Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Prywatna loża
Na bokach głównej sceny teatralnej rozpościerają się ekskluzywne prywatne loże. Ich wnętrza emanują elegancją i wyrafinowaniem, zaczynając od delikatnej kolorystyki ścian utrzymanych w ciepłych odcieniach bordo i złota. Miękka kanapa o luksusowej tapicerce zaprasza do komfortowego oparcia się i zanurzenia w atmosferze teatralnej magii. Lampki szampana, skomponowane w eleganckich kieliszkach, błyszczą na małym stoliku, tworząc atmosferę celebracji i ekskluzywności. Blask ich światła podkreśla detale wystroju, jak wytworne zdobienia mebli czy delikatne hafty na poduszkach. Prywatna loża w teatrze jest oazą intymności, sprzyjając rozmowie i delektowaniu się wyjątkowym chwilami przedstawienia.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
| Soundtrack, 11 kwietnia

Charlotte Williamson.
Słodka ptaszyna okraszona niezwykle gorzkim nazwiskiem wzbudziła zainteresowanie Pana Cabot już kilka lat temu, gdy poznał ją na tym samym przyjęciu na którym zapadł werdykt, iż to Elisabeth zostanie jego żoną, nawet jeśli nie była choćby w połowie tak ciekawa jak słodka ptaszyna z zakazanej rodziny. I choć Liz kobietą była piękną tak odrobinę zbyt mdłą, aby wzbudzić jego zainteresowanie na dłużej - to zwykle kończyło się w momencie gdy wychodził z jej sypialni bądź okazywało się, że kolejna ciąża nie przyniesie mu pierworodnego syna. Przez te lata wracał czasem myślami do słodkiego dziewczęcia w które tak chętnie zaszczepiał mylne przekonanie iż jej los znajduje się tylko w jej rączkach i może z nim zrobić co tylko zechce. Astaroth był mężczyzną niezwykle inteligentnym, natchnionym wielką myślą Lucyfera i doskonale wiedział, kto też trzymał w dłoni losy takich jak słodka Charlotte... A mimo to tamten wieczór, choć pełen kłamstw oraz gierek zapisał się w jego pamięci jako powiew świeżości, nawet jeśli sprawił to podgatunek człowieka.
Ach kobiety!
Życie z nimi trudne, lecz bez nich... Cóż, nudziłby się niezwykle.
I choć umysł jego objęła ambicja i dążenie do celu objęcia stanowiska Kardynała oraz Prawej Ręki Lucyfera w Zarządzie Piekieł zielone ślepia na każdej uroczystości kierowały się w stronę panienki Williamson posyłając intensywne spojrzenia, nawet jeśli jego żona owinięta była o jego ramię, zupełnie jakby był jej własnością.
Żałosny gest kobiety, która nie znała swojego miejsca.
List spisał w dniu, w którym oficjalnie kończyła się jego żałoba po nieboszczce, gdy pozostawione przez matkę wydanie Zwierciadła przypomniało mu o słodkiej ptaszynie. Odpowiedź rozgrzała krew w żyłach Wybrańca, zaś Medea Eurypidesa miała przygrywać do jego jakże niecnego planu, mającego na celu owinięcie sobie panieneczki Williamson wokół palca. Taka zdobycz... Cóż, z pewnością okazać by się mogła przydatna, w końcu  Williamsonowe zawsze jawili się jako ich wrogowie a posiadanie wśród nich uszu oraz oczu ślepo w niego zapatrzonych... Tak, doskonale wiedział, jak to wykorzystać.
I to właśnie tym tłumaczy swoje dzisiejsze spotkanie z kobietą, która w jego głowie nadal jest tą nastolatką, której usta wykrzywiają się w grymasie gdy Maike zaciska dłoń na jej nadgarstku. Na miejscu zjawia się pięć minut przed czasem aby upewnić się, że wszystko jest w najwyższym porządku, zaś oni będą mogli liczyć na odpowiednią dozę prywatności, nawet jeśli Williamson zmuszona byłaby przyjść z przyzwoitką... Po odpowiedzi liczył jednak, iż tak się nie stanie.
Szampan chłodzi się w niewielkim, metalowym wiaderku zaś Astaroth prezentuje się tak na Wybrańca przystało. Nienagannie, w idealnie skrojonym garniturze oraz koszuli bielszej od śniegu. Krawat owija jego szyję i choć widać, że przybyło mu kilku lat oraz zmartwień jego postawa aż bije od pewności siebie i siły jaką w sobie wyrobił.
Słabych nikt nie szanuje.
- Charlotte... - Imię wypowiada miękko, przeciągając delikatnie zgłoski jakoby delektował się jego brzmieniem na swoim języku. Niczym rasowy gentelman składa delikatny pocałunek na jej dłoni, zielone ślepia jednak nie odrywają się od dziewczęcej twarzy. A raczej kobiecej, nie była przecież już zwykłym dziewczątkiem a kobietą w pełni tego słowa znaczeniu. Czy to coś zmieniało? Cóż, jedynie czyniło tę grę ciekawszą. - Zaszczytem jest dla mnie fakt, iż przyjęłaś moje zaproszenie. - Przyznaje w wyznaniu w którym nie czuć choćby cienia kłamstwa, nawet jeśli przez wielu określony zostałby przebiegłym i dwulicowym wężem... Zwłaszcza gdyby zapytać o zdanie kuzynostwo panienki. - Siadaj proszę, miałaś już okazję oglądać Medeę?- Pyta więc grzecznie, jak przystało rozpoczynając od small talku, choć na usta cisnęły się zupełnie inne pytania. Jeszcze nie teraz jednak, niech formalnościom stanie się za dość, pytania wymruczy jej do ucha gdy tylko zgaśnie światło a ponętne usta umoczą się w szampanie.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Charlotte Williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Nie od razu odpowiedziała na pojawiający się w skrzynce pocztowej list. Napisany eleganckim, odręcznym pismem, w wyjątkowej papeterii, pachnący hipnotyczną wodą kolońską. Nie dało się przejść obok niego obojętnie, zwłaszcza gdy kilka enigmatycznie zapisanych słów pobudzało bogatą wyobraźnię. Nad tym, co odpisać, zastanawiała się dłuższą chwilę, wahając między zachowaniem przyzwoitej grzeczności, z jaką niewątpliwie kojarzy ją Cabot, a byciem sobą. Do tej pory grała swoją rolę w ich małym teatrzyku, chętnie stając się nieświadomą życia młodą czarownicą. Taką też ją poznał paroma laty, pławiącą się w złości, która nie miała sposobu, aby dotrzeć na światło dzienne. Niepewna była otwartego działania, utwierdzona jednak w tym, czego w życiu robić nie chce — podążać mało satysfakcjonującą ścieżką, wyzbyta z pragnień, pozbawiona marzeń, u boku mężczyzny, który jej nie kocha. Czy naprawdę tak wiele wymaga, aby być szczęśliwą?
Otrzymane porady naturalnie wprowadziła w życie, nie widząc nic zdrożnego czy niewłaściwego w przyjmowaniu wskazówek od przedstawiciela rodziny niechętnej jej własnej. Nie często mieli okazję się później widywać, lecz Charlotte wzięła sobie ich rozmowę do serca. Po raz pierwszy zwrócił się do niej ktoś, kto podszedł doń, jak do człowieka, nie zaś rozwydrzonej panienki, co to pozjadała wszystkie rozumy. Otoczył ramieniem, otulił zrozumieniem, otarł zbłąkaną na policzku łzę. Tylko czy ma on świadomość, co tak naprawdę z niej dziś wyrosło?
Smukłą talię oplata materiał modnej, błyszczącej sukienki. Tulipanowa spódnica o barwie głębokiej zieleni, idealnie korespondującej z kolorem tęczówek ledwie sięga kolan, odsłaniając pokryte pończochą łydki. Wycięty w serek dekolt sukienki balansuje na granicy eleganckiej przyzwoitości. Długie, zwężane u nadgarstków rękawy odsłaniają przeguby otoczone drobną bransoletką. Biżuteria jest mało krzykliwa, acz subtelnie podkreślająca urodę czarownicy, a długie, spływające na plecy włosy nie są upięte w żadną finezyjną fryzurę, pozwalając dostrzec jej naturalne piękno.
Od paru długich już lat nie zabiera ze sobą na spotkania przyzwoitki. Co to za fatalny zamysł przeszłości, aby parze zakochanych kazać spacerować w towarzystwie osoby trzeciej, jak dobrze się bawić, jak blisko się poznać? Plus w minusie, Charlotte wykorzystywała tę zasadę wyłącznie w odpowiadających jej momentach, prosząc przyzwoitkę o obecność przy okazji spotkań z panami, których więcej widywać nie chciała.
- Astaroth - odpowiada z miękkością na powitanie, podsuwając swoją dłoń. Wprost uwielbia gentlemeńskie gesty dla podkreślenia teatralności chwili, nie z zamiłowania do tradycji. Ukryte pod płaszczykiem grzeczności intencje. - Ja również zdążyłam za tobą zatęsknić - sprowadza ich myśli do prosto brzmiących słów, w odczuciu Charlotte mających związek z prawdą. Ceni sobie towarzystwo Cabota, nawet (a może zwłaszcza?) jeśli ich rodziny są ze sobą skłócone. Kątem oka obserwowała go przez lata, kiedy z zawieszoną na ramieniu małżonką bywał na sabatach, nienagannie prezentując się wśród możnych. Nic nie mogła poradzić na to dziwne jątrzące się w sercu ukłucie zazdrości, poza próbą jednoczesnego trzymania się na dystans. Nie dlatego, że wzięła sobie do serca ostrzeżenia matki ku podkreśleniu różnic między ich rodami, a przez sceptycyzm. Z piękną kobietą u boku wyglądał dostojnie i poważnie, na dumnego i zadowolonego z życia. Podświadomie czuła, że nie do końca jest on w tej relacji szczęśliwy, lecz cóż poradzić, kiedy ktoś obiera drogę tradycji, jednocześnie dławiąc swoje pragnienia, dusząc niczym niedopałek obcasem. Tym większą sprawił jej radość swoim listem, zaproszeniem, pamięcią. Jak bardzo zmienił się w ciągu ostatnich lat, jak wiele pozostało w nim woli walki, marzeń za beztroską? - Niestety nie miałam jeszcze tej przyjemności. Słyszałam za to, że Medea jest opowieścią emocjonującą i trzymającą w napięciu. Opowiada o trudach miłości, o zemście i tragedii. A ty, miałeś już okazję? Opowiesz mi, co cię w niej zachwyca? - pyta z zaciekawieniem, wnioskując, że nie zaprosiłby jej na spektakl wątpliwej jakości. Podchodzi bliżej balkonu i wspiera się nań ciałem, przesuwając niespiesznym wzrokiem po sali pełnej gromadzących się weń ludzi.
- Doskonałe miejsca. - Jak chyba każde wytyczone dla osób z wyższych sfer. - Ja zwykle wybieram tamtą lożę, choć to raczej kwestia przyzwyczajenia, niż konkretnych preferencji z nim związanych. - Spogląda w kierunku miejsc po drugiej stronie sali. Oświetlenie jest odpowiednie, dźwięk czysty, widok na aktorów doskonały, czego więcej potrzeba? Przerzuca ciemne włosy na jedno z ramion i zasiada na wyłożonej miękkim materiałem kanapie, osadzając wyczekujące spojrzenie w czarowniku.
Charlotte Williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Zielone ślepia błyszczą tym samym blaskiem co niegdyś, gdy w tańcu zżerał na młodą buzię i umykające spod stroju ślady pozostawione przez dłonie jej rodziny. Wlepiał w nią spojrzenie tajemnicze acz odrobinę niebezpieczne oraz zadziorne – wszak ich rodziny dzieliła nienawiść na tyle silna, że sam Astaroth każdego Williamsona bez wahania udusiłby własnymi dłońmi…
Z wyjątkiem tej słodkiej ptaszyny.
Wpierw upatrywał w niej ciekawego projektu, kolejnego sposobu mającego odebrać życie kilku jej krewniakom gdy tak namawiał ją niegdyś do idei podniosłych i wielkich, nawet jeśli doskonale wiedział, że idee te nie miały prawa nigdy się ziścić. Tak już funkcjonował ten świat, kobiety miały ładnie wyglądać oraz rodzić dzieci, a mężczyźni wznosić  na wyżyny ludzkiego gatunku. I choć ich pierwsze spotkanie było jedynie grą, panienka pozostała w jego pamięci.
Teraz…
Tradycję umiłował całym sercem, a raczej tym co pozostało w jego miejscu, choć dla Tłuszczy jawił się jako dobrotliwy oraz zainteresowany pasterz, z otwartym sercem oraz dłońmi gotowymi w każdej chwili pomóc. Jedynie rodzina wiedziała co też tak naprawdę czaiło się w środku czarownika, gdyby zapytać o zdanie jego matkę zapewne odczuwałaby przerażenie, lata spędzone w domu Cabotów nauczyły ją jednak, iż jej zdanie nie znaczy absolutnie niczego w ich świecie. Jak miało być z panną WIlliamson? Czy jej zdanie kiedykolwiek będzie dla kogokolwiek cokolwiek znaczyć? Astaroth był niezwykle tego ciekaw.
Podziwia przez chwilę obrazek, jaki pojawia się przed jego oczami, a gdy ta wspomina o tęsknocie parska śmiechem przyjaznym, zupełnie niewymuszonym.
- Byłem jeden list dalej, aż tak przypadło ci do gustu moje towarzystwo? – stwierdza, zupełnie jakby słodką prawdą było to, iż dzieliła ich od siebie jedynie jednak wiadomość. Ta prawdziwa, rzeczywista prawda była zgoła inna, Astaroth jednak nie miał ochoty w tym momencie zaprzątać sobie nią głowy. On posiadał żonę, ona narzeczonego (jeśli nie zdążyła w tym czasie przerobić kilku) zaś ich rodziny łączyła niechęć tak silna, iż utrudniająca nawet przypadkowe spotkanie.
- Owszem, miałem okazję lecz nie opowiem ci o niej choćby jednego zdania, panienko. Bardzo mnie ciekawi jakie ty będziesz miała o niej zdanie, a moja opinia przed faktem mogłaby zakrzywić twój odbiór tej sztuki. Wybaczysz mi ten podstęp? – Pyta, choć ten podstęp w porównianiu do manipulacji do jakiej uciekł się kilka lat temu wobec niej i do jakiej  uciekł się nadal przekonany, iż Charlotte stanowić będzie jeden z pionków w jego grze, zdawał się być jednie przyjemnym połaskotaniem podczas nastoletnich wygłupów… A przynajmniej tak słyszał, jemu nigdy nie było dane zaznać jakiejkolwiek formy beztroski.
W czasie gdy ona nachyla się nad balkonem Astaroth otwiera szampana własnoręcznie, nie chcąc aby choćby obsługa teatru przerywała im ten wieczór. Im mniej par oczu wokół, im mniej plotek tym lepiej dla jego planu… A zarówno on, jak i ona stanowili niezwykle interesujące tematy dla wszelkich plotkarskich pisadeł.
- Overtone nie wydali ci zakazu wstępu po tym, jak to odrzuciłaś awanse jednego z nich? – Pyta, przez chwilę wodząc spojrzeniem po kształtnych plecach. Podczas spotkań kręgu podobne pytanie paść nie mogło teraz jednak.. byli sami, w miejscu w którym mogli pozwolić sobie na odrobinę intymności oraz poluzowania sztywnych zasad etykiety. – Ja wolę tę, oferuje poziom prywatności który jest na poziomie zadowalającym, zwłaszcza po dniu pełnym oczu zwróconych w twoją stronę. – To powiedziawszy nalewa szampana do kieliszków, by wraz z nimi zająć miejsce obok panienki WIlliamson. Jeden z kieliszków podaje jej, łapiąc się przy tym na myśli, że zapewne nie powinna jeszcze sięgać po alkohol… I dopiero po chwili przypomina sobie, że nie miał już do czynienia z podlotkiem.
- Za spotkanie. – Wznosi toast, a nim uniesie kieliszek do ust zielone oczy na dłuższą chwilę spoczywają na jej twarzy.
Tak, kąsek był to niezwykle smakowity.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Charlotte Williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
- Zdajesz się być zajętym mężczyzną, nie chciałam ci przeszkadzać w trudach codzienności. Sądziłam, że dodatkowe rozproszenie nie będzie ci na rękę. Jak widać, cierpliwość czasem jednak popłaca. - Czy to prawdziwy powód, dla którego zdecydowała się nie utrzymywać z nim bliższego kontaktu? Od kiedy dowiedziała się, że wraz z małżonką przysięgali sobie przed samym Lucyferem, zupełnie odpuściła sobie marzenia o czarowniku, który porwał ją do tańca i zauroczył w kilku prostych słowach. Przestała śnić o silnych objęciach, hipnotycznym spojrzeniu i tembrze niskiego głosu, szepczącego zaklęcia wprost do ucha. Dzieli ich zdecydowanie więcej, niż łączy, próżno szukać dostrzegalnych na pierwszy rzut oka podobieństw — czy aby na pewno?
- Tym razem wybaczę. Zdążyłeś przyzwyczaić mnie do świadomości, że twoje tajemnice intrygują. Obym się dziś nie zawiodła - stawia swój warunek, dla którego zdolna jest przymknąć oko na brak konkretnej odpowiedzi. - Mów mi po imieniu. Minęły już czasy, kiedy nazywano mnie panienką - uśmiecha się nieco szerzej, szczerze rozbawiona, że ktoś nadal może postrzegać ją w tak niewinny sposób.
- To było rozstanie za obopólną zgodą. Nikt nie życzył sobie skandalu większego, niż ten, który wynikł po tamtej premierze. Długo zresztą udawało nam się udawać, że świetnie się ze sobą dogadujemy - opowiada lekkim tonem, wracając wspomnieniami do głośnej kłótni, jaką wraz z paniczem Overtone zaplanowali, by wytrącić rodzicom z dłoni argument od rychłych zaślubinach. - Obiecałam sobie, że za mąż nie wyjdę, pamiętasz? A przecież każdy sposób jest dobry, jeśli prowadzi do raz obranego celu. - Porozumienie z Maurice zawiązała już w kilka dni po tym, jak obwieszczono im, że ma dojść do ich ślubu. Szczęśliwie okazało się, że i on nie pali się do zmiany stanu cywilnego, a jego serce zajęte jest przez inną wybrankę. Z nią Charlotte rywalizować nie zamierzała, za bardzo zakochana w pewnym koszykarzu, który to zranił ją później dogłębnie, pomagając zdecydować, że płeć brzydka nie interesuje jej w poważnym kontekście. Od tamtej pory miała kilka przelotnych znajomości, także drugie zaręczyny z czarownikiem, jakiemu próżno wciskać zmianę zdania. Cavanagh okazał się być intrygującym partnerem, nawet jeśli ich pożal-się-Aradio związek trwał zaledwie kilkanaście tygodni. Jeszcze parę miesięcy i roznieśliby całe Saint Fall.
- Słuszny wybór - ocenia ze skinieniem głowy, przytakując, że umieszczona w tej lokalizacji loża rzeczywiście wydaje się być bardziej na uboczu, a mimo to nie pozwala zrezygnować z doskonałego widoku. Sama nigdy nie spoglądała na teatr pod tym kątem, mogąc cieszyć się swoistą wolnością. Do czasu wdzięcznego artykułu w Zwierciadle, po którym pismacy coraz częściej zaczęli spoglądać w jej stronę.
- Za odkurzoną znajomość - wtóruje mu w toaście i nie spuszczając oczu z przystojnej twarzy czarownika, upija łyk szampana. Od dnia otrzymania od niego listu zastanawiała się, jakiż może być przebieg tego spotkania. Spodziewaj się niespodziewanego, powtarzała sobie w myślach, wiedząc, że na temat Astarotha wciąż wie niewiele, ledwie garść powtarzanych głośno plotek, niechęć Williamsonów, uwielbienie wiernych, szacunek osób walczących o przestrzeganie prawa. Jak natomiast zmienił się prywatnie?
Ostatni dzwonek obwieszcza zakończenie toczonych ściszonym tonem rozmów i na głównej sali zapada ciemność. To wtedy rozbrzmiewa donośna, odbijająca się od ścian muzyka, a na scenie pojawiają się aktorzy.
- Nie dziwię się Medei, taka zdrada powinna spotkać się z karą - stwierdza ściszonym głosem, kiedy spektakl rysuje pierwsze relacje pomiędzy postaciami. - Zero wdzięczności za zdobycie Złotego Runa, zero przyzwoitości i lojalności wobec złożonych przysiąg - cmoka z niezadowoleniem. W odczuciu Williamson wierność jest najwyższą z cnót i razi ją każdy przejaw zdrady. Nie wstydzi się swoich przekonań i od razu nakreśla swoje odczucia. - Z tego, co pamiętam, także i ty nie sprzeciwiasz się obowiązkowi, mimo nieszczęścia, jakie to za sobą niesie. Czy było warto? - zwraca się ku Cabotowi, lustrując z zaciekawieniem jego profil. Podczas ich pierwszego spotkania wyraźnie zaznaczył, że nie zamierza zrezygnować z zaręczyn panną Carter, nawet jeśli nie uważał ich relacji za szczególnie pociągającą. Czy to moment, kiedy może zacząć otwarcie mówić o swoim zakończonym już związku?
Charlotte Williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
⟶ Szosa do miasta

W każdym razie zatrzymujemy się w końcu i możemy wyjść na świeże, chłodne powietrze, które sprawia, że z rozkoszą biorę głębszy wdech. Poprawiam jeszcze krótkim ruchem jedną ze szpilek, nasuniętych wcześniej w pośpiechu na nogi i odnajduję spojrzeniem Leę, by wsunąć mu dłoń pod ramię.
Czy to nie miłe? Nie musimy się kryć po mieszkaniach i możemy pójść razem na pełnoprawną randkę. Nie mogę uwierzyć w to, jaki byłem głupi, wstrzymując się przez kontaktem z nim. Przecież to jedyne, czego mi było trzeba do pełni szczęścia. Już nawet związek Allie i Mauriego mnie tak nie martwi. Niech się sobą cieszą. Ja mam Leę i dla niego jestem najważniejszy pod słońcem.
Mam nadzieję, że się nie spóźniliśmy — mruczę, kiedy wchodzimy do środka. Podchodzę od razu do kasy.
Ira Lebovitz — przedstawiam się, wiedząc, że jestem na oddzielnej liście. Tak przynajmniej wynikało z listu Mauriego.
W takich sytuacjach przypominam sobie, że powinienem podziękować rodzicom za to imię. Mogłoby zrobić się nieco niezręcznie, gdyby wiązano je tylko z mężczyznami.
Szybko przechodzimy przez kasy i w ostatniej chwili udaje nam się zasiąść w loży balkonowej.
Allie gra główną rolę. Jest przecudowna, sam zobaczysz — nie hamuję ekscytacji w moim głosie, kiedy wpatruję się w osłoniętą jeszcze scenę. — Mam tylko nadzieję, że da radę… Jej ciało dziwnie reaguje na stres. — Moje palce uderzają o udo nerwowo, bo choć cieszę się na jej występ i nie mogę się go doczekać, to stresuję się zupełnie tak, jakbym chciał przejąć część stresu od niej samej.
Ira Lebovitz
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel "The WhizzArt"
Leander van Haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
Zdecydowanie wiele rzeczy, które działy się w limuzynie zrobiły mu dobrze. Teraz mógł być znowu sobą - poważnym lekarzem, chłodnym i kalkulującym chujem, który odrobinkę ciepła wypuszczał z siebie tylko w wyjątkowych okolicznościach. Czy wizyta w teatrze taką była? Najwidoczniej.
Chwytając swoją gazelę na szpilkach pod ramię, prowadził ją aż pod sam gmach teatru i pokonując schody. Czuł się dziwnie, ale nie wpatrywał się w Irę nazbyt intensywnie. Akceptował to, kim był, kim się czuł, ale wciąż nie czuł się do końca pewnie z tym, w czym czasem potrafił go oglądać. Dzisiaj wyglądał bardzo formalnie i elegancko. Neutralnie. Mimo to czuł, że musi się z tym przegryźć, albo to omówić, ale najpierw musiał zrozumieć, po co mu to było. O wiele przyjemniej było przecież zasiąść w prywatnej loży w miękkich fotelach i z biletem podarowanym przez gwiazdę przedstawienia. Gdyby musieli płacić za wejście, Leander przypomniałby sobie, jak groźnego węża potrafił chować po kieszeniach. Nie był osobą, która pałała miłością do kultury wyższej i było to widać po zmieszaniu, jakie wstąpiło na jego lico, kiedy wychylił się zza barierki. Nie wiedział nawet, czy w teatrze wypadało komukolwiek klaskać. Na wszelki wypadek nie robił absolutnie nic, co mogłoby zdradzić jego odczucia co do sztuki.
- Co to znaczy? - Zapytał jeszcze i ściągnął mocno brwi na to enigmatyczne stwierdzenie, ale odpowiedzi się nie doczekał. Światła skupiły się w pełni na scenie, kotara się rozsunęła, zagrała orkiestra. Zaczęło się przedstawienie.
Z tego wszystkiego, co działo się na deskach teatru, Leander zapamiętał tylko kilka pojedynczych fragmentów. Pamiętał, jak nużyły go sceny pełne romantycznych wyznań i przesadnych gestów. Pamiętał, jak do szału doprowadzał go wysoki głos głównej „wokalistki”, która mu bębenki w uszach naruszała, a mimo to tłum żywo doceniał jej występ. Zapamiętał też jak jego ulubiona „wokalistka” opadła na łóżko popchnięta przez swojego rozzłoszczonego kochanka. Pamiętał, jak bawił go ten sposób oddawania długu i pieniądze wciskane za dekolt sukienki. Dziewczyna wyglądała wtedy tak, jak gdyby zupełnie się tego nie spodziewała. Dziwne, czy oni czasem nie mają jakiegoś scenariusza?
Występ się skończył, a odczucia pozostały mieszane. Pan maruda nie lubił głośnych dźwięków, nie lubił sztywnych okazji wymagających elegancki, a nade wszystko pustych podziękowań, w których nie chciał brać udziału. Dlatego też pożegnał się z Irą jeszcze w objęciach prywatnej loży.
„Napiszę”, obiecywał wtedy ponownie i całował go w policzek na pożegnanie. Wychodząc z teatru musiał zapalić fajka za fajkiem. Złapał taksówkę do domu niespełna kwadrans później.

| ztx2
Leander van Haarst
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Neurochirurg, lekarz podziemny