Witaj,
River Silverthorn
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218

NotesRiver Silverthorn



River Silverthorn
Wiek : 36
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Saint Fall, Hellridge
Zawód : ratowniczka w szpitalu im. Sary Madigan
River Silverthorn
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218

   01.05.1985Do przyszłej mnie,,
Szukam prostych rozwiązań, których nie jestem pewna. Kolejna długa noc pozbawiona konkretnej materii. Na studiach mówili o legendarnej utracie wyczucia. Zastanawiam się, co się traci, jeśli się nie miało tego wyczucia już od początku. Siedzę przy biurku, przy stosie papierów i książek, boli mnie głowa, mam wrażenie, że praca, zamiast maleć, puchnie mi jak naciągnięty wodą papier.
Czasem wydaje mi się, że moje życie toczy się jak nieokiełznany nurt rzeki, nieustannie płynący ku nieznanym mi celom. Zastanawiam się, czy gdybym była dziką istotą, rzeczywistość byłaby dla mnie prostsza? Czy kwestią braku materii szczęścia jest logika i inteligencja, którą jesteśmy skalani jako ludzie myślący, czy fakt zbyt kompleksowego otoczenia, w którym musimy kwitnąć jak blade kwiaty, wyciągając głowę każdy do swojego słońca. W takich chwilach, kiedy siedzę samotnie w moim gabinecie, zastanawiam się nad tym, dokąd mnie to wszystko zaprowadzi.
Czy znajdę spełnienie w tym, co robię? Czy moje wysiłki przyniosą owoce, których pragnę? Czy wiem, czego pragnę? Wykonuję pracę, która ma znaczenie. Lubie w to wierzyć, lepiej mi się sypia, kiedy mówię sobie, że to co robię jest ważniejsze, większe i lepsze. Tylko czy to naprawdę jest bazą mojego życia? Jak na pełną emocjonalnych rozterek przyprawę, pozostanie ono żałośnie bez smaku. Pytania pączkują we mnie, podnoszą z głębin rozmyślań wyciszonych w ciągu powszechnych dni, jak unoszące się mgły wieczorne, otulając swoją tajemnicą, wychładzając palącą pewność siebie, która pozwala maszynie głowy pracować cały dzień, wygaszając ją do martwego zwątpienia.
Czy jestem w stanie zmierzyć się z wyzwaniami, które przyniesie przyszłość? Jaką mam przyszłość? Czy mam wystarczająco siły, żeby dalej się podnosić? Widzę, że moje upadki nie są tak spektakularne, jak innych; wiem, że mam przywilej bycia tym, kim jestem, ale czy da się przekonywać siebie o swojej wyższości wystarczająco długo, by upewnić się, że w związku ze swoim przywilejem, nie ponosi się porażek?
Czasami patrzę w przyszłość, tak jak dziś i widzę mroczne lustro. Odbija obrazy niejasne i nieuchwytne, rozmazane wizje tego co chciałabym w nim zobaczyć, krzyżujące się z tym, czego obawiam się najbardziej. Czasem wydaje mi się, że wszystko, co znam, rozmywa się w tej niewiadomej przyszłości, ale może właśnie w tym tkwi piękno życia - w nieustannym poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, które stawia przed nami los? Nie. W dupie mam los.
Wiem, że powinnam odczuwać dumę z tego, co osiągnęłam dotychczas, ale jednocześnie odczuwam lęk przed tym, co jeszcze przede mną. Brak smaku codzienności sprawia, że rozglądam się za ekscytacją, a nic mnie tak nie paraliżuje, jak brak kontroli. Samotność jest solidnym głazem, zimnym menhirem, po którym znacznie łatwiej wspinać się wtedy, kiedy się nie oglądam przez ramię. Pogodziłam się z brakiem Georga, zdaje się, że wieki temu, ale wystarczy czasem tylko kilka dźwięków. Kilka kroków w złą stronę. Szłam przez market wczoraj rano i ktoś pachniał tak, jak on. Wiem, że go nie ma, a jednak i tak się obejrzałam, i tak goniłam między półkami krótką, przepełnioną niespokojnym rytmem panikującego serca chwilę, której wspomnienie teraz topię w kieliszku wina i tym tuszu, wsiąkającym w notes.
Moje życie jest jak niezapisana księga, której strony czekają na moje opowieści. Czasem marzę o tym, by móc przenieść się w czasie, spojrzeć na swoje życie z perspektywy przyszłości i zobaczyć, czy dokonałam właściwych wyborów. Innymi razy myślę, że po takim spojrzeniu z przeszłości w czasy obecne, jedynie przypieczętowałabym swój rychły koniec. Czy to nie żałosne, lekarz mówiący o samobójstwie? Nam przecież nie wolno.
Ale może właśnie w tym tkwi sens życia - w podróży, nie w celu, w poszukiwaniu odpowiedzi, nie w samych odpowiedziach. Może prawdziwe spełnienie tkwi w akceptacji niepewności, w gotowości na przyjęcie wyzwań, jakie przynosi przyszłość. Może warto jest otworzyć się na to, co przyniesie jutro, i cieszyć się chwilą, która mija, niezależnie od tego, dokąd nas ta podróż zaprowadzi. Chciałabym mieć w sobie wystarczająco dużo tej błogiej pogody ducha, akceptacji i umiejętności kiwania głową na wszystko, co mnie spotka. Łapanie byka za rogi brzmi świetnie w przysłowiach, w rzeczywistości to bardzo duże prawdopodobieństwo śmierci, poważnych uszkodzeń ciała i organów wewnętrznych. Nie każdy lubi ryzykować, nawet tak szare eminencje jak ja sama, której obecność czy jej brak nie robi światu naprawdę żadnej różnicy.
Moja droga nie jest wybrukowana, ale jest moja. I choć czasem wątpię w swoje kroki, to wiem, że muszę iść naprzód, z ufnością i determinacją. Patrząc w okno, przy kolejnym już kieliszku wina, chcę sobie to wmówić. Zasadą samoprzekonywania, zaprogramować się, wpisać w tę przemianę, stać się słonecznikiem, zawsze skłaniającym główkę w stronę słońca, nawet, jeśli jest go naprawdę mało.  

Muszę pamiętać, żeby jutro kupić sobie sukienkę. Tę, którą widziałam tydzień temu na głównej. Nienawidzę zielonego koloru, przypomina mi ten zapach i ten dzień i tę sytuację. Czy metodą przekręcenia licznika, można w końcu się uwolnić?
Ale to jutro.

Bright before us
Like a flame
Yesterday
a night-gone thing,
A sun-down name.
And dawn to-day
Broad arch above the road we came.
We march.


   R
River Silverthorn
Wiek : 36
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Saint Fall, Hellridge
Zawód : ratowniczka w szpitalu im. Sary Madigan