Witaj,
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Salon
Centrum dowodzenia, spotkań towarzyskich, nietowarzyskiego upijania się w samotności i wykroczeń, o których można mówić głośno wyłącznie w tym miejscu; salon w Red Poppy to największe pomieszczenie w całym mieszkaniu, gdzie lata osiemdziesiąte spotykają chaos włoskiego istnienia. Plątanina bibelotów nieznanego pochodzenia dołączyła do opracowanego kiedyś wystroju, w efekcie tworząc miejsce, które od wejścia krzyczy, że nie tylko jest zamieszkane, ale często i ochoczo używane. Kanapa wymaga ostrożności przy zajmowaniu miejsca — nie wiadomo kto kogo na niej robił — za to dobrze wyposażony barek i przyćmione światło to obietnica udanego pobytu.
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
kwiecień 23/24, 1985

Siedemnaście puknięć. W przyjemniejszym dniu Paganini zamieniłby je na pukanie siedemnastki, ale nie dzisiaj. Dzisiaj czarna noc opadała na czerwony budynek, wyróżniający się na tle innych w zasranym Little Poppy. Nawet jeśli jakaś przyzwyczajała teraz kolana do miękkiego dywanu, powinna wyjść. Zaraz, teraz, już.
Siedemnaście puknięć później, Benjamin bez kropli krwi na koszuli, opiera głowę na przedramieniu, a przedramię na drzwiach Valerio, jakby zapomniał, że ten o tej porze mógł spodziewać się nie przyjaciela, a koszmaru. Mógłby chwycić za broń w dowolnej postaci i nim zada pytanie „kto tam”, wystrzelić. Na wszelki wypadek. To nie miało znaczenia. Nie dzisiaj.
Droga z Acapelli do Red Poppy 1 była krótka. Dwie przecznice, które pokonał nie biegiem (dżentelmen nie biega, dżentelmen chodzi) w tempie bliskim sprintowi. Nawet nie zauważył, kiedy rynsztok zamienił się w klatkę schodową, kiedy latarnie uliczne zamieniły się w ciemność. Nie zapalił światła przy schodach, pozwalając sobie na tę ciszę, którą przecinało tylko stukanie eleganckich butów o wysokie stopnie. Sześć, osiem, dwadzieścia cztery — przestał liczyć już dawno, bo niepokojący pisk w uszach trwał, a suchość gardła domagała się kolejnego drinka. Momentalna trzeźwość była oznaką nie kreski, cukru pudru, czy innych substancji, a informacji i zdarzeń.
Informacja: Barnaby Williamson to kłamca.
Zdarzenie: zabiłem człowieka. Źle. Zabiłbym człowieka, gdyby nie to, że nigdy mnie tam nie było, bo cały wieczór byłem właśnie tutaj. Red Poppy 1/6 skrywało gorsze tajemnice.
Zdarzenie: Barnaby Williamson zabił człowieka na służbie, bo jest kłamcą. Której służbie? Nie miało znaczenia.
Był tu cały wieczór. Tak zostało powiedziane i taka była prawda, na którą będzie się zaklinał. Kilka wprawnych czarów, kilka nieroztropnych ruchów i głos tamtego śmiecia, który wciąż wybrzmiewał w głowie Benjamina: zaszlachtuje. Barnaby, który jedną ręką odpierał atak. Wystarczyła sekunda, może dwie i nóż ugodziłby Verity'ego w serce, czy tam miejsce, w którym owo serce powinno się znaleźć. Nieistotne i niezwiązane. Potem był już tylko trup, wściekłość, gniew i Czarna Gwardia. Jebany Williamson. Jebany kłamca — jak miał mu spojrzeć w oczy po tylu latach bezczelnego łgarstwa? Niewypowiedziana prawda to dalej kłamstwo. Tak przedstawiłby tę sprawę w ławach, sędzia ostateczny wydałby wyrok — śmierć przez zapomnienie.
Siedemnaście puknięć w drzwi Valerio było siedemnastoma grzmotami, gdy pięścią (nie knykciami), dobijał się do drzwi swojego azylu, ostatniego miejsca w tym całym mieście, w którym mógł komuś zaufać. Paganini był pojebany, zawsze to wiedzieli; był pojebany i właśnie z tego powodu był ich.
Ben oddech miał nad wyraz spokojny, choć w tle gardła czaiło się coś na rodzaj roztrzęsienia. A może wcale nie?
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
TW: trochę ruchania i rasizmu, ale o dziwo osobno

Siedemnaście puknięć.
Jej łokcie zdarte do krwi.
Jej zapach — olejek migdałowy, mydło, ślina.
Rozkurczanie, zaciskanie; pomiędzy szóstym i siódmym łupnięciem w drzwi ona mówi coś durnego, jęczy babski idiotyzm — otwórz, może to ważne, więc do łokci na dywanie dołącza twarz. Przyspieszony oddech wciska słowa z powrotem do płuc; uderzenia dziewięć, dziesięć, jedenaście nadają biodrom rytm — ta noc ma być symfonią tylko jednego rodzaju pukania.
Przy dwunastym grzmocie dłoń ślizga się po spoconym karku — trzynasty i czternasty wplątują palce we włosy. Piętnasty cios zadany drewnu — porca puttana, nawet podupczyć w tym mieście nie dadzą? — podrywa głowę z dywanu i ciągnie ją wyżej, wysoko, razem z resztą ciała. Ma klęczeć, kiedy wróci; dokładnie to mówi Valerio, wychodząc — z niej, z salonu — w stronę uginających się pod kolejnym uderzeniem drzwi.
Siedemnaście puknięć, cztery trzaski otwieranego zamka, jeden narzucony na ramiona szlafrok, dwa słowa.
Ciao, Benito!
Która godzina, jaki dzień tygodnia? Miałem kiedyś taki sen; odwiedziłeś mnie, kiedy robiłem kuzynkę, a przecież gościa trzeba poczęstować.
W tamtym śnie Ben się uśmiechał, więc teraz — niezawiązany szlafrok kontra prawo Newtona; kto wygra walkę z grawitacją, kiedy uniesione w górę ramię oprze się o framugę, jakby właśnie gawędzili przy płocie o dolara wzlocie? — to jawa. Benito ma twarz człowieka, który zrobił coś bardzo, bardzo brzydkiego; Paganini zna ten wyraz, tę buziuńkę strapioną.
To mina człowieka, któremu życie zasadziło kopa w nos — i to całkiem niedawno, jeśli wierzyć falowaniu piersi (widzisz, Benito, ile nas łączy?) pod zbyt liczną warstwą ubrań.
Wpadłeś na deser?
Za plecami Bena rozlewa się mrok; za plecami Valerio pulsuje karminowy blask — żarówka—burdelówka, bo gości przecież kurwę.
Jest u mnie Cindy.
Benito zna Cindy; idealne cycki, małe sutki, płaski brzuch, skóra zdarta z brzoskwinki i nałożona na ciało, które mieści się na lewym udzie Paganiniego. Duże, sarnie oczy — od samego patrzenia rośnie serce kutas. Do Red Poppy wrócili godzinę temu, ale za kwadrans Valerio powie byłem tu całą noc, Benito ze mną; teraz w nosie nie ma prawdy, tylko gwiezdny pył i smród klubu. Cindy chciała się wytańczyć, spotkać jakieś swoje dziewczynki — Valerio nie rozumie tych dup i rozumieć nie zamierza. Coś tam pierdoliły; on jest groźny, Cindy, zły.
Ta szczekająca najgłośniej, kwadrans później próbowała obciągnąć mu w kiblu; normalnie by się skusił, ale była skośna — trzeba zachować jakieś standardy, no?
Wchodź.
Obaj wiedzą, że Valerio nie mówi o mieszkaniu; nie tylko drzwi stoją przez Benem otworem.
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Siedemnaście puknięć później drzwi się otwierają w melodii trzasków czterech zamków. Pan na włościach otwiera bramę, forteca wypuszcza ze środka ciepło. (A może to bije od Valerio? Ma rozgrzane policzki, cięższy oddech, a jego oczy płoną: jego oczy zawsze płoną. To połączenie nerwowe, drobna nitka, która idzie od gałki aż do mózgu to lont, a mózg to jebany dynamit.)
Dzisiaj walkę z grawitacją wygrał kutas Valerio, bo, odwrotnie do trupa tamtego śmiecia, wciąż stoi:
To na mój widok? — w lepszych okolicznościach zdobyłby się na uśmiech dłuższy niż ułamek sekundy.
Był w domu, bo Paganini zna odpowiednią porę i odpowiednie miejsce. Neurotyczna sieć połączeń spaja ich od 20 ponad lat, ale od 33 Benjamin nie pobrudził sobie rąk krwią. Koks, soki wyciekające z pizd, które przyprowadzał przyjaciel czy nawet nieszczególnie legalne dokumenty parafrazowane w odpowiedni sposób — ale nie krew. Tę przetaczał ktoś inny, ta rozlewała się na cudzej posadzce.
Benjamin nie jest idiotą, Benjamin zna się na świadkach i wie, że Cindy, nawet jeśli jej umysł składa się z trzech elementów (KKK: kutasy, kolorowe paznokcie i kosztowne drinki), jest niewygodna. Zbędna. Jej kurewskie uosobienie nie jest atrakcyjne, nie w tym momencie, gdy świat całkowicie się złamał i ktoś wypuścił do niego paradoksy.
Cindy — Benjamin drugi, zawsze pierwszy do kultury, kiwnął dziwce głową.
Dwa siniaki powoli pojawiały się na jej piersiach, a zdarta na łokciach skóra lśniła w pojedynczej czerwonej żarówce. Potargane włosy, rozmazany makijaż i kałuża śliny gdzieś obok. Mogłaby przeżyć najlepszy wieczór swojego życia, ale nie dzisiaj. Dzisiaj widzi w niej tylko zbędne ciało z pentaklem. Nie-. Dzisiaj Cindy to dodatkowy świadek. Dzisiaj Cindy zdecyduje, czy na następne urodziny kupi sobie Porsche, czy dostanie kwiaty na grób od swoich bliskich.
Dokończ, zrobię sobie drinka — minął kobietę(?) na podłodze, idąc w stronę baru. — Coś się stało i musimy pogadać, ale nie przy kurwie.
Ej, nie jestem... — krótki szept ze zdartego i obolałego gardła był ledwie słyszalny z tej odległości.
Od zamknięcia drzwi wejściowych było tu jakby lżej. Coś na duszy(?) Verity'ego się uspokoiło i ten drgający i wibrujący punkcik w okolicach płuc zaczynał łagodnie przechodzić w stan tylko lekkiego drżenia. Sięgnął do szafki — Dom Pérignon, Tignanello rocznik 71, Amarone della Valpolicella i Hennessy. Jedna szklanka, bez lodu, wysokość dwóch palców — koniak wypił jednym łykiem, czując jak ten pali mu wnętrzności. Dzisiaj smakował skurwysyństwem. Dolewka — tym razem musiała poczekać, aż gość się posili. Poczęstunek na srebrnej tacy to kilka usypanych już kresek, jakby Paganini wiedział, że dzisiejszej nocy nie spędzi z dziwką. Gdy podnosił głowę, a proch niezwęglonego jeszcze ciała, dostał się przez nozdrza do krwi, w głowie pojawił się obrazek — na tamtej kanapie Williamson kompletnie się skurwił, po pijaku wyznając im dozgonną przyjaźń. Na tamtym fotelu ściskał dłoń dumny z anulowania kolejnego mandatu. Pod tamtą ścianą mógłby czekać na rozstrzelanie.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
TW: mówię brzydko o kobietach (co nowego?)

Siedemnaście (mieli lat, kiedy Ben powiedział założę się, że nie rozszczepisz się w szatni, żeby— i nawet nie dokończył; Valerio lubił zakłady — szczególnie, kiedy wygrywał) minus trzy (minuty temu Cindy powtarzała Valerio; ktoś wykasował jej słownik, znalazł guzik resetowania i dociskał tak długo, że cofnęła się do ustawień fabrycznych) to czternaście (sekund od otworzenia drzwi, a on wciąż stoi).
Wtedy byłby bez pidżamki — śmiech rozdziera płótno, pęka czwarta ściana (Valerio patrzy prosto na ciebie; ma rozwiązany szlafrok, kropelkę potu na obojczyku i usta, które lśnią wilgocią nawet w półmroku. Co czujesz?) — ułamek ułamka sekundy uśmiechu Benito to o pięć sekund za krótko.
Paganini lubi przelotne znajomości, nie przelotną radość na twarzy przyjaciela.
La porta za plecami Bena zamyka się z cichym trzaskiem; teatr nocy znów ogranicza się do wnętrza Red Poppy. Zalane czerwienią — światłem, nie krwią — pomieszczenie to cudotwórca. Cindy grzecznie klęczy w epicentrum salonu — samotna sylwetka na tle kanapy; bezwstydna na tyle, żeby nie próbować zakryć sterczących (za małe, Benito? Masz rację; stać mnie na więcej) piersi — nieskurwiona wystarczająco, by nie próbować dokończyć tego, co zaczął, na własną rękę. Valerio porusza się miękko — krok za Benem, zawsze z tyłu, nigdy bezbronny. Pod grubą warstwą odwleczonego w czasie spełnienia wzbiera coś jeszcze; to uczucie, które wybucha, kiedy cisza jest za gęsta, docenienie nagiej kobiety za krótkie, słowa zbyt odrętwiałe.
Cazzo, to uczucie; tak znajome, tak bliskie.
Coś się stało i musimy pogadać.
Coś się stało — twarz Bena ścieka w dół, przegrywa z grawitacją.
Taci, Cindy.
Krr—ach; ktoś rozdziera rzeczywistość, przecina płótno ostrym nożem — Ben znika przy barku, Cindy wciąż klęczy przy nodze Valerio; suka wie, gdzie jej miejsce i nie lubi mieć pustych ust. Paganini odtrąca ją na odlew; dłoń zahacza o policzek, palec napiera na kącik ust. Dziewczyna (kobieta? Dwadzieścia dwa lata i nadzieja na wspólną przyszłość) ma gorący język, który chciałby na sobie poczuć, ale Ben powiedział, że coś się stało, więc Cindy, zamknij, kurwa, mordę.
Weź Burlotto Barolo do wanny. Kiedy wrócę, ma być gorąca.
Wanna? Woda? Wagina? Jedna litera, tyle słów — między nimi to ulubione.
W jak wendeta.
Pols Cindy wstaje z kolan — traci cenną sekundę na złączenie ud i Valerio rozumie; walka z jedyną wartością, którą posiada, musi być trudna. Dopiero trzask zamykanych za zgrabną dupą drzwi wprawia ciało w ruch — Ben przy barku zdążył się poczęstować, Valerio skończył ekonomię po semestrze przygody, ale w rachunkach kresek nie myli się nigdy.
Jednej brakuje; cin—cin, amore.
Cos'è successo?
Ben to nie Ben — to postać, zmęczony kształt wygenerowany w źrenicach skupionych na nieruchomej sylwetce. Wystarczy pięć kroków i Verity znów jest blisko, na wyciągnięcie ręki; ta opiera się o blat, pozwalając głowie na zanurkowanie w dół, prosto do tacki z winietką wciągnij mnie.
Witamy w krainie czarów.
Lewa dziurka nosa i pół kreski; prawa dziurka nosa i drugie pół. Drink w dłoni Bena czeka na dolewkę; Valerio bezbłędnie odnajduje koniak i ilość w szklance mierzy kutasem — trochę opadł, więc Paganini nie wylewa za brzeg.
Adres i nazwisko.
Benito wie, że nie o wysłanie pocztówki chodzi.
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
(Jesteś obrzydliwy, Valerio. Jesteś obrzydliwy, a twoja dusza — ta rozszczepiona na dziesiątki małych kawałków — gnije. Jesteś pierwszym planem na tle popękanej brudnej ściany, gotującą się i śmierdzącą krwią, oszczerstwem. Jesteś mi niezbędny jak papieros).
Cisza była nieznośna i zgubiona gdzieś pomiędzy ciężkim oddechem Cindy, mglistym spojrzeniem Paganiniego i aurą kompletnej przegranej, którą roztoczył wokół siebie Verity. Rzadko spotykanej. Dziewczyna nie miała na sobie ubrań, a w sobie godności. Kątem oka dostrzegał tylko jego dłoń muskającą czerwony policzek (to rumieniec, czy już pokazał ci swoją najlepszą stronę?), podskakujące w górę cycki, gdy niechętnie podniosła się z ziemi. Potem tylko jej wzrok na dłoni Benjamina, gdy podchodziła bliżej wykonać rozkaz. Był miły — podsunął bliżej kobiety butelkę Burlotto Barolo, patrząc nie na jej dupę, a oczy. To w oczach czaiło się uwielbione przez Verity'ego upokorzenie.
Clausa — wskazanie palcem na drzwi do łazienki i krótki czar. Cindy przyda się później, teraz niech siedzi tam, gdzie jej przykazano. — Potem ją otworzę — jedyny trup w tym miejscu to Valerio, niepotrzebna mu martwa dziwka w wannie.
Mieli dość problemów.
Kolejny łyk koniaku w podziękowaniu za gościnę przepalił wnętrzności.
BarnabyWilliamson, ulica Staromiejska 9/6. Wystarczyło powiedzieć tylko i aż tyle, problem zostałby rozwiązany, ale Barnaby to nie kurwa do odstrzału. Barnaby nie był teraz problemem. Barnaby był bohaterem. Barnaby był kłamcą. Barnaby był oszustem. Barnaby był godny zaufania. Barnaby był przyjacielem. Barnaby był kościelną kurwą. — Barnaby i ja byliśmy w klubie — zaczął historię, opierając zaciśniętą pięść na marmurowy bar, tuż obok szklanki. Organizm skończył przetaczać kreskę do krwioobiegu. Znów był nieśmiertelny. — Mieliśmy przyjść po ciebie, ale zażyczył sobie frytek. A może ta ja chciałem frytki? — pokręcił głową, wypuszczając głośniej powietrze. Bez znaczenia. Ostatnie łyki z kryształu wypił duszkiem, pewien, że Valerio zaraz doleje. Valerio zna Bena. Valerio wie, że Ben potrzebuje tego jak lekarstwa. — Nieważne. Wpierdoliliśmy się w sam środek napadu. Acapella? Kojarzysz? — Benjamin o śmiesznych i angażujących rzeczach mówi inaczej. Teraz Benjamin duka słowa, szuka ich, jakby nagle były trudne, a on znów miał 9 lat i próbował recytować kodeks cywilny na życzenie wielkodusznego ojca. Wtedy jąkał się i trząsł, dzisiaj tylko patrzy martwo w oczy Paganiniego. — Była ich dwójką. Jakaś cipa i jej gach. Czarownicy. Jebany śmieć rzucił się na mnie z nożem, Valerio. Na mnie, rozumiesz? Krzyczał, że mnie zabije i zaszlachtuje jak świnie. Nie potrafiłem się powstrzymać, żeby... Williamson rzucił się przede mnie. Nie zdążyłbym zareagować, wiem to. Byłem zbyt zaskoczony, że kutas machał mi ostrzem przed twarzą. Williamson wytrącił mu nóż z ręki, a tamten stracił panowanie nad sobą ia może to ja je straciłem? Jestem nieśmiertelnyzabiłem go, Valerio. Zabiłem go, a teraz jest tam gwardia i bada sprawę. Dlatego byłem tu całą noc.
Ważne. Nie: czy bylem tu całą noc? Czy miałem sposobność, żeby być tutaj całą noc? Czy będzie w porządku, jeśli powiem, że byłem tu całą noc?
Po prostu byłem. Byłem, bo dokładnie to samo zrobiłby w odwrotnej sytuacji. Byłem, bo Valerio rozumie, bo teraz Ben ufa już tylko jemu.
Połowiczna prawda. Gwardia zawsze tam była.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
(Jesteś nieskazitelny, Ben. Jesteś nieskazitelny, bo nie masz duszy wcale — sprzedałeś ją razem z sercem, albo to serce zeszło na giełdzie kręgowców wartościowych jako pierwsze i dopiero później, w pakiecie, dorzuciłeś sumienie. Adwokatowi diabła i tak nie było potrzebne; zbędnie ciążyło, kiedy jedynym ciężarem powinien być zbyt gruby portfel w kieszeni. Jesteś nieskazitelny Ben; jesteś mi potrzebny, żebym wiedział, że nie umarłem.
Bo nie umarłem?).
Zamek w drzwiach łazienki trzaska; Cindy oficjalnie przestaje istnieć — ma wannę, butelkę wina i gdzie szczać, więc wytrzyma. Jest nieistotna; to tylko dziura, która dostała od życia niepowtarzalną szansę — Valerio na dywanie, Valerio przy ścianie, Valerio w luźnym szlafroku i szerokim rozkroku. Cindy nie ma, znika z pola widzenia — co z oczu, to kutasa.
Galaktyka pełnej, włoskiej uwagi zyskuje świeższą nazwę; konstelacja Ben właśnie balansuje na granicy wielkiego wybuchu. Paganini dostrzega nowe symptomy — ciężki oddech, zmierzwione włosy, ześlizgnięta z twarzy maska; Verity zaciska dłoń w pięść, szuka w niej detonatora.
Gdyby mógł, wyłączyłby ich i całą tę sytuację, cały ten świat popierdolony — a potem zaczyna mówić.
I, cazzo, udowadnia, że nie potrzebuje atomowych przycisków; czasem wystarcza jedna historia.
Barnaby.
Barnaby i rekord szkoły w biegu na dwie mile. Barnaby i sztuki walki, na których zostawał sam — były w piątek po szkole, każdy szukał sposobu na powrót do domu wcześniej, ale nie on; on nie. Barnaby i wstąpiłem do akademii, i długie tygodnie ciszy po — Valerio oznajmił, że do psów się strzela, nie z nimi przyjaźni.
Kreska w nosie piecze, Ben mówi, Paganini próbuje odczytać ukryte za słowami znaczenia.
Napad, Acapella — Valerio dolewa koniaku; w tym świetle nawet on ma kolor krwi — jebany śmieć.
Z nożem.
Z nożem na Bena.
Williamson.
Verity zabił.
Kogo?
Aspetta.
Przez okruch sekundy Paganini źle łączy informacje; ma che cosa, zabiłeś Williamsona?, a potem—
Potem—
Byłeś tu całą noc.
Kłamstwo.
Zabiłeś człowieka, Benito.
Prawda.
Byłeś tu całą noc — prawda. Zabiłeś człowieka — kłamstwo. Historię piszą zwycięzcy, a Ben właśnie wygrał; complimenti, mio caro.
Valerio ma ciepłą dłoń; ma brutalne, szorstkie palce; ma utkwiony w twarzy przyjaciela wzrok — ma rękę, która zsuwa się na kark Bena i zaciska wolno, powolutku, va tutto bene, mio caro.
Oglądaliśmy kasetę, mam jakieś merda w odtwarzaczu. Cindy potwierdzi albo straci zęby — lubi swoje zęby; lubi nimi przygryzać skórę Valerio, jakby próbowała go naznaczyć. — Skoro ty byłeś tu całą noc, Barnaby—
Paganini przez chwilę widzi kolory, jakby w powietrzu była zawieszona wielobarwna kula, z której wypływa trucizna blasku — czerwone—niebieskie, czerwone—niebieskie, woof—woof.
To nie psy, tylko fottuto gwardia. Nie wykupi się odznaką, no?
Dłoń na karku Bena jest wieczna, bo wieczni są oni — będą trwać na zawsze w tym momencie, zawieszeni pomiędzy zaciskanymi na skórze palcami i krokiem do przodu. Głos Valerio wsiąka w atmosferę; ma konsystencję ropy odkrytą w kraju trzeciego świata. Kropla tego tonu osiada na policzku Bena razem z ciepłem — oddziela ich nic, pięć, dziesięć, piętnaście centymetrów, mniej niż kutas na powitanie w drzwiach.
Po tym, co odpierdoliła ostatnio Charlotte, drugi Williamson podejrzany o morderstwo czarownika—
Palce na karku Benito są nieruchome — odżywa tylko ten wskazujący, wprawiony w ruch wizją; Verity na ostrzu noża sekundę przed ciosem.
A potem?
Il caos.
Voglio dire, ma che cazzo? Zostawiłeś go tam?
Wizja nagła i ostra jak zastrzyk w dziąsło.
Ben?
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
(Nie umarłeś. Trwasz na krawędzi istnienia, gdzieś pomiędzy nieśmiertelnością, a robactwem spulchniającym ziemię w miejscu, gdzie zakopano twoje ciało. Jesteś gorączką i niedotlenieniem, stanem, w którym ciało już zaczyna się rozkładać, a twoja jaźń jeszcze nie wygasła. Jesteś warunkiem, dla którego jakakolwiek ingerencja w przeszłość byłaby koszmarem. Jesteś próbą przebaczenia sobie nawzajem i jedynym powodem, dla którego nie potrafię zaznać spokoju. Zepsułeś mnie, Valerio. Rozstroiłeś jak pozytywkę, którą byłem. Przekręcałeś tak długo i tak mocno, że jakiś mechanizm w moim wnętrzu pękł na cztery części — analogicznie do twojej duszy — i teraz wydaje z siebie już tylko skowyt. Zrujnowałeś mnie. Zniszczyłeś. Jesteś przyczyną każdego złego wyboru.
Bez ciebie byłbym nikim. Przegrywałbym każdego dnia i topił się w kwasie żołądkowym, we wrzodach, które pokryłyby moje wnętrze. Bez ciebie byłbym pustą prowizoryczną lalką przekręcaną na sznurkach przez większego aktora. Nie mam duszy, ale ta istnieje — ukradłeś mi jej część i nie pozwalasz odebrać z powrotem, żebym mógł się nią żywić. Jesteś mi potrzebny, bo jesteś jej synonimem. Bo widzę ją w tobie).
Tej historii nikt nie opowie na rodzinnym spędzie. Żadnego balu nie uświetni bajka o złym wilku, który padł ofiarą rycerza w lśniącej zbroi i jego wiernego giermka. Don Kichot, Sancho Pansa — kto zagra Dulcyneę? Zdolności aktorskie Cindy kończą się na udawanych orgazmach, gdy w dezorientacji i samotności zamyka oczy, rżnąc się myślami o Valerio.
Pokiwał tylko głową. Cindy potwierdzi, bo Valerio mówi, że potwierdzi. To wystarczyło, aby chociaż ten ciężar ściągnąć z karku, zresztą zaraz po nim ląduje tam ciepła dłoń Valerio, a Ben czuje się tak, jakby przypominała kompres. Jest orzeźwieniem i zmęczeniem, przeczuciem, że teraz będzie już tylko gorzej. Gdy tutaj szedł, żołądek ściskał się w tajemnicy przed światem. Tajemnice były jak czarny i przeżerający ubrania kwas, który, gdy w końcu dostanie się do skóry, roztopi ją całą.
Znów sięgnął po szklankę, znów skończył ją, pokazując jasne dno, na którym osiadło kilka kropel bursztynu w kolorze czerwieni. Koniak smakował dzisiaj krwią, bo szczęka zaciskała się tak mocno, że skóra wewnątrz policzków pękała, razem z językiem, który nieproszony znalazł się gdzieś pomiędzy zębami trzonowymi. Spuścił głowę niżej na zadane pytania, wpatrując się w kant blatu baru, licząc na nim drobne ziarna i sekwencje materiału; otarł dłonią wargi, czując, jak mocny alkohol wbija się w nie i kłuje, a razem z nim na palcach znalazł własną i wymieszaną ze śliną krew.
I nagle znów mają 12 lat, Playboya z Astrid Schultz na okładce i wiele pomysłów na zepsucie życia wszystkim wokół. Znów Barnaby nie chce mówić o swoim ojcu, gdy Ben wychwala pierwszego. Znów Valerio tłucze jakiegoś młokosa, który śmiał donieść nauczycielce o zapalonym za szkołą papierosie.
Blat kończy się, a szklanka znów jest pełna. Benjamin podniósł ją wyżej, tym razem utrzymując głowę w górze, patrząc prosto w dwa ciemne punkty za grubymi rzęsami. Powie? Zdradzi. Nie powie? Zdradzi.
Kurwa, a mogliśmy teraz przegrywać tysiące dolarów w Vegas.
Nie samego. Jest jednym z nich. Williamson pracuje dla gwardii.
Nie trzy, nie dwa, a jeden łyk wystarczył, by cały koniak znalazł się w ustach. Był mocny. Wypalił słowa, które z cudem przeszły mu przez gardło.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
(Nie umarłem — nie zepsułem cię.
Żyję, więc od nowa żyć nauczyłeś się ty; byłeś zabawką bez kluczowych elementów — samochodzikiem bez kółek, latawcem bez żeberek, misiem bez oczka, imbirowym ciastkiem bez lukrowanych guzików. Cierpliwie rozmontowywałem to, co uszkodzone; rozłożyłem na części pierwsze, elementy składowe, na przerdzewiały złom i niewiele warte strzępki tego, kim byłeś kiedyś, a potem — zamiast znów się zepsułeś i wiem co zrobię — złożyłem stary model.
Od nowa. Na nowo.
Mam więcej niż kawałek twojej duszy; mam twoje płuca — dobrze smakują z rozmarynem; mam twoje żebra — niezłe z bazylią; mam twoje—)
Benito, di che parli?
Ile sekund mija między słowami i ciszą — dwie, dziesięć, milion? Dźwięki zastygają w powietrzu i nawet drink w dłoni Bena porusza się wolniej — góra/dół, pusty/pełny, łyk/niełyk, milczenie/mowa.
Niepotrzebne skreślić.
Niezbędne wykrzyczeć.
Sekunda po sekundzie czas odmawia współpracy, gubi się nawet wdech. Sekunda—po—sekundzie; są filmem, ale ktoś nacisnął pauzę, odtwarzać wciąga taśmę, w piętnastej sekundzie słychać strzały. Verity coś pierdoli, farmazony jakieś; Paganini w odpowiedzi nasila uścisk — tym razem dłoń uziemia nie Bena, ale Valerio.
Jeśli odsunie palce, odfrunie.
Jeśli straci kontakt z rzeczywistością, rozłupie mózg na pół i zniknie; zostanie tylko ciało, pusta skorupa, która teraz mruga. Raz, dwa, trzy; dziś Williamson pracuje dla gwardii słyszysz ty.
Jako kto? Kurwa?
Kościelna, si.
On nie—
Questa è una stronzata.
Oddech w piersi gubi rytm; zamiast wydechu, Paganini bierze drugi wdech.
Barnaby—
Zawsze wychodzi wcześniej albo odwołuje w ostatniej chwili; wygląda, jakby nie spał od miesięcy; kiedy Lizzie próbowała obrobić mu pałę w grudniu, odparł nie skorzystam; od sześciu lat jest wdowcem i nawet zapuszkowane konserwy Williamsonów nie ciągną go przed świeżo udekorowany ołtarz. Ma dziwne blizny, ma pierdoloną magię odpychania, ma zamknięty pokój w mieszkaniu — trzymasz tam martwe dziwki?, pytał Paganini dwa miesiące temu.
Cały burdel pozażynanych kurw byłby mniejszą zbrodnią od—
Lui è—
Słowa tracą sens; Valerio zamienia się w kamień, w nic, rozpuszcza jak tabletka w wodzie — powietrze uchodzi z niego z cichym ss—syk. Wyparcie jest potężną bronią; nawet, kiedy kości zmieniają się w suche dechy, które od środka przeżerają termity zdrady — kawałek po kawałku, nerw po nerwie — Valerio uczepia się ostatniej tratwy.
Musi nauczyć oddychać się na nowo; pochylona do przodu głowa napotyka opór unieruchomionego ciała — nadal trzyma dłoń na karku Bena, ale teraz punkt styczny przesuwa się na czoła. Zwarte z sobą, zniżają głos do szeptu; wąska przestrzeń cuchnie alkoholem, spleśniałymi kłamstwami i zdradą.
Ben, spójrz mi w oczy — widzisz? Widzisz to? Ciemne tunele bez światła na końcu drogi; studnie bez dna, w których coś właśnie przeciąga się z chrzęstem dawno zastałych kości.
Valerio Paganini nie zna strachu.
Valerio Paganini nie wie, co to znaczy przerażenie.
Valerio Paganini nie boi się niczego i nikogo.
Niczego i nikogo, cazzo, poza—
Spójrz mi w oczy i powiedz: era uno scherzo. To żart, Valerio.
Żart, Valerio; ale miałeś, kurwa minę, Barnaby się obsmarka, kiedy mu opowiem.
Giusto?
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
(Coś we mnie pęka: jak gumka, którą pierdolisz pierwszą lepszą kurwę, jak zbyt suche drewno po jednym uderzeniu siekierą, jak ściana przeżarta przez pleśń. Jesteś tą pleśnią, jesteś brudem, który na mnie osiadł, a ja tak bardzo nienawidzę brudu. Dlatego umiłowałem sobie nieskazitelność twoich czynów i alabastrowe proszki, które rozsypujesz tuż przed moimi oczami, wodząc mnie na pokuszenie. Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam. Wmontowałeś w moje wnętrzności pusty element, który trawi je od środka. Tykającą bombę, która zbliża się do wybuchu.
Co wtedy, Valerio? Co, gdy w końcu nie wytrzymam?)
Nie rozumiał połowy słów — włoski wpadał w ucho równie szybko, co wypadał z drugiej strony, ale minęły lata, gdy nauczył się go na wylot. Każda reakcja, drgnięcie powieki, oblizanie dolnej wargi i zagryzienie lewego policzka. Każda mimiczna zmarszczka, której z wiekiem nabywał więcej — Benjamin nie mógł przestać patrzeć. Dwa czarne punkty, przypominające smołę, podobne do Piekła, nie miały litości, błagając o zapomnienie.
To żart.
Nie. Żarty powinny być zabawne (pamiętasz, jak wtedy zapłaciłem 50 dolarów dziwce z Bostonu, by się rozebrała i wpychając sobie palce w cipę, opowiedziała nam, czego najbardziej żałuje i jak tata jej nie kochał? To było śmieszne, bo żarty powinny być śmieszne), a to nie było ani trochę, kurwa, zabawne. Barnaby w gwardii był synonimem utraconego człowieczeństwa, ale przecież nie dla człowieczeństwa do siebie ciągnęli. Nie chodziło o ludzkie odruchy i proste emocje, a o skomplikowaną sieć i sznurki, którymi bawili się każdego dnia. Czas mijał, obowiązki (żony, dzieci, puste słowa) przychodziły i tkwiły w gardle niczym ohydna zawiesina o smaku wymiocin.
Chciało mu się rzygać, gdy tylko dłoń zacisnęła się mocniej. To bolało, ale ból był fantomowy. Nie zostanie po nim ślad większy niż pojedyncze pęknięcie w ścianie (pamiętasz? Ja, ty, pleśń), a on wciąż nie potrafił przestać patrzeć. Złamane włoskie serce. Pęknięte — jak ta dusza — na cztery części. Valerio nie miał skrupułów, ale miał w sobie mieszankę krwi i sycylijskiej pomarańczy. Ben mógłby założyć się o własne dzieci, że gdyby ktoś przyłożył mu do rany cytrynę, tak ten tylko by się roześmiał i zażyczył sobie ragu di antara (tylko go, succhiatore, nie przesól).
Kurwa.
Nie.
Nie.
Nie.
Ostatnia szansa, by ocalić duszę Williamsona i ostatni raz, by zatracić samego siebie.
Prawda leży na lewej szali wagi (znamię na prawym barku zapiekło), na prawej wrażenie, że wtedy świat się skończy. Benjamin milczy. Benjamin nie odpowie. Nu-nu. Usta ma zamknięte, a głos, który się z nich wydobywa, nie należy już wcale do niego. Głos jest obcy.
Ja... — wyrywa się, ale przecież to mówi ktoś inny.
Ktoś inny jest tutaj i ktoś inny tkwi czoło przy czole, wpatrzony w czarne źrenice. Nie potrafił rozpoznać, czy to wkurwienie, zawiedzenie, czy Paganiniemu pękło serce. Pokręcił więc wolno głową, ocierając skórę o skórę. Mężczyźni nie płaczą, Valerio. Nie rób mi tutaj scen. Ogarniemy to-.
Co, kurwa, ogarniemy?
Nic nie ogarniemy.

Wszystko się skończyło, bo Valerio nie lubi psów, a Barnaby to kłamca.
Nie.
W głowie wciąż szumiały wymówki Barnaby'ego: jeśli egoizm to sprzedanie własnego życia, żeby chronić wasze, niech będzie.
Przecież on go zabije.
Nikomu nie możesz o tym powiedzieć, rozumiesz mnie? — chłodna dłoń spoczęła na karku Valerio. Bliźniaczy ucisk i bliźniacze spojrzenie. — To może mu zaszkodzić, a teraz chodzi też o mnie i moje czyste konto. To Williamson. Nie zwykły pies albo kurwa do odstrzału. To nasz przyjaciel.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
(Jestem pleśnią, jestem brudem, jestem drzazgą pod skórą, kroplą krwi na mankiecie, rozcięciem we wnętrzu ust; czujesz, jak szczypie? Jestem tropikiem — zabijam cię każdego dnia, ale ten proces boli nas oboje. Wiem, że ty wiesz, że ja wiem — pewnego dnia wypełnię cię trucizną; wstrzyknę ją do krwi, pod skórę, na wilgotne poletko ust. Będę ostatnim stadium twojej choroby; po mnie nie będzie już nic. Rozpuścisz się, zamienisz w pianę, a ja, Ben?
Będę przy tobie do końca).
Wdech — raz, dwa, trzy, cztery; wydech— raz, dwa, trzy, cztery; wdech.
Raz—
Barnaby to Gwardia.
Dwa—
Ben zabił człowieka.
Trzy—
Williamson go kryje.
Cztery—
Myśli to iskry z oblanego benzyną mózgu. Próbują znaleźć ujście, wytopić się razem z wydechem — Valerio zmusza ciało do posłuszeństwa, bo podświadomie wie; wie, że gdyby puścił kark Bena (boli? Va bene; bo właśnie coś we mnie umiera), żadne drzwi, samochody i odległości nie zatrzymałby wprawionego w ruch ciała. Zna adres; trafia tam po garści koksu i wyrzygiwaniu mózgu na chodnik. Verity to ostatnia niespróchniała deska ratunku — ściana (ty, ja, pleśń) z zardzewiałym łańcuchem; wystarczy założyć obrożę.
Rzeczywistość przypomina zbiór rozsypanych po podłodze tabletek; xanax, lorazepam, bromox — cała apteka wciśnięta między rozchylone usta (wdech, wydech, Valerio zaczyna funkcjonować w kilkusekundowych interwałach: wściekłość — spokój, gniew — śmiech) nie uśpiłaby tego, co właśnie otrząsa się z długiego, leniwego snu.
Zapomniał już, co to znaczy — chcieć czyjejś śmierci, ale nie książkowo, bo tak się, kurwa, mówi — pragnąć tak naprawdę, całym sobą.
Od czego ma się przyjaciół, no?
Co ty mówisz, Ben — kilka centymetrów pustkowia między lustrzanym odbiciem spojrzeń; Valerio może oglądać własną twarz w rozszerzonych źrenicach, ale ten, kto patrzy na niego z zielono—niebieskiej kałuży znajomych oczu, to ktoś obcy. — Co ty do mnie pierdolisz? Nie mogę nikomu powiedzieć? On—
Ma imię i cały katalog wspomnień kumulowanych przez ostatnie dwie dekady; ma nazwisko i ponad dwadzieścia lat aktyw w formie sekretów, grzechów i dowodów. On—
On, kurwa, nikomu nie powiedział. Ile to trwa, che? Miesiąc? Rok? Ile?
Tydzień, dwa, trzy. Pół roku, nie dłużej; oby, kurwa, nie dłużej. Gniew napływa do ust; przeczący ruch głowy tworzy iskrę — skóra potarta o skórę ma właściwości zapalne, a Valerio tonie w benzynie. Ben ma rację; Ben był tu przez cały wieczór, chociaż nie byłoby Bena wcale, gdyby nie czarna bagieta w przebraniu psa.
To nasz przyjaciel, mówi Verity i myli się po raz pierwszy. Paganini chwyta te słowa — ślizgają się razem z dłonią, która zsuwa się z karku i pełznie po skosie, prosto na rozpaloną skórę gardła. Gdyby to nie był Ben, wcisnąłby mu tamto zdanie z powrotem do ust; dociskał tak długo, aż połknąłby każda sylabę.
No, Ben. To był nasz przyjaciel.
Teraz to trup. Wskrzeszeniec z opcją kamuflażu.
Quell'uomo è morto per me.
Barnaby nie żyje, Valerio pochowano żywcem w dwóch trumnach jednocześnie. Na świeżo usypanym kurhanie leży pies; czarna sierść, ciężki oddech, krew schnie mu na pysku. Ben mówi: Valerio, nie możesz nikomu powiedzieć. Ben nie mówi: Valerio, nie krzywdź go.
Valerio milczy, kutas opadł, Williamson umarł, noc jeszcze trwa.
Idź do sypialni. Ja wypierdolę Cindy.
Z mieszkania czy po prostu, dla zasady?
Co za różnica. Co za, kurwa, różnica? Życie to iluzja — przyjaźń najwyraźniej też.
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
(Iluzoryczny uśmiech oblewa moją twarz na słowa „będę przy tobie do końca”, ale to nie szacunek, to nie radość, to ironia sytuacji. Sarkazm jestestwa, bo przecież ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem, że będziesz moim upadkiem. Będziesz ze mną do końca, bo go na mnie sprowadzisz. Szczypią mnie usta, szczypią mnie palce, pragnę tylko końca. Zatracam się w tej ostateczności, bo patrzę na ciebie jak na człowieka. Widzę twój upadek, jak pękasz na tysiące kawałków. Wyobrażam sobie, że pod warstwą skóry znajduje się coś jeszcze, jakbym na siłę próbował znaleźć w tobie element racjonalności. Nie widzę go. Nie ma go tam. Gdzie on jest?)
Obserwował oddech, bo czuł go aż na czole.
Raz-dwa-trzy. Dzisiaj śmierć poniesiesz ty. Rozpuściłeś kiedyś ludzkie ciało w roztworze, Valerio?
Nigdy nie pytał o sposoby, sądząc, że niewiedza go ochroni, ale teraz — w tym konkretnym momencie — pragnął wiedzieć.
Czy rozczłonkowałeś kiedyś człowieka? Roztopiłeś jego skórę? Spaliłeś jego kości? Jaki to zapach? Jakie to uczucie? Opowiedz mi.
Milczał, czując, jak śluzówki w nosie powiększają się, czekając na kolejną dawkę przygód.
Zaraz. Za moment. Jeszcze chwila.
Ręka ześlizguje się, a początek i koniec są jednością. Zawieszeniem pomiędzy dwoma parami oczu wpatrzonymi w siebie tak, jakby między nie nie mógł wkraść się żaden cień. Czerwone światło zamienia białka jego oczu w krew. Nasiąka nim, podobnie jak usta, jak jego policzki i rozgrzana skóra. To uczucie głębsze niż miłość. Nie ma w nim żadnego pożądania, żadnej fantazji ani rozpusty, tylko żywa i namacalna struktura umysłów, połączeń tak skomplikowanych i silnych, że tylko pożoga mogłaby je podpalić. Pożoga albo Barnaby Williamson — dzisiaj synonimy.
Jest w tym jakieś szaleństwo.
Nie wiem. Może rok, może pięć — odchylił się, sięgając po odstawioną na twardy blat szklankę. Pustą — to zauważy później. — Wiem, co chcesz zrobić, Valerio. Znam cię. Lepiej niż wszyscy. Ale nie. Williamson mnie chroni i ma mnie chronić dopóty, dopóki nie będzie już odwrotu. Jestem czysty i muszę zostać czysty. Od tego wszystko zależy.
To oczywiste i Valerio wie. Na pewno wie, że ktoś musi wkraczać z aktówką do cel, więzień, kazamat. Ktoś musi uśmiechać się do obiektywu, udzielając wywiadu do Piekielnika albo innego gównianego pisma produkcji Harrisów i zapewniać, że każdy z nich jest bez skazy. Ktoś musi wstawać o 4 rano i jechać 100 mil na południe, tylko po to, żeby przypomnieć panu władzy, że jest pizda, a nie władza i ma spierdalać. W kurtuazyjnych słowach i w podskokach.
Najpierw usłyszymy jego prawdę. Potem podejmiesz decyzję. Nie będę cię blokował, ale musimy wiedzieć dlaczego — wypuścił głośniej powietrze przez nos, dolewając do szklanki kolejne łyki koniaku. Valerio był porywczy, a dzisiaj Ben zasmakował tego uczucia, gdy kolejne czary wypowiada bez zawahania się, jak mowę końcową na sali sądowej. Musimy się, kurwa, wszyscy uspokoić. — Później zrobisz, co uznasz.
Później wydamy wyrok.
Przełknięty duszkiem alkohol piecze w gardło, gdy Valerio odwraca się i odchodzi, a wtedy:
Poczekaj — wyrywa się z wilgotnych warg, gdy zwinięta w rulon 50-dolarówka (witam panie Grant) wciska się w lewą, a potem w prawą dziurkę, przewodząc ostatnią na dzisiaj dawkę szczęścia. — Gdy powiedziałem ostatni czar, obserwowałem go jeszcze przez chwilę. Coś w jego oczach jakby odleciało. Ta władza, ta decyzja... — kącik ust drgnął, a w dwóch źrenicach pojawiła się iskra. Coś się zmieniło. — Przypomnij Cindy, jaka jest wersja. Przyszedłem tu po 11. Sam. Jeśli jest ryzyko, że się wygada... Sam wiesz, co zrobić.

ztx2
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła