Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Droga do Rezerwatu
Jedna z głównych dróg dojazdowych, prowadzących do Rezerwatu Bestii. Nieutwardzona, niemal zawsze częściowo spowita mgłą, przecina ostro gęstwinę lasu i ginie w czeluści wiekowego boru, skutecznie zniechęcając amatorów wycieczek objazdowych przed zapuszczaniem się zbyt daleko. Ciągnie się prosto przez ponad dwa kilometry aż do rozwidlenia najeżonego ostrzeżeniami o niebezpieczeństwie i dzikich zwierzętach, z czego jedna odnoga kończy się ubitym placem, służącym za prowizoryczny parking, a druga - jak głosi drewniana tabliczka na poboczu - wiedzie do posiadłości rodziny Lanthierów. Zwykle dobrze przejezdna, w porze roztopów może stanowić pewne wyzwanie dla niedoświadczonych kierowców i pojazdów nieprzystosowanych do jazdy terenowej.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Remy Lanthier
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t827-remington-lanthier?nid=4#6378
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t856-remy-lanthier#6387
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t857-remy#6388
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t855-poczta-remingtona-lanthiera#6384
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f102-the-old-fortress
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t827-remington-lanthier?nid=4#6378
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t856-remy-lanthier#6387
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t857-remy#6388
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t855-poczta-remingtona-lanthiera#6384
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f102-the-old-fortress
    Strach jest najlepszą częścią… Zamiera na moment, zaabsorbowany doborem tych słów, a gdy powraca uwagą do młodszej czarownicy, jego spojrzenie tężeje. Coś majaczy przez chwilę w orzechowych tęczówkach; coś ciemnego i złowrogiego, ale umyka równie szybko, jak się pojawia, wyparte błyskiem złota, nim oczy mężczyzny znów stają się całkowicie ludzkie. Faktycznie to dostrzega czy może tylko jej się wydaje?
    — Strach — powtarza, głosem dziwnie głębokim i odległym. Rozczapierzone, wykrzywione odruchem palce wolnej dłoni zwija w pięść i ukrywa w materiale rękawa, przez moment walcząc z niekontrolowanym drżeniem. — Obyś nigdy nie musiała się przekonać czym jest prawdziwy strach — mruczy pod nosem, nie próbując w ten sposób dyskredytować jej osobistych doświadczeń, a jedynie ostrzec ją, że z czymkolwiek przyszło jej się do tej pory borykać, na świecie wciąż istnieją rzeczy, sytuacje i stworzenia o wiele gorsze.
    Spoglądając na jej dostojną, pewną siebie postawę i gładką twarz, Remy szczerze wątpi, by kiedykolwiek została wystawiona na próbę zmierzenia się z takim stopniem przerażenia, jakiego sam wielokrotnie bywał świadkiem. Niewiele brakuje, by podzielił się z nią tym spostrzeżeniem, ale musiałby wtedy wyjaśnić co ma na myśli, a tego woli w tej chwili uniknąć. Dlatego pozwala, by fala emocji przemknęła przez jego napięte mięśnie i spłynęła swobodnie ku ziemi, zamiast znaleźć ujście w gestach lub słowach, których mógłby później gorzko pożałować.
    — Nie ekscytuj się za mocno, powiedziałem odrobinę — podkreśla, pochwytując strzępki dobrego nastroju nim te ulatują w niebyt. Nieco krzywy uśmiech, który na powrót wstępuje na jego blade wargi świadczy o połowicznym sukcesie zamiaru, nim w końcu sięga po kubek dziewczyny i umieszcza go na termosie, a ten w połach kurtki, skąd też wcześniej go wydobył. Nie może jednak zaprzeczyć, że zainteresowanie Williamsonówny jest poniekąd krzepiące. — Poza magicznymi bestiami istnieje wiele stworzeń, które możesz spotkać w lesie — podejmuje się wyjaśnień, zatrzymując się przy krawędzi lasu, obok wyraźnie zarysowanej między drzewami ścieżki. — Zdecydowana większość z nich ucieknie, gdy wyczuje w pobliżu człowieka, ale główna zasada bezpieczeństwa zostaje taka sama: najlepiej zachować dystans, nie zbliżać się i nie prowokować — podkreśla. I choć może nie jest to rada, której czarownica się po nim spodziewa, zamierza powtarzać ją do znudzenia.
    — Jelenie, łosie, rysie, lisy, kojoty, pumy, wilki i czarne niedźwiedzie to największe zwierzęta lądowe, na jakie możesz natknąć się w Maine — stwierdza po chwili namysłu i w końcu wstępuje na szlak. Nie śpieszy się, chcąc dać towarzyszce czas, by podchwyciła swobodny rytm marszu nim zaprowadzi ją głębiej w las. — Niedźwiedzie hibernują od trzech do ośmiu miesięcy, licząc od października, najpóźniej listopada, więc jest niewielka szansa, by natknąć się na nie przed majem. Poza tym wybierają raczej najtrudniej dostępną część lasu. Dobrze pływają, dobrze się wspinają, więc ucieczka przed nimi to najlepsze rozwiązanie w przypadku bezpośredniej konfrontacji — parska, bo zapewne powtórzy to jeszcze nie raz. — Ale wbrew pozorom to nie niedźwiedzi czy wilków powinnaś obawiać się najbardziej. Łosie to niezłe skurwiele — ostrzega, zerkając na dziewczynę kątem oka, by skontrolować jej reakcję. — Niesprowokowane nie powinny być agresywne, ale bardzo łatwo je przestraszyć albo rozdrażnić, choćby tylko się zbliżając i generalnie atakują częściej niż inne, mięsożerne drapieżniki razem wzięte — zdradza, rozmasowując zesztywniały kark. — Ogólnie płochliwa jest zdecydowana większość występujących na tym obszarze zwierząt i jeśli któreś poza dokarmianymi kopytnymi zachowuje się przyjaźnie, jest najpewniej chore, więc lepiej zachować dystans — kontynuuje.
    Jakkolwiek by się nie postarał, Remy specjalizuje się w behawiorystyce piekielnych bestii i o gatunkach niemagicznych wie jedynie tyle, ile to konieczne z racji pracy. Nie jest dyplomowanym zoologiem, więc w niektórych kwestiach może się mylić i woli nie wdawać się w nadmierne szczegóły, by nie wprowadzać dziewczyny w błąd.
    — Staramy się na bieżąco aktualizować mapy z siedliskami poszczególnych zwierząt i bestii, więc przed wycieczką najlepiej się z taką zapoznać, żeby wiedzieć na co potencjalnie się przygotować, ale niektóre gatunki migrują i można się na nie natknąć właściwie wszędzie — dodaje, przytrzymując jedną z nisko zawieszonych gałęzi, by Williamson mogła bezpiecznie przesunąć się do przodu.
Remy Lanthier
Wiek : 32
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : treser barghestów, tropiciel
Charlotte Williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Uważała się za spostrzegawczą. Rzadko kiedy umykał jej zdradzający kłamstwo ruch dłonią, drżenie w głosie, czy rzucone ukradkiem porozumiewawcze spojrzenie. Migoczące złotem spojrzenie Lanthiera przykuło jej uwagę, lecz nim zdołała określić skąd mogłoby pochodzić, to zniknęło - czy naprawdę coś dostrzegła, czy też umysł zaczynał płatać figle? Stłumiła w sobie chęć zapytania, bo ton męskiego głosu odsunął wątpliwości na bok.
Choć na moment poczuła dotyk niepokoju, ten dziwnym sposobem go ugasił. Coś w osobie Remy’ego sprawiało, że Charlotte brakło dodatkowych pytań; podpowiadało, że przeszłość naznaczyła go czymś, co wzmogło jego ostrożność. Nawet jeśli chciała się sprzeciwić, uściślić, że bliżej jej do skoku na bungee, niż miotania czarami w biesa, tak coś sugerowało, by nie kontynuować. Ton czarownika i kreślące się na jego twarzy zmiany wskazywały, że jest to drażliwy dla niego temat. Szczery żal nie odbił się w spojrzeniu Williamson. Przez chwilę miała nadzieję, że ma do czynienia z kimś, kto zrozumie jej zapał, a Remy okazał się być kolejnym powściągliwym Lanthierem.
- Odrobina to więcej niż nic. - Wzruszyła ramionami, broniąc swojej ekscytacji. Niewielu typowych mieszczuchów godziłoby się zaciągać do lasu zimową porą, tym bardziej lubujące się w klubowych imprezach i drinkach z palemką czarownice. Wyobraźnia Charlotte pognała ku Hudson, ukochanej przyjaciółce, która mimo włoskiego temperamentu i otwartości na wyzwania, w życiu nie zgodziłaby się na szwendanie po lesie. - No chyba, że się obawiasz, że jak za bardzo mi się spodoba, to będę chciała uciec? - nawiązała do jego wcześniejszych słów, mając nadzieję, że odniesie się doń, uchylając rąbek tajemnicy.
Nie zbliżać się i nie prowokować miało stać się zasadą, której nauka przyjdzie Charlotte z trudem. (Nie)Posłuszeństwo miała we krwi, potrafiąc jednocześnie dostosować się do wytyczonych zasad, jak i wszystkie pogwałcić. Wychowanie pod nadzorem wojskowego i przykładnej, acz surowej pani domu, wymagało dostosowania się do wielu postaw - tym mocniej się przeciw nim buntowała.
Ciemne brwi uniosły się wysoko - łosie? - Słyszałam, że są ogromne, czy wobec tego nie łatwo zobaczyć je z daleka? - zdziwiła się, resztą ciekawostek zapisując w pamięci. I znów to samo - dystans. Czy prawdziwymi miały okazać plotki, jakoby Remy mocno zmienił się po powrocie do domu? Czy to dlatego stroni od towarzystwa?
- Po co mi aktualizacja mapy, kiedy mogę mieć tak doskonałego przewodnika? - Nie oszukując się - czy Charlotte Williamson naprawę wybrałaby się do lasu sama dla czystej przyjemności, czy tropienia zwierząt? Nie słyszała dotąd żadnych ciekawych legend dotyczących tego miejsca, a na doroczną pielgrzymkę z okazji Męczeństwa Aradii chodziła już z przymusu pokazania się publicznie dla zwiększenia popularności Ronalda wśród konserwatywnych czarowników. Czy znajdzie tu coś, czemu warto się bliżej przyjrzeć?
- Wszędzie, poza miastem - westchnęła cicho, zastanawiając się jak przed laty mogło wyglądać życie ludzi z piekielnymi bestiami kroczącymi samopas. Lanthierowie prędko objęli lasy swoją opieką, ale wcześniej dochodziło do licznych niebezpiecznych incydentów. - Trochę szkoda, że w centrum wszystko wycinają w pień i ludzie tak naprawdę nie mają ze zwierzętami żadnej styczności. - Szczerze wątpiła, by taki Abernathy wspierając się wyłącznie wiedzą podręcznikową, potrafiłby rozpoznać, jaka bestia staje mu na drodze. - Ojciec kiedyś zabierał braci do lasu, mnie matka głównie nad ocean - wspomniała na głos błąkające się gdzieś w nostalgii myśli. Pominęła mniej sympatyczny aspekt tych wypraw, zostawiając włożony w nie wysiłek, płacz oraz krew w niedopowiedzeniu.
Idąc nieco dalej spojrzała pod nogi i zaraz zatrzymała się gwałtownie, schylając nieznacznie na widok bliżej nieokreślonych śladów w śniegu. Odcisk swym kształtem nie pasował do buta i miał wyraźnie zarysowane kopyto - a przynajmniej tak wydawało się Charlotte, dla której sarna, jeleń czy dzik poruszały się identycznie.
- Czy tędy coś przeszło? - zapytała trochę głupio stwierdzając fakt. - Jak określić co to było i czego się spodziewać? - Nadal pochylając się nad śladem, przekrzywiła głowę, jakby miało jej to pomóc w rozpoznaniu szczegółów.
Charlotte Williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii
Remy Lanthier
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t827-remington-lanthier?nid=4#6378
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t856-remy-lanthier#6387
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t857-remy#6388
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t855-poczta-remingtona-lanthiera#6384
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f102-the-old-fortress
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t827-remington-lanthier?nid=4#6378
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t856-remy-lanthier#6387
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t857-remy#6388
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t855-poczta-remingtona-lanthiera#6384
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f102-the-old-fortress
    Czy naprawdę właśnie tak się obecnie prezentuje? Jako nudny, powściągliwy Lanthier? Chyba rzeczywiście kryje się w tym ziarno prawdy, któremu nie sposób zaprzeczyć. Jednak wpajana mu przez lata kwestia bezpieczeństwa pozostaje tą pierwszą i najważniejszą, którą obligowany jest przekazywać dalej nie tylko przez wzgląd na wychowanie czy charakter wykonywanej pracy, ale - przede wszystkim - przez wzgląd na własne sumienie. Chce mieć pewność, że jeśli jego towarzyszka kiedykolwiek postanowi zaryzykować i wybrać się w te tereny w pojedynkę, zrobi to świadomie, usłyszawszy wcześniej wszystko, co powinna wiedzieć, a wtedy on nie będzie musiał zadręczać się ewentualnymi konsekwencjami jej decyzji…
    Niemniej powściąganie entuzjazmu Charlotte w temacie ogólnego zainteresowania światem dzikiej fauny nie było jego faktycznym zamiarem, a jedynie wypadkową dobrych intencji i gdyby wiedział, że jego słowa wywrą na niej takie wrażenie, być może wcześniej ugryzłby się w język. Na swoją obronę ma jedynie tyle, że ta “odrobina” w jego wykonaniu może jeszcze przerosnąć jej oczekiwania.
    — Odrobina to często aż nadto, Złośnico — oznajmia, poprzez wyraźnie wygięcie warg dając upust nagłemu rozbawieniu. Nie chce zdradzać zbyt wiele, jednocześnie nie gasząc jej zapału, ale odnalezienie złotego środka okazuje się w jej towarzystwie zaskakująco trudne; nie do końca wie na co może sobie przy niej pozwolić.
    Dlatego też odruchowo podchwytuje poruszony przez nią temat, nie mając problemu z powrotem do zamkniętej już kwestii, o ile, rzecz jasna, odbywa się to na jego własnych warunkach.
    — Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała uciec, chętnie wskażę ci drogę — oznajmia, nie dając się tak łatwo podpuścić. Nie chce jednak, by Williamsonówna pomyślała, że zwyczajnie ją zbywa, więc zaczekawszy aż zrówna się z nim na ścieżce, pochyla się nieznacznie ku niej i dodaje: — A jeśli masz jakieś pytanie, po prostu je zadaj, Charlotte.
    Gdzie się podziała nagle jej bezpośredniość? Oszczędzała go z grzeczności czy też uznała, że lepiej na tym wyjdzie, jeśli sam się przed nią otworzy? Czy nie udowodnił już, że takie zagrywki nie niego nie działały?
    — W teorii — podejmuje wyjaśnienia, prowadząc ją dalej. — Ale zwierzęta inaczej poruszają się po lesie, a łosie na suchym gruncie są zaskakująco ciche… No i mogą biec z prędkością nawet 60 kilometrów na godzinę, więc to trochę jak z kłopotami: wiesz, że nadchodzą, ale czy zdołasz ich uniknąć? — pyta pół żartem, pół serio, taksując ją przy okazji sugestywnym spojrzeniem.
    Jeśli zaś chodzi o brak obecności zwierząt bliżej okolic miasta, Lanthier nie jest w stanie do końca podzielać jej żalu. Oczywiście, wielka szkoda, że ludzie nie potrafią doceniać uroków przyrody, ale właśnie dlatego lepiej było zadbać, by oddzielajaca te dwa światy granica pozostawała wyraźnie nakreślona. Zwykle to zwierzęta wychodzą na takich spotkaniach gorzej, a że urodził się w takiej, a nie innej rodzinie, zawsze ma na uwadze ich dobro i stanowisko ograniczonego kontaktu jest mu zdecydowanie bliższe.
    — Od tego są właśnie tacy doskonali przewodnicy — przypomina, przyglądając się jej z boku. Żartobliwy ton to próba podniesienia jej na duchu, nawet jeśli tak naprawdę sytuacja ta nie zaprząta głowy Charlotte tak bardzo, jak mogłyby na to wskazywać jej słowa.
    Marszczy czoło dopiero na wzmiankę o oceanie, ale im dłużej się dziewczynie przygląda, tym lepiej potrafi ją sobie wyobrazić w otoczeniu wzburzonych fal i ciemnej, bezkresnej toni.
    — Lubisz tam przebywać? Nad oceanem?
    Coś pojawia się w jej oczach, gdy o tym wspomina. Coś, czego Remy jeszcze nie potrafi zidentyfikować, a co wzmaga jego ciekawość. I nagle znów ma to wrażenie, że coś mu w jej obrazie umyka. Pogrąża się w myślach, próbując znaleźć odpowiedź dla tej zagadki, dlatego w pierwszej chwili nie zwraca uwagi na wskazane przez nią ślady. Zatrzymuje się co prawda, ale zamiast pod nogi, spogląda w kierunku horyzontu.
    — To sarna albo jeleń — odpowiada w końcu, stwierdzając to nie tyle po odcisku na śniegu, co po zapachu, o czym dziewczyna jednak nie może wiedzieć. Zaraz potem wreszcie kuca obok niej i pociera czoło wierzchem dłoni. — Podstawą jest znajomość kształtu tropów poszczególnych zwierząt, trzeba się ich po prostu nauczyć. Jeśli wie się, które występują w okolicy, właściciela odcisków łatwo wydedukować — oznajmia. — Możesz łatwo określić kierunek marszu po miejscu, w którym kopyto weszło głębiej — dodaje, wskazując jej ciemniejszą część śladu, która sięgnęła gruntu. — To samotny osobnik, bo mamy tu jeden szlak — wskazuje ścieżkę, którą podążało stworzenie i podchwytuje spojrzenie Williamson, uśmiechając się do niej półgębkiem. — Chodź — zachęca, wyciągając ku niej dłoń, by pomóc jej wstać. Robi to właściwie odruchowo, nie zastanawiając się nad tym czy dziewczyna faktycznie potrzebuje pomocy, czy też poradzi sobie sama. — Upewnijmy się, że zobaczysz dziś jakieś zwierzę…
    Z tą propozycją odbija w boczną ścieżkę, kierując się głębiej w dzicz, gdzie ilość śniegu na poszyciu zmniejsza się wraz ze wzrostem otaczającej ich gęstwiny. Szlak jest tu ledwie widoczny, co sugeruje, że nie zapuszcza się tu zbyt wielu śmiałków.
    — Byłaś już kiedyś w rezerwacie? — pyta nagle, nie potrafiąc sobie przypomnieć, by ktoś kiedyś o tym wspomniał.
Remy Lanthier
Wiek : 32
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : treser barghestów, tropiciel
Charlotte Williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Złoty środek nie istnieje. Gaszenie entuzjazmu Williamson nie jest zadaniem łatwym, próby jego ostudzenia często spływają na niczym, zwłaszcza że zwykle odnoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Urocza Charlotte uśmiecha się i kiwa potulnie głową, w myślach snując już plany, jak obejść potencjalny zakaz.
Już ma zareagować wywróceniem oczu i ciężkim, teatralnym westchnieniem, kiedy pada sugestia i propozycja rozwiania wszelkich wątpliwości. Przez moment zaklinaczka waży w głowie słowa, zastanawiając się, czy aby na pewno potrzebuje wszystkich odpowiedzi na tu i teraz.
- Pytań mam wiele, lecz nie wszystkie z nich wypada zadać - decyduje się zasiać ziarno niepewności, pozostawiając szeroki margines na niedopowiedzenia, które ma nadzieję w (nie)dalekiej przyszłości rozwiać.
Śmieje się zaraz w rozbawieniu, próbując wyobrazić sobie takiego pędzącego łosia. Wie z teorii, że zwierzęta te są wbrew pozorom ogromne, a mimo to potrafią osiągnąć prędkość niemal taką, jak przeciętna szybkość samochodu. O tym też Charlotte wie tylko z teorii, bo prawa jazdy nie posiada, a wszelkie odległości pokonuje z szoferem, pieszo, bądź na deskorolce.
Pytanie o ocean przyjmuje z lekkim zdziwieniem, mimo iż nie ma w nim nic zaskakującego. Czasem sama je sobie zadaje, kiedy stojąc w negliżu na piaszczystym brzegu przy ujemnej temperaturze, trzęsie się z zimna, wahając czy aby na pewno chce wejść do wody. Odpowiedź rzadko kiedy jest twierdząca, a mimo to mąci taflę i zanurza się w głębokiej toni, choć na parę chwil.
- Znasz to uczucie, kiedy wszystko wokół znika, a w głowie nie ma żadnych myśli? - zaczyna powoli, szukając odpowiednich słów. - Gdy akceptujesz to, co ma się wydarzyć? Ogarnia cię bezkresny spokój i jedyne, czego pragniesz, to w nim trwać? - Pustka może być przerażająco piękna, mówią ci, których na kilka chwil śmierć porywa w swe ramiona, by zaraz wypluć z powrotem do złowrogiego świata. To jedno z pierwszych, lecz nie jedynych podobnych doświadczeń, kiedy wciągnięta pod wodę traci oddech i wszystko, co znane, traci na znaczeniu; tylko tam czuje, że wreszcie jest bezpieczna. - Zresztą to nieistotne. Zimą woda bywa chłodna, ale tak, lubię pływać - zakańcza ze szczerym uśmiechem, a raczej świetnie maskowanym wymuszeniem. Pannie nie przystoi filozofować i sięgać do trudnych tematów. Nie wypada być mądrzejszą od rozmówcy, jak i nie powinna wprawiać nikogo w dyskomfort. Tak głoszą podręczniki, jakie matka w sposób przenośny, jak i dosłowny wbijała córce do głowy, wymagając bezwzględnego posłuszeństwa. Tylko czasem się jeszcze nimi przejmuje, zazwyczaj wtedy, gdy rzeczywiście ma do czynienia ze starszyzną, której opinia jest dla Williamsonów istotna, bądź wtedy, gdy zagalopuje się w rozważaniach i chce czym prędzej odsunąć od siebie mało komfortowy temat.
Uważnie przygląda się śladom, nadal jeszcze niewiele rozumiejąc z kierunku podążania zwierzęcia i odróżniania konkretnych tropów. Wszystko ma jednak przyjść z czasem, więc kiwa głową na znak, że słucha i przyswaja otrzymywaną wiedzę. Odruchowo przyjmuje wyciągniętą dłoń, bo nawet jeśli nie potrzebuje pomocy, aby wstać, tak niektóre z kurtuazyjnych gestów głęboko wchodzą w krew.
- Na pewno nie z własnej woli - mówi z pewnym przekąsem, gdy wnikają między gęste zarośla. Osadzony na cienkich gałązkach krzewów śnieg przenika przez materiał musztardowych rajstop, co zdaje się nie wzbudzać w Charlotte większego wrażenia.  - Nie było mi dotąd po drodze z leśnymi ścieżkami, jeśli nie liczyć pielgrzymek do Wrót Piekieł. Czy zdarzało ci się ratować wędrowców, którzy zboczyli ze szlaku i zgubili się?

| zt
Charlotte Williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii
Abraham Alden
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 208
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1479-abraham-alden#16965
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1497-abraham-alden#17232
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1498-abe#17234
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1496-poczta-abrahama#17229
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f229-apollo-avenue-13-alden-historic-house
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1499-rachunek-bankowy-abraham-alden#17238
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 208
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1479-abraham-alden#16965
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1497-abraham-alden#17232
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1498-abe#17234
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1496-poczta-abrahama#17229
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f229-apollo-avenue-13-alden-historic-house
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1499-rachunek-bankowy-abraham-alden#17238

14 kwietnia



   Zwykle pracuje sam, ale ostatnio często się to zmienia. Ostatnio często przydzielają mu partnera do polowań i Abraham nie może ulec wrażeniu, że ten mu bardziej przeszkadza niż pomaga. Nie ma pojęcia, że ten, który kroczy obok niego jest tak samo magiczny, jak on. Dlatego przeklina go w myślach, bo o ile na co dzień, pozwala sobie czasem rzucić zaklęcia, które pozwolą mu wzmóc czujność i ułatwiają mu szybsze wytropienie zwierząt, teraz Abraham zmuszony jest pozostawić pentakl na swoim miejscu, w kieszeni spodni, na łańcuszku zaczepionym o szlufkę spodni żeby go nie zgubić. Cały wydaje się emanować tą frustracją, kiedy kroczą różnymi leśnymi ścieżkami. Na terenach łowieckich znajduje się już odpowiednia ilość myśliwych tropiących zwierzynę, dlatego tym razem ich kroki zmierzają w innym kierunku. Tylko Abe zdaje się nie zdawać sobie sprawy z tego, jak niewiele znajdują się od drogi do rezerwatu z dzikimi bestiami i od samych granic tegoż właśnie Zamiast tego podziwia dzikość natury wokół nich, jej… pierwotność.
   I tylko to na chwilę pomaga mu zapomnieć o jego frustracji. Chłonie z otoczenia ten naturalny rytm życia – otoczenia, zwierząt żyjących obok ludzi. Dzisiaj, ich ofiar i ich celi. Natura miała swoje prawa, wygrywał silniejszy, dzisiaj oni mieli być na szczycie łańcucha.
   Abe zerka na Virgila, Alden jest tak samo milczący jak zawsze i jak w każdym towarzystwie, nie może też ulec wrażeniu, że Virgil wydaje mu się jakiś taki… młodzikowaty, nieopierzony, przez co ma wrażenie, jakby był jego niańką, a jakie emocje towarzyszą jemu? Próbuje je odczytać z jego twarzy. Poprawia strzelbę na ramieniu i przewierca go spojrzeniem.
   — Słyszałeś? – przerywa w końcu milczenie, kiedy dźwięk dochodzi z ich prawego ramienia. Postawa Abrahama błyskawicznie się zmienia, kroki nagle stają się ostrożniejsze, kiedy kieruje się w tamtą stronę.

Abraham Alden
Wiek : 36
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : łowca stworzeń magicznych
Virgil Scully
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
Lubiłem od czasu do czasu zapolować rekreacyjnie. Starałem się nie chodzić na takie rzeczy zbyt często - miałem wrażenie, że Barbie wolała, gdy chodziłem na ryby, a i ja to wolałem, gdyż wtedy miałem święty spokój. Jako jednak, że dawno nie polowałem, a nadarzyła się okazja, postanowiłem z niej skorzystać.
Nie narzekałem, że mój towarzysz był raczej milczący. Wprost przeciwnie. Wolałem spędzanie czasu na łonie przyrody w ciszy, oczywiście jeśli liczyłem na obcowanie z nią albo upolowanie konkretnego zwierza. Przez chwilę zostałem z tyłu, gdy moją uwagę zwrócił jakiś ruch wysoko, w koronach drzew. Przyłożyłem lornetkę do oczu, ale zaraz pozwoliłem jej opaść luźno na mojej klatce piersiowej. To była tylko wiewiórka. Nic, co by mnie dzisiaj interesowało. Ten mały ssak zainteresowałby mnie tylko, gdybym akurat zabrał dzieci do lasu na wycieczkę. Szkoda było zużywać na taką kulę, czas czy przynęty wędkarskie. I tak by pewnie ich nie zjadła.
Nagle jednak jakiś hałas odwrócił naszą uwagę, sprawiając, że na powrót zaczęliśmy być tu i teraz, a nie gdzieś daleko w naszych myślach. Kiwnąłem swojemu towarzyszowi głową, aby nie wywoływać więcej hałasu niż to konieczne, po czym tak jak on zacząłem ostrożnie stawiać kroki w kierunku źródła dźwięku, który chwilowo ucichł. Na jak długo?
Co chwila patrzyłem pod nogi, aby przypadkiem nie nadepnąć na żadną gałąź. Miałem nadzieję, że nie mieliśmy do czynienia z niedźwiedziem. Ich lepiej było jednak nie zaskakiwać bez dźwiękowego ostrzeżenia.
Virgil Scully
Wiek : 32
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu rodzinnej spółki