Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Most nad rzeką
Most nad rzeką Restless wyrasta zaniedbany, ale dumny, łącząc obszar ubogiej dzielnicy z pulsem miasta. Jego rdzewiejące balustrady i zardzewiałe przęsła sprawiają wrażenie, jakby znosił ciężar lat i historii. Podczas zachodzącego słońca most tonie w ciepłych odcieniach pomarańczy, a odbicia na brudnych szybach budynków nad brzegiem przywracają mu chwilowy blask. To miejsce, choć skromne, emanuje pewnym pięknem, przypominając mieszkańcom, że nawet najbardziej zapomniane struktury mogą nosić piękną historię.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Leander van Haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
12/04/1985

Z każdym kolejnym krokiem czuł, że się starzeje. Zwłaszcza że bardzo dobrze pamiętał, iż jakiś czas temu nie potrzebował aż tak walczyć o każdy kolejny oddech. Pomimo spędzania większości czasu wśród ksiąg i medycznych zagwozdek, nigdy nie przegapiał okazji, aby rozluźnić plecy, na co dzień przecież permanentnie spięte od precyzyjnej pracy zarobkowej. W którym miejscu to w sobie zagubił? A może nigdy tego nie miał i tylko mu się wydawało, że jest w stanie poradzić sobie z byle treningiem.
Życie jak zawsze weryfikowało.
Płuco płonęło, kiedy szybkie oddechy wpadały mu do gardła z nieskończoną desperacją. Jak długo już biegł, tego ocenić nie potrafił. Wiedział tylko tyle, że koszulkę już od jakiegoś czasu ma mokrą od potu, a brzuch wciąż boli go po sesji ćwiczeń siłowych, jakim oddawał się uprzednio. Zatrzymał się wreszcie na moście nad rzeką, przewieszając ramiona przez średnio stabilną balustradę i trwał w tej pozycji tak długo, aż wreszcie skończył rzęzić jak stary odkurzacz i przypomniał sobie, jak powinien brzmieć oddech. Dopiero wtedy podniósł głowę, natrafiając oczami wprost na łunę światła mrugającą do niego zza pierzastej chmury. Cholera… łatwo było przegapiać ten widok. Ciepło przyjemnie igrało mu na skórze, więc zamarudził tu nieco dłużej, niżby tego chciał. Wsłuchiwał się w szmer rzeki dopóty, dopóki do reszty nie zdrętwiały mu ramiona. Wtedy się wyprostował, ocierając pot perlący mu się na czole i rozciągnął się oszczędnie.
Znów zaczął biegać.
Ścigał się ze swoim własnym cieniem, starając się co każdą prostą pobić obecny rekord. Kilka razy mu się udało, kilka kolejnych zupełnie nie, ale był uparty. Uparty i niezwykle zacietrzewiony na potrzebie przepchnięcia swoich granic jeszcze dalej, niż dotychczas.
Odpoczywał, ruszał dalej, zatrzymywał się. Nogi miał już nieco miękkie od biegu, więc wreszcie spoczął w miejscu. Na siedząco zaczął je rozciągać, aby nieco ulżyć spiętym mięśniom. Próbował sięgnąć dłońmi do czubków palców, ale łaskawie zdołał musnąć nimi miejsce tuż za kostkami. Rozszerzył nogi, wykonał skłony. Uda i łydki paliły go żywym ogniem, kiedy nie potrafił odpuścić i starał się naginać ciało do swojej woli. Nie zawsze wychodziło i nic w tym dziwnego.
Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień.
Teraz już nie biegał, a po prostu szedł. Jeżeli wcześniej miał miękkie nogi, to teraz ewidentnie miał je z waty. Zamiast wrócić do gabinetu, skręcił w kolejną ścieżkę. Gęste drzewa otaczające ten fragment rzeki dawały nieco ochrony przed kapryśnym dziś słońcem i skrywały go przed ciekawskimi spojrzeniami padającymi z głównego traktu. Tyle mu wystarczyło.
Brakowało mu worka.
Puste uderzenia lądowały w nicości. Lewy, prawy, dwa razy lewy. Unik, lewy, unik, prawy. Nisko na nogach. Skurcz złapał go pod kolanem, kiedy opuścił się w dół w poszukiwaniu właściwej pozycji. Zacisnął zęby i spróbował wytrzymać, na siłę wymuszając na sobie niewygodną pozycję. Wytrwał dłużej, niż zazwyczaj, a potem gwałtownie się wyprostował. Grymas bólu przebiegał mu przez twarz nie po raz pierwszy, ale tym razem towarzyszył mu uśmiech, nad jakim nie był w stanie zapanować.
Dłoń zatrzymała się tuż przed szorstką korą. Dreszcz przebiegł mu wzdłuż kręgosłupa, gdy okazało się, że rzeczywiście był blisko. Dbał o swoje ręce, nie był więc samobójcą, aby znajdować tak twarde cele. Nie chciał być też ranny z przypadku. Właśnie dlatego boksował jeszcze przez kolejny kwadrans, aż wreszcie przypomniał sobie znowu o tym, jak ciężko mu się oddycha po tym maratonie, jaki sobie urządził. Rzęził teraz jak trzydziestoletnia Skoda po - co najmniej - dwunastu naprawach silnika i z urwanym wydechem. Położył się na ziemi i oddychał - z minuty na minutę coraz bardziej miarowo i mniej boleśnie. Gardło miał suche na wiór. Woda, jaką przezornie ze sobą zabrał, skończyła się już pod koniec szalonych przebieżek i w chwili obecnej mógł jedynie zanurzyć mordę w rzece. Nigdy nie byłby tak zdesperowany… prawda?
Nie był, nie dziś. Język zapomniał już, jak smakuje ślina i ewidentnie zamieszkał na Saharze. Brakowało tylko żeby piach zaczął zgrzytać mu między zębami.
Dziwnie dudniło mu w uszach, więc chociaż nie było to konieczne, postanowił zmierzyć swój puls. Już na pierwszy rzut oka wydawało mu się, że za bardzo galopuje i nie byłoby to nic dziwnego. Starość to jedynie połowiczna radość, ale na pewno nie w momentach takich, jak ten. Musiał wyczuć anomalię… a może po prostu było mu zbyt gorąco od całego tego naginania swojej wytrzymałości? Trudno powiedzieć co gorsze. Spróbował obniżyć temperaturę swojego ciała o jeden stopień, który odrobinkę zrównałby go z temperaturą otoczenia. Liczył na to, że ten zabieg pozwoli mu nie szczękać zębami, kiedy będzie tak spocony wracał do siebie przez kamienną drogę otoczoną kamiennymi murami i gęstym cieniem czepiającym się pleców. Po kilku pierwszych krokach wpadł jeszcze na nietypowy pomysł. Czy kiedyś używał tego zaklęcia w ten sposób? Udrożnianie dróg oddechowych zazwyczaj obejmowało całkowicie inne przypadki problemów z nabieraniem powietrza, ale skoro i tak miał suche gardło i kłopot z nabraniem tchu? Kto nie próbuje, ten się nie rozwija. Pulmones mundi spłynęło z jego ust na odchodne. Rzucone ku rzece zniknęło w jej nurcie tak, jak sylwetka Leandra zniknęła między drzewami, zjawiając się na nowo na głównej ścieżce.

Przez całą drogę do domu, z desperacją szukał sobie zajęcia, które mogłoby w jakiś sposób zaangażować umysł. Nie lubił tracić czasu, a chociaż w domyślnym myśleniu ludzi zwyczajnych spacer nigdy taką stratą czasu nie był, Leander nie powiedziałby tego samego. Z braku laku zaczął przywoływać zapalniczkę do dłoni i z powrotem chować ją do kieszeni Teleportareobjectum. Co kilkanaście kroków upewniał się, że kapryśna magia nie popsuła mechanizmu tworzącego iskrę. Zaklęcie było stosunkowo łatwe. Nauczył się go już kilka miesięcy temu, ale nie mógłby powiedzieć, że często je praktykował. Generalnie rzadko korzystał z magii powstania, jeżeli akurat nie siedział z nosem nad eliksirem. W zasadzie, skoro i tak czekała go długa droga, czemu by nie spróbować? Tak tez zaczęły się jego desperackie próby zniszczenia zapalniczki. Nie podejrzewałby nigdy, że może to być tak karkołomne zadanie. Zaklęcie inanis, które do tej pory jawiło mu się jako zdecydowanie bardziej skomplikowane, niż wzywanie przedmiotu do dłoni, wciąż pozostało takim w jego wyobraźni. Skończyło się na tym, że zapalniczka pozostawała w dobrym zdrowiu tak długo, aż Leander nie postanowił spontanicznie cisnąć jej na ścieżkę. Niekoniecznie wpisywało się to w jego założenie ćwiczenia zaklęć, ale swoją rolę spełniło.
I pozwoliło odreagować krzywdy związane z nieposłuszeństwem magii.
Kolejne było zaklęcie opera, rzucone na zniszczoną zapalniczkę. Leander zwizualizował sobie stan przedmiotu sprzed swojego popisu, ale to nie okazało się konieczne. Pęknięty plastik i tak zgrabnie złączył się na nowo w jedną część, ale czar zniknął niemalże natychmiast, gdy van Haarst zacisnął palce wokół czerwonej otoczki mechanizmu. Skrzywił się nieznacznie, ale nie spodziewał się niczego więcej. Pozostała mu próba naprawy swoich zniszczeń. Wtedy począł mordować się z próbami użycia zaklęcia refectio, które okazały się równie skuteczne jak rzucenie inanis - czyli wcale. Na tym etapie Leander denerwował się na swoją niezdolność do poprawnego rzucenia tegoż czaru, ale później, kiedy już zasiadł w domu z wypożyczonym egzemplarzem podręcznika „Podstawy Powstania Podstaw”, zrozumiał, gdzie popełnił błąd. Refectio działało tylko wtedy, gdy przedmiot zniszczyło inanis… teraz miało to więcej sensu. A jednak uraza pozostała. Do końca dnia, Lea musiał obejść się bez papierosa. To już lepiej byłoby jednak wyjść po nową zapalniczkę…

Zaklęcia: Pressuromens, Frigoralis, Pulmones mundi
Zaklęcia 2: Teleportareobjectum (udane), Inanis  (nieudane), Opera (udane), Refectio (nieudane)
rzut

| zt
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Leander van Haarst dnia Wto Kwi 16, 2024 6:35 pm, w całości zmieniany 1 raz
Leander van Haarst
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Neurochirurg, lekarz podziemny
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Leander van Haarst' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 87, 33, 96
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty