Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Blakey Street
Skrzyżowanie jakich wiele. Często korkuje się zwłaszcza w godzinach szczytu, co nie przeszkadza mieszkańcom tutejszych akademików. W końcu najczęściej są wtedy na uczelni.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Nikt, kto siebie szanuje, nie je kolacji o takiej porze. I nikt, kto szanuje siebie i swoje mienie, na pewno nie spożywa jej w samochodzie. Ale dziś świat stanął na głowie i zestawił ze sobą niezestawialne – pospolite przestępstwo i dotąd nieposzlakowana opinia; kaszmir koca i tłuszcz frytek – bez sosu. Sos mógłby przypadkiem zbrukać Sentyment i Tradycję.
Są przecież rzeczy, których nie robi się drugiej kobiecie, na przykład nie odbiera się jej życia.
Rozumiem — zapach smażonych ziemniaków – czy Benjamin Verity wie, że frytki są robione z ziemniaków? – podrażnił nos i kubki smakowe. Annika nie może patrzeć na jedzenie, ale palce mechanicznie sięgają po pierwszą frytkę, co – jak samotny zwiadowca – ma zdecydować – czy pokona ścisk w trzewiach i utoruje drogę reszcie, czy wkrótce polegnie na bruku. — Odnosisz mylne wrażenie, jeśli uważasz, że kiedykolwiek chciałam jego śmiercii odnosisz mylne wrażenie, jeśli uważasz, że nie zrobiłabym tego, gdybym rzeczywiście chciała – to nie padło, choć mogłoby – jako naturalne przedłużenie poprzedniego zdania. Bierność Moriarty’ego doprowadzała ją do frustracji, z czasem wręcz do szału, ale nie życzyła mu źle. Podobnie jak tamtej kobiecie, którą wbrew wszystkiemu próbowała jeszcze ratować.
Tylko, że jej myśli i intencje nikogo nie obchodzą, na koniec dnia liczy się to, czyj wizerunek ucierpi najmniej. Annika ma sojuszników; w rodzinie i poza nią, ma grono współpracowników, niektórych studentów. Ma nawet przyjaciół. Jedyne, czego jej często brakuje, to cierpliwości. A tę dziś ponownie wystawia na próbę.
Bo tylko opakowanie frytek w rękach sprawiło, że Annika nie zacisnęła dłoni w pięści. Głęboki i nerwowy wdech zaś mówił wiele o tym, że słowa, które za chwilę padną, w innych warunkach podlegałyby surowej autocenzurze.
Ale nie dziś. Dziś będzie długo i bez cenzury o kondycji tego zepsutego świata.
Spójrz na mnie, Ben.
Spójrz jak zmarszczony nos i łamiący się głos wiele mówi o gniewie i o oszukiwaniu – głównie siebie.
Widzieli mnie na wiecu i u pani Mamsen, gdzie własnymi rękami uprzątałam jej rozpiedoloną witrynę – gdzie był wtedy Moriarty i dlaczego z nosem we własnych sprawach? Nie wiesz, nie masz najmniejszego pojęcia o tym, co wtedy działo się w mojej głowie, ani co się stało pod koniec lutego. Nie wiesz. — wie. Ale Annika o tym nie wie — I oni też nie wiedzą, chcą tylko pięknej, złotej fasady i chuj ich obchodzi, że ta fasada nie śpi trzecią dobę, bo śni o tunelach i słyszy szepty. Przeżyłam to, sama, bez jego pomocy. I też sama, bez jego towarzystwa spędziłam godziny pod figurą Aradii pod koniec miesiąca, modląc się i wysłuchując komentarzy o tym, że do swojego wieńca biorę najbrzydsze kwiaty. Między przepychającymi się ludźmi jeszcze głaskałam po włosach obce panny i to nie dlatego, że musiałam zapozować ładniejszym profilem do kolejnego zdjęcia do prasy, bo pierdolę te gówno warte szopki utkane na pokaz. Byłam tam, bo tego potrzebowałam. Bo potrzebowałam towarzystwa i odrobiny nadziei. Tak jak przez ostatni miesiąc w Maywater i w Kościele. Regularnie. Kiedy tylko mogę. A na koniec dnia wszystkich i tak to gówno obchodzi, bo uwierzą w plotkę? Wiesz, co ja o tym myślę? Że przeżyję i to, co mnie czeka teraz. Jeśli to ma być przeszkodą w rozwiązaniu tej nic nie wartej przysięgi to nie ze mną jest problem, tylko z percepcją wielmożnychtwoją, Ben, jeśli nie widzisz, ile kart masz już w garści. — Ja już robię, co mogę. — Nawet, jeśli nie zawsze przez to żyje tak, jak żyć by chciała.
Z trudem powstrzymywane łzy kazały jej wreszcie sięgnąć do torebki po zestaw ratunkowy – brak pentakla nie ciążył tak bardzo jak opróżniony zapas chusteczek, czego Annika jest dziś wyjątkowo bliska. Wyciągnęła jedną z nich i otarła kąciki, zanim zapaskudzą koc. Frytki wylądowały na desce rozdzielczej.
Musi się uspokoić, żeby powiedzieć coś bardzo ważnego. Ważniejszego, niż złość i żal do całego świata. Nie prosi go o komentarz do jej słów – nie chce go, nie życzy sobie.
I może zaczyna żałować, że to wszystko z siebie wylała. Czy liczy na empatię? Musiałaby się urodzić wczoraj.
Wdech i wydech.
Martwię się czym innym. Tamta Gwardzistka musiała albo blefować, albo gówno wiedzieć, ale to nie był pierwszy raz, kiedy ten federalny trafił do Kazamaty. Czarowanie w Sonk Road, gwardziści którzy przyjechali wtedy na miejsce, nie robili z tego tajemnicy. — Adrenalina poprzedniej przemowy wzburzyła w Annice krew, co sprawiło, że i te słowa wyrzuciła z siebie z prędkością światła.
Annika nie ufa Gwardii – już nie. Formacja budząca strach w jej oczach była zwyczajnie złem koniecznym, by utrzymać porządek. Teraz nawet w rzeczony porządek zaczyna wątpić. Wszystko to jeden wielki burdel, w który wpadła po same uszy.
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Rozprawka o ziemniakach musiała czekać na swoją kolej, bo Benjamin nie interesował się przyziemnymi (podziemnymi, jesli wziąć by pod uwagę okres przed wykopkami) sprawami. Padmorowie lepiej czuli się w ziemniakach, a Verity w ławach sądowych, zawsze po tej dobrej stronie. Skoro Williamson 300 lat temu wymyślił Krąg tak, by łączył w sobie dobra wszystkich stron, to pozostawało tylko pytanie - po co ktokolwiek kiedykolwiek zapraszał do niego L'Orfevre? Po co znaleźli się tam Fogarci? Paganini to temat rzeka. Cała wielka miłość do Valerio ujęta w jednej drobnej kropli krwi, którą rozlał mu na koszulę.
Annika, ja nie mam wrażeń. Biorę to co mi dajesz i to co wiem na temat naszego społeczeństwa. A wiem dużo — powiedział, wypuszczając ciężko powietrze.
Nie angażował się na równym poziemie we wszystkie swoje sprawy. Jedne były tylko prostym błędem w zeznaniu podatkowym. Błędem. Inne wymagały nieco więcej pracy, ale nie miały żadnego bagaża emocjonalnego. Ta? Ta była trudna. Chodziło o kościół, a z nim znacznie trudniej było się dogadać niż z jakimkolwiek sędzią z Bostonu. Chodziło o Annikę - siostrę Johana, tego nie dało się zignorować. Chodziło o kobietę Kręgu, który Ben tak bardzo cenił. Chodziło o opakowanie jej w złoty sznur, związanie rąk i nóg i zamknięcie w domu, żeby w końcu pozwoliła innym działać. Nie. Annika sama, Annika musi własnymi rękami przekonać się, że ogień parzy. Krzywe nogi zamieniła na wyprasowane spodnie. Za duże zęby na ładny uśmiech. Po co?
Wysłuchał monologu ze spokojem, kiwając w międzyczasie głową. Oj nie, Annika. Jest potrzebne dużo więcej by mnie zdenerwować.
Koniec lutego wykończył wszystkich. Nikt nie wie, co się stało i dlaczego się to stało — nie uciekł wzrokiem nawet wtedy, gdy przypomniał mu się Sebastian wspominający o przymusowych wczasach daleko od Hellridge. Kiedy? Wciąż czekał na list w tej sprawie. — Dotknęło też ciebie? Który z jebanych Cabotów uzna to za przejaw kobiecej histerii i zamiast anulowania małżeństwa poklepie Moriarty'ego po plecach? Annika. Otrząśnij się. Znajdą wady w każdym twoim działaniu, bo jesteś kobietą — dlatego on swoje ukrywał pod uśmiechem, garniturem i złotą spinką do krawata. Bo był mężczyzną. — Albo będziesz udręczać się nad swoim losem, albo weźmiesz to wszystko, co jest twoją przewagą i zrobisz z tego argument, dzięki któremu nawet jebany kardynał zapłacze nad twoim losem, a potem wygna Fausta z miasta. Nie jestem twoim wrogiem i to nie mi musisz udowadniać swoje racje. Nie mówię ci tego, by cię dobić, ale dlatego, że musisz o tym wiedzieć. Jeśli chcesz znać moje zdanie, to uważam, że mąż jest ci tak samo potrzebny, jak mi bilet na aerobik. Dlatego uważam, że małżeństwo trzeba anulować, a nie walczyć o rozwód. Bo wierzę, że to jest dla ciebie najlepsze, a moim zadaniem jest dbanie właśnie o ciebie.
Nie unosił się ani przez jedną sylabę, ale ekspresje był wystarczające, by po monologu zebrać się na krótki oddech. Czy ona naprawdę nie rozumiała znaczenia plotek? Znaczenia szeptów? Znaczenia uścisków dłoni przy koniaku? Potrzebny był jeden sojusznik, ktoś, kto szepnie kapłanowi na ucho, jaki ma wydać wyrok w tej sprawie.
Gwardia ma nieodparte wrażenie, że sama może wydawać wyroki w takich sprawach i to zrobiła tamta gwardzistka. Uznała was za winnych, więc nie interesowało jej nic, co macie do powiedzenia. Dobrze, że po mnie zadzwoniłaś, ale nie przejmuj się tym federalnym. Co cię obchodzi jego los?
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Monolog, który wylał się z ust Anniki to po prostu najbezpieczniejszy sposób na rozładowanie emocji. Tej nocy i w granicach blaszanej puszki pośrodku zapomnianego przez wszystkich bogów Saint Fall, wreszcie pozwoliła sobie na reakcję. I każda, dosłownie każda była w pełni rozumiała i uzasadniona. Żadna nie byłaby dziś na wyrost, Annika sama nadała sobie do tego prawo — kiedy, jak nie dziś? Kiedy, jak nie teraz? I gdzie, jak nie tutaj?
Przecież nie krzyczy, nie uderza pięściami. Nie rozdziera szat i nie rwie włosów z głowy.
Jest rozżalona i do odczuwania żalu dała sobie prawo. Verity na chwilę stał się jej jedyną widownią i może albo zaklaskać albo wygwizdać występ.
Wszystko jedno.
Bo Ben może wiedzieć dużo, ale Annika odczuwa dziś jeszcze więcej, balansując na granicy połowicznego rozpadu. Słowa docierają do jej uszu, nawet rozumie ich sens i znaczenie, ale coś umyka w wewnętrznej walce z głęboką dezorientacją, która pozostanie z nią na dłużej, niż sama przypuszcza. Tak jak pierwsza połknięta frytka, bohaterka otwierająca drogę dla kolejnych. A już była przekonana, że za chwilę zwróci ją na chodnik, niebezpiecznie przechylona w bok i zwisająca przez otwarte drzwi. Pierwszy posiłek po zabójstwie jest jak przeszczep — przyjęty lub nie, stanowi symbol. Upaprana deska rozdzielcza zaś nie symbolizuje niczego. Może oprócz heroicznej postawy Benjamina, który za doskonały uznał pomysł nakarmienia Anniki przed powrotem do Maywater.
Żaden Cabot tak nie uzna, bo żaden Cabot się o tym nie dowie — dwudziesty szósty lutego jest gorącym ziemniakiem, który Ratusz wygodnie przykrył plikiem czeków opiewających na dwieście dolarów, rozesłanych po wszystkich umoczonych w tej opowieści. Nie trzeba przełamywać barier inteligencji, by zrozumieć przekaz. Nawet Annika nie musi dotykać akurat tego płomyczka, by wiedzieć, że ją poparzy — Moriarty wie, że coś się stało, ale nawet on nie zna szczegółów — dotąd dzielnie znosząc spojrzenie Bena, spuściła swoje dopiero na jedno ze wspomnień — tych wyjątkowo kłujących, a wręcz szlachtujących dumę, gdy prosiła o towarzystwo Moriarty’ego, jak nigdy wcześniej.
Z perspektywy czasu — żałosne.
Ale wtedy? Niezbędne do przeżycia.
Nawet ona — Annika Zawsze Sama — nie potrafi być aż tak sama.
Wyjęła z opakowania kolejną, przedostatnią już chusteczkę. Paczka frytek za chwilę miała wrócić do rąk, a zwilżona celuloza zebrać tłustą anomalię z dotąd nieskazitelnej deski — przepraszam — zwykle nie podjada w samochodzie.
Świat dziś stanął na głowie — Rolls Royce nabiera nut zapachowych godnych budki z fast foodem, Annika wypłakuje oczy w samochodzie Bena, a sam Verity wybiera litość i słowa, które w najlepszym wypadku normalnie mogłaby usłyszeć od własnej matki.
I nie udowadniam ci swoich racji, tylko przedstawiam swoją perspektywę. Nie jesteśmy teraz na sali sądowej i pozwalam sobie na szczerość — i żal. Bez filtrów, wygładzania krawędzi i pokornego oczywiście, panie Mecenasie. — I zrobię, co do mnie należy.
Gdyby zamierzała Bena zdenerwować, już by to zrobiła. A gdyby uważała go za wroga, nie zajmowałaby właśnie siedzenia pasażera. Tylko…
Słowa rozwód i anulowanie małżeństwa brzmią w ustach Bena zbyt abstrakcyjnie w momencie, gdy jej bębenki uszne wciąż wspominają niosący się echem huk wystrzału.
I gdy Annika martwi się teraz o wszystko, tylko nie o swój stan cywilny.
Co cię obchodzi jego los?
Głęboki wdech.
Tylko tyle, że mogłabym teraz zajmować jej miejsce w kostnicy, gdybym była tam sama — czy dokądkolwiek zabrali tę kobietę, Annika nie miała pewności — nie po tym, co na miejscu zobaczyła i usłyszała, a czego potwierdzenie znalazła na sali przesłuchań. To nie było na jej wrażliwość. I nie na jej nerwy.
Zapatrzyła się w widok przed sobą. Klientela budki rozmyła się w oparach starego oleju, a Annika wzięła do ust kolejną frytkę. Skoro przeszczep się przyjął, nie pozwoli jedzeniu się zmarnować.
Nawet pomijając szybkość, z jaką gwardziści pojawili się już po naszym telefonie... — Ta krótka pauza jest miejscem na jej prywatną wątpliwość, którą nie podzieliła się z Benem — ...nie chciałabym, żeby mnie znalazł — znów spojrzała na Bena. Głęboko wyparty strach przed konfrontacją tym razem nie znalazł odbicia w jej oczach. Na tym etapie Verity nie znajdzie tam już zbyt wielu emocji. — Ani ten włamywacz, ani federalny. Kto zagwarantuje mi ten komfort?
Gwardia?
Czy wtedy pojawiliby się równie szybko?
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Czasem jej naiwność była aż urocza. Określiłby ją tak, gdyby dwa palce chwytały teraz puchate policzki, ściskając je i mówiąc głosem Beatrix Verity „a kto to taki słodki?”. Georgie — roześmiana głośniej niż dopuszczałyby to bębenki w uszach jej ojca — odpowiadałaby gulgotem, czy co tam wydają z siebie dzieci w wieku do lat 2. Naiwność Anniki była urocza i brutalnie szczera, potrzebował sekundy, by przetrawić, że ona nie żartuje.
Pamiętał historię Valerio. Paganini mówił ją nad kieliszkiem, nad strużką krwi i otaczając się dudniącą muzyką w vipowskich lożach Disco 88. Czerwień kanap, róż parkietu i rumieniec tamtej kelnerki nie przerwały opowieści na dłużej niż pół minuty, gdy Benjamin ze skupieniem przysłuchiwał się szczegółów. Wyciągnęła ich Gwardia — to pamiętał, bo to ważna informacja — więc wniosek był jasny. Żaden Cabot tak nie uzna, bo żaden Cabot się o tym nie dowie. Mógłby parsknąć śmiechem, więc tego nie zrobił. Nie potrzebowała ośmieszenia, a on nie potrzebował wytykać jej błędów. Miał zaopiekować się jej stanem, chociaż nikt nie wspominał o wątpliwej (podobno) psychice. Kobiety miały wiele zalet, umysł rzadko kiedy należał do jednej z nich. Zresztą, to samo mógłby powiedzieć o połowie idiotów w Saint Fall. Jakby się nad tym zastanowić — pani jeszcze-Faust radziła sobie całkiem nieźle na ich tle.
Jeśli coś wie gwardia, to wiedzą to najwyżsi kapłani, a nikt nie ma tam takich statystyk jak Caboci. Podobnie w sądach... — liczył, że żaden z nich nie dostanie się im na sprawie; Astarotha dało się jeszcze przekonać do swoich racji, proponując masaż plecków, pogłaskanie po karku albo odpowiednią zapłatę (dolary to za mało), ale reszta? Nie chciał ryzykować, potrzebował tam liberała, zwolennika kobiet. — Nie chcę, żebyś niepotrzebnie narażała się na głupie komentarze, dlatego uważam, że powinnaś za wszelką cenę unikać wszystkiego, co postawi cię w złym świetle w którychkolwiek oczach, zwłaszcza tradycjonalistów.
Ostatni raz — może zrozumie. Wydawała się pojmować, że jedwabne cienkie nicie biegną pomiędzy odpowiednimi nazwiskami z niezwykłą starannością, ale są kruche. Jedno złe pociągnięcie za sznurek mogło je poplątać lub — co gorsza — rozerwać. Nie potrzebowali tego.
W zwolnionym tempie tłuszcz skapnął na deskę rozdzielczą, a on — czując, jak powieka zadrżała — w zwolnionym tempie wyobrażał sobie, jak paczka frytek ląduje za oknem, razem z prowodyrką tego brudu.
Zostaw, nic się nie stało. I tak miałem jechać na myjnie — ręka pognała, by zabrać jej z dłoni chusteczkę, nawilżoną nie do końca znajomym mu specyfikiem.
Nie chciał ryzykować przetarć, śladów, rys — czegokolwiek co nieświadoma wartości tego pojazdu kobieta, mogłaby tam zostawić. Miał ochotę zacisnąć zęby, lecz w zamian za to obdarował ją uprzejmym uśmiechem, wyrzucając chusteczkę przez uchylone okno przy siedzeniu kierowcy.
Annika, ja naprawdę ci wierzę, ale ty też musisz mi uwierzyć — spojrzał na klientkę. Może nawet miło? Może nawet z uśmiechem? — Mówię to dla twojego dobra. Po to mnie zatrudniłaś, prawda?
Przecież wiedział, że jest samotna w tych myślach. Trzeba by było być skończonym kretynem, by nie domyślić się, jakie emocje targały kobietą, której jeszcze przed chwilą wydawało się, że może wszystko, a potem rzeczywistość pod postacią Fausta, gwardii i ciemności, uderzyła ją w twarz. Boli? Ma boleć. Nie potrzebowała nagabywania. To on — jak ten doskonały rycerz w idealnie lśniącej zbroi — był tu dla jej dobra.
Cichy dźwięk silnika podsumował krótką wizytę we frytkarni — obrzydliwe. Zapach wciąż unosił się, chociaż cieplejsze już wiosenne powietrze, nieśmiało wkradało się przez rozchylone szyby. Wracamy do domu, Annika.
Chcesz, żebym go stamtąd wyciągnął? — spytał, odpalając jedną ręką papierosa, który natychmiast znalazł się pomiędzy zębami. — Tego federalnego? Mogę to dla ciebie zrobić.
Benjamin miał głęboko w poważaniu wszystko to, co się z nim stanie, ale rozumiał — naprawdę rozumiał — mężczyzna uratował jej życie. Nawet jeśli trzeba było zrobić go kozłem ofiarnym tego całego przedstawienia, to niech, chociaż dostanie na cele kakao i Playboya. Wyjechali na niedoświetloną ulicę. Jedyne światło dawał papieros, a rys jej twarzy był ledwie widoczny kątem oka. Jeden skręt w lewo — już niemal byli na stanowej, prosto do Maywater.
Nie spodoba ci się moja odpowiedź — strzepnął papierosa do popielniczki, pomiędzy siedzeniami, dając jej czas na procesowanie tego. Skup się, van der Decken: będzie źle. Aż chciałoby się rzec, że w normalnych warunkach taki komfort zapewniłby jej mąż. — W Saint Fall przyda się zmiana władzy, bo ktoś powinien złapać i gwardie — czerwone — i policje — żółte — i cały ratusz — zielone, start! — za mordy. Wprowadzi twarde zasady i będzie się ich trzymać. Adams doprowadził miasto do ruiny, nie mówiąc już o tym, że zupełnie nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń. Mam dwójkę dzieci i po dzisiejszej nocy pierwsze co zrobię, to wyciągnę świece i zabezpieczę dom. Nic się nie zmieni, dopóki system będzie tak wyglądać i niestety wydaje mi się, że najlepszy do tej zmiany będzie Williamson — zatrzymał się na kolejnych światłach. — Williamson, a potem ostre zmiany prawne. A jak nie — możemy się co najwyżej pomodlić o bezpieczeństwo.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Oczywiście, że jest w tym temacie naiwna. Oczywiście, że jest brutalnie szczera.
I oczywiście, że nie potrzebuje, by jej to teraz wytykano.
Nie dzisiejszej nocy, kiedy koc wzięła sobie za najlepszego przyjaciela, a frytki pochłania wyłącznie z poczucia obowiązku i wyrzutów sumienia wywołanych plamą na desce. Teraz to od niej nie odrywa spojrzenia — przypadkowy wykwit na perfekcyjnie czystym obrazie, którego nigdy nie powinien dotknąć żaden brud. Gdyby jakiś psychiatra wykonał teraz na niej test Rorschacha, to przy każdym obrazie bez wyjątku jedyną słuszną odpowiedzią byłoby czuję się tą plamą.
Jasne — oddała chusteczkę. Kolejna rzecz, którą po prostu zaakceptowała — nie naprawi dziś niczego, wycofuje się więc z powrotem do przyswajania informacji — nie prowokować głupich komentarzy starych dziadów, siedzieć jak trusia i nie wychylać się do zakończenia sprawy. Badać pierwotniaki, zbierać siły do rozprawy i modlić się o to, by nikt w międzyczasie nie chwycił jej więcej za gardło.
Łatwizna?
Wierzę ci. I wierzę też, że robisz, co tylko możesz — widziała to na sali przesłuchań — tylko— — przygryzając lekko policzek, ugrzęzła myślą na dalszym ciągu zdania gorzkiego, jak cały marzec. Że czuje się dziś tak, jakby nic, co dotychczas zrobiła, nie przyniosło jej czegokolwiek dobrego. Jakby musiała — przynajmniej jemu, a bardziej samej sobie — wykrzyczeć prosto w twarz, że nie jest wyłącznie pasmem porażek i problemów. Poświęci wkrótce wiele czasu, by wyzbyć się z głowy tego wrażenia, ale dziś—
chcę, żeby to się już skończyło.Albo ja się skończę.
Ostatnie wrażenie pozostanie z nią na dłużej i znajdzie ją aż na strychu.
Bo poczucie braku bezpieczeństwa jest dokładnie tym, co oboje zgodnie współdzielą i każde znajdzie na to swój własny sposób. Zagrożenie przywołane przez Bena jest bezimienne, ukryte, nie ma imion ani twarzy. To, które czuje Annika — ono z bezimiennych szeptów ewoluowało w zdarzenia i osoby. Ma teraz konkretne oblicza — przemienne, jak w kalejdoskopie.
A ona nie nawykła do życia w strachu. Zawsze wiedziała, co robić i do kogo się zwrócić.
Teraz zaś...
Jeśli mogę coś dodać — ciche, niemal wyszeptane w kierunku bocznej szyby, za którą tylko ciemne sylwetki zabudowań, bez śladu życia. Płomienna przemowa Bena dziś nie robi na Annice wrażenia — może wróci do niej myślami jutro, może za trzy dni, a może dopiero, kiedy będzie mogła zobaczyć — i ocenić — pierwsze zmiany wprowadzone przez Williamsona. Że je zobaczy, w to nie wątpi — swoją kampanię już rozegrał, przynajmniej pośród magicznego społeczeństwa. Może na więcej, niż jeden sposób, co poczuła w ściśniętych trzewiach, gdy Verity snuł wizję czekającej ich wszystkich przyszłości — ja zabezpieczyłabym dom niezależnie od tego, kto właśnie okupuje Ratusz.
Choć już dobrze wiemy, że kiedy próbujesz bronić się na własną rękę, ryzykujesz wiele — magia to kapryśna suka. Ale wciąż jedyna, na którą można liczyć w wypadku zagrożenia.
Co do federalnego... Zaciągnęłam u ciebie już wystarczająco duży dług, wzywając cię do Deadberry w środku nocy. Nie zaciągnę kolejnego tylko po to, żeby poczuć się odrobinę lepiej — a z paskudnym poczuciem winy lepiej po prostu nauczyć się żyć. Rozpaczliwe miotanie się powinno być poniżej jej godności.
Oczywiście, że Annika jest dziś brutalnie szczera. I może coraz mniej naiwna.
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Gdyby tylko miał w sobie więcej współczucia, powiedziałby, że jest mu przykro. Gdyby tylko miał w sobie więcej współczucia, uznałby, że wydarzenia dzisiejszej nocy były potwornym zbiegiem okoliczności, a fakt, że Annika znalazła się w środku wariackiego kataklizmu, był albo znakiem od samego Piekła, albo gorzką rzeczywistością i przypomnieniem, że tutaj nikt nie jest bezpieczny. Mógłby oszukiwać ją, że osoby takie jak Verity, jak Williamson, jak van der Decken czy nawet Faust są po prostu, kurwa, nietykalni. Gdyby tylko miał w sobie więcej współczucia, wymyśliłby miłą bajeczkę, zgodnie z którą kobieta mogłaby wziąć głęboki oddech, odprężyć się i pomyśleć, że od tej pory już wszystko będzie dobrze; że zły los, który zażartował sobie z niej, był niczym więcej niż echem przeszłości. Mogłaby skakać teraz po zielonej trawie, objadać się frytkami i pić drogie rumy, tylko po to, by następnego dnia jej największym zmartwieniem był ból głowy albo wątroby. Gdyby tylko miał w sobie więcej współczucia, powiedziałby, że powinna zająć się pracą i odpuścić wszystko inne. Nie interesować się niczym, bo wszystko samo się rozwiąże, a najgorsze kłopoty staną się niczym więcej niż smutną retrospekcją, skazą na nieskazitelnym życiu. Mógłby powiedzieć, że wszystkie jej wybory życiowe były słuszne, bo doprowadziły ją do miejsca, w którym teraz jest, a jest to miejsce dobre. Mógłby wskazać na zalety tego podejścia i upierać się, że jest warta więcej, niż próbuje jej wmówić społeczeństwo. Gdyby tylko miał w sobie więcej współczucia, położyłby własną dłoń na jej ramieniu i uścisnął je lekko, dając znak, że jest tuż obok. Gdyby tylko miał w sobie więcej współczucia...
Ale nie miał.
Melius est bellum iustum incipere quam iniustum pacem habere. Lepiej jest rozpocząć sprawiedliwą wojnę niż utrzymywać niesprawiedliwy pokój — powiedziałem ci, gdy pierwszy raz do mnie przyszłaś. Teraz dodam: si vis pacem, para bellum. Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny — łacińskie sentencje stanowiły podstawę prawną dla obecnych systemów, a Benjamin lubował się w nich ponad miarę. — Powiem ci, co o tobie myślę. Jesteś zbyt dumna i zbyt zdeterminowana, by wszystko po prostu się skończyło — westchnął ciężej. — Nie skończy się. Nie skończy się przez następne miesiące, rok, pięć lat. Zawsze będzie wisieć nad tobą coś, co nawet wyrzucone do śmieci, zawsze wróci. Po prostu będzie bardziej śmierdzieć.
Mogła się z tym pogodzić. Zagryźć zęby i walczyć dalej. Mogła odpuścić. Mogła rzucić się w morską toń i umrzeć podobnie jak połowa mężczyzn jej rodziny. Miała wybór — tak niewielu mogło się nim pochwalić.
Przez moment zawahał się, czy nie sięgnąć po jeden biały specyfik gdzieś z głębi kieszeni. Weź Annika, tylko troszkę, pół kreski. Mnie pomaga. Zaufanie to rzecz niezbywalna, a Benjamin nie ufał zbyt wielu osobom. Ostatnio nawet sobie.
Tak. Zrobię to dzisiaj. Bezpieczeństwo mojej rodziny jest dla mnie najważniejsze.
Wyświechtany frazes był niemal prawdziwy.
Jak chcesz. Prawdopodobnie i tak zaraz odezwie się po niego ktoś z góry. To nawet ciekawe. Wiedziałem, że czarownicy infiltrują policję, ale FBI? — pokręcił głową w lekkim niedowierzaniu, patrząc cały czas na drogę. Maywater było już blisko. — Jeszcze chwilę i Richie Williamson naprawdę zasiądzie w Białym Domu.
Ponury żart w ponurą noc mógł się przecież ziścić. Tym bardziej potrzebował mieć go blisko siebie.
Jeśli dostaniesz list na przesłuchanie uzupełniające, od razu do mnie zadzwoń, będziemy wtedy działać. A w znacznie ciekawszej sprawie — czekam jeszcze na wyznaczenie terminu rozprawy w sprawie unieważnienia małżeństwa. Masz może wieści, czy Moriarty zamierza się na niej pojawić?
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Od pocieszania ma wąskie grono przyjaciół, do przytulania poduszki i zwierzęta, a kiedy Johan nie zdąży uciec — również jego. Od wciskania kitów miała własne deluzje, a od inspirujących cytatów i prawniczej roboty — Bena.
Nie na empatię liczy, to przez ostatnią godzinę nie uległo żadnej zmianie. Granice tej współpracy są dla niej jasne i klarowne, nie ma ochoty przeginać ich w żadną ze stron. Brak przyjacielskich gestów nie jest więc niczym rozczarowującym, nie jest nim też ton, w jakim się do niej zwraca, nieco podszyty zniecierpliwieniem. To ostatnie rozumie — ze względu na porę i tegonocny koszmar, którego stał się obserwatorem. Jak teraz ona — znana trasa i nieznane odczucia przerastające niepokojem to główne obiekty obserwacji, a gdzieś w tle — zagrzewający ją do walki Benjamin. Oczywiście — wie, że Annika się nie podda, choć zapewne nie zdaje sobie sprawy, ile razy w ciągu ostatnich czterech lat zdarzało jej się bez cienia strachu podejść do krawędzi klifu i spojrzeć w dół z pewną ulotną myślą.
Myślą — nigdy zamiarem.
Uśmiechnęła się do odbicia w szybie słysząc zapewnienia o utrzymaniu rodziny z daleka od zagrożenia. Annika nie wątpi, że nic im się nie stanie.
Bardzo bym się zdziwiła, gdyby Gwardia lubiła zapełniać cele funkcjonariuszami innych służb. A niezależnie od jego losu — oboje dobrze wiemy, kto powinien o tym wiedzieć — a pani Faust, otrzepując się z tej parszywej sytuacji jak rasowy pies wodny — zrzuca cały obowiązek informacyjny na Bena. Jej udział nie jest w tym aż tak istotny.
I wolałaby, aby istotny nie był.
Wzmianka o Białym Domu nie wymagała komentarza — być może tutejszy Krąg przespał małą rewolucję w infiltrowaniu szeregów poważnych organizacji, a być może skądinąd prosty facet był wyłącznie anomalią — zwykłym funkcjonariuszem zarabiającym na chleb i nie do końca wiedzącym, co robi i którym w istocie nikt magiczny nie zawiadywał.
Tak, czy inaczej — Ben zainteresowany to Ben zainspirowany, a pasażerka mogła mu wyłącznie w snutych wizjach przytaknąć.
I to samo zrobić jeszcze raz, chwilę później.
Oczywiście, zadzwonię. I nie — nic nie słyszałam o tym, by podejmował jakieś kroki. Albo jest bardziej przebiegły, niż przypuszczam, albo zwyczajnie poddał się i robi dokładnie to, co umie najlepiej — czyli zamknął się w gabinecie i redukuje stres. Czy rodzina robi cokolwiek w jego imieniu?
Niewykluczone.
Z westchnieniem ulgi przyjęła widok znajomej tabliczki. Jeśli Annika ma szykować się na wojnę — to najwyższa pora nareszcie się do niej dobrze wyspać.
Pół kreski na pewno by jej w tym nie pomogło.


/z tematu oboje (?)
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy