Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Las stu szeptów
Najbardziej mrożąca krew w żyłach część lasu skąpana w gęstej mgle, która nigdy nie opada. Stopy zapadają się w mchu. Gałęzie drzew - niezależnie od pory roku - to bezlistne kikuty wyglądające jak powyginane ludzkie kończyny. Krążą pogłoski, że w jego czeluściach zaginęło wielu turystów, w tym głównie dzieci i nikt do dziś nie został odnaleziony. Swoją nazwę zawdzięcza nietypowemu zjawisku - szeptom, choć sceptycy sądzą, że to nic innego jak symfonia wyjącego wiatru. Nie da się jednak nie zauważyć, że teren ten ma specyficzną akustykę - pogłos niesie się echem i brzęczy w uszach. Miejsce to jest owijane legendą. W pierwszej wersji Daniel Devall, biegle władający magią natury, przeklął ten las w ramach zemsty za wydziedziczenie i wszystko, co żyje w tym lesie, gnije od środka, więc szepty to skowyt zwierząt, które dokonały w nim żywota. Druga - znajduje się w nim zbiorowa mogiła rytualnych ofiar Fogartych, dlatego często można tam natknąć się na licha, a szepty to zawodzenie umarłych błagających o to, by ktoś w końcu wyświadczył im przysługę i pozwolił ich duszom zaznać spokoju.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
18.02.1985 r.

Na skraju lasu zapalił ostatniego papierosa, jaki został mu w paczce, ze wzrokiem wbitym w zarys majaczącego w oddali gospodarstwa. Światło paliło się w dwóch oknach. Zgaszone zostało po upływie kolejnych pięciu minut, czego już nie odnotował, kątem oka dostrzegając wynurzającą się z gardła budynki drobną sylwetkę. Schował się w cieniu drzew, by skutecznie ukryć swoją sylwetkę i nie nadużywać nadnaturalnych zdolności, jakim dostał obdarzony. Zaciągnąwszy się nałogiem, przymknął na moment powieki, by rozkoszowania się ostatnimi buchami nałogu, którego tej nocy już nie doświadczy. Zadwolic się będzie musiał kąsającym go w odsłonięte skrawki skóry chłodem i innymi atrakcjami, jakie przygotował na tę noc.
W chwili, kiedy dym wypełnił mrowieniem pustą przestrzeń płuc, serce zabiło mocniej w cecilowej piersi. Usta wykrzywił w imitacji uśmiechu. Ostrożnie, w celu przypomnienia mięśniom twarzy, że stać było go na taką ekspresje. W nocną ekspedycję udał się dopiero po tym, jak między palcami został sam pet. Wbity w zaspę śniegu zasyczał gniewnie.
Noc opatuliła cisza. Niebo było bezgwiezdne, pokryte chordą chmur. Sylwetka Fogarty'ego w końcu zniknęła cieniu pierwszy drzew. Miał wrażenie, że spoglądały na niego z każdej strony, śledzą każdy jego ruch. Miał wrażenie, że czuł na swoim karku ich oddech, zimniejszych od lodowatych powiewów chłostającego go w policzku wiatru. Potarł dłoń o dłoń, poruszył energicznie palcami, by przywrócić do nich krążenie, aż w końcu wsunął je do obszernej kieszeni płaszcza.
Szedł w milczeniu. Wsłuchiwał się w odgłosy swoich kroków. W skrzypienie śniegu. Zawodzenie wiatru. Szepty - ciche, mrukliwe. Czasem, kiedy pojawiał się w tym lesie, wydawało mu się, że te głosy go do siebie wzywają. Wołają go na tamtej świat, do piekła bram, ale nigdy im nie ulegał, zawsze umykał. Znikał w ciemności jak fatamorgana.
Odgłos wystrzału przeszył powietrzu. Zawibrował w cecilowym uchu.
A więc tam się ukryłaś - to była pierwsza myśl, która wślizgnęła się pod sklepienie jego czaszki. Podążył w tamtym kierunku bez pośpiechu. Uciszył symptomy ekscytacji, zanim zdołały rozlać się ciepłem po jego trzewiach. W porach skóry czuł tylko chłodną obojętność, przystosował się do niej niemal równie skutecznie, jak do panujących zewsząd warunków.
Odgłos wystrzału niósł się echem po czeluściach lasu. Las stu szeptów. Las straceńców. Las dusz upodlonych. Las końca. Nazw miał wiele, Cecil żadnej nie używał. Wiedział,  o było na końcu drogi. Zbadał każdy skrawek tej przestrzeni. Prawie każdy. Zabrakło mu odwagi, żeby zagłębić się rozdrożach. Bał się, że zagubi tam samego siebie.
Przystanął. Pod nosem wyszeptał inkantację. Kulą światła rozproszył niewielki skrawek ciemności. Teraz na jego sylwetkę padały cienie drzew. Wyglądały jak groteskowo wygięte ludzkie kończyny. Miał wrażenie, że - jeżeli będzie tkwił w jednym miejscu dłużą chwilą  - zatonie w ich objęciach, z których już nigdy się nie wyswobodzi. Ujrzał ślady w śniegu. Gdzieniegdzie jego biel zabarwiła czerwień krwi. Była blisko. Naprawdę blisko. Wycofał zaklęcie i udał się tam, gdzie oznak ludzkiej bytności było więcej.
Dostrzegł ją wśród drzew. Stała tam. Słyszał jej oddech. Czekał na sposobność, by się do niej zbliżyć. Bezszelestnie posuwał się na przód w rytm jej kroków, spojrzenie wbijając natarczywie w dziewczęcy kark. Chciał, by poczuła jego obecność, aż w końcu, korzystając ze sposobności, że wzrok wbity miała w przestrzeń przed sobą, zakradł się ku niej.
- Nie krzycz - wyszeptał jej w ucho. Precyzyjnym, wystudiowanym ruchem ostrzem noża sięgnął do jej gardła. – Obudzisz śpiące licho. - Przycisnął klingę do jej skóry. Płytko, niegroźnie, w ramach ostrzeżenia. Strużka krwi wypłynęła z rany. – Opuść broń.
Wystarczył jeden gwałtowny ruch, by stracić życie. Nie musiał ją o tym informować. Wiedział o tym. Dostrzegł błysk szaleństwa w jej ślepiach. Ten sam, który pojawiał się w jego własnych. Ujrzał w niej samego siebie.
Wiedział kim była.
Misty Presswood. Łowca, który stał się zwierzyną.
Widywał ją w tej okolicy, gdy sam błąkał się pozornie bez celu. Słyszał odgłosy wystrzałów z dubeltówki, którą trzymała w lepkich od potu dłoniach. Podchodził do niej blisko, na wyciągnięcie ręki. Czasem – w przypływie poprawy własnego samopoczucia – swoją obecność zdradzał drobnymi gestami, ułamując gałęzi pod naporem obuwia, ale dla jej oczu pozostał niewidoczny.
Aż do dzisiaj.
W kolejnej sekundzie wycofał się w mrok.
Wiedział kim była.
Misty Presswood. Tropiciel, który nigdy nie chybił.
Nie rozczaruj mnie.
Uśmiechnął się kącikiem ust. Prywatne igrzyska śmierci czas zacząć.
Sidła manipulacji zostały rozłożone. Zostawił ślady podeszw swojego obuwia na śniegu,aby mogła podjąć trop. Na powrót stać się łowcą.
Ten las był lasem drugich szans.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Misty Presswood
ANATOMICZNA : 3
NATURY : 3
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 7
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t312-misty-presswood-budowa#911
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t382-misty-presswood#1190
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t383-poczta-misty-presswood#1191
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f139-gospodarstwo-presswoodow
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1071-rachunek-misty-presswood#9252
ANATOMICZNA : 3
NATURY : 3
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 7
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t312-misty-presswood-budowa#911
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t382-misty-presswood#1190
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t383-poczta-misty-presswood#1191
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f139-gospodarstwo-presswoodow
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1071-rachunek-misty-presswood#9252
Grafitowa kołdra zapadająca nad niebem niesie ze sobą coś na kształt ulgi; pozornego spokoju, wyczekiwanej błogości stworzonej z ciemności – nie jestem pewna, ale w nocy, której kroki słyszę już niemal we własnych uszach, jest coś dziwacznie wyzwalającego. W chrupnięciach śniegu pod stopami, w wietrze hulającym w ciemności nagich drzew – powyginane konary nie zachęcają do spacerów, podobnie jak moje zwyczaje, nawyki i dziwaczne decyzje. Nieczęsto opuszczam Wallow o tej porze.
O tej porze, tak daleko, w miejscu ograniczonym do własnego oddechu, precyzyjnego kroku, bez światła latarnii, jedynie ze zdradliwą łuną żyjącego domostwa gdzieś w oddali. Czy ojciec by sobie tego życzył, czy kategorycznie wyraziłby swoją dezaprobatę – jak uparte jagnię stoję przy tym drugim.
Uczepiam się tej myśli i trzymam kurczowo, oplatam wokół niej palce podobnie jak ujmuję nimi strzelbę; dubeltówka służy za przedłużenie mojej dłoni, lojalny przyjaciel, wierny towarzysz – dla mnie i dla nocy, a te lutowe są w Wallow niebywale siarczyste.
Czuję to na własnych policzkach i nosie, finalnie niedługo też wargach, które spierzchną i pękną, jak pęka ziemia na pustyni, tworząc szczeliny; ale nim poczuję metaliczny posmak na własnym języku, na moment się zapominam. Zapominam o imieniu i nazwisku, o instynktach, i przez chwilę nawet tym, że mam ciało. Tworzę więź, wygrywam melodię, która niedługo stanie się symfonią – w ciszy lasu można usłyszeć zaskakująco dużo. W ciszy lasu nocą można usłyszeć własne serce.
Niesprecyzowana, niezdecydowana – podążając za zwierzyną czy odgłosem ciemności, zerkająca na śnieżne zaspy czy upatrująca się śladów człowieka – jestem niepewna tylko przez jakiś czas, bo kiedy trop powraca, jestem skupiona tylko na nim.
To jak uderzenie w policzek, jak wtłoczenie tlenu prosto w płuca; wzrok znajduje ciemne plamy na białej połaci, rejestruje juchę w jasnej przestrzeni – ludzką czy zwierzęcą, nie wiem. Nie jest mi dane; ogranicza mnie zmierzch, własny strach czy w końcu trywialny brak czasu; kiedy kucam by sięgnąć dłonią krwistych plam w próbie zidentyfikowania kto je zostawił, jest już za późno.
Za późno na taktyczny odwrót, na czmychnięcie w zarośla.
Dźwięk jest lekki, nieznaczny – później, później jest już tylko trwoga.
Pęczniejąca butnie, rozpychająca się w ciele żarłocznie – strach jest wiecznie nienasyconą emocją, i kiedy wybrzmiewają słowa, rozumiem to doskonale.
To, co bije w piersi zmienia swój dotychczasowy rytm na nerwowe kołatania; krew napływa do pozostałych miejsc, dudni w głowie, a kiedy czuję ostrze przy gardle, jestem prawie gotowa krzyknąć.
Mam tego nie robić.
Milczę, kiedy grozi.
Milczę, kiedy przełykam ślinę.
Milczę, kiedy powoli się odsuwa, a ja czuję jedynie odrętwienie.
Obecność, którą do tej pory brałam za – początkowo dzikie zwierzę, później wytwór wyobraźni, w końcu skrzypienie we własnym bucie – jest prawdziwa. Należąca do człowieka.
Odwracam się gwałtownie, dubeltówka ślizga się w dłoniach, ale nim jest jej dane wystrzelić, on znika.
Wzrok błądzi po ciemności, doszukuje się nieznanego w ciemnych krzewach i białych zaspach, pomiędzy pniami i gołymi gałęziami – rozkazujący krzyk mam już na końcu, kiedy dochodzi do mnie, że nie tak postępuje się ze zwierzyną.
Kroki w tył wycofują sylwetkę w mrok – i choć wiem, że powinnam stąd uciec, podejmuję grę. Uniesiona strzelba pulsuje, albo to wrażenie, które potęgują drżące dłonie; przy policzku jej chłód jest niemal parzący, kiedy mrużę spojrzenie i szukam – kogo, dlaczego i po co – nie wie tego nawet Lucyfer.
Coś znowu trzaska, nocny ptak podrywa się z gałęzi; kiedy broń wystrzela, w następnych sekundach ciemne skrzydła runą w dół.
Misty Presswood
Wiek : 19
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : pomoc w gospodarstwie, prace dorywcze
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Kiedy zaszedł ją od tyłu, ustami sięgając do jej ucha, poczuł strach. W tym, jak powstrzymała się przed oddechem. W milczeniu, na jakie się zdecydowała. Wydawało mu się, że słyszał, jak biło jej serce w niewielkiej przestrzeni między płucami. Miał ochotę zacisnąć żylaste palce wokół jej nadgarstku i pod opuszkami zbadać tempo jej tętna.
Powstrzymał się od tej pokusy. Wycofał się w mrok.
Odciśnięte w śniegu ślady obuwia  miały zbliżyć ją ku celu. Czysto hipotetycznie, bo szedł kilka kroków za nią. Ślady pozostawił tam wcześniej.
Ciszę, która zapadła, przerwana została przez huk wystrzału. Wibrował przez chwile w powietrzu. Cecil nie mógł traktować jej inaczej, jak obietnicy.
Ty będziesz następny. Niech tylko cię dorwę.  
Dwa spłoszone ptaki odfrunęły, gubiąc pojedyncze pióro. Ostatnio się nie poszczęściło. Trafiła. Pozbawione życie truchło zanurkowało w śniegu, czerwienia krwi barwiąc śnieżną biel. Jego czarne, niezdolne do lotu skrzydła rozłożone były jak całun śmierci.
Przez cecilową linie kręgosłupa przeszedł dreszcz. Rozlał się ciepłem po ciele. Podszedł do niej na odległość wyciągniętej dłoni. Mogła myśleć, że ją lekceważył. Nie prawda. Nie mógł zlekceważyć broni palnej, determinacji w spojrzeniu i urażonej dumy. Zwłaszcza urażonej dumy.
Groźba, która opuściła jego gardła, nie mogła zostać potraktowana inaczej jak szyderstwo. Rzucił jej wyzwanie na jej własnym terytorium, które znała jak własną kieszeń. Z premedytacją. Z butnością pobrzmiewającą w tonie głosu.
- Jakie techniki myśliwskie stosujesz na monstrach o większych gabarytach? - pytanie wydusił z siebie na wydechu. Z tym samym uśmiechem, który na jego ustach pojawił się wcześniej.
Nadal ukrywał się w ciemności. W cieniu. Nadal pozostawił niewidoczny dla jej oczu. Były tyle z łatwością przeciskające się przez krtań słowa. W ograniczonej od ich obecności przestrzeni pobrzmiewały równie wyraźnie, co wystrzał z broni.
- Jeden strzał w kolano, by nie mógł zniknąć z zasięgu twojego spojrzenia.
Zgadywał.
Nie znał jej taktyki. Chociaż obserwował ją spod obwoluty gęstych rzęs, nie mógł przezwyciężyć myśli, że lufa dubeltówki, którą trzymała w dłoni, zawsze wycelowana była w jeden punkt - głowę. Pociągała za spust, gdy była pewna, że cel ma w garści, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie, gdy w chwili zadumy nieświadomie zęby odnajdowały dolną wargę, a w oczach palił się płomień ekscytacji. Naszkicował ją taką. Raz. Ten obraz tak długo prześladował jego wyobraźnie, że nie mógł postąpić inaczej.
- Drugi w bark, by pozbawić go wszelkich złudzeń, co do tego, kto tu rządzi.
Śmiech zatrzymał w krtani, ale ust nie powstrzymał od pogłębienia zastanego tam grymasu. Rysy twarze były odrętwiałe od wysiłku. Radość dawno nie tliła się w nim tak długo.
- Aż w końcu - trzeci, ostatni. W głowę.
Stanął na linie strzału. Lufa dubeltówki była wymierzona prosto w jego pierś.
- Musisz upewnić się, że starczy ci odwagi, by strzelić.
Strach sprawiał, że reakcja były spontanicznie, nie konsultowane uprzednio z rozsądkiem. Strach wymuszał mechanizmy obronne, obnażając słabości. Strach...
Ale czy nadal się bała?
Wierzył, że przezwyciężyła strach. Zdusiła go w gardle razem z wątpliwościami.
Przegrasz z własnymi słabościami, Misty Presswood?
- Widziałaś ślady krwi. Musiałaś je widzieć. Są wszędzie. Prowadzą w jedno miejsce.
Podszedł bliżej. Znowu czuł bijące od niej ciepło. Wyminął ją. Swoją obecność zdradził szturchając ją łagodnie w ramię.  
I znowu rozległ się huk wystrzału. Dobiegał z głębi lasu. Tam, gdzie prowadziły plamy wsiąkłej w śnieg krwi.  Daleko poza zasięgiem ich wzroku.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Misty Presswood
ANATOMICZNA : 3
NATURY : 3
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 7
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t312-misty-presswood-budowa#911
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t382-misty-presswood#1190
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t383-poczta-misty-presswood#1191
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f139-gospodarstwo-presswoodow
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1071-rachunek-misty-presswood#9252
ANATOMICZNA : 3
NATURY : 3
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 7
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t312-misty-presswood-budowa#911
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t382-misty-presswood#1190
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t383-poczta-misty-presswood#1191
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f139-gospodarstwo-presswoodow
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1071-rachunek-misty-presswood#9252
Między ofiarą a drapieżnikiem jest bardzo cienka granica.
Linia na krawędzi kreowanej rzeczywistości, drobnego błędu, niepotrzebnego kroku lub niepewności we własnym oddechu - raz za mało, raz za dużo, wypuszczenie ciepłego obłoku wprost w lodowate szpony zimowego krajobrazu - nie mogę sobie na to pozwolić.
Wallow jest swoistą idyllą.
Azylem, w mieście kruchości i nadszerpniętego zaufania; w chmurze dusznej społeczności, której nigdy nie potrafiłam zrozumieć, a do której zbliżam się zupełnie idiotycznie i głupawo - jak ćma do światła. Nie lubię ciem.
Trening sprawności własnych, zawiedzionych umiejętności jest niezbyt rozsądnym pomysłem na obcej ziemi, po zmroku, w lasach, które otula cisza i charakterystyczny zapach; metaliczny posmak niemal tańczy na języku, kusi, nęci, drga na skawku mojej roztropności. Wystawia na szwank.
Kiedy ostrze mam tuż przy szyi, jest już za późno.
Za późno na odwrót, drażniące przekonanie, że zrobiłam błąd. Nie za późno na litość, ale o tę nigdy nie proszę. Nigdy nie poproszę.
Głos, w sprzeczności do stawianych żądań, kreowanego obrazu zdradzającego porażkę - w opozycji jest dziwacznie miękki, aksamitne zgłoski prześlizgują się po ścieżkach zagrożenia, niemal kuszą - do czego?
Brak mi miejsca na jakiekolwiek rozważanie, a kiedy strzelba w końcu unosi się w górę, drastyczny huk przedziera się przez okolicę - płosząc zwierzęta, synchronizuje melodię z moim sercem. Dudni przeraźliwie, a to, należące do czarnego, nocnego ptaka zamiera na zawsze.
Ciemne skrzydła opadające na kłującą biel śniegu zyskują moją uwagę tylko na chwilę; przestają mnie obchodzić, kiedy właściciel głosu - głosu, groźby, wyciągniętej dłoni zachęcającej do podjęcia gry - ujawnia swoją obecność.
Jest w nim coś, na pierwszy rzut oka, dziwacznie znajomego. W obcej twarzy, roziskrzonych w półcieniach oczach, w końcu uśmiechu, który drga mu, tak bezczelnie irytująco w kąciku ust. W słowach, które wciąż płyną, docierają do świadomości, rozlewają w ciemności - i choć uparcie się rozglądam, jak dziecko we mgle obracając wokół własnej osi z wyciągnięta przed siebie dubeltówką, zupełnie irracjonalnie nie pragnę go zobaczyć.
Ujawnia się sam; wysunięta lufa dzieli moje serce i jego pewność siebie. Głupotę, szaleństwo, wyzwanie - wszystko po kolei albo w kolejności zupełnie przypadkowej.
- Czego chcesz - pomiędzy pytaniem a warknięciem, choć słowa kim jesteś? powinny wybrzmieć pierwsze. Kim jesteś, co robisz, po co to robisz.
Nie opuszczam broni, a moment trwa w nieskończoność, nim lodowata lufa nie przylgnie do jego klatki piersiowej. Łagodnie, w sprzeczności tego, do czego została stworzona.
Kiedy huk niesie się po okolicy znów, niemal nie pociągam za spust; machinalne odwrócenie wzroku trwa zaledwie ułamki sekund, a kiedy znów wracam spojrzeniem - do niego, nieznajomego, wroga, sprzymierzeńca, demona czy wytwora mojej własnej wyobraźni - unoszę brew w pytaniu.
- Mogłabym cię zastrzelić - w tej sekundzie, zapominając, jak zapomnieć pragnę o Colinie, odchodząc stąd i udając, że to się nie wydarzyło.
Dlaczego, do cholery, nadal stoję w miejscu?
- Czyja to krew?
Musi wiedzieć.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Misty Presswood
Wiek : 19
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : pomoc w gospodarstwie, prace dorywcze
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Zastygł w bezruchu, kiedy lufa dubeltówki zetknęła się z jego klatką piersiową. Nie odsunął się, dał jej przestrzeń na podjęcie decyzji, zgodną z własnym kodeksem moralnym. ie uniósł dłoń w poddańczym geście, nie przełknął w nerwowym geście śliny, serce nie wybiło mocniejszego rytmu w piersi, krew nie była gwałtowniej pompowana do wijącej się po skórą sieci naczyń krwionośnych, puls w nadgarstku był równie mało wyczuwalny, co zawsze. Żadnych pochopnych działań. Żadnych zbędnych emocji. Nawilżył koniuszkiem języka popękane od mrozu wargi, ze spojrzeniem wbitym w jej otuloną półmrokiem twarz.
Na jej miejscu wyeliminowałby zagrożenie, póki znajdowało się w polu widzenia.
Zawiesina uśmiechu na cecilowych ustach została pogłębiona zwodniczym błyskiem w spojrzeniu. Obwinił za to brzęczące w przestrzeni ciche warknięcie, które przecisnęło się przez wąski tunel kobiecej krtani.
Chciał jej uwagi. Chciał zbadać jej reakcje na swoją obecność. Przetestować jej granice. Zobaczyć, jak daleko może się posunąć.  Przekonać się na własnej skórze, że tkwiąca w nich podobna iskra szaleństwa, natarczywość obsesyjnych myśli przybliżająca ich do obłędu, nie była wyłącznie wymysłem jego otuloną zamroczeniem świadomości. Omen zbliżającej się tragedii zawieszony w pustej przestrzeni pomiędzy ich głowami, jak unosząca się w powietrzu para oddechów, nie mogła być znikającą w blasku dnia fatamorganą. Ciężar uczuć spoczywający na dnia serca był zjadliwie prawdziwy - jak jedyna prawda pośród wielu kłamstw. Lekką mgiełką fascynacji oblepiał zmysły.
- Wbrew pozorom, niezależnie od tego jak nieprawdopodobnie to brzmi, nie chcę przyprawić ci o zawał serca -  ton jego głosu nie nosi śladu sarkazmu i choć, zapomniałaś Misty?, były słowami, które powinny wybrzmieć, zatrzymał je niewypowiedziane na opuszku języka. Wspomnienia zapisane na kliszy pamięci były wadliwą projekcją ludzkich wrażeń. Nie mogły pełnić wiarygodnego świadectwa jego intencji.
Huk wystrzału nie wywołał fali niekontrolowanych dreszczy. Były jedynie zapowiedzią tego, co miało się wydarzyć. Kolejnej atrakcji, jaka sumiennie została przygotowana na ten wieczór, choć noc dla większości społeczeństwa była adekwatniejszym terminem określającym obecną porę dnia, jednak nie dla niego. Zatonął w kalejdoskopie szybko mijających dni zlewających się w zniekształcone kształty. Głos Misty był jedynym trwałym spoiwem łączącym go z rzeczywistością.
Tak jak ja mogłem poderżnąć ci gardło, chciał powiedzieć w pierwszej chwili, ale głos zatrzymał w krtani.
- Owszem, moje serce znalazło się na linii strzału. Wystarczyło jedne bang bang, by wyświadczyć światu przysługę - przytaknął, bo chociaż nie stał już na drodze lufy, ona nadal trzymał broń w dłoni, a on znalazł się zasięgu jej spojrzenia. Jak utkana z ludzkich koszmarów mara, jak widmo przeszłości tworzące na gładkiej tafli wspomnień zmarszczki, jak echo słów wibrujących w powietrzu.
Co ją zatem powstrzymało?
Wiedział co. To samo, co jego.
Nie przegrała z własnymi emocjami.
Przegrała z ciekawością.
-  Nie chcesz przekonać się na własnej skórze, co za zwierzę tak obficie krwawi?
Odpowiedź mogła być jedna. Tym zwierzęciem był człowiek.
- Potrzebujesz przewodnika? - To czy był wrogiem, czy sprzymierzeńcem, zależało tylko od niej. Nie miał wobec niej złych zamiarów, ale w żadne  zapewnienia nie uwierzy. Musiała sytuacje poddać własnej ocenie. -  Chodź, zaspokoję twoją ciekawość- wyciągnął ku niej swoją dłoń, niemal równie zimną, co lodowate, podrażniające drogi oddechowe powietrze.
Chodź, Misty Presswood przekonaj się, że nie jestem demonem, ani wytworem twojej wyobraźni. Przekonaj się, że jestem materialnym bytem, zupełnie takim jak ty.
Przeniósł wzrok z jej sylwetki na iskrzący się w srebrzystym blasku księżyca śnieg. Śnieg przesiąknięty czerwienią krwi. Krwi, która równie dobrze mogła należeć do niego lub Misty. Ale nie należała i tej wersji się trzymał. Przynajmniej póki co.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Misty Presswood
ANATOMICZNA : 3
NATURY : 3
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 7
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t312-misty-presswood-budowa#911
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t382-misty-presswood#1190
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t383-poczta-misty-presswood#1191
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f139-gospodarstwo-presswoodow
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1071-rachunek-misty-presswood#9252
ANATOMICZNA : 3
NATURY : 3
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 7
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t312-misty-presswood-budowa#911
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t382-misty-presswood#1190
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t383-poczta-misty-presswood#1191
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f139-gospodarstwo-presswoodow
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1071-rachunek-misty-presswood#9252
Nie ucieka.
Nie odsuwa się.
Przez chwilę nawet myślę, że nie oddycha; hibernuje gdzieś pomiędzy prawdą a fałszem, jawą a snem – jedynie przenikliwe zimno utwierdza mnie w tym, że wcale nie jestem w swoim łóżku, a chłopak, który jeszcze chwilę temu zakradł się do mnie, później zniknął, a potem znów wyłonił z leśnej gęstwiny, by finalnie, bez zająknięcia stanąć na linii strzału – on jest prawdziwy.
Czuję delikatne pieczenie na własnej szyi; maleńka pamiątka, którą zostawił jego nóż dociera do mojej świadomości, i choć bardzo chcę, nie unoszę dłoni by zetrzeć palcem drobną strużkę krwi.
Bicie jego serca nie dociera do moich uszu, słyszę za to swoje własne, szaleńczo obijające się o żebrową klatkę, mimo prób i próśb własnego umysłu, żeby choć odrobinę uspokoiło swój bieg – to na nic. Kiedy ja ocieram się o rozgoryczenie, strach i szaleństwo, on stoi w bezruchu, z łuną uśmiechu na wargach.
Uspokój się, Misty.
Ale to nie jest zły sen.
– Kim jesteś – wypowiadam niemal na bezdechu, to bardziej wyrzut niż pytanie, z lufą wciąż w górze, ze spojrzeniem wciąż dygoczącym w ciemnej rzeczywistości; ślizga się po jego sylwetce i dociera do zagłębień twarzy, analizując rysy, wytaczając kontur mówiących ze spokojem ust, by w końcu dotrzeć do oczu i w nich się zakotwiczyć – gdzieś słyszałam, że są zwierciadłem duszy, choć kiedy gapię się w nie jak sarna przed reflektorami samochodu, nie potrafię dojrzeć odpowiedzi. Tylko własne, malutkie odbicie.
Przewodnika do czego? Nie wypowiadam pytania, pada bezdźwięcznie, z każdym kolejnym natarczywym spojrzeniem; nie odwracam wzroku nawet na moment, jakby w obawie, że kiedy tylko zerknę na drzewa, śnieg czy krwawe ślady, on zniknie.
Nie chcę, żeby znikał.
A może niczego nie pragnę bardziej?
Lodowaty oddech wtaczany do płuc nosi zbawienną ulgę; mróz pozornie odświeża moje myśli i w końcu wybijam ciało z paraliżu nieprzyjemnego bezruchu; trzewiki skrzypią kilkukrotnie na śniegu, podeszwa przez moment ślizga się na topniejącym lodzie – jego dłoń zawisa w dzielącym nas dystansie, małym i niepewnym, w którym odrobinę opuszczona ku dołowi lufa jest kartą przetargową.
W takich momentach giną wszystkie piękności z powieści z gatunku horror.
W takich momentach ktoś przekracza granicę, z której nie ma już odwrotu.
Teraz przenoszę wzrok z jego wyciągniętej dłoni na twarz, by odrzucić zaoferowaną pomoc i samej ruszyć w ciemność lasu – po śladach, które wskazał.
– Prowadź – pozwalam mu na bycie przewodnikiem, choć strzelba nadal stanowi przedłużenie dłoni, a serce dudni w klatce piersiowej.
– I mów, jak długo za mną łazisz.
Po co łazisz, dokąd łazisz. Czego, kurwa, chcesz.
Czemu za nim leziesz, Misty?
Misty Presswood
Wiek : 19
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : pomoc w gospodarstwie, prace dorywcze
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Spełniła jego oczekiwania. Przezwyciężyła strach.
Nie uciekała.
Nie odsunęła się.
Stała twardo tuż przed nim - ze strzelbą w dłoń i unormowanym oddechem.
Prześlizgując spojrzeniem pod jej bladej, zaczerwienionej od morzu twarzy, natrafił na jej szyję. Na punkt, gdzie krawędź szalika chroniła jej ciało przed zimnem. W miejsce, gdzie docisnął ostrze noża do jej szyi.
Zamiast udzielić jej odpowiedzi na dręcząc jej pytanie wyszeptanym Fascia naprawił, co zepsuł. Wiedział przecież, że ta płytka rana. ledwie zadrapanie, nie będzie wymagała potem specjalistycznej interwencji medycznej. Nie pozostanie po niej nawet blizny.
- Wkrótce sobie przypomnisz.
W takiej chwili najłatwiej było przegryźć dolną wargę do krwi, ale nie odsłonił przed nią swojej słabości. Zamiast tego, spychając wszelkie „ale” na kanciastą krawędź świadomości, spełnił swoją obietnice, prowadząc ją przez ciemność.
Pomimo zniecierpliwienia, jakie wybrzmiewało z jej gardła, szła zanim. Słyszał uginający się pod ciężarem jej kroków śnieg. Sam, gdy znalazł się w polu jej widzenia, nie dbał o dyskrecje, jak przedtem.
Czemu, mimo niechęci, wciąż za mną podążasz, Misty? Też, podobnie jak, zastanawiasz, jak żyć, kiedy nie masz dokąd pójść, a jednym sposobem na stłumienie tego poczucia smutki, jest ból?
Strzelba w jej dłoni nie robiła na nim już takiego wrażenia, jak na początku. Może, gdyby w dłoni ściskała siekierkę - tą zakrwawioną , którą widział na miejscu, gdzie najprawdopodobniej człowiek rozstał się z życiem – zastosowałby jakiegokolwiek środki ostrożności, ale obecnie konsekwentnie ignorował sygnały ostrzegawcze.  Wszystkie tkwiące w nim obawy stłumił w udawanej pewności siebie, która rozlała się na jego ustach pod postacią subtelnego grymasu imitującego ledwie widoczny uśmiech tańczący w ich kącikach. Jednakże nie mógł lekceważyć odbitej w jej spojrzeniu determinacji, wybitnych umiejętności strzeleckich i instynktu przetrwania. Wyjawiając swoją obecność, stał się łatwym celem, zwłaszcza kiedy, podążając za pozostawionymi w śniegu śladami krwi, szedł dziesięć kroków przed nią. Czuł jej natarczywe spojrzenie i lufę - jak podejrzewał - odbezpieczanej dubeltówki wycelowaną prosto w ukrytą w kołnierzu płaszcza potylice. Gdyby palce znajdzie się na spuście, jeden nieprzemyślany ruch dzielić będzie go od śmierci. Ta myśl nie sprawiła, że kark nie zesztywniał, mrowiejąc od stresu. Na jego powierzchni nie skropliły się krople potu. Skostniałe od mrozu ręce nie drżały. Krok, podobnie jak oddech, miał spokojny, pozbawiony symptomów nerwowości.
- Wiesz, co mówią o tym skrawku lasu? - odezwał się niespodziewanie, przełamując cisza, jaka zapadła; ciszę dotychczas przerywaną wyłącznie przez skrzypiące śnieg pod ich obuwiem, a także - coraz uporczywe, ale nadal ledwie słyszalne - pohukiwanie sowy, która schronienie musiała odnaleźć w koronie bezlistnych drzew. – Każdy kto tu trafi i w ciągu jednej nocy nie uda mu się znaleźć drogi powrotnej do domu, zostanie w nim na zawsze i nikt, nawet sprawnie działająca ekipa ratunkowa, która wyruszy na poszukiwanie, nie na trafi na jego ślad.
Misty, chcesz się przekonać, ile prawdy tkwi w tej przekazywanej z ust do ust miejskiej legendzie?
Kilkanaście króków dalej, między jednym a drugim uderzeniem serca, między gęstwiną drzew pojawiły się niewielki prześwit. Uniósł dłoń ku górze, by poinformować ją, że ich wędrówka przez las dobiega końca.
Zwolnił i, zerknąwszy przez ramię, spojrzeniem natrafił na twarz Misty, dopiero teraz konfrontując się z pytaniem, które mu zadała.
- Od dnia, kiedy twoje gardło zalał smak krwi.
Bo właśnie wtedy - w tych osobliwych okolicznościach - ją odnalazł.
Co najmniej piętnaście oddechów później ich oczom ukazała się ukryta w mgle polana. Z jej mlecznobiałych oparów wyłaniał się wyraźny kształt budynku.
- Komuś, kto tu mieszka, musi doskwierać olbrzymia samotność - mrukliwy szept wyswobodził się spomiędzy warg wraz z równie cichym, dyskretnym westchnieniem. Wzrokiem obejmował fasadę budynku.
Samotność. Czuł ją tak mocno, że czasem wydawało mu się, że mógł jej dotknąć. Misty też ją czuła? Szukała szczęście tam, gdzie nie mogła go dosięgnąć?
Pech chciał, że najprawdopodobniej nie tylko samotność zalęgła się w tej ciszy. Plamy krwi prowadziły do małego, drewnianego domu pośrodku niczego.

Rzut na Fascia, próg powodzenia od 40
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Misty Presswood
ANATOMICZNA : 3
NATURY : 3
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 7
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t312-misty-presswood-budowa#911
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t382-misty-presswood#1190
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t383-poczta-misty-presswood#1191
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f139-gospodarstwo-presswoodow
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1071-rachunek-misty-presswood#9252
ANATOMICZNA : 3
NATURY : 3
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 7
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t312-misty-presswood-budowa#911
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t382-misty-presswood#1190
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t383-poczta-misty-presswood#1191
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f139-gospodarstwo-presswoodow
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1071-rachunek-misty-presswood#9252
Szept wpływa w dzielącą nas rzeczywistość i ledwie chwilę później przestaję czuć drobne pieczenie na szyi. Patrzę - gapię się na niego, jakbym wciąż dryfowała na skraju rzeczywistości, analizowała na ile to wszystko, co się tutaj dzieje, jest prawdziwe - że on, krwawe ślady na podłożu, ja i strzelba w mojej dłoni - że to wszystko dzieje się naprawdę.
Nie komentuję zaklęcia, które uchodzi spomiędzy jego ust i zalecza drobną ranę; przez myśli na moment przepływa coś w rodzaju ulgi, że on, kimkolwiek jest i co zamierza, jest swój. Instynktownie jakby wyciągam szyję, chcąc dostrzec pentakl przy jego, ale nie wypowiadam żadnego pytania.
Wkrótce sobie przypomnisz.
To las straceńców. Mglista połać obłąkanych jęków i szeptów, które żyją wiecznie pośród nagich konarów; pierwszy raz tutaj nosił miano przerażenia, bo gałęzie przypominały ludzkie kikuty pokryte sadzą, jak spalone przeramiona chcące złapać mnie przy każdym kroku. Teraz spoglądam na to nieco inaczej - strach przed tym, co w zasięgu wzroku robi miejsce kolejnemu - ten formułuje się w szczupłą sylwetkę młodego chłopaka.
Coś brzęczy mi w uszach; każda jego zgłoska odbija się specyficznym echem, albo to zdążyłam zmyślić, w podróży, jaką pokonuje moje spojrzenie po rysach jego twarzy - znajomych czy obcych, wrogich czy neutralnych; w półcieniach nawiedzonego lasu ciężko jest snuć domysły i stawiać osądy.
- To głupie gadanie - mamroczę, kiedy mróz osiada na wargach i powoduje lekkie drżenie; nie spuszczam wzroku, ciemne tęczówki ślizgają się po postaci nieznajomego bezustannie, jakbym tylko czekała na fałszywy krok. Zmyłkę. Atak.
Chcę w to wierzyć - w głupie gadanie i idiotyczne legendy opowiadane przy ognisku. W nutę złośliwości w jego słowach, która ma sprowadzić mnie na manowce, uśpić czujność i... i co dalej, Misty?
Odpowiedzi nie nadchodzą, bo pytania nie padają; więzną w moim gardle, skazane na porażkę i klęskę ambiwalentnych uczuć. Nie wiem dlaczego za nim idę. Po co. Dokąd.
Coś drga mi w środku, w okolicach mostka, jakby serce stopiło się z płucami i przywarło do klatki żebrowej, oczy rejestrują ruch - unosi rękę, na znak której staję w bezruchu.
I zupełnie kiedy dostrzegam także prześwit w iglastych drzewach, on coś mówi.
Coś mówi.
To, co chwilę temu identyfikowałam jako własne serce staje się rozpędzonym organem pragnącym przebić każdą kość żeber i wydostać się spod piersi; w sprzeczności do zatrzymanego w pół kroku, krew zaczyna biec prędzej, szybciej, wrze w drobnych naczyniach i wypełnia aorty po brzegi.
On wie.
On wie, Misty.
Instynkt jest dobrym doradcą, tylko jeśli nie przysłania go strach; kiedy spinam całe ciało i znów unoszę lufę, a od strzału dzieli mnie kilka uderzeń tętna, jego spokojne plecy i własny obłęd pragnący rozerwać mi czaszkę - wtedy czuję strach.
Zupełnie inny od wszystkich, jakie doświadczyłam do tej pory.
Nie usłyszałam tego, nie chciałam usłyszeć, udam, że nie słyszałam; zaprzeczę i powiem, że to bzdura. Zaśmieję się i stwierdzę, że stracił rozum.
Każda droga jest bardziej wyboista niż poprzednia, a ja w końcu - bez słowa, za to z bezdechem w krtani i przerażeniem w szerokich źrenicach - wymijam go i szybkim krokiem idę w stronę chaty.
Moim przewodnikiem jest krew.
Misty Presswood
Wiek : 19
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : pomoc w gospodarstwie, prace dorywcze
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Szepty, które jeszcze kilkanaście kroków temu wybrzmiewały z kilkudziesięciu gardeł, całkowicie przycichły, pogrążając tą część lasu w kompletnej ciszy. Ciszy, która była gorsza od brzęczącego w uszach huku wystrzału.  
Choć jego twarz w dalszym ciągu nie zdradzała zbyt wielu emocji, poza ustami wygiętymi w półuśmiechu, pierwsza oznaka zdenerwowania wspięła się po drabinie żeber; było nią nieprzyjemny dreszcz, równie lodowaty, co wiatr kąsający w odsłonięte skrawki skóry. Serce, zamknięte w tej małej przestrzeni, przypomniało Cecilowi o swojej obecności, obijając się boleśnie o mostek.
Spojrzeniem zahaczał o jedno z drzew. Gałęzie wyglądały jak wysuszone, wykrzywione pod nienaturalnym kątem ludzkie, amputowane kończyny. Wzdrygnął się niezauważalnie, zaciskając zęby na dolnej wardze. Jak dobrze, że stał odwrócony do niej tyłem - dzięki temu nie widziała zamierającej na jego twarzy ekspresji, która tymczasowo przegoniła zblazowanie, jakie nakładał na twarz, jak karnawałową maskę.
Nie mógł pozwolić rozwinąć się paranoi, która wyciągnęła ku niemu swoje szpony. Gdyby miał możliwość wyboru, wolał aby to kikuty bezlistnych drzew zacisnęły się w bezlitośnym uścisku na jego ciele; czasem wydawało mu się, że żywiły się ich strachem. Otrzeźwienie znalazł w gwałtownym hauście powietrza. Pomogły mu w tym również przecinające ciszę słowa Misty.
Krzywy grymas przeciął jego usta. Głupie gadanie czasem stawało się prawdą. Hellridge było hrabstwem cudów. Niekoniecznie tych, które napełniały nadzieją i stawały się motywacją do działania. Równie skutecznie podcinały skrzydła.
By zagłuszyć szelest nieprzystępnych myśli, skoncentrował się na warstwach śniegu zabarwionych posoką. Plam krwi było coraz więcej. Zbliżali się do jego źródła, ale to nie uspokoiło szalejącego w klatce piersiowej serca. Dostrzegł anomalię, odbiegającą od wcześniejszej normy. Wcześniej widział odciśnięte w śniegu dwie pary butów. Obecnie była tylko jedna.
Kiedy zatrzymał się w kilkumetrowej odległości od drewnianego budynku, w końcu spojrzeniem odnalazł niemal równie białą co śnieg twarz. Pod wpływem jego słów dubeltówka zadrżała w jej dłoni, podobnie jak wargi, z których nie wydobył się żaden dźwięk. Wydawało mu się, że w jej oczach dostrzegł zalążek strachu. Nie musiała się bać. W chwili obecnej nie stanowił żadnego zagrożenia. Właściwie nigdy nie  chciał jej krzywdy. Jak ją do tego przekonać?
Porzucił ten temat, przynajmniej na razie, choć zjadliwa myśl wróćmy do niego później ukształtowała się pod kopułą czaszki.
To ona zaciskała palce na broni i mogła zrobić z niej użytek, szybciej niż na jego wargach pojawiłaby się jakakolwiek inkantacje. Siostra udowodniła mu już niejednokrotnie, że nie powinien lekceważyć kobiety z bronią.
Przez chwilę - dwa gwałtowne uderzenia serca – obserwował jak drobna sylwetka częściowo znika w oparach gęstej, mlecznobiałej, otulającej okolice mgły. Nie mógł znowu stracić ją z krawędzi spojrzenia. Nie mógł pozwolić na jej na samotną wędrówkę, ani to, by w pojedynkę zbliżyła się ku drzwiom. Wiedział, czego świadkiem będą jej oczy. Zresztą - przy takiej ilości krwi - nie trudno domyśleć się, co zastaną w środku.
Dogonił ją w pięciu krokach, na werandzie, gdzie spróchniałe deski skrzypiały pod ciężarem ich ciał. Zanim jej dłoń potencjalnie wylądowała na klamce, owinął place wokół jej nadgarstka, w której trzymała strzelbę, by powstrzymać ją przed tym przejawem odwagi.
- Niczego nie dotykaj – przestrzegł ją.
Ani niczego nie jedz.
Sam nie jadł mięsa od pięciu lat, co było zupełnie świadomą decyzją i nie tęsknił za jego smakiem. I nadal się łudził, że to, co widział tamtego dnia, nie było aktem kanibalizmu.
Nie ujął klamki gołymi rękami. Szarpnął za nią przez materiał golfu, który wystawał poza krawędzie rękawów płaszcza. Jęk zawisów ujawnił przed nimi sekret, jaki krył się za dotychczas zamkniętymi drzwiami.
Ciche kurwa było najadekwatniejszym komentarzem, jaki w pierwszej chwili przyszedł Fogarty’emu do głowy i to właśnie te słowo zamarło bezdźwięcznie na jego wargach.
Prognozował, że zastaną jednego trupa, więc widok dwóch przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
To nie wyglądała jak egzekucja, a raczej akt profanacji zwłok, w możliwie jak najbardziej obrzydliwej formie.
Świece rytualne. Pentagram. Truchło ułożone w okręgu. Jakby próbowano stworzyć ożywieńca, najgorsze z istniejących wynaturzeń.
Wzdrygnął się - już nie starał się ukryć swojego obrzydzenia.
- Słyszałaś o Mayerling? – wydusił na wydechu. - To taki zamek. – Temu zabudowaniu jednak daleko było do zamku. –Austriacki arcyksiążę popełnił w nim samobójstwo razem ze swoją kochanką. Myślisz, że tę dwójkę spotkał podobny los?
Objął wzrokiem prowodyra tego incydentu. Był równie martwy, co jego towarzysz. Siedział pod ścianą, z głowa odrzuconą na bok i z fragmentami mózgu rozbryźniętymi na ścianie. Nieopodal prawej dłoni spoczywał pistolet, którego musiał opuścić w chwili oddania strzału. Żółć żołądkowa podeszła Cecilowi do gardła.
Czy właśnie tak kończyło się igranie ze śmiercią?, zapytał samego siebie, choć wiedział, że nie tylko to kryło się za tym aktem szaleństwem.
- Zaspokoiłaś swoją ciekawość?
Możemy wracać; dwa kroki w tył dzieliły go od pozostawienia tego widoku poza polem widzenia.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Misty Presswood
ANATOMICZNA : 3
NATURY : 3
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 7
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t312-misty-presswood-budowa#911
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t382-misty-presswood#1190
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t383-poczta-misty-presswood#1191
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f139-gospodarstwo-presswoodow
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1071-rachunek-misty-presswood#9252
ANATOMICZNA : 3
NATURY : 3
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 7
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t312-misty-presswood-budowa#911
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t382-misty-presswood#1190
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t383-poczta-misty-presswood#1191
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f139-gospodarstwo-presswoodow
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1071-rachunek-misty-presswood#9252
Skrzypiące kroki na nieubitym śniegu brzmią miarowo, niemal rytmicznie, gdzieś na pograniczu pozornej ulgi pozwalają mi uspokoić drżące w piersi serce. Idę powoli, noga za nogą, oddech za oddechem, ze strzelbą wciąż uniesioną i wymierzoną w jego plecy - plecy, a kiedy mówi o krwi, w potylicę. Lufa broni unosi się wyżej, serce podchodzi do gardła, na moment tracę rezon i czuję, jakbym wpadła do kotła z gorącą smołą, która przeszywa moje ciało wrzątkiem i odbiera zmysły.
On wie.
Skąd wie, dlaczego wie, jak dużo wie - pytania zalewają mnie jedno po drugim, nie uchodzą spomiędzy ust, bo boję się potencjalnej odpowiedzi - boję bardziej niż nagich kikutów wysokich drzew, obfitych rubinowych plam i cichego zawodzenia wiatru. Ponoć obawiamy się nieznanego - kompletna bzdura.
W szybkich oddechach boję się tego, co znam zbyt dobrze. Co drży nieprzyjemnie w kącie niechcianych myśli, co ma swój kształt, kolor i smak, rozlany gorzko na języku, choć powinien już być wypłowiałym wspomnieniem.
Pamiętam.
Pamiętam zbyt dobrze.
Wciąż nie wypowiadam słów, uwięzione w gardle zgłoski nie mogą przedostać się przez mur obaw, który rośnie w żołądku i sięga krtani; jestem niemal bezdźwięczna, nim nie stajemy przed domem, a on sięga po klamkę przez materiał. To zwyczajna eskcytacja i ciekawość, czy prosta droga do obłędu - nie wiem. Mrowieją mi palce, a język robi się niemal suchy; rozchylone usta są mimowolnym odruchem, bo kiedy wreszcie drzwi ustępują z cholernie głośnym skrzypnięciem, na moment zapominam jak się oddycha.
Woń posoki jest intensywniejsza niż przedtem; rozpycha się wewnątrz nozdrzy i niemal odbiera zmysły - kiedy do niej dochodzi odór rozkładającego się ciała, niemal robię krok w tył, a ślizgająca się w dłoni zimna lufa dubeltówki zahacza o spróchniałą podłogę.
- Co do... - szepczę, a zamiast strachu w oczach mam ciekawość. Intrygę. Żądzę. Obrzydzenie przychodzi po chwili, kiedy mieszanka smrodu śmierci przykrywa inne zmysły. Pentagram, kawałki mózgu na ścianie, rozłożone nienaturalnie ciała, brzydota ludzkiego szaleństwa przypieczętowanego chorobliwą wiarą - rytualne morderstwo jest czymś, czego do tej pory nie widziałam. Tak intesywna woń ludzkiego mięsa czymś, czego do tej pory nie czułam. Zepsutego.
Dłoń łapie skrawek drewnianej belki, kiedy w gardle coś mi się cofa i muszę powstrzymać się od zwymiotowania; momentalnie dyskomfort dociera do głowy i niemal mam wrażenie, że migrena chce rozłupać mi czaszkę.
- Co to za ludzie... - kolejny szept opuszcza wargi; nie muszę długo czekać na odpowiedź. Wraz z jego historią sunę spojrzeniem po ciałach - męskim i kobiecym, zbeszczeszczonym. Pięknym w swojej brzydocie.
- C-co? - mamroczę, kiedy słowo ciekawość powoli do mnie dociera. Po co mnie tutaj zabrał?
Dlaczego chciał, żebym to zobaczyła?
Co on o tobie wie, Misty?
- Musimy stąd iść - nim ktoś nas znajdzie. Nim stracę głowę. Nim te ciała jakimś cudem ożyją i zrobią nam krzywdę. Zawiadomienie kogoś nie przechodzi mi przez myśl - nie chcę kłopotów - Proszę, chodźmy już stąd - następny szept ociera się niemal o błaganie, kiedy w półmroku pomieszczenia znajduję jego spojrzenie, czując jak całe ciało zaczyna mi dygotać.
- Muszę wracać do domu - wychypiałe słowa kontrastują z moim ciałem, które uparcie nie chce ruszyć, a spojrzenie nadal ślizga się po truchłach i plamach krwi.
Dość.
Drogę do drzwi pokonuję szybko, gwałtownie, zbyt emocjonalnie.
Misty Presswood
Wiek : 19
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : pomoc w gospodarstwie, prace dorywcze
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Każdy budynek skrywał w swoich murach mroczny sekret. Ten na zawsze będzie powiązany z tragedią, którego świadkami - pośrednio - były ich najpierw uszy, a potem oczy.
Fogarty jeszcze przez chwile przyglądał się tej scenerii, by zapamiętać, jak najwięcej szczegółów, które mógł utrwalić na kliszy pamięci. Do momentu aż pojawi się ochota na uchwycenie tego aktu szaleństwa na stronach szkicownika.
Z drżącym w klatce piersiowej sercem, z trudem zwalczając odruchy wymiotne, przyglądał się jak krew nadal skapywała z spomiędzy rozchylonych warg mężczyzny. Jej czerwień kontrastowało z bielą zębów. Wyglądał, jakby kilka chwil przed śmiercią wykrzywił usta w uśmiechu.
Cichy, niemal piskliwy głos Misty przeciął ciszy. Cecilowi wydawało się, że był równie głośny co huk wstrzału.
Na moment zapomniał o jej obecności, zaoferowany widokiem, wzbudzającymi w nim niezrozumiałą paletę emocji. Od fascynacji po obrzydzenia. Nie wiedział, która była dominująca, ale nie miał odwagi, by podejść i z bliska przyjrzeć się ciału kobiety. Rozkład jej zwłok postępował szybciej niż powinien, biorąc pod uwagę czynniki zewnętrze, takie jak panujący w chacie ziąb. Przez chwile pomyślał, że to skutek nieumiejętnie przeprowadzonego rytuału. Przez chwilę myślał, że jest martwa, dopóki jej powieki się nie poruszyły, a z gardła wydobyło się ciche pojękiwanie balansujące na krawędzi kwilenia.
Zrobił dwa gwałtowne kroki w tył w akompaniamencie szaleńczego rytmu wybijanego przez serce, wskutek czego plecy skonfrontowały się boleśnie z framugą drzwi. Odszukał raz jeszcze spojrzeniem kobiecego truchła. Leżała bez życia.  Czyżby wyobraźnia spłatała mu figla?
Nie miał pojęcia. Jedyne co wiedział, to to, że nie chciał tu tkwić kilka kolejnych sekund dłużej.
Tutaj nic na nich nie czekało.
Tutaj nie było niczego, poza śmiercią.
- Wyjdźmy stąd - wyksztusił z siebie, podzielając obawy tropicielki. Podobne treści zagnieździły się w jego umyśle.
Opuścił budynek zaraz po niej. Nie zamknął drzwi. Zostawił je otwarte. Dzikie zwierzęta, w tak srogą zimę, jak ta, zasługiwały na poczęstunek.
- Tędy - wskazał jej kierunek i bez słowa, jedynie w przerwie na głębszy oddech, narzucił tempo ich ewakuacji. Byle jak najdalej stąd. Miał dość odoru śmierci. Miał wrażenie, że przylegała do niego, jak zapach jego nałogu.
Zawiadomienie kogoś nie przyszło Cecilowi do głowy. Sprawca zazwyczaj jest w pierwszym tomie akt. Oględziny miejsca zbrodni sprawią, że będą w kręgu podejrzanych. Jako świadkowie, którzy pierwsi dotarli na miejsce, przez co znajdą się pod ostrzałem pytań.
Dlaczego, pomimo ostrzeżeń meteorologicznych, tak bardzo oddaliliście  się od cywilizacji?
Dlaczego wybraliście się na spacer po lesie w środku nocy?
Prędzej czy później ciała zostaną odnalezione. Najpewniej, kiedy stopnieje śnieg. Najpewniej przez kłusujących na tych terenach myśliwych.
Zwolnił dopiero, kiedy zarys domu,jeszcze chwile temu majaczący za ich plecami, rozpłynął się w gęstej mgle. Wsunął do ust niecierpliwymi palcami ostatniego papierosa, jaki mu został.
- Palisz? - zapytał, zaraz potem zaciągając się równie niecierpliwie. Był w tym zbyt gwałtowny, zakaszlał, zachłysnąwszy się i zimnym powietrzem, i dymem, któremu pozwolił pozostać w płucach na kilka sekund dłużej. – Chcesz spróbować? Papieros czasem pomaga zapanować nad nerwami - mruknął ciszej, wystawiając ku niej dłoń z cygaretką.
Cecil, prowadzisz niezdrowy tryb życia. Tego dla niej chcesz?
- To nie jest nasze pierwsze spotkanie... - Chciał zakończyć zdanie jej imieniem,ale zatrzymał go na opuszku języka; obawiał się, że ciche Misty pozostawi metaliczny posmak krwi w przełyku. – Zadzwoń jak sobie przypomnisz - wcisnął ją w drżącą dłoń kartkę. Poza numerem telefonu widniał na niej szkic. Przedstawił miejski krajobraz zalany zachodzącym słońcem. Okoliczności ich pierwszego spotkania. – Chodź, odprowadzę cię...
Do domu ugrzęzło w krtani.
Sam nie był pewny, czy miejsce, gdzie obecnie mieszkał, mógł nazywać swoim domem.

z tematu dla Misty i Cecila
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator