Witaj,
Tessa Fogarty
ILUZJI : 10
SIŁA WOLI : 17
PŻ : 173
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1237-teresa-b-fogarty#12123
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1717-tessa-fogarty#23481
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1724-un-saint-teresa#23610
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1718-poczta-tessy#23485
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/https://www.dieacnocte.com/t1715-rachunek-bankowy-teresa-fogarty#23477
ILUZJI : 10
SIŁA WOLI : 17
PŻ : 173
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1237-teresa-b-fogarty#12123
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1717-tessa-fogarty#23481
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1724-un-saint-teresa#23610
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1718-poczta-tessy#23485
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/https://www.dieacnocte.com/t1715-rachunek-bankowy-teresa-fogarty#23477

26 kwietnia 1985just try not to yell, okay?Nevell Bloodworth, Teresa Fogarty



przeniesione stąd, bo nie zdążyłam zacząć w lokacji na czas

Chciała być miła, przynajmniej na samym początku nie zamierzała prychać na niego z niezadowoleniem, ostentacyjnie okazując mu całą swoją niechęć. W rzeczywistości, jej nielubienie Bloodwortha było grubymi nićmi szyte, do czego oczywiście nie chciała wprost się przyznać. Nie, nie była zazdrosna o jego znajomość z Cecilem, nigdy nie uważała, że powinna czuć się zagrożona obecnością różnych ciekawych panien w jego życiu czy dziwnych facetów, a zwłaszcza jednego. Czuła się przy nim dziwnie, zwłaszcza gdy towarzyszył im jej brat bliźniak i wyraźnie czuła każdą zmianę jego nastroju, zmieszanie – wtedy doskonale wiedziała, które z uczuć należały do niego, a które to jej własne.

Dogryzała Nevellowi przy każdej okazji, dawała się wytrącać z równowagi i wciągać w pyskówki z których wychodziła tylko jeszcze mocniej poirytowana niż zazwyczaj. Dzisiaj jednak obiecała sobie, że zachowa się tak jak przystało na osobę dorosłą i nie będzie dawać z siebie robić gówniary z którą można się wykłócać o wszystko. Póki co miała dobry humor. I oby pozostało tak jak najdłużej, dla dobra ich obu.

Nie schlebiaj sobie — uniosła wzrok ku niebu. Z pewnością nie miała lepszych zajęć w życiu niż śledzenie jakiegoś studenciaka, którego poznała głównie ze względu na to, że kręcił się koło jej bliźniaka. Albo na odwrót. Mało istotne, wbił się w jej orbitę i nie zapowiadało się na to, by szybko z niej wyleciał. Jeśli jej przypuszczenia się sprawdzą, to miał szansę pozostać w niej na jeszcze jakiś czas, zależnie od stałości nowej fascynacji brata. — Jeśli chcemy udawać, że wiesz o Cecilu więcej niż ja… Cokolwiek pozwoli ci zasnąć w nocy! — westchnęła niemal teatralnie i zarzuciła włosami.

Pieprzony bezczel. A to dopiero pierwszy z przepełnionych irytacją epitetów, jakie przyszły jej do głowy, gdy wróciła na miejsce kierowcy i zapięła pas zanim ruszyła do autem w kierunku Little Poppy Crest. Jeżeli miała już go gdzieś zabrać, to w porządne miejsce. Już widziała oczami wyobraźni jak Nevell skarży się Cecilowi, że jego zatrucie pokarmowe było przez nią zaplanowane i jest wściekłą, wiecznie drącą się, mściwą babą. Oczywiście, dbała też o siebie, niedługo kończył się jej krótki urlop i musiała wrócić do pracy.

Dotarcie gdziekolwiek w Saint Fall z reguły nie zajmowało dużo czasu. Nie było to miasto wielkości Bostonu, zatłoczone, pełne napierających na siebie ludzi, pośpieszających jedno drugiego. Odzwyczaiła się od tej leniwości, wolnego tempa, braku korków i ciągłych klaksonów, tak jakby kierowca przed nim wcale nie musiał tak samo jak cała reszta stać w rzędzie, bez przestrzeni do ruszenia przed siebie. Uniosła kącik ust w niemrawym uśmiechu poświęconym ostatnim miesiącom w Massachusetts i wyłączyła radio, przerywając prowadzącemu zapowiedź krążków, które miały się pojawić niedługo w sklepach muzycznych. Spojrzała przez okno na dinera Midday Munch i wskazała podbródkiem w jego kierunku.

Idziemy — powiedziała, wyciągając jeszcze z tylnych siedzeń swoją torebkę. Pasowała do bluzy i jeansów jak pięść do nosa, ale nie powinno mieć to żadnego znaczenia. Nie była to restauracja Paganinich, żeby musiała przejmować się nieprzychylnymi spojrzeniami. Popołudniowe obiady w barze przyciągały różne osoby, a przede wszystkim każdego, kto chciał zjeść coś dobrego i taniego. — Następnym razem wybiorę coś bardziej na poziomie — dodała z przekąsem, wchodząc do środka pierwsza i szukając wolnego stolika. Okazało się to nie być tak proste, większość neonowo czerwonych kanap była już zajęta, a nie chciał rozmawiać z Bloodworthem przy barze. Usiadła przy jedynej wolnej, znajdującej się przy oknie. Tak jak się spodziewała, kelnerka w fikuśnym fartuszku narzuconym na wiosenną sukienkę pojawiła się obok nich, stawiając przed nimi filiżanki i rozlewając kawę. Tessa dolała do swojej mleko i zamieszała łyżeczką.

No… To co mnie ominęło przez to pół roku? — zapytała niby od niechcenia. — Cecil dalej robi maślane oczy do Forgera?
Tessa Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : deadberry
Zawód : urzędniczka, krętaczka, złodziejka