Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
PRZYSTANEK AUTOBUSOWY DLA WRÓŻEK
Pomalowana na różowo budka autobusowa na skraju starego miasta jest przede wszystkim miejscem znanym bezdomnym w tej okolicy. Ironiczna nazwa widniejąca na jej ścianie "Schron dla wróżek" nie współgra z unoszącym się w pobliżu nieprzyjemnym zapachem.
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw Lip 20, 2023 9:09 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
6 luty 1985

Wszystko zdawało się wracać do normy. Obchody Uczty Ognia zakończyły się, a miasto wróciło do swojego zwykłego, nudnego tempa. Niestety dla mnie nic nie wróciło do normalności. Z frustracją patrzyłam na zachowanie rodziny, jakbym była już jedyną osobą, która o niej pamięta. Czułam się już bezsilna i nie wiedziałam, co jeszcze mogę zrobić. Brak jakichkolwiek poszlak dobijał mnie najbardziej. Jak to jest możliwe, że w dzisiejszych czasach, tak łatwo zniknąć bez pozostawienia po sobie żadnych śladów?
Dzisiaj zostałam trochę dłużej w antykwariacie, sprawdzając inwentarz sklepu i robiąc listę produktów, które trzeba będzie uzupełnić. Starałam się zająć czymś mój chaotyczny umysł, przez co nawet nie zauważyłam, kiedy zastała mnie noc. Widząc późną godzinę na jednym ze starych zegarów obecnych w antykwariacie, zdecydowałam się zamknąć sklep i wracać do domu. Lutowy mróz nie odpuszczał Hellridge, a śnieg tego dnia padał nieustannie. Miało to swój magiczny urok, ale dłuższe przebywanie na zewnątrz w taką temperaturę nie należało do najmilszych doświadczeń. Schowałam dłonie do pojemnych kieszeni mojej zimowej kurtki i przyśpieszyłam kroku, czując, jak mój nos i policzki się czerwienią.
W pewnym momencie wydawało mi się, że usłyszałam dziwny szelest w pobliskim krzaku. Zignorowałam to, ale po kilku sekundach ponownie krzew się poruszył. Zatrzymałam się z ciekawości, ale zdecydowałam się jeszcze nie podchodzić. Wydawało mi się, że widzę tam żółte ślepia, które odbijają od siebie światło z pobliskiej ulicznej latarni. Nie musiałam czekać długo, bo moment później wyszedł z niego szop. Najzwyklejszy, trochę gruby szop pracz. Odetchnęłam z ulgą, bo cała sytuacja na początku trochę mnie przeraziła. Zajrzałam do swojej torebki, bo wydawało mi się, że zostało mi trochę nerkowców, które podjadałam na swoje zmianie. Wysypałam kilka z nich na dłoń i przykucnęłam, wystawiając ją. Zwierzę wydawało mi się niegroźne, dlatego pomyślałam, że je dokarmię w tę mroźną noc. Stworzenie zaczęło powolutku do mnie podchodzić, lecz ku mojemu zdziwieniu, zamiast zabrać parę orzeszków, to wystawiło swoje małe kły i zaczęło warczeć. Z krzaka również wyłoniły się kolejne dwa, które również były w bojowym nastawieniu. Widząc to, od razu się wyprostowałam, a orzechy rozsypały się po śniegu i powoli stawiałam kroki do tyłu, jeszcze nie odwracając się do nich plecami. Dopiero gdy te ruszyły na mnie z ich charakterystycznym piskiem, ja szybko odkręciłam się i zaczęłam biec. Czułam na kostkach, jak próbują je złapać, czasami ciągnąc mnie za sznurówkę mojego buta, o mało mnie nie przewracając. Starałam się nie poślizgnąć na śniegu, co o dziwo mi się udawało.
Długo nie biegłam, kiedy na horyzoncie pokazała mi się różowa budka, która często okupowana jest przez kloszardów. Chyba jedyna opcja na mój ratunek, to było wspiąć się na nią, bo z tego, co wiem, to szopy chyba nie umieją się wspinać. Gdy tylko się zbliżyłam, spróbowałam wdrapać się na jej dach, ale brakło mi sił. Trzymając się górnej krawędzi, podkuliłam nogi, na tyle ile umiałam, patrząc, jak krwiożercze ssaki próbują złapać mojego buta zębami, a ja w odwecie próbowałam je co chwilę kopnąć, choć to niezbyt mi wychodziło. Użycie magii nie wchodziło w grę, jakby jakiś niemagiczny to zauważył, to mogłabym mieć niemałe problemy, dlatego musiałam wykazać się śmiertelnymi sztuczkami, choć w nich nigdy nie byłam za dobra.
Nagle coś, a raczej ktoś złapał mnie za łokieć, wciągając mnie na dach. Byłam w lekkim szoku, ale nie obchodziło mnie to, czy jest to jakiś jeden z okolicznych bezdomnych, czy ktoś inny. Położyłam się wyczerpana na dachu, który również był pokryty śnieżną pierzyną, sapiąc ciężko. Chyba powinnam popracować nad kondycją. Może wreszcie zapiszę się na ten popularny aerobik?
- Co to było..? - Zaczęłam, gdy wreszcie udało mi się złapać oddech. Dawno nie czułam takiej adrenaliny. Kto by pomyślał, że to słodkie szopy potrafią tak się zachować. Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło, choć na terenie Saint Fall widziałam je nie raz.  - Dzięki za... Marshall? - Wytrzeszczyłam trochę oczy, kiedy udało mi się w ciemności rozpoznać znajome rysy twarzy.
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Marshall Abernathy
POWSTANIA : 15
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t221-marshall-abernathy
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t278-marshall-abernathy#762
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t277-i-wanna-be-your-slave#761
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t276-poczta-marszala-abernathy#760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
POWSTANIA : 15
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t221-marshall-abernathy
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t278-marshall-abernathy#762
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t277-i-wanna-be-your-slave#761
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t276-poczta-marszala-abernathy#760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Podniósł jedną brew podejrzliwie. Nawet przystanął na moment, aby lepiej przyjrzeć się futrzastemu oprawcy w masce. Zacierał swoje rączki w chytrym geście. Hall wiedział, że szop czegoś od niego chce. Niekoniecznie tylko potrafił odgadnąć, co to takiego. Niedługo po tym zwierzak dotknął trawnika oproszonego śniegiem swoimi złodziejskimi łapkami. Pisnął coś po szopowemu, co zapewne miało być groźbą w stylu: dawaj hajs, burda szmato albo ja i koledzy się z tobą rozprawimy. Chłopak nie dał szopowi nic. A za nim wyszli koledzy, wyglądający na okazy ze wścieklizną. Pozostawało jedno wyjście - uciekać. Tak bardzo po męsku i wcale nie wbrew logice. (Ale serio, chłopaki niech płaczą i jebać kulturę maczo).
  Chłop biegł ile miał siły w płucach. Czyli niewiele, ale przynajmniej nie palił i to mu dodawało jakiejkolwiek motywacji, żeby przechytrzyć te ssaki mniejsze. O ile szopy to ssaki, ale pewnie tak. Przecież nie płazy. No więc Hall tak biegł, przez oblodzone chodniki i ośnieżone ulice. Po kilkudziesięciu metrach wspomniany lód postanowił studenta wyjebać na ryj, a ten desperacko złapał się latarni i jedynie owinął się wokół niej, tracąc po drodze szalik. Na moment chciał stanąć w miejscu. Powisieć sobie z głową kilkanaście centymetrów od skutego chłodem chodnika i pocieszyć się, że nie rozbił sobie łba. Jednak szopie piski, dyrygujące natarciem, nie dawały mu o sobie zapomnieć. Szybko wstał, aby biec dalej.
  W międzyczasie myślał jak on w ogóle wplątał się w ten cały bezsens. Pomijając, że sport godzi jego godności to sam fakt, że musiał wypluwać sobie płuca, kiedy było na minusie... Absurd. Solidny absurd i gruba przesada. Hall chciał tylko wrócić z Tajnych Korpusów. Może nieco leniwie, bo nie śpieszyło mu się do domu. Nie chciało wracać mu się do obowiązków. Kolejnej porcji nauki. Trzymania się zaplanowanego na początku tygodnia schematu dnia. Wiedział, że sam sobie robił tę krzywdę, ale z drugiej strony - chciał coś w życiu osiągnąć. Po to były mu plany, do poczucia spełnienia i samorealizacji. A jednak dał się zwieść zwierzakowi spod śmietnika, walczącego ze swoim bratem-sierściuchem o ogryzek jabłka.
  Wskoczył na dach przystanku. No, nie bez przygód. Najpierw postanowił wykonać banalny skok z ziemi, ale uniósł nogi ledwo kilka centymetrów na ziemią. Mógł nie uciekać z wf w liceum. Oj, bardzo nie powinien tego robić wręcz. Niemniej teraz bardziej niż na własnej niesprawności fizycznej, chciał polegać na wiedzy o świecie. Przesunął obszczany śmietnik bliżej krawędzi dachu, niezgrabnie się na niego wdrapał, przewrócił i czuł jak jego dupa przymarza do upragnionego przez mózg dachu przystanku. Na nim też chciał odpocząć, ale nie mógł. Po drugiej stronie wisiało żyjątko godne uratowania.
  - Marshall to moje imię - uśmiechnął się głupio, łudząc się przez moment, że tylko to mogło oznaczać tak radosne wykrzaczenie jego personaliów. - Goniły mnie szopy, a po drodze zgubiłem płuca - wycedził między jednym nierównym oddechem a drugim.
Marshall Abernathy
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Zawód : Zaklinacz
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Kotara zmierzchu spływała na Saint Fall, stopniowa pochłaniała każdy centymetr krajobrazu, jednak opary gęstej mgły nie zdążyły jeszcze zakleszczyć na nim swoich rozległych szponów. W zasadzie słońce dopiero, co schowało się za linie horyzontu, obwieszczając powolne nadejście nocy. Każdy, kto postanowił zanurzyć się w urokach, jakie można czerpać, spacerując po ulicach ukrytego w półmroku miasta, poczuł na sobie pocałunek chłodu, który niczym niezrażony wślizgiwał się pod ubrania podrażniając skórę. Wskazówki zegarów wskazywały ledwie kwadrans po piątej.
Najbardziej reprezentowana część regionu o tej porze tętniła życiem, które wylewało się na odśnieżone ulice - choć wiele okolicznych sklepów było już zamkniętych, restauracje i kawiarnie nie mogły narzekać na brak zainteresowania. Podobną frekwencją nie cieszyły się kraniec starego miasta - tam, gdzie budynków było znacznie mniej, gdzie można było się natknąć na bezdomnych, czy społecznych degeneratów, należało zachować najwyższą ostrożność, zatroszczyć się nie tylko o swój wciśnięty w kieszenie, plecaki i torby dobytek, ale także własne bezpieczeństwo.
O tym na własnej skórze przekonała się wracająca z pracy do domu Blair, która, natknęła się na gang szopów. Stworzenia te najwidoczniej zarekwirowały sobie na użytek własny terytorium bezpośrednio sąsiadujące z przystankiem autobusowym. Z podobną nieprzyjemnością zetknął się Marshall, o czym Scully przekonała się odnotowując obecność mężczyzny, gdy próbowała wykorzystać budkę dla wróżek jako tymczasowe schronie przed natrętnymi szopami. Wygląda na to, że to nie koniec atrakcji, jakie skrywał przed nimi Lucyfer, a może inna istota, o równie ironicznym usposobieniu?
Dialog, jaki między sobą nawiązali, został przerwany przez długi, nieprzyjemny w brzemieniu dźwięk, przeciągły i piskliwy, który zbliżał się do miejsca ich kryjówki nieuchronnie. Wydawać się mogło, że nadchodził z każdej strony, więc zlokalizowanie jego źródła było niezwykle problematyczne, choć wiązało się to głównie z nieprzyjemną akustyką tego miejsca, wolną przestrzeń, która wchłaniała hałas. Pisk (a może raczej miaukniecie?) przerodził się w stłumiony, lękliwy dziecięcy krzyk, aż w końcu ucichł i nastała drażliwa cisza. Wyszlochane „RATUNKU” doleciało do uszu dwójki czarowników, ale równie dobrze ten dźwięk mógł zostać pomylony z zawodzeniem wiatru.

Notka od MG: Widocznie nuda doskwiera w każdym przedziale wiekowym. Spróbujcie zlokalizować położenie dziecka, które najprawdopodobniej zostało napadnięte przez szopy. Ma pięć lat i jest przerażone.
Jeśli, przez wzgląd na koncept postaci, zignorujecie płacz dziewczynki,  prześladować was będzie w koszmarach, bo jej dalsze losy na zawsze pozostaną dla was tajemnicą.
W swoich postach rzucacie k100. Jeśli  przekroczycie próg 120 oczek, wówczas natkniecie się na ślady dziecka (porzucona lalka, gumka do włosów etc), podążacie tym tropem! Rzucacie kością aż skutku, w oddzielnych postach, do osiągniecia wyznaczonego progu. Jego osiągnięcie jest równoznaczne z odnalezieniem szopiej ofiary. Możecie również wykorzystać inny znany wam magiczny sposób, by odnaleźć zgubę. Gdy odnajdziecie dziecko, znajdzie się też jego mama i je odbierze.
Przypominam, że zgodnie z rozpiska zdolności - poziom I percepcji zapewnia Marshallowi +5 do rzutu kością k100, a poziom II Blair +20.
W razie pytań, kierujcie je, proszę, do Cecila Fogarty'ego. Miłej zabawy!
MG nie kontynuuje rozgrywki.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
Kostki:
19+20+7=46

Interesujące było nastawienie zwierząt. Nie sądziłam, że sprowokuje je kilkoma nerkowcami. Było z nimi coś nie tak, bo agresywne nastawienie wykazały również w stronę chłopaka. Wracałam tą drogą niemal codziennie i nigdy nie zauważyłam podobnej sytuacji. Zdarzało mi się, że widywałam je szukające jedzenia obok śmietników, ale zawsze były obojętne względem ludzi. Wątpię, że się zaraziły czymś tak szybko i w takiej skali, do tego w jeden dzień. Może ktoś maczał w tym palce?
- Miło wiedzieć, że nie tylko ja im się tak przypodobałam... - Uśmiechnęłam się, słysząc, że on też został celem ataku szopów. Obejrzałam jeszcze swoje kostki, sprawdzając, czy nie zostałam nigdzie ugryziona lub udrapana. Brakowało tylko tego, żebym złapała wściekliznę albo innego syfa, ale oprócz lekko rozprutych grubych rajstop, nie znalazłam żadnej rany. - Zapisujemy się na aerobik..? - Zaśmiałam się, widząc, że Marshall był równie zadyszany, jak ja. Sport ten stawał się coraz bardziej popularny, a mi przydałoby się popracować trochę nad swoją kondycją. Nabranie trochę siły i wytrzymałości by mi nie zaszkodziło.
Nagle usłyszałam, że szopy zebrały się i pędem poleciały w jakimś kierunku. Byłam przekonana, że puchatym stworzeniom znudziło się czekanie, aż opuścimy dach. Wystawiłam głowę poza krawędź, a następnie rozejrzałam się dokładnie. Droga była wolna
- Poszły sobie? - Zanim zdążyłam się wyprostować, echem rozniósł się krzyk dziecka. Zamarzłam na chwilę i rzuciłam zaniepokojone spojrzenie Marshallowi, a za moment okrzyk proszący o pomoc również dotarł do moich uszu. Wstałam na nogi, ale ciemność nie pozwalała mi na obejrzenie okolicy. - Chyba musimy się wykazać heroizmem - Zaśmiałam się nerwowo i niepewnie zeskoczyłam z dachu przystanku. Rozejrzałam się po śniegu, a po chwili udało mi się zauważyć w śniegu ślady małych łapek, a ja przykucnęłam przy nich. Definitywnie zebrały się i poszły w jedną określoną stronę. - Pobiegły w tę stronę - Wskazałam chłopakowi pierwszą poszlakę i się wyprostowałam. Miałam nadzieję, że Marshall mi pomoże, bo sama szczerze bałabym się iść szukać tego zaatakowanego dziecka.

Ostatnio zmieniony przez Blair Scully dnia Pon Lut 13, 2023 11:39 pm, w całości zmieniany 1 raz
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Marshall Abernathy
POWSTANIA : 15
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t221-marshall-abernathy
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t278-marshall-abernathy#762
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t277-i-wanna-be-your-slave#761
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t276-poczta-marszala-abernathy#760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
POWSTANIA : 15
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t221-marshall-abernathy
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t278-marshall-abernathy#762
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t277-i-wanna-be-your-slave#761
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t276-poczta-marszala-abernathy#760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
39 + 41 + 5 => 85

Koncepcja wydawania fortuny rodzinnej, żeby uprawiać sport wydawała się być co najmniej torturą. Należało znać balans swoich mocnych i słabych stron oraz nad nimi pracować, ale bez przesady, żeby od razu pchać się z nieco niezgrabnym tyłkiem na zajęcia dla ludzi, których jara wizja bycia w kostiumie z lateksu. Z drugiej strony, bardzo spoko byłoby spędzić czas i spocić się z ludźmi w lateksie. To znaczy, w spandexie. Od początku chodziło o spandex. No i tak między jednym brakiem tchu, a drugim łapczywym wdychaniem mroźnego powietrza - Hall naprawdę postanowił rozważyć wspólne wypady na tortury fizyczne. Chociaż dalej absurdalnym wydawało się płacenie za tego typu usługi.
  - Jeśli trzeba to nawet i na biegi przełajowe - rzucił żartem, co szybko zostało pokarane skurczem w brzuchu, bolesnym westchnięciem i prędkim przyłożeniem dłoni do miejsca obgiętego bólem. Poza tym Marshall nie miał zamiaru przez moment robić wiele więcej niż użalać się nad swoim żywotem człowieka poczciwego i cierpieniu, leżąc plackiem na dachu przystanku. I może rzeczywiście śnieg był nieprzyjemny, wbijał się swoich chłodem po kurtkę, drażniąc kark w najbardziej żałosny sposób. Jednak wobec kolki pod żebrani było to bardzo miałkie i było wręcz niczym wartym szczególnej uwagi. - Ale aerobik brzmi dobrze, szczególnie w wodzie - no już skupmy się na pozytywach. Jeśli może być coś lepszego niż instruktor w obciśniętym kostiumie to instruktor w obciśniętym, mokrym kostiumie.
   Chłopakowi niezbyt chciało się lustrować co się dzieje, niemniej, wyczuł pewne poruszenie wokół siebie. To znajomej duszyczki, to rozbiegających się szopów, to krzyku jakiegoś dzieciora. Jeśli było w życiu coś, czego nie nawiedził bardziej niż sportu to własnie dzieci. A później padły słowa o jakimś heroizmie. Na miłość Szatana! Nie żyli w antycznej tragedii, aby dopraszać się o własną zgubę. Pomijając miejsce ich życia oraz widzę Halla o współczesnej demonologii. Ten przewrócił oczyma i zastanawiał się nad niby właściwą decyzją.
   - Stój - powiedział pełen troski z dachu przystanku. Nie chciał z niego zeskakiwać zanim ich dwójka nie dojdzie do konsensusu wobec tego, co mają robić. Bo jeśli za dwie minuty okażę się, że szopy powracają i chłop będzie musiał znów wspinać się na tę jakże majestatyczną budowlę to wolałby już zostać obiadem dla wspomnianych szkodników. - Wiesz, że jest masa istot, które potrafią naśladować ludzki głos, żeby wabić ofiary - no, typ miał w głowie ze trzy, ale to dalej bardzo dużo. - To może jakiś plan wymyślimy? - Dodał nieśmiało zanim ruszyli w Nieznane. Co też wcale nie było ulubionym miejscem Marszala, ale jeśli rzeczywiście czekał na nich demon - gra warta świeczki.
   - Ty, stara, chyba rzeczywiście jest to dziecko - przyznał, ześlizgując się na ziemie bez gama gracji. Podniósł jakąś dziecięcą kokardę jedynie zdeptaną przez małe stópki szopów. - W ogóle to mogę mieć do ciebie sprawę. Czy ostatnio ktoś traktuje twój antykwariat jak lombard? - Pytanie nieco abstrakcyjne, lecz istotne.
Marshall Abernathy
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Zawód : Zaklinacz
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
Kostki:
85+98+20+7=210



Dopiero uwaga chłopaka sprawiła, że przez plecy przeszedł mi dreszcz. Rzeczywiście nie pomyślałam, że mogła być to pułapka, ale już po chwili namysłu zaczęłam wątpić w tę teorię. Raczej niemożliwe by było, żeby te szopy pobiegły w stronę jakiejś istoty, a ona po tym zaczęła naśladować ten głos dziecka. Dlatego albo ci puchaci agresorzy zaatakowali kogoś, albo wyczuli niebezpieczną, magiczną obecność, przez którą uciekli.
- Za późno - Wzruszyłam tylko ramionami na ostrzeżenie chłopaka, ponieważ zdążyłam już zeskoczyć na dół. Rozejrzałam się jeszcze, czy aby na pewno nie rzucać się ponownie na dach, licząc, że Marshall znowu mnie łaskawie wciągnie na górę. Na szczęście nasi puchaci przyjaciele znikli w ciemnościach i nie zapowiadało się na to, że szybko tutaj wrócą. - Nie wymyślaj, tylko złaź i pomóż mi zostać bohaterem... - Przewróciłam jeszcze oczami i czekałam, aż opuści dach różowego przystanku. Chciałam wspomnieć, że może ten dzieciak ma jakichś bogatych starych i za uratowanie go czeka nas jakaś nagroda, ale zdawałam sobie sprawę, że członek rodu Abernathy raczej nie zostanie zachęcony do tego pieniędzmi. Teraz chyba tylko ja jestem w tak beznadziejnym położeniu, dlatego pozwoliłam sobie na marzenie o takiej sytuacji. Chciałabym kupić samochód, może coś wynająć, ale za zarobione samodzielnie pieniądze, a nie mojego ojca. Tajne Komplety skutecznie zabierają mi czas, przez co trudno mi wyrobić nadgodziny w antykwariacie, a dopóki nie będę w pełni dyspozycyjna, to mój kochany tatuś na pewno nie przepisze na mnie tego przedsiębiorstwa.
Podeszłam do miejsca, w którym chłopak znalazł kokardkę i znowu zaczęłam sprawdzać śnieg w poszukiwaniu śladów. W ciemności trudno było coś zauważyć, ale po dłuższej chwili wyczaiłam, w którą stronę pobiegły, a następnie wskazałam ją ruchem głowy chłopakowi. Nie słyszałam żadnego szlochania, które mogło świadczyć o tym, że cel ataku szopów znajduje się blisko. Trzeba było iść dalej i szukać następnych wskazówek, które pomogłyby nam zlokalizować źródło wcześniejszego krzyku.
- A co? Potrzebujesz kasy? - Zaśmiałam się żartobliwie. Czasami ludzie przynosili coś do antykwariatu, najczęściej kontaktowali się w sprawie sprzedaży starych mebli, ale rzadziej przynosili książki, czy inne bibeloty. - Tak poważnie, to zdarza się... Stało się coś? - Zmrużyłam trochę oczy, patrząc na chłopaka. Przyszło mi na myśl to, że ktoś okradł jego albo kogoś mu bliskiego. Może coś zgubił? Jeżeli spytał się o to w takim momencie, to musiała to być niewątpliwie jakaś ważna sprawa.

Ostatnio zmieniony przez Blair Scully dnia Pon Lut 13, 2023 11:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Marshall Abernathy
POWSTANIA : 15
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t221-marshall-abernathy
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t278-marshall-abernathy#762
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t277-i-wanna-be-your-slave#761
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t276-poczta-marszala-abernathy#760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
POWSTANIA : 15
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t221-marshall-abernathy
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t278-marshall-abernathy#762
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t277-i-wanna-be-your-slave#761
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t276-poczta-marszala-abernathy#760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Zostanie bohaterem brzmiało tak trywialnie i nijako, że aż szkoda o tym myśleć. Abernathy nie byli bohaterami na wielkim poziomie heroizmu, oni mieli swoją dziedzinę zasługi dla miasta, całego magicznego półświatka. Stąd od dekad ten ród robił to, co lubił i zawsze przyczyniało się to społeczeństwu. Ale głupie narażanie życia dla być może dziecka, żeby dostać nieco sympatii od kilka sąsiadów? Głupota. Dlatego Hall otworzył szeroko oczy i niemal nie spadł z dachu wróżkowego przystanku. Ostatecznie - zgodził się bez zająknięcia, ale nie dla tego, że chciał zostać bohaterem. Tak należało zrobić. Oraz nie chciał zostawiać Blair samej, jeśli rzeczywiście Lucyfer chciał już widzieć ich dusze w Piekle.
   - Dobra, ale ja będę Robinem dla twojego Batmana - dodał dla zachęty, bardziej sobie niżeli jej. W końcu rozmawiał z przyszłą mistrzynią magii iluzji. Oni potrafili zabijać innych na pstryknięcie palcami. Hall zaś, no, jego dziedzina wyglądała ja pośrednictwo matrymonialne między demonami a rzeczami. Nieco zbereźne, ale potrzebne. Tym samym, student nie miał przy sobie żadnego demona ani nawet narzędzi, aby jakiegoś przywołać. Zatem jego pomocnicza rola może się ograniczać - co najwyżej - do ładnego wyglądania w tle. Co by mu wielkiej przykrości nie sprawiło, należy znać swoje atuty.
   To tylko marsz, marsz, marsz - jak to za kilka dekad będzie śpiewać pewien Polak. Jednak w nudnym rytmie tej piosenki Hall widział teraz coś, z czym mógłby się utożsamić. Spacer pod gołym niebem Nocy, brudząc w śniegu i poszukując kogoś (prawdopodobnie) zdawał się średnio motywujący, bardziej deprymujący i taki bezcelowy. Strach przed szopami krył się z tyłu głowy, lęk przed tym, kim jest niby poszukiwania dziewczynka narastał. Zaś poszlaki były wręcz podłożone pod nos dzielnych poszukiwaczy. To wszystko było takie... Zbyt proste. Zwyczajnie zbyt proste. Może gdyby pisali sprawdzian w szkole niedzielnej albo mieli niespodziewane kolokwium ze wszystkich lat nauki na Tajnych Kompleksach. Jednak to była proza życia, a ona zawsze lubi wbić w plecy nóż, kiedy nikt się nie spodziewał.
   - Bo wiesz - rozczochrał sobie tył głowy, szukając odpowiednich słów, płosząc się w swojej niezręczności. - Zawieruszyły mi się pamiątki po wujku i nie wiem czy ktoś je ukradł bezrefleksyjnie czy coś - wzruszył ramionami jakoby ten temat miał być nikły i nieistotny. Cóż, no nie był, ale Marshall obiecał się z tym nie afiszować i nawet jeśli chciał powiedzieć coś więcej - wiedział, że nie powinien. - Słodki Lucyferze! Czy tam ktoś stoi? - Wskazał ruchem dłoni w oddali na kształt dziewczynkopodobny.
Marshall Abernathy
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Zawód : Zaklinacz
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
- Włamali się wam do domu? - Zmarszczyłam lekko zszokowana brwi. Dawno nie słyszałam o żadnych włamaniach w okolicy, a to już mogło o czymś świadczyć. Nauczona już nieudolności naszej policji, która "strzeże" prawa w naszym pięknym hrabstwie, mogą złodzieje zacząć pałętać się tu na dobre. Potraktowałam to jako ostrzeżenie, będę musiała upewniać się, że antykwariat jest dobrze zabezpieczony, może nawet wykonam jakiś ochronny rytuał? - Słuchaj. Jak możesz, to powiedz mi, jakie dokładnie pamiątki po wuju zniknęły, a ja sprawdzę, czy mam coś takiego na stanie i czy w ostatnim czasie coś takiego przewinęło się przez sklep. Odpowiedź wysłałabym ci pocztą. - Zaproponowałam chętnie. Zdaję sobie sprawę, że do takich rzeczy ma się niemały sentyment i najczęściej są bezcenne, więc jest to wielka strata.
Wróciłam do podążania za śladami. Trochę się bałam, że w tych ciemnościach wyskoczy na mnie znowu stado szopów. Już nie chciałoby mi się chyba znowu przed nimi uciekać, więc pewnie użyłabym już jakiegoś zaklęcia albo dałabym im się zeżreć, choć wizja wścieklizny nie wyglądała zachęcająco tak samo, jak zespół czyścicieli.
- Myślisz, że te szopy ktoś zaczarował? - Wysłałam mu pytające spojrzenie. Nigdy nie widziałam, żeby w takich grupach agresywnie atakowały, kogo popadnie... i to jeszcze w centrum miasta! Mam nadzieję, że osoba, która wydała wcześniejszy pisk, miała tyle szczęścia co my i udało jej się uciec przed tymi puchatymi predatorami. - Wracam tą ulicą niemalże codziennie i to był pierwszy raz, kiedy coś takiego się wydarzyło. - Dodałam jeszcze, ciekawa opinii Marshalla. Zainteresowała mnie ta sprawa. Może ktoś użył tych szopów, do strzeżenia czegoś, co ukrył w tych krzakach? Choć wątpię...
Wzdrygnęłam się lekko, gdy chłopak wskazał na dziewczynko podobny kształt. Przyśpieszyłam kroku w tamtym kierunku, żeby odgłos płaczu był coraz to bardziej słyszalny z każdym metrem bliżej cienia. Na miejscu stała mała dziewczynka, cała w ranach i zadrapaniach. Szopy nieźle ją poturbowały, ale chyba z jakiegoś powodu ją zostawiły.
- Nie jest dobrze... - Wyszeptałam zaniepokojona do Marshalla, nie będąc zbytnio pewna, co powinniśmy w tej sytuacji zrobić. - Popilnuj jej, ja znajdę budkę i spróbuję zadzwonić po pomoc - Zaproponowałam zmartwiona, ale zaczekałam jeszcze na ewentualne uwagi chłopaka.
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Marshall Abernathy
POWSTANIA : 15
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t221-marshall-abernathy
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t278-marshall-abernathy#762
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t277-i-wanna-be-your-slave#761
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t276-poczta-marszala-abernathy#760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
POWSTANIA : 15
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t221-marshall-abernathy
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t278-marshall-abernathy#762
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t277-i-wanna-be-your-slave#761
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t276-poczta-marszala-abernathy#760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Od razu stanął w miejscu, wbijając w Blair spojrzenie pełne strachu, zmienione w udawane rozbawienie. Najlepszym aktorem on to nie był, do praworządnego kłamcy również mu daleko. Jednak należało zgrywać jakieś pozory, aby dziewczyna nie nabrała wielu podejrzeń tudzież nie siać niepotrzebnej paniki, zbędnej dla wszystkich w miasteczku i najbliższej okolicy.
   - Absolutnie nie - zaznaczył od razu. Nawet tak rękami machnął, aby nie siać plotek. - Żadnego włamania, to miał być żart - uśmiechnął się głupio. - Chodziło mi o sam fakt, że ich nie ma tam, gdzie powinny być. A nikt z rodziny nie mówił mi, aby miał się nimi bawić - wzruszył ramionami. Po czym bardzo się ucieszył z tego, że znajoma tak chętnie chciała mu pomóc. Miał nieodzowne wrażenie, iż nie każdy z jego otoczenia byłby się wysilił na taką pomoc. Czemu? Bo ludzie to zwykłe suki najczęściej. - Dziękuję, wyślę ci pocztą dokładną listę. Ewentualnie wproszę ci się do pracy - zaproponował jeszcze, aby mieć pretekst do odwiedzin.
   - Moja teza jest taka, że ktoś ma flet Szczurołapa z Hameln i bawi się w zaklinanie pobliskich szkodników - wyznał dość odważnie. Pomijając, że nie miał na to żadnych dowodów i nie wiedział nawet czy taki artefakt rzeczywiście istnieje. Jednak ci czarodzieje od natury musieli mieć jakieś swoje sztuczki, być może właśnie to tłumaczy szopy. - Ewentualnie, te zwierzęta mają dziwną kulturę. Wiem, że mają swoje ścieżki godowe i potrafią być agresywne, kiedy się im przeszkodzi. Jednak jest początek lutego, a nas to spotkało niezależnie. - Chciał to zracjonalizować, ponieważ jego magia była dobra do rytuałów. Zaś w walce, no, ssała jak to Hall miał niegdyś w zwyczaju. A tak doszukując się agresji wśród tych zwierzaków bez powodu, no, zapewne teraz blondyn byłby w biegu do rodzinnej posiadłości.
   Niezbyt szczęśliwy chłopak przyśpieszył kroku za znajomą i to, co ich zostało na miejscu - niezbyt go zadowoliło. Nie należy tego ukrywać. Na dziecko spojrzał z rozczarowaniem. Tego się spodziewał, jednak sam widok bachora. Hall bardzo ich nie lubił. Zwłaszcza tych samotnych, zmasakrowanych i roztrzęsionych. Najgorsze jednak było uczucie współczucia, które bachor w nim wzbudzał. To w tych małych bestiach zdaje się najgorsze.
   - Ja pójdę, mam lepszą kondycję - nie chciał się przechwalać, ale tańczył na bankietach, a to buduje kondycję. I czy ten jeden komentarz powinien przekreślić całą wcześniejsza niechęć do sportu? Tak, bo Marshall bardzo nie chciał zostawać z dziewczynką i zrobiłby niemal wszystko, aby zająć się innym zadaniem. - Ale największą szanse mamy, jeśli pójdziemy razem do głównej ulicy - zaproponował. W horrorach rozdzielanie się to ten najgorszy pomysł. Blondyn od czasu biegu na dach przystanku miał na dziś plan już tylko przeżyć.
Marshall Abernathy
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Zawód : Zaklinacz
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
- No dobra.. to daj mi znać, jak byś się zdecydował... - Uniosłam lekko lewą brew. Marshall ewidentnie coś kręcił. Raczej nie powiedział mi wszystkiego, ale jeśli nie chciał uraczyć mnie całą prawdą, to też nie zamierzam drążyć tego tematu. Może po prostu ktoś z Abernaty'ch coś nabroił, ale nie miałam już siły się w to wszystko mieszać. Czułam, że mam dług wobec niego za wcześniejsze wciągnięcie mnie na różową budkę, więc jak się odezwie, to bez marudzenia postaram się mu odwdzięczyć.
- Co..? Istnieje taki flet? - Spytałam zdziwiona. Nigdy o czymś takim nie słyszałam, ale nie miałam zbytnio wiedzy w tej dziedzinie. Zaklinanie i magia powstania nigdy nie należały do mojego wąskiego kręgu zainteresowań. W sumie fajnie byłoby mieć coś takiego. Nasłałabym dzięki takiemu narzędziu armię szczurów na Cecila i może stałby się bardziej przyjazny... zacząłby się do mnie zwracać z szacunkiem i nabrałby trochę respektu? Oczywiście, jeżeliby go wcześniej nie zjadły. Marzenia... -  Właśnie widzę, że ich kultura jest.. specyficzna. Chciałam poczęstować jednego szopa orzeszkami i wtedy się na mnie rzucił, a za nim zgraja kolejnych! - Pożaliłam się jeszcze chłopakowi. Już nigdy nie zbliżę się do żadnego szopa. A te, które czasami buszują na Broken Alley będę zganiać, to może przestaną wreszcie przyłazić i grzebać w moim zewnętrznym śmietniku.
- Hej.. nie martw się, szopy sobie poszły. Dasz radę pójść z nami? Poszukamy razem twojej mamy.. - Zwróciłam się tym razem do dziewczynki. Była cała roztrzęsiona i zapłakana. Nawet nie dała mi się dotknąć. Z tak współpracującym dzieckiem rozdzielenie się jest chyba konieczne. Też nie chciałam z nią zostawiać, bo nie najlepiej dogaduję się z maluchami, ale nie miałam wyjścia. Chłopak rzeczywiście pewnie ma lepszą kondycję, więc może zajmie mu to mniej czasu niż mi. - Dobra, idź. Ja z nią zostanę - Westchnęłam ciężko na pożegnanie i oparłam się na pobliskim murku.
Chłopak nie zdążył nawet odejść, gdy do naszych uszu dostał się kolejny lament. Myślałam już, że to kolejna ofiara krwiożerczych szopów, ale okazało się, że była to matka dziewczynki. Nie była w lepszym stanie niż jej córka, bo okazało się, że to ona odgoniła te szopy. Nie wyjaśniła nam dokładnie, w jaki sposób to zrobiła.. może dlatego, że też jest magiczna i wzięła nas za zwykłych śmiertelników? Podziękowała jeszcze nam za zajęcie się jej dzieckiem i obie poszły w swoją stronę.
- Przynajmniej wszystko dobrze się skończyło.. - Powiedziałam, patrząc, jak znikają za rogiem. Bilans ofiar chyba jest zerowy, więc można spokojnie wrócić do domu. - Dzienny dobry uczynek spełniony, można wracać do domu.. - Powiedziałam, zbierając się z niskiego muru, na którym opierałam swoje biodro. - Jeszcze raz dziękuję za ratunek.. wtedy na przystanku. Odezwij się, jak będziesz chciał, żebym sprawdziła, czy nie mam tych pamiątek po twoim wuju... - Uśmiechnęłam się ciepło w stronę chłopaka. Mieszkamy w innych dzielnicach, a jest już dosyć późno. Zaraz będziemy musieli się pożegnać i wrócić do swoich domów, ale poczekałam jeszcze. Może chłopak zmienił zdanie i zdecyduje się mi powiedzieć, o co z tym wszystkim chodzi.
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Marshall Abernathy
POWSTANIA : 15
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t221-marshall-abernathy
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t278-marshall-abernathy#762
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t277-i-wanna-be-your-slave#761
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t276-poczta-marszala-abernathy#760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
POWSTANIA : 15
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t221-marshall-abernathy
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t278-marshall-abernathy#762
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t277-i-wanna-be-your-slave#761
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t276-poczta-marszala-abernathy#760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Skinieniem głowy podziękował za ofertę pomocy, z której nieskromnie miał zamiar skorzystać. Kiedyś z pewnością miał zamiar skorzystać. Obecnie wolał się oddać już tej szczurzej triadzie, doprowadzającej go do nocnych lęków z możliwością na zespół pourazowy. Chyba, że ówczesna psychologia nie zna tego terminy, więc, wciąż nocnych leków.
   - To artefakt z mitów i legend znany również niemagicznym. Myślę, że jest szansa na jego istnienie - przede wszystkim Hall nie miał żadnych powodów, aby uznać jego istnienie jedynie za mit. Magiczna społeczność lubiła niekiedy wpierdolić się w miejsca, o których nawet nie powinni myśleć. Te wszystkie podania o dżinach albo innych bydlakach pokroju żyrafy. Czy ktoś, kiedyś widział żyrafę? No właśnie, przerost formy nad treścią. Natomiast szopy, prawda, one akurat istniały i to brutalnie wdzierały się w ludzka rzeczywistość. Z tymi swoimi złodziejskimi łapkami i spojrzeniem gotowym zabić każdego bezkręgowca. - Będę musiał sprawdzić czy nie ma ich w okolicy rodzinnej posiadłości, bo to co się dziś z nimi stało wydaję się takie... Wręcz nierealne, prawda? - Szukał w Blair potwierdzenia swoich słów, gdyż ta sytuacja dalej mierziła jego dusze od środka i nie dawała mu spokoju. Nie magii natury znał się jak ślepy na kolorach, ale ten brak domyślności bolał go niezmiernie.
   Dziś sytuacja zmieniała się niebywale szybko. Zapewne sam Lucyfer wydał na tę dwójkę tyle łaski, aby po biegu równemu niejednej torturze, po smaku nieznanego strachu, dopiero mogli sobie odpocząć i poczuć się jak dobre osoby. Dziewczynka i jej matka wyglądały źle. Nie tyle, co brzydko, ale na skraju swoich nerwów. Po dziecku widać to bardziej, ale te maleństwa są niemal zawsze odzwierciedleniem swoich rodziców. Marshall patrzył na oddalające się kobiety ze smutkiem. Mimo, że nikt dziś nie umarł to i tak ktoś umrzeć mógł. W najgorszym scenariuszu, za to świeże zwłoki mogą pomóc w poznawaniu nowych demonów, co jest chyba jedynym plusem tej hipotetycznej sytuacji.
   - Ja bym się napił po tym wszystkim, wiesz? - Zaproponował luźno, kiedy w którymś momencie zaczęli iść w stronę drogi. Siedząc wśród ksiąg całymi dniami, takie przygody to niebotyczne wyzwania. No, a jeszcze jest zbyt wcześnie, aby poznać i zasmakować przygód Indiany Jonesa. W tym lub innym geście Hall pożegnał się z Blair, obiecując, że pozostaną w kontakcie. Oraz z taką towarzyską obietnicą, że ich kolejne spotkanie nie powinno być aż tak przypadkowo.

/zt x2
Marshall Abernathy
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Zawód : Zaklinacz