Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Mglista plaża
Na całej długości Maywater ciężko jest znaleźć bardziej mistyczną i dziwną plażę niż ta. Krótki odcinek piaskowego wybrzeża otoczony jest z trzech stron skałami, a od strony nieba - gęstą mgłą. Niezależnie od pory roku zawsze panuje tu przenikliwy chłód raczej zniechęcający do spacerów. Pomimo to plaża ma swoich amatorów, najczęściej szukających ustronnego miejsca do oddania się samotności.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Miles Dewmoon
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
4 lutego 1985 roku

Teoretycznie kąpiel w morzu nie była ani czynem nielegalnym, ani źle ocenianym. W praktyce jednak pewna rasa odmieńców zazwyczaj wybierała miejsca odosobnione oraz późną porę, gdy już pozwalała sobie na wypłynięcie w słoną wodę. Było coś nie tylko niebezpiecznego w przemianie nóg w ogon, tak dla samej syreny jak i dla postronnych, lecz także intymnego. Pierwszym i najoczywistszym powodem była nagość, przynajmniej od pasa w dół, choć niektóre syreny porzucały całe swe odzienie w schowku na plaży, aby potem z łatwością móc przebrać się w suche ubranie. Drugim poczucie obnażenia na głębszym poziomie - odkrycia tajemnicy czy wstydliwość zachodzącej modyfikacji. Dlatego najwygodniej było dokonywać przemiany ciemną nocą, podczas której tylko blask księżyca oświetlał morskie fale. Jego łuna wystarczała by się odnaleźć, chroniąc zarazem tożsamość syreny. Zaś mgła całorocznie towarzysząca tej konkretnej plaży czyniła z niej miejsce już niemal idealne. Zdradliwie wręcz perfekcyjne. To złudne poczucie bezpieczeństwa uśpiło czujność już i tak rozbestwionej syrenę. Zamiast ostrożnie dopłynąć brzegu, Miles wynurzył się przy nim z rozmachem, łapiąc świeże, smakujące solą powietrze w płuca i zaczesując mokre włosy do tyłu. Jego jasna, blada skóra mocno kontrastowała z czernią otaczającej go, zimnej otchłani. Pokryty szmaragdowymi łuskami ogon, choć początkowo naturalnie kamuflował się w wodzie, szybko przeistoczył się w parę ludzkich nóg. Biała postać chwiejnie stawiała pierwsze kroki, kierując się ku gromadce skał i glonów nieopodal. Spomiędzy nich wyciągięte zostały czarne spodnie oraz koszulka, a także ręcznik. Niedbałe przetarcie się nie wystarczyło by chłopak był zupełnie suchy, ale pozwalało mu nie ociekać wodą w drodze pworotnej do domu. Tylko z włosów wciąż skapywały mu pojedyncze krople, a bose stopy wciąż jeszcze moczyły fale. Szatyn wyraźnie się ociągał. Być może zwyczajnie nie był w pośpiechu, ale sposób w jaki spoglądał na żegnaną wodę wydawał się zdradzać wewnętrzne rozdarcie. Było to spojrzenie dziecka niechętnie opuszczającego plac zabaw, pomimo świadomości, że niedługo na niego wróci.
Miles Dewmoon
Wiek : 22
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Piekarz
Nathan Abernathy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
Lubił tu czasem przychodzić. Mógł się wtedy wsłuchać w szum fal oraz trochę porozmyślać. Chociaż niegdyś nie był zbyt wielkim fanem plaży i morza, to jednak poznanie Jamesa trochę go do nich przekonało. W końcu po odkryciu sekretu, że koledze od czasu do czasu wyrastają łuski, chłopak mógł bez skrępowania opowiadać Nathanowi, jak cudownie jest pływać w morskiej głębinie i czuć się w niej naprawdę wolnym. Niestety, brunetowi nie mogło być dane samemu tego spróbować i oddać się wolności razem z ukochanym, bo to skończyłoby się zapewne tragicznie. Pozostawało mu więc nauczenie się pływać w samotności, a nad morze przychodzić jedynie w ramach rozmyślań.
Siedząc tak na szczycie skał, w pewnym momencie usłyszał charakterystyczny dźwięk wyłaniania się z wody. Wiedział, że musi uważać, bo łatwo było natknąć się tutaj na zagrożenie ze strony przemienionych syren, które nie koniecznie miały dobre zamiary. Chociażby na takie okazje Nathan wolał mieć w zanadrzu zaklęcie znikające usta.
- Uberrimafides - wyszeptał, próbując za pomocą zaklęcia wyczuć czy grozi mu niebezpieczeństwo. Niestety, magia odpychania nie była jego mocną stroną i jego umiejętności go zawiodły. Pozostawało więc zdać się na własne przeczucie.
Zawahał się przez chwilę, ale ostatecznie zsunął się ze skały i podążył w stronę ledwo widocznej, oświetlanej jedynie przez księżyc postaci.
- Jeśli nie chcesz sprowadzić na siebie nieszczęścia, to powinieneś lepiej zabezpieczać miejsce, gdzie się wynurzasz - rzucił, gdy był już jedynie parę metrów od przebierającego się chłopaka.
Wreszcie mógł się mu też lepiej przyjrzeć. Chyba nigdy nie mieli do tej pory okazji, żeby porozmawiać, bo Abernathy za bardzo go nie kojarzył. Do tego chłopak wyglądał dosyć młodo, więc mogli się kompletnie rozminąć w kręgach towarzyskich. Wydawało mu się jednak, że mógł go jednak gdzieś widzieć. Tylko nie miał jeszcze pojęcia gdzie.

//rzuciłem na czar i nie wyszło: klik
Nathan Abernathy
Wiek : 40
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cold Hall
Zawód : Badacz Magii
Miles Dewmoon
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Ciężko było podejmować odpowiedzialne decyzje, gdy dotyczyły one tak bliskich sercu spraw. Dla Milesa każde pożegnanie z morzem, nawet jeśli miało być na krótko, było niemożliwie trudne i bolesne. Wiedział, że nie dałby sobie sam rady pod wodą i nawet nie do końca chciał zupełnie porzucać swoje drugie, ludzkie życie. Nawet jeśli uważał je za mniej wartościowe, wciąż była to jakaś wartość i żal byłoby z niej zupełnie zrezygnować. Z domu rodzinnego, z pracy czy choćby muzyki. Malować też nie byłby w stanie będąc cały czas zanurzonym. Wszystko to wyciągało go w końcu na brzeg, ale stojąc na nim, już w ubraniu, oglądał się za siebie i czuł rozdarty. Te rozmyślania, które zazwyczaj samoistnie mu odpuszczały, tym razem przerwał obcy głos. Chłopak zastygł.
W pierwszym odruchu zamarł, zamiast próbować rzucać się do ucieczki. Nawet zaskoczony, Miles wybierał choć pozorne zachowanie spokoju, nauczony iż w większości przypadków może to bardziej pomóc niż potykanie się o własne nogi w biegu na oślep. Aby przetrwać niebezpieczeństwo, wpierw trzeba było zorientować się co do poziomu zagrożenia. Zresztą, większość krwiożerczych bestii tylko rozjudzał strach wyczuwalny u ofiary i jej nagłe ruchy. Ta zasada dotyczyła także ludzi, zwłaszcza łowców. Czujne, błyszczące w świetle księżyca oczy syreny szybko namierzyły sylwetkę znanego jej z widzenia osobnika. Kolejny Abernathy - kto by się spodziewał? Słynęli z przesiadywania w bibliotece, ale najwidoczniej ciągnęło ich także do morza. Miles kojarzył większość członków rodzin z Kręgu. Niekoniecznie z imienia, ale chociażby po nazwisku. Ukrywając się i unikając angażowania w jakiekolwiek relacje, chłopak miał dużo okazji do słuchania ludzi, mijania ich podczas załatwiania sprawunków po mieście i okolicy, a także motywację by spamiętać przynajmniej tych najbardziej wpływowych czarowników. Mimo iż nie interesowali go jako osoby, wypadało mieć jakiekolwiek pojęcie o potencjalnych wrogach. Patrząc teraz na prawie nieznajomego mężczyznę, syren wiedział więc, iż jest to osoba spokrewniona z jego niedawno spotkanym kolegą. Lecz tym razem nie miał pojęcia o niczym więcej. Nie chodził z tym człowiekiem do szkółki, ani nie podglądał go miesiącami z ukrycia. Nie znał jego imienia czy wieku, ani - co najistotniejsze - motywacji. Nie podejrzewał dlaczego tu przebywał ani czego od niego chciał. Ani nawet czy wypowiedziany przezeń komentarz miał być zwykłą poradą, czy może jakąś aluzją lub groźbą. Słowa wskazywały jednak iż obcy wiedział z czym ma do czynienia. Miles zmrużył oczy, nie ruszając się z miejsca. Choć jego mięśnie były wyraźnie napięte, gdy się wreszcie odezwał, ton jego głosu był lekki i pozbawiony jakichkolwiek emocji.
- A jakież to nieszczęście miałoby mnie spotkać?
Zimne fale co chwila dosięgające jego stóp dodawały mu otuchy. W najgorszym wypadku powinien zdążyć wskoczyć w głębiny, a w wodzie już nie dałby się dogonić. Nie był przyparty do muru, a w takim razie mógł pozwolić sobie na choć pozorne zrelaksowanie się. Przybierając luźniejszą pozę i przekrzywiając głowę, wydawał się pewny siebie i nieustraszony. Nawet wprawne oko, które wcześniej dostrzegałoby pewną nienaturalność reakcji chłopaka, w tej chwili z pewnością nie wykryłoby oszustwa. Cała ta gra przychodziła mu z łatwością.
Miles Dewmoon
Wiek : 22
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Piekarz
Nathan Abernathy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
Westchnął cicho, zaciągając się słonym powietrzem. Chyba faktycznie było coś przyjemnego w tych nadmorskich inhalacjach. Odetkany nos i zapach głębi w połączeniu ze spokojem bijącym od morza i ciszą mocy potrafiły hipnotyzować same w sobie. Nawet Nathan, który od lat nie był już pod wpływem syreniego śpiewu, jakoś nadal powracał tu co jakiś czas by zebrać myśli, czując dziwne powiązanie z rozpościerającą się przed nim wodą.
- Kłusownicy? Podobno znajdują pożytek dla waszych łusek. Jakby nie można było tego rozwiązywać w cywilizowany sposób, jak człowiek z człowiekiem -skomentował, ponownie wzdychając i wyjmując z wewnętrznej kieszeni płaszcza papierośnicę.
- Drugą sprawą są niepotrzebni świadkowie bądź ofiary. Nie wnikam, czy odmawiasz sobie ludzkiego mięsa czy nie, ale w punkcje, gdzie chciałbyś się wynurzyć, lepiej nie mieć gości. Przydałyby się choćby proste rytuały odstraszające nieproszonych gości - wyjaśnił spokojnie, odpalając wyjętego papierosa i siadając na skałkach.
- Przez takie proste niedopatrzenie łatwo zniszczyć sobie całe życie. Raz napatoczy się grupka debili, z której ktoś przeżyje i na ciebie doniesie, a później nie pozostaje nic tylko ucieczka, bo ludzie będą mieli gdzieś całą twoją linię obrony - dodał z wyraźnym rozgoryczeniem i zaciągnął się mocniej tytoniem, wpatrując się w migoczące odbicie księżyca w tafli wody.
Zamyślił się tak na chwilę, zanim wrócił wzrokiem do rozmówcy.
- Właściwie... jak masz na imię? - zapytał spokojnie. Jak już rozmawiali to chyba wypadało się w końcu przedstawić. Nathan miał osobiście nadzieję, że nie jest aż tak rozpoznawalny i zostanie potraktowany jak ot czarodziej, który dla odmiany nie jest negatywnie nastawiony do syren, ale niczego nie mógł być pewny. Jednak obracanie się w towarzystwie rodzin z Kręgu wystawiało na bycie widzianym i byle urlop tego nie rozmywał.
Nathan Abernathy
Wiek : 40
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cold Hall
Zawód : Badacz Magii
Miles Dewmoon
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Można śmiało rzecz, iż Dewmoon spodziewał się dosłownie każdej odpowiedzi poza tą, której się doczekał. Długi wykład starszego mężczyzny opiewał w szczegóły, które nie dawały złudzeń co do jego świadomości rasy Milesa. Do tego założenia z jego strony były zwyczajnie rasistowskie, nawet jeśli w tym konkretnym wypadku miały solidne podstawy. Bycie na start pouczanym przez kogoś kto nie tylko nie był taki jak on (a więc nie mógł mówić z własnych doświadczeń), ale także ewidentnie wcale go nie znał, było irytujące i upokażające. Na szczęście dla obu panów, w ludzkiej postaci Miles potrafił nad sobą panować i nie groziło tu rozlewem krwi. Dewmoon przywykł do traktowania w niesprawiedliwy sposób. Słuchanie starucha, który uważał, że wie lepiej, choć marnował własne zdrowie na tak durny nałóg jakim były papierosy, było nużące, lecz niespecjalnie trudne. Syren pozwolił by jego rozmówca się nagadał, w międzyczasie wsłuchując się raczej w szum fal, niż w jego głupie porady. Cały ten czas, choć puszczał tę paplaninę mimo uszu, pozostawał czujny i gotowy do szybkiej reakcji. Ktoś kto tyle wiedział o pracy kłusowników i krwiożerczości syren, a mimo to postanawiał podejść i zacząć rozmowę w tak "niebezpiecznych" okolicznościach, mógł być w istocie o wiele większym zagrożeniem niż stworzenia czy ludzie o których tak źle się wypowiadał.
- Nawet nie wiesz kim jestem? Niesamowite. - prychnął chłopak, uśmiechając się lekko. Ostatnie słowa obcego zmieniły cały ton jego wypowiedzi, zarazem uspokajając Milesa. Dotąd znudzony i spokojny, teraz poczuł zastrzyk energii, niekoniecznie dobrej.
- Czyli cały ten stek bzdur nie opierał się nawet na plotkach, które wokół mnie krążą, tylko stanowi twoją szczerą opinię na ten temat? Wypowiadasz się z wiedzą i doświadczeniem, których ewidentnie nie posiadasz. Pomyślałeś kiedyś, że nie wszystko co piszą w książkach jest prawdą, Abernathy?
Zazwyczaj Miles był ostatnią osobą chętną do wchodzenia w słowne potyczki. Czasem coś komentował, ale raczej po cichu, pod nosem, niespecjalnie przejmując się tym czy ktoś go usłyszy czy nie. Potrafił prowadzić rozmowę w razie potrzeby - nie był społecznie upośledzony. Nie widział jednak powodu do wdawania się w dyskusję z ludźmi, gdyż z góry zakładał, że ci i tak go nie zrozumieją. Wcześniej dodatkowo unikał takich sytuacji z obawy przed wydaniem się jego sekretu. Odkąd jednak prawda wyszła na jaw, jedynym co go powstrzymywało była zwyczajna niechęć. Nawet on nie mógł jednak powstrzymać się od odezwu po tak obscenicznej wypowiedzi. Nie codziennie zupełnie obcy facet wytykał mu, że chujowo radzi sobie jako syrena, choć sam nigdy nie obrósł w łuski.
Miles Dewmoon
Wiek : 22
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Piekarz
Nathan Abernathy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
Pewnie nie powinien wyjeżdżać od razu z pouczającym wykładem w stronę nieznajomego, ale czy można było mu się dziwić? Zwykle przebywał w otoczeniu uczonych, z którymi każda błaha rozmowa zmieniała się w żywą dyskusję wymagającą szeregu dowodów na poparcie własnego stanowiska. Do tego, zwyczajnie czuł się odpowiedzialny za przekazanie wiedzy młodemu syrenowi, by i jego nie spotkała podobna tragedia, której był postronnym świadkiem.
- A chciałbyś, żebym wiedział, zanim sam mi się przedstawisz? -zapytał, odbijając atak.
- Dorastałem w otoczeniu, gdzie ludzie uważają, że wszyskto o mnie wiedzą zanim zamienią ze mną chociaż jedno słowo. Chcesz sam się w to bawić? - drażniły go te obyczaje zamkniętych społeczności. Gdzie by się tu nie udał, wszędzie czuł się znany i obserwowany, choć sam nigdy się nie wychylał, ani nie wplątywał się w skandale. Chociaż jak spokojnego żywota by nie wiódł, ktoś w końcu zwracał się do niego po nazwisku. Chociażby jak w tym momencie.
- To nie są bzdury, a zwyczajna troska. Nauka wyniesiona z błędów, jakie popełnił pewien syren jakieś piętnaście lat temu. - Wziął kolejny głęboki wdech morskiego powietrza, a następnie zaciągnął się papierosem i przysiadł na pobliskim kamieniu, wpatrując się w morze rozciągające się za plecami rozmówcy.
- Przyjechał tu studiować. Radził sobie wręcz śpiewająco przez przeszło pięć lat. Wystarczyła jedna noc, podczas której nie dopilnował zasad bezpieczeństwa i kilku idiotów, których napatoczyło się na jego miejsce kąpieli - tutaj Nathan przełożył papierosa do drugiej ręki, by wskazać kierunek ku miejscu zdarzenia.
- Tyle wystarczyło do zniszczenia życia jednej syreny. Nie narażaj się na coś podobnego. -v Tutaj Abernathy skierował swój wzrok na oczy chłopaka, by podkreślić wagę własnej prośby.
Nathan Abernathy
Wiek : 40
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cold Hall
Zawód : Badacz Magii
Miles Dewmoon
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Było coś bezczelnego w nieproszonym wciskaniem porad obcym ludziom. Jak wysokie mniemanie trzeba było o sobie mieć, aby uznać takie zachowanie za właściwe? Miles miał w życiu do czynienia z wieloma rodzajami ludzi. Od takich, którzy lgnęli do niego jak muchy tylko po to by obrazić się, gdy ich ignorował, aż po tych, którzy od początku łypali na niego podejrzliwie. Po śmierci Eleanor, świat jeszcze bardziej się od niego odwrócił. Magiczna społeczność przestała postrzegać go jako osobę, którą znali od dziecka, a jedynie poprzez pryzmat jego nowo odkrytej rasy. Choćby Abernathy miał najlepsze zamiary, zaczynanie dyskusji z chłopakiem nie jak z dwudziestolenim mężczyzną, a jak z syreną mogło zabrzmieć jedynie obraźliwie. Tuż po przemianie, a do tego zaskoczony całym tym spotkaniem, Miles miał mało cierpliwości, zwłaszcza na tak długie wykłady. A gdy już dał się wciągnąć w rozmowę, odkrył, że ma zaskakująco wiele do powiedzenia.
- Zabawne. Wiesz jak to jest, gdy ludzie zakładają w tobie najgorsze, a mimo to sam podeszłeś tutaj specjalnie by zarzucić mi niekompetencję nie dlatego, że mnie znasz, ale z faktu tego kim jestem. - stwierdził chłodno, pomimo wciąż uniesionego kącika ust. Jego głos był lodowaty, choć usta się uśmiechały. Jakby dla zabicia czasu podczas mówienia, zaczął wycierać ręcznikiem włosy z którym cały ten czas skapywały krople morskiej wody.
- Stwierdziłeś, że źle zabezpieczyłem miejsce, nie biorąc pod uwagę tego, że być może nie jest mi to potrzebne. Nawet nie przyszło ci na myśl, że ani tobie ani nikomu innemu nic by nie groziło, nawet jeśli byłbym przemieniony. O siebie też zadbać umiem, ale tego także ani nie wiesz, ani nawet nie próbujesz założyć z góry. Pomimo, że nie jestem dzieckiem, co powinno samo w sobie sugerować, że wiem już co robię. - choć zazwyczaj aż tak się nie rozgadywał, coś w Milesie kazało mu tym razem nie gryźć się w język. Może to wpływ morskiej wody, a może ostatnie sptokanie z innym członkiem rodu bibliotekarzy? Choć należeli do Kręgu i zapewne nie powinien próbować ich przeciwko sobie nastawiać, Dewmoon nie mógł dopatrzeć się zagrożenia ani w jednym, ani w drugim Abernathym. I oby nie ugryzło go to kiedyś w tyłek.
- Przykry los jednej syreny nie rzutuje na resztę naszej rasy. Równie dobrze mógłbyś nękać obcych ludzi statystykami zgonów od skakania czy biegania. - ta perspektywa go już serio rozbawiła i ledwo powstrzymał się od zaśmiania.
- Wyobrażasz to sobie? "Jeśli nie chcesz sprowadzić na siebie nieszczęścia, nie powinieneś biegać po deszczu. Znałem człowieka, który biegał i się poślizgnął. Żal mi i jego i całej jego rodziny." - parsknął. Nie ma to jak śmiać się z własnych żartów, choć przecież chciało się zachować powagę. Tylko, że cała ta rozmowa była podyktowana tak górnolotnymi i głupimi motywacjami, że nie dało się jej brać na poważnie!
- O! Albo wiem. Ekhm. - odchrząknął, przyjmując całkowicie poważny wyraz twarzy. Wszelka dopiero co dominująca nad nim wesołość zniknęła pod maską srogości, gdy jasne oczy wbiły się w Abernathego.
- Palenie powoduje raka płuc. Ktoś kiedyś go dostał, a więc i tobie grozi, jeśli nie posłuchasz moich stu najlepszych rad na radzenie sobie z przeciwdziałaniem rakowi. Nie, nie jestem ekspertem, ale znałem eksperta, a to praktycznie to samo. - zaraz po tych słowach syrena wyszczerzyła się z taką dumą, jakby utarła nosa nie tylko irytującemu nieznajomemu, ale od razu całej, zapyziałej społeczności w której przyszło jej egzystować. Szach man, ludzie! Oto co was spotyka poprzez zadzieranie z Milesem Dewmoonem!
Miles Dewmoon
Wiek : 22
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Piekarz
Nathan Abernathy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
Zdążył już zauważyć, że rozmówca obrał sobie bardzo defensywne podejście względem niego. Nie chciał się ani przedstawić, ani powiedzieć więcej o sobie. Wręcz przeciwnie, co rusz atakował go słownie. Może nie było w tym przekleństw i jawnego obrażania bruneta, ale wprawny słuchacz z łatwością mógł wychwycić te drobne uszczypliwości czy też podważanie wiedzy na temat, na który się wypowiadał. Właściwie, syren chyba lubił bardzo dużo zakładać na temat spotykanych osób. Rozpoznał nazwisko Nathana, ale nie jego samego, chyba. Od razu wrzucił naukowca do jednego wora z osobami, które jedynie czytają o świecie, zamiast próbować go naprawdę poznać i zrozumieć, bez opierania się wyłącznie na słowach ludzi, którzy mogli się sami mylić.
Milczał, słuchając wszystkiego, co szatyn ma mu do powiedzenia. Nawet jeżeli w jego wypowiedzi było już więcej ataku, to nie było sensu mu przerywać. Zwłaszcza że Abernathy miał przecież przyjazne zamiary. Po zakończeniu wywodu przez rozmówcę Nathan milczał jeszcze przez chwilę, analizując w głowie to, co właśnie usłyszał. Ostatecznie szczerze się roześmiał.
- Masz sporo racji. Nie powinienem zaczynać rozmowy od pouczania cię. Nawet jeżeli wynikało to z troski o ciebie, to mogło zabrzmieć bardzo niegrzecznie - przyznał już z większą powagą, po czym zaciągnął się znowu papierosem.
- Chyba po prostu przywykłem do bycia ciągle pouczanym i mimowolnie przejąłem ten nawyk - wyjaśnił, łagodnie się uśmiechając.
- Jestem Nathan i cieszę się, że umiesz sobie tak dobrze radzić. Osobiście preferuję używanie imion, a nie nazwisk, bo te pozwalają się skupić na danej osobie, zamiast postrzegać ją przez pryzmat pochodzenia - dodał w nadziei, że chłopak się choć trochę rozluźnił, mogąc mu wytknąć błędy i trochę się z niego pośmiać.
Nathan Abernathy
Wiek : 40
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cold Hall
Zawód : Badacz Magii
Miles Dewmoon
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Miles osiągnął to co chciał w tej rozmowie. Powiedział co miał do powiedzenia i bez względu na uniesienia gniewem czy obrazą ze strony rozmówcy, zamierzał go zignorować i ruszyć do domu. Nie czuł potrzeby niańczenia nikogo, czy to poprzez opatrywanie ran czy spokojne wyjaśnianie błędów w rozumowaniu, nawet jeśli osoba z którą miał do czynienia była wpływowa i mogła jeszcze bardziej utrudnić mu żywot w Hellridge. Ale także nie spieszyło mu się uciekać tylko dlatego, że pozwolił sobie na parę słów za dużo. Zamierzał odejść spokojnie i z gracją, z głową uniesioną wysoko. Nie postąpił jednak nawet kroku, z dumą dostrzegając lekki nastrój nieznajomego. Abernathy nie tylko nie wyglądał na wkurzonego, ale nawet się roześmiał. Ciekawe, że w tej rodzinie już drugi egzemplarz okazywał się tak ekscentryczny. Może dorastanie wśród książek wychowywało ludzi nie tylko niewykwalifikowanych w codziennych interakcjach społecznych, ale też z większym dystansem do samych siebie?
- Nie znałem tej twojej tragicznie zmarłej syreny, ale wiedz, że raczej żadne z nas nie oczekuje troski ze strony ludzi. Zwłaszcza w sprawach na których wy się z całą pewnością nie znacie. - smukłe ręce chłopaka zarzuciły ręcznik na jego kark i skrzyżowały się na wysokości jego piersi. Uśmieszek nie znikał mu z ust, nawet gdy ponownie wytykał mężczyźnie błąd. Pomimo zimna panującego na zewnątrz, syren cały ten czas stał na mokrym, oblewanym falami piachu w samych dżinsach i t-shirtcie.
- Miles Dewmoon. Być może słyszałeś już to nazwisko. - ton jakim się przedstawił był tak samo butny jak jego krytyka. Nie bał się ani odkryć kart, ani przyznać do tego kim był. Ba, nie zamierzał nawet pozwolić by Nathan mógł okazać się aż takim ignorantem jak Marshall. Tym razem uznał, że spróbuje pobawić się w szczerość, skoro teoretycznie i tak nie miał już nic do ukrycia.
- Eleanor Dewmoon była moją matką. To ta syrena, którą spotkał przewidywany przez ciebie, przykry los jakiś rok temu. Jak więc widzisz, mam jakieś pojęcie o tym do czego prowadzi brak środków bezpieczeństwa.
Chyba właśnie ta kwestia wyciągnęła z Milesa aż tyle emocji. Łatwo było mu ignorować plotki czy pogróżki, ale jak miał zachować zimną krew, gdy ktoś przyczepiał się do niego w kwestii wobec której kręciło się nie tylko całe jego życie, ale szczególnie ostatni rok? Równie dobrze można by uczyć obchodzenia się z ogniem ofiarę pożaru. Na tym etapie było to nie tylko już niepotrzebne, ale wręcz obraźliwe. Cała ta buzująca w Milesie złość szybko jednak przysypywana była demotywacją. Nie było sensu denerwować się na ludzi. Byli głupi i nie dość, że nigdy go nie zrozumieją, to jeszcze mogą wykorzystać jego własną słabość przeciwko niemu. Nie tego uczyła go matka.
Miles westchnął i wreszcie ruszył z miejsca. Skierował kroki ku wyjściu z plaży, obierając trasę, która pozwoliła mu ominąć Nathana zachowując dostateczną odległość by ten nie miał szans go dosięgnąć - ostrożności nigdy za wiele. Ponieważ nie miał w nawyku żegnania się z ludźmi, nie dało się przewidzieć czy zamierzał tylko przejść kawałek i kontynuować rozmowę, czy uznał ją już za skończoną. Szedł jednak powoli, więc był czas by coś jeszcze powiedzieć zanim zniknie, albo nawet próbować iść za nim.
Miles Dewmoon
Wiek : 22
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Piekarz
Nathan Abernathy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
Rozległe wykształcenie, jak i dorastanie w uprzywilejowanej grupie nie zawsze musiały oznaczać przerośnięte ego i patrzenie na innych z góry. Ba, prawdziwą mądrością było zachowywanie pokory i świadomość, jak wielu rzeczy dalej się nie wie. Ten Abernathy wcale nie uważał się nawet za uczonego. W swojej głowie był dalej tym samym dzieckiem, które dopiero stawiało swoje pierwsze kroki w świecie magii, a później również tym realnym. Jasne, przeczytał od tego czasu wiele książek, rzucił wiele zaklęć, ale po drodze znalazł też informacje o rzeczach, które nawet mu się nie śniły i na zgłębienie, których może nie starczyć mu czasu. Ba, na pewno mu nie wystarczy! Cała wiedza tego świata była przecież przeogromna.
- James nie zginął. Wolał wyjechać, niż żyć tutaj traktowany jak morderca - sprostował.
- Fakt, moja wiedza ogranicza się do wiedzy przekazanej mi przez przyjaciela. To nigdy nie zastąpi przeżywania tego na własnej skórze - przyznał.
Dewmoon. Dewmoon... Kiedyś to chyba słyszałem...
- Czy tak nie nazywała się... - nie zdążył dokończyć, gdy kolejne słowa chłopaka rozwiały jego wątpliwości. Czyli dobrze skojarzył, że zeszłoroczna historia tragicznej śmierci jedzącej ludzkie mięso syreny, która nawet jemu obiła się o uszy, zawierała w sobie nazwisko kończące się na "moon".
- ...przykro mi. Musi ci być ciężko. Nie tylko po stracie matki, ale również przez aferę, jaka po tym wybuchła i pewnie dalej się za tobą ciągnie - powiedział znów w pełni poważnie, tym razem z nutą smutku w głosie.
- Biorąc to pod uwagę, faktycznie mogłem wyjść na głupiego natręta. Zwłaszcza gdy masz powody do czucia się skrzywdzonym przez ludzi bez twojej odmienności.
Nathan Abernathy
Wiek : 40
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cold Hall
Zawód : Badacz Magii
Miles Dewmoon
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t249-miles-dewmoon#612
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t366-miles-dewmoon#1130
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t367-miles-dewmoon#1131
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t368-poczta-milesa-dewmoon#1132
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
W pewien sposób syren sam był sobie winien. Nie zaznaczając w żaden sposób końca rozmowy, pozwolił rozmówcy kontynuować temat, który zdążył mu już zbrzydnąć. Oczywiście nic nie stało na przeszkodzie by i te słowa Dewmoon puścił mimo uszu, zupełnie jak początkowy wykład Nathana. Lecz smętny ton Abernathego i kondolencje(?) zatrzymały chłopaka wpół kroku. Dawno nikt nie zaszedł mu tak za skórę. Chyba nawet nigdy. Większość z jego wrogów nie miała pojęcia co dokładnie powiedzieć by faktycznie go zabolało. W tym wypadku nawet nie ból tak wchodził pod grubą skórę Milesa, a coś do czego zupełnie nie był nawykły. Troska, która jakimś cudem większość życia omijała go szerokim łukiem, nie licząc kochających ramion jego matki. Jak się nad tym teraz zastanowił, nikt dotąd nie złożył mu kondolencji z powodu jej straty. A prawie każdy o niej wiedział.
- Nie potrzebuję twojego współczucia. - mruknął stanowczo i dostatecznie głośno by mimo odległości i wiatru Abernathy nie miał problemu go dosłyszeć. Gdy odwrócił twarz by zerknąć znowu na starszego mężczyznę, jego oczy zdradzały stanowczość, którą łagodził jednak lekki uśmieszek pod nosem.
- Ale tak, wyszedłeś na natręta. - rzucił, szczerząc lśniące, białe uzębienie. Ten uśmiech szybko zbladł, gdy Miles już nie zwlekając ponownie ruszył, oddalając się z plaży. Dostatecznie mocno wydłużyła się ta noc, a on miał rano zmianę. Wypadało się choć trochę wyspać. Zresztą, naprawdę miał na myśli swoje słowa - nie potrzebował niczyjej empatii. Przez rok sam uporał się ze stratą i sam na nowo stanął na nogi. Tak samo jak on nie użalał się nad cudzą krzywdą, nie miał ochoty być po drugiej stronie takiej wymiany. Szczególnie, jeśli okoliczności tego od niego nie wymagały.

[zt]
Miles Dewmoon
Wiek : 22
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Piekarz
Nathan Abernathy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t535-nathan-abernathy#2457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t546-nathan-abernathy
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t553-nathan-abernathy#2805
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t547-nathan-abernathy
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f101-cold-hall





Zapewne igrał z ogniem, wyskakując z kondolencjami w stronę kogoś, kto od początku traktował go jak wroga. Może i wybuchnęli parę razy lekkim śmiechem, a Miles momentami wydawał się nawet rozluźniać, kiedy brało go na satyrę, ale czy tyle wystarczyło by Nathan mógł sobie pozwolić na te nieudolne słowa otuchy? Chociaż otuchy to mu nimi raczej nie dodał, co najwyżej nieco łagodniej okazał swoją troskę niż w momencie, kiedy tutaj przyszedł i już na wstępie zaczął go pouczać. Oj, Abernathy musiał się sporo nauczyć w kwestii odpowiedniego dobierania słów, zamiast skupiać się jedynie na informacji, jaka ma z nich płynąć. Większość ludzi to nie byli naukowcy, dla których liczą się suche fakty, a kierującymi się w znacznym stopniu emocjami byty. Dlatego ważne było nie tylko to, co się do nich mówi, ale również JAK się to robi.
- Powiedziałbym bardziej, że to troska, a nie współczucie. Sam nie czułbym się za dobrze, gdyby inni patrzyli na mnie z politowaniem - wyjaśnił, nie chcąc być źle zrozumianym, a w tym przypadku było o to nie trudno, skoro rozmówca postrzegał go w tak negatywnym świetle.
- To teraz pomyśl, że to tylko jedna z moich wielu wad - odparł i skłonił się lekko z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Skoro bezpośredni młodzieniec zdecydował się do niego choć przez chwilę ponownie uśmiechnąć, to chyba aż tak bardzo mu nie podpadł.
Patrzył jeszcze przez chwilę za oddalającym się syrenem, po czym przeniósł oczy na ocean. Było tu tak spokojnie. Kiedyś jednak trzeba było zacząć wracać do domu. Może i Abernathy nie miał ścisłego grafiku i równie dobrze mógł jutro spać nawet do południa, to jednak wolał nie rozstrajać sobie zegara i obudzić się o normalnej porze.
- Leviora - rzucił, w nadziei, że tym razem piekielne siły go posłuchają i pozwolą mu oświetlić sobie chociaż drogę do domu.

[z/t]

Zaklęcie udane: klik









Nathan Abernathy
Wiek : 40
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cold Hall
Zawód : Badacz Magii
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
8 IV 1985, Annika i Nevell

Ze wszystkich tajnych zakamarków i nieuczęszczanych kącików rozsianych po całym Maywater i okolicach, Annika ostatnio upodobała sobie szczególnie ten konkretny – idealnie osłonięty przed ludzkim wzrokiem i bardzo jej. Odpowiadał on swoją atmosferą zmiennym nastrojom kobiety, nie układając się pod jej dyktando, ale kojąc bezkompromisową ciszą i odcięciem od natarczywych bodźców.
Dziś ciszę tę raz po raz przerywały podwójne kroki na grubym piasku i ujadanie piekielnego szczenięcia, hartowanego wiosennym chłodem przez wyrodną matkę. Bunnicula miała wszystko, czego było jej potrzeba – odpowiednie posiłki, wliczając te podrzucane przez małą Elsje mimo usilnych próśb, by nie przyzwyczajała takiej bestii do buszowania przy stole, pełną uwagę, kapcie – czy może raczej szpilki – do gryzienia i przede wszystkim przestrzeń do rozwoju i socjalizacji. Bo Annika zabierała ją, gdzie tylko mogła.
Jeszcze-pani-Faust obserwowała stworzenie bardzo uważnie, zwłaszcza przy kontakcie z bratanicą, by w porę wyłapać zachowania niebezpieczne. Podjęła wszelkie możliwe środki ostrożności, by dziewczynka zażywała kontaktu z małym barghestem w taki sposób, by obie bestie – i ta ludzka, i ta piekielna – żyły ze sobą w harmonii. Edukowała Elsje na temat zagrożeń i nie dopuszczała jej do Bunniculi bez nadzoru.
Annika zdawała się dobrze funkcjonować w aktualnej rzeczywistości i odnajdywać jakoś w tym babińcu, który sobie z Helen zafundowały. Ta ostatnia musiała znosić to szczególnie ciężko, zważywszy na pewne związane z tym niewygody i trudności, za co Annika przepraszała ją więcej razy, niż było tych kałuż, w jakie zdarzyło im się w półmroku wdepnąć.
Mała jest, dopiero się uczy.
A Mała była pojętna i z pewnością wrośnie wkrótce w rodzinę jak kawałek idealnie pasującego puzelka.
A dziś przyszedł czas na zapoznanie Bunniculi z kolejnym jej członkiem. Zaledwie kilkutygodniowe szczenię, wyjątkowo żywotny dodatek do zwierzyńca Anniki, przywitało Nevella od progu najbardziej mokrym pocałunkiem, na jaki było je stać. A ofiarą tej miłości, stały się jego – zapewne skórzane – buty. Teraz dreptała przy nodze Anniki, uważnie lustrując żółtymi oczami otulającą ich mgłę. Annika zaś, by czymś zająć ręce, wymachiwała trzymanym w ręku prowizorycznym gryzakiem dla psów, uplecionym z solidnej liny okrętowej. Zabawki dla małych piesków traciły przy Bunniculi żywot szybciej, niż jego pani zainteresowanie rozmówcą, który pieprzył bzdety.
…Ostatecznie uznałam, że muszę odejść – zakończyła skrótową relację z ostatnich perypetii w domu Faustów, a szczególnie wynikłej z nich konkluzji. Bo tylko głupi by się nie zorientował, że Annika nie wraca już do Starego Miasta. A Nevell nie był głupi.
Wiele szczegółów historii pozwoliła sobie pominąć, zostawiając jedynie sedno – że od początku nie było dobrze, a im dłużej to wszystko trwało, tym różnice pomiędzy obojgiem ciążyły jej coraz bardziej. Miłość i oddanie – w innych okolicznościach dobre i pożądane – w tych wyjątkowo drażniły, pozostawiając po sobie gorycz kłamstwa i upiorne poczucie, że przeszłość mimo zapewnień nie została domknięta należycie. Żadne z nich nie otrzymało od drugiego tego, czego potrzebowało.
A ona? Uparcie zapewniała, że odejście było w istocie faktem najwyższej miłości. Nie z każdym mogła się podzielić tym ostatnim. Znała osoby mniej łaskawe, co upierałyby się, że najlepszym sposobem na wyjście z takiego małżeństwa byłoby otrucie małżonka. Dlatego to nie z nimi właśnie rozmawiała. Nie dziś. Na to musiała jeszcze zebrać siły.
I spokojnie. Nie potrzebuję porady, ani pocieszenia. Po prostu opisuję fakty. Wiem, że mogę liczyć na to, że nie będziesz oceniać moich wyborów, ale i tak czuję, że muszę to zaznaczyć – to zaledwie początek perypetii, a już zdążyła nasłuchać się zbyt wielu komentarzy od bardziej i mniej stroskanych. Utrzymanie maski obojętności kosztowało ją zbyt wiele wysiłku, z czym nie pomagały ani wyrazy wsparcia, ani pogardy.
Nieważne. Dziś dała otulić się mgle.
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Ciocia Annika pozostawiła Nevellowi pewne niepozorne sygnały, które początkowo go zaniepokoiły, bo niemożność odnalezienia jej na uczelnianych korytarzach nawet w najrozmaitszych porach, należała przecież do rzadkich obrazów. Gdy skrzypkowi nazajutrz udało się ją złapać w godzinach pracy, to wstępny zarys zmian uspokoiły go bardziej niż chciał w pierwszym odruchu pokazać, ponieważ oznaczały jedno: nic się jej nie stało, nawet jeśli jego głowa rozhulała się w nieciekawych scenariuszach. Ich mnogość zwalał jednak na to, w jakich jakim stanie potrafił nawiedzić go nocą Cecil Fogarty. Prawdą pozostawało jednak to, że kamień spadł mu wtedy z serca i poczuł rozlewająca się przyjemnie ulgę.
To, że jeszcze-pani-Faust sobie poradzi, to w to Nevie nawet nie wątpił. Ciocia Annika torowała sobie drogę jako badacza i jako asystentka jednego z wykładowców, a to samo w sobie było powodem, aby cieszył się z jej osiągnięć zawodowych. To jednak pokazywało mu, że potrafiła postawić na swoim i dążyć do szczęścia nie tylko zgodnie z sobą, ale także na własnych zasadach. Nevell zawsze żywił do Anniki ciepłe uczucia i czuł się mocno z nią związany, trudno byłoby ten stan rzeczy zmącić. Co więcej młody Bloodworth nie pozwoliłby powiedzieć na nią złego słowa w swojej obecności.
Ciocia Annika przeniosła się do Maywater, jednak w dokładniejszy rozwój sytuacji miała go wtajemniczyć, kiedy poukłada sobie swoje sprawy na miejscu. Nie powinno zatem zaskakiwać, że młody Bloodworth zaproszenie przyjął z entuzjazmem i miał nadzieję, że zapowiedź poznania Bunniculi zaowocuje zawiązaniem między nimi nici sympatii. Wojnę toczył już Panem Ravencroftem, który od śmierci Michelle traktował młodego Bloodwortha niczym wroga (i to ze wzajemnością, nawet jeśli musieli się tolerować w przestrzeni mieszkania na Abeille 9/5); jeśli domagał się głaskania to w sytuacjach rzadkich. Ten wredny sierściuch o uwagę najczęściej dopraszał się od Cecila. Bunnicula powitała Nevella  i jego obuwie z jeszcze większym entuzjazmem niż biały królik Picasso, przypominający obłoczek. Bloodworthowi trudno byłoby jednak zetrzeć z kącików ust wesoły uśmieszek, zwłaszcza gdy zerkał na zwierzątko drepczące koło nogi Anniki.
Nevell spacerując obok cioci Anniki, miał niemal na stałe przekrzywioną głowę w jej stronę i wysłuchiwał z uwagą skrótowej wersji zdarzeń zza zamkniętych drzwi państwa Faust. Nie zawsze było to zadanie proste przy chrupiącym piasku pod butami i szumem fal, niekiedy znacznie głośniejszym niż podejrzewał. Nic mu jednak nie umknęło. W tradycyjnym podejściu rodzin z Kręgu decyzja cioci Anniki na pewno nie zostanie aż tak przychylnie przyjęta, aniżeli oceniał ją sam Bloodworth i sam doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Złośliwie można, by rzec, że Michelle w genach przekazała mu zamiłowanie do niezależności i pragnienie decydowania o swoim losie wedle własnego uznania. Nie bez przyczyny pewna część szacunku w tym obszarze oplatała ciocię Penelope, która nigdy nie wyszła za mąż i zaangażowała się w rodzinny biznes. Szczerze powiedziawszy Nevie podziwiał ją również za doświadczenie i życiową mądrość.
Wiem, że taka decyzja wymaga odwagi, ale przede wszystkim jest twoja — zaczął powoli Nevell, tak jakby ostrożnie dobierał słowa. Nie musiał tej kwestii nawet szczególnie rozwijać, wybrzmiewało to podprogowo – urodzenie w rodzinach Kręgu mogło być zarówno przywilejem, jak i przekleństwem, które na wejściu niemalże wręczało bukiet oczekiwań zgodny z nazwiskiem. — W poradach byłbym kiepski i chyba to wiesz, ale chciałbym, abyś wiedziała, że wspieram każdą twoją decyzję, nieważne jaka by ona nie była. Jesteś twoim największym kibicem — dodał skrzypek z lżejszą wersją poprzedniego uśmiechu wywołanego głównie obecnością czworonoga. — Poza tym zawsze możesz przenocować u mnie, gdybyś miała ochotę zostać dłużej w Saint Fall lub zasiedzieć się na uczelni. Sypialnia rodziców jest wolna.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny