdy nie nadejść, poproszę cię o przysługę. Ale do tego czasu, traktuj to jako wyraz mojego zaufania i sympatii.
Tylko lata praktyki w pracy z idiotami pozwoliły mu zachować powagę. Rzadko trafiały się okazje do przemówienia głosem samego Dona Corleone, więc grzechem byłoby nie skorzystać. Żarty żartami, dług Cabota był teraz jedynym, co mógłby przyjąć. Sytuacja polityczna w ich maleńkim skrawku amerykańskiej ziemi rozwijała się zbyt dynamicznie, by mógł obrać teraz jeden właściwy, niezmienny kurs. Szkoda byłoby zmarnować ten kredyt wdzięczności.
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Ciężko było przejrzeć sieć kłamstw, jakie Astaroth snuł wokół siebie. Był bowiem w tej sztuce na tyle zaawansowany iż udało mu się okłamać nawet własny umysł. Przedstawić mu rzeczywistość w sposób, jakiego oczekiwał jego ojciec i przyjąć doktryny fanatyzmu oraz patriarchatu wierząc w nie ślepo. W swoim kłamstwie był dobry również przez rzadką umiejętność manipulacji jednostkami które pozostawały na pozycji umysłowej niższej iż on sam… Publikę posiadał więc sporo, gdyż w swojej skromności był pewien, iż nie chodzi po tym świecie istota doskonalsza niż on sam. Kupczył więc zainteresowaniem, pochlebstwami i słodkimi słówkami budując sobie fasadę dobrego pasterza swojego stadka godnego zaufania całej tłuszczy. To, co jednak czaiło się pod tą fasadą… Chyba tylko sam Lucyfer wiedział, jakie potworności czaiły się w zakamarkach jego duszy.
Kiwa więc głową pewien, że już zaplątał kuzyna w sieć swoich kłamstw oraz knowań, nie uważając go jednak za element wybitnie istotny. Sprawdzi go, zobaczy z czego Marcus jest zrobiony a później….Kto wie, może nawet go nagrodzi?
Nieznane są przyszłe kroki Wybrańca.
- Niech więc i tak będzie…. - Odpowiada tajemniczo, z błyskiem w zielonych oczach i chyba jedynie więzy krwi sprawiają, iż nie zamierza wykorzystać młodzika. W swym zachowaniu bowiem zwykł przypominać jadowitego węża, za co dziękować mógł rodzinnemu dziedziectwu. A skoro interesy zostały załatwione, Astaroth dolewa alkoholu do szklanki kuzyna, po czym zerka w stronę bilardowego stołu. - Mała partyjka? - Proponuje, gotôw przystąpić do odpoczynku jaki im obi się należał. Zapadły decyzje, należało teraz podjąć odpowiednie działania te jednak trzeba było zaplanować ze świeżą głową… I z pewnością bez świadków, których nadmierna ilość informacji przyprawiłyby o bezsenność.

| zt?
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego