Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
ULICZKA PRZY PORCIE
Miejscowi mówią o Oyster St. następującą rzecz: "Zanim dojdziesz do portu, to będziesz już spłukany". Nic dziwnego, ponieważ to miejsce ma najwięcej barów, kawiarni i sklepów z pamiątkami na metr kwadratowy. To tutaj życie kipi i w dzień i w nocy, gdyż są tu lokale otwarte nawet to godzin porannych. Podobno też, jeśli ma się odpowiednie znajomości, można zagrać tu w karty, gdzie stawki bywają absurdalnie wysokie.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Kontynuacja wątku rozpoczętego w ogrodzie przy katedrze.

1 kwietnia 1985

Kilka chwil później są już na tyłach kościoła, szukając adresu delikwentki. Ten udaje im się znaleźć już po kilku chwilach wertowania stron i pół godziny później docierają do dzielnicy portowej, gdzie mieści się mieszkanie jej rodziców. W międzyczasie nie zamieniają ze sobą ani słowa. Mogliby zwalić to na skupienie na misji, ale Sebastian wie, że to nie to. Cóż, jej wybór.
Drzwi otwiera im kobieta, której dałby maksymalnie pięćdziesiąt lat i to przy wzięciu pod uwagę podkrążonych, smutnych oczu oraz poszarzałej ze zmartwienia cery. Najwidoczniej mocno przeżyła wyskok swojej córki. Nic dziwnego. Jej zachowanie to hańba dla rodziny i trudu, jaki rodzice włożyli w wychowanie. Nikt nie chce dziecka, które szarga własne nazwisko tak podłym czynem jak zdrada Lucyfera. Prawdopodobnie matka już zaczęła swoją żałobę. A może jeszcze łudzi się, że jej córka nie ma w napadzie swojego udziału i istnieje sensowne wytłumaczenie dla tego zbiegu okoliczności?
Dzień dobry…? – wita ich niepewnym głosem, prawdopodobnie onieśmielona ich srogimi, pozbawionymi uśmiechu twarzami i jednolitymi, czarnymi ubraniami, które kojarzą się z uniformem, nawet jeśli nim nie są.
Czarna Gwardia. Mamy kilka pytań o Iris. Czy mąż jest w domu? – Widzi tę zmianę w jej oczach, jakby ktoś podkreślał ją zwolnionym tempem na filmie. Doświadczał tego już wiele razy. Kapłani może i pokładają w gwardii nadzieje oraz polegają na gwardzistach w sprawach własnego bezpieczeństwa, ale nie dotyczy to pozostałych czarowników. Gdy w twoim domu pojawiają się gwardziści, zwykle nie oznacza to niczego dobrego. Nic dziwnego, że zazwyczaj wita ich przerażenie i popłoch.
T-tak. – odkasłuje krótko, nerwowo wycierając dłonie o fartuch. – Proszę. – Przepuszcza ich w progu, wołając jeszcze do męża, że mają gości. Ma w sobie na tyle opanowania, by pokazać im miejsca przy stole i podać herbatę, choć dłonie widocznie jej drżą, gdy to robi.
Sebastian wie, że są gwardziści, którzy czerpią satysfakcję z tego strachu, może nawet się nim upajają. Ale jemu jest do tego daleko. Strach przeszkadza w sprawnej komunikacji i klarownym myśleniu, a to tych oczekuje obecnie od małżeństwa.
Kochanie, pójdź oprawić ryby, porozmawiam z…
Nie – Sebastian przerywa mężczyźnie i uprzejmie odsuwa jedno z wolnych krzeseł przy stole ze swojego miejsca. – Proszę zostać, mamy pytania zarówno do pana, jak i do pańskiej żony.
Mężczyzna nie śmie się sprzeczać i już moment później cała czwórka siedzi w obłokach parującej herbatki, w atmosferze, która mogłaby przyprawiać o dreszcze.
Iris to dobra dziewczyna – wypala kobieta, nim Sebastian czy Judith zdążą przejść do konkretów. Do jej oczu napływają łzy, gdy ściska nerwowo ten sfatygowany fartuch. – Proszę wierzyć, to dobra dziewczyna.
Sebastian zerka na Judith, jakby oczekiwał, że kobieta lepiej wesprze kobietę. Jak im się tu ta matka całkiem rozklei, to tylko stracą czas. Ojciec może i nie płacze, ale sam wygląda, jakby z trudem się od tego powstrzymywał, szczególnie widząc reakcję swojej żony. Dla nich przybycie gwardii to jak potwierdzenie wyroku, który padł na ich dziecko. Sebastian nie może im powiedzieć, że dopiero rozpoczynają śledztwo i nic jeszcze nie jest przesądzone. Nie widzi sensu, by dawać im złudną nadzieję, gdy jak do tej pory wszystko wskazuje na to, że ich córka jest winna. Może się oczywiście okazać, że to nieprawda, że nie maczała w tym palców, a stała się ofiarą wyznawcy Gabriela. Lepiej jednak, by małżeństwo założyło najgorsze.
Proszę powiedzieć, kiedy i gdzie ostatni raz widzieli państwo córkę, a także czy poznali państwo mężczyznę, z którym się spotykała. Każdy szczegół będzie pomocny. Zaznaczam, że brak współpracy nie zatrzyma dalszych działań, a jedynie je spowolni i zostanie obarczony stosownymi konsekwencjami. Mogą państwo pomóc córce, tylko nie utrudniając śledztwa i współpracując z nami. – Można pomyśleć, że mało kto byłby na tyle durny, by próbować przechytrzyć Czarną Gwardię, ale doświadczenie podpowiada Sebastianowi, że te kwestie warto zaznaczyć już na początku, szczególnie, gdy chodzi o potencjalne chronienie dziecka.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
A więc mamy kapłana, który ledwo uszedł z życiem, zabłąkaną czarownicę zakochaną w niemagicznym, oraz niemagicznego, który jest wyznawcą Gabriela i nami gardzi. Co gorsza – wyznawca Gabriela zna tożsamość kapłana, przez co ten pozostaje wciąż w niebezpieczeństwie, gdyby tylko napastnik wrócił. Szanse na to są znikome, przynajmniej w najbliższym czasie. Ale po jakichś kilku miesiącach może zebrać wystarczająco odrażających fanatyków, aby nie popełnić błędu i nie dać się odepchnąć tak łatwo. A nie jestem pewna, na ile kapłani potrafią władać magią odpychania dostatecznie, aby walczyć. Walka wręcz prawie wcale nie wchodzi w grę. Z kolei jeśli dojdzie do użycia magii – czyściciele będą mieli pełne ręce roboty. Albo i nie, jeśli napastnicy nie przeżyją.
Lepiej, żebyśmy nie dopuścili do sytuacji, w której ci wracają, żeby raz a dobrze odebrać życie, bądź żeby zniszczyć jedną z naszych świątyń.
Mamy więc tożsamość zbłąkanej czarownicy i adres jej rodziny. O napastniku wiemy tyle, że nie włada magią i ma oczy o różnych kolorach. To dość charakterystyczna cecha, wyróżniająca z tłumu, ale wciąż niewiele nam to daje. Nie wiemy, gdzie mogą się znajdować i nie wiemy, czy nasz najbliższy kontakt w jakikolwiek sposób nam w tym pomoże.
Tak czy inaczej – po chwili jesteśmy już na uliczce portowej, omijając kolorowe stragany i handlarzy zachęcających do opróżnienia portfela. Nie zwracam na nich jednak uwagi, bo cisza pomiędzy mną a Sebastianem jest tak drażniąca, że niemal wwierca mi się w czaszkę. Czuję napięcie całego ciała i nie jest to w żadnym razie napięcie przyjemne. Sprawia, że czuję się wkurwiona i rozdrażniona samym oddychaniem tym samym powietrzem. Cholerni porucznicy, nie było innych osób do przydzielenia do misji.
Wiem, czemu nas sparowali. Jesteśmy skuteczni, oboje. To Sebastian wciągnął mnie do Gwardii i pozostawaliśmy ze sobą w dobrym kontakcie. Sądzili, że tak jest dalej. Nie wiedzą, nie mogli wiedzieć, że coś się zmieniło.
A ja w tym momencie dałabym wszystko, aby było tak, jak przed dwudziestym szóstym lutego. Nie miałabym mętliku w głowie, nie wkurwiałaby mnie jego obecność, nie działałby na mnie tak, jak działa obecnie i dalej pewnie byśmy sobie dogryzali pomiędzy kolejnymi zadaniami. Albo chociaż rozmawiali na ten temat.
A co najważniejsze – dalej bym rozumiała siebie i swoje motywacje. Bo za Chiny ludowe nie wiem, kurwa, dlaczego jestem na niego wkurwiona i czemu chcę go unikać. I czemu mnie to w ogóle interesuje, czemu on mnie interesuje.
Za moment jesteśmy przed drzwiami małżeństwa. Patrząc po twarzy matki dziewczyny, zachowanie córki nieźle się na niej odbiło. Nie dziwię się, sama bym po nocach nie spała, gdyby moja Janice odpierdoliła coś takiego. Raz, że zakochała się w niemagicznym, albo zaufała mu zdecydowanie za bardzo, a dwa – że zdradziła Lucyfera. Nie wiem, kto pierwszy by ją dosięgnął – ja czy Czarna Gwardia.
Wchodzimy do środka. Ja milczę jak grób, pozwalając Sebastianowi przejąć inicjatywę. Sama zauważam, że jestem nieswoja. W innych okolicznościach walczyłabym z nim o dowodzenie i grała w pierwszej linii tak, jak on. Tymczasem pozwalam się zepchnąć i być jedynie marnym tłem. Sama jestem sobą zawiedziona, ale tak chwilowo będzie lepiej. Na pewno lepiej dla misji.
Do nas dołącza mąż kobiety a ojciec Iris i za moment wszyscy siedzimy przy kółeczku, przy jeszcze bardziej przytłaczającej atmosferze. Jeszcze nikt nie umarł, a już czuję pełzające po plecach widmo śmierci, atmosferę żałości i rozpaczy. Wcale mi się nie podoba. O Carterach mówi się, że lubują się w śmierci, szczególnie niewinnych zwierząt. Są tacy, którzy ten stereotyp potwierdzają. Mnie na szczęście Lucyfer oszczędził od klątwy za krótkiego kutasa, aby chcieć sobie kolekcjonować kolejne ścięte głowy, wypchane zwierzęta, czy jeszcze coś innego. I chociaż zazwyczaj wyśmiewam słabość, są takie chwile, w których wiem, kiedy zamknąć mordę.
I to jest właśnie ta chwila. Kiedy kobieta wybucha, Verity spogląda na mnie, jakby oczekiwał, że będę klepać ją po pleckach i wykazywać się empatią. Jak się okazuje, znamy się dwadzieścia lat, a niczego o mnie nie wie, skoro szuka ratunku w takich sytuacjach we mnie. Może nie pasjonuje mnie pastwienie się nad tym małżeństwem, ale nie będę też ich głaskać po główkach. Zjebali jako rodzice. Nie dopilnowali, aby ich dziecko nie łaziło gdzie chciało, aby odpowiednio zwracało się do Lucyfera i aby odpowiednio traktowało świat niemagiczny. Nie zawrócili swojej córki, kiedy zbłądziła i teraz ponoszą dokładnie takie same konsekwencje jej winy, jak i ona.
Nie zamierzam oskarżać ich o współudział, o ile okaże się, że dziewczyna faktycznie jest winna. Oni już dostali swoją karę, wypłakując oczy po nocach i martwiąc się, czy ich dziecko w ogóle przeżyje do następnego dnia.
Spoglądam na niego tylko dlatego, że uważam, że jego ostatnie słowa były zbędne. Ledwo otworzyli gębę, a on już traktował ich jako oskarżonych i wbijał mocniej w fotel. Nie zamierzam jednak się z nim tutaj wykłócać. Nie tylko dlatego, że jestem na niego wkurzona. Również dlatego, że podważyłabym tym samym autorytet Czarnej Gwardii. Instytucja, która jest skłócona sama ze sobą, nie jest silną instytucją.
Ja wiem… ja po prostu… - łkała kobieta jeszcze przez chwilę. Nie patrzę na nią, odwracając znacząco wzrok. Nie mam ochoty przyglądać się, jak sięga po chusteczkę i wydmuchuje nos, a mąż siedzi, dziwnie ogłupiały i osłupiały w swoim fotelu. – Nawet nie wiem, kiedy to wszystko się wydarzyło… Nasza dziewczynka… - wzdychała kobieta, a ja robiłam się coraz bardziej niecierpliwa. Ból, cierpienie, rozumiem, ale ile można ciągnąć tego melodramatu?
Pomoże jej pani tylko mówiąc nam prawdę – wtrącam się, bo przecież nie wytrzymam. Do kobiety nie od razu docierają moje słowa, a po chwili chyba je nadinterpretuje, bo błyska w nich płomyk nadziei, że może jednak nie wszystko jest stracone.
To znaczy, że… że jeszcze da się ją jakoś z tego wyciągnąć?
Tego nie powiedziałam. Proszę odpowiedzieć na pytania kolegi.
Kobieta, mimo wszystko, nieco się uspokaja i łka w chusteczkę znacznie mniej. Przełyka jeszcze kilka kapiących łez, nabiera powietrza i przez chwilę uspakaja napad płaczu. Potem bierze jeszcze jeden haust powietrza i mówi jakby spokojniej:
To było, jakby… podczas urodzin Aradii, prawda, Henry? – zwraca się do swojego męża, wyciągając ku niemu dłoń, jakby szukała pokrzepienia. Mężczyzna spojrzał na nią, poruszony dotykiem i skinął głową.
Była z nami podczas świąt.
Mówiła, że spotkała chłopaka. Ale nie chciała nam go przedstawić. Mówiła, że jest trochę… inny. Ale inny… myśmy myśleli, że po prostu jest jakimś… odmieńcem. Słuchaczem, to nawet nie najgorzej. Może nawet syreną. Namawialiśmy ją, żeby nam go przedstawiła…
Iris nie mieszka z nami od jakichś dwóch lat. Przeprowadziła się do Bostonu za pracą.
Tam pewnie poznała tego całego George’a. Ale gdybyśmy tylko wiedzieli, że jest niemagiczny… Że to wszystko tak się rozwinie… - matka westchnęła głęboko, nim spojrzała na Sebastiana. – Iris kochała Lucyfera. Od maleńkości plotła wianuszki dla Aradii, chodziła na każdą czarną mszę. Ona przecież nie mogłaby…
Tak, i codziennie mówiła sąsiadom dzień dobry, przemyka mi przez myśl. Zawsze tak się zaczyna. Idealne dziecko, idealna dziewczynka, idealny chłopiec. Tacy zawodzą najmocniej. Tak bardzo przywiązujemy się do widma istnienia bez wad, że wypieramy czające się w najciemniejszych zakątkach umysłu zło. Nie chcemy dostrzegać mroku, nie chcemy dostrzegać nieprzewidywalności, którymi okupiona jest „perfekcja”.
Nie chcemy tego dostrzegać zwłaszcza, gdy miłość zaślepia nam oczy.
Opuszczam wzrok, speszona własnymi przemyśleniami. Wiem, dlaczego Gwardia nie zezwala na związki. Teraz to wiem zbyt dobrze.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Sebastian niczego nie zakłada. Może mieć swoje domysły i podejrzenia, ale nie przywiązuje się do nich. Przywiązuje się do faktów. Fakty są takie, że miłość do dziecka nierzadko ma większą siłę przebicia niż przerażenie czy wierność wierze. Nie rzuca pustymi oskarżeniami, ani mu się to widzi, ale z pewnością bierze pod uwagę tę skrajną, lecz wcale nie nieprawdopodobną wersję zdarzeń. Rodzic, który ma za chwilę stracić dziecko, jest w stanie zrobić naprawdę wiele, by temu zapobiec. Choćby miał sprzeciwić się wszystkiemu, w co wierzy. Tu chodzi o dorosłą córkę. Jedyne dziecko. Tymczasem Sebastian widział gwardzistów, którzy byli w stanie w sekundę przewartościować swoje życie, gdy chodziło o płód lub niemowlę. Nie myśleli trzeźwo oczywiście, ale także żaden głos rozsądku nie był w stanie do nich dotrzeć. Sebastian nie zna tego rodzaju miłości, więc może sobie tylko wyobrazić, jak zawiłe mechanizmy zachodzą w mózgu i sercu takiego człowieka, że jest w stanie zaryzykować wszystkim dla sprawy, która jest z góry przegrana.
Co prawda w większości przypadków tego rodzaju napotyka na współpracę. Współpraca ze służbami to pierwszy krok do odkupienia dla rodziców, którzy zawiedli w wychowaniu, prowadzeniu czy też kontrolowaniu własnego dziecka. Takie wydarzenia odbijają się na imieniu całej rodziny i ta nie będzie w stanie prawdopodobnie do końca życia zmyć z siebie poczucia hańby i zawodu. Zrobią więc wszystko, by ulżyć swojemu sumieniu. Verity liczy na to, że tak jest też teraz – ten rodzaj spraw jest zwyczajnie przyjemniejszy i szybszy.
Zadziwiające. Judith powiedziała dokładnie to, co Sebastian przed chwilą, a jednak na jego słowa w kobietę nie wstąpiła nadzieja. Najwidoczniej jednak obecność kobiecego pierwiastka robi swoje. Matka szuka wsparcia u drugiej potencjalnej matki. Ale musiała się przeliczyć. Czarna Gwardia to nie dzieci, nie matki, nie żony, nie mężowie i nie ojcowie. Są żołnierzami i ich prywatne życie nie gra żadnej roli, gdy wykonują swoją pracę. Jeżeli ktoś doszukuje się człowieczeństwa i naturalnych, ludzkich odruchów w gwardzistach na służbie, to szybko przekonuje się, że trwoni czas. Reputacja gwardii nie wzięła się znikąd, a szkolenia szeregowych nie zmieniają się od lat. Nikt nie chce miękkich gwardzistów. Tymczasem Judith i Sebastian mają swoje lata, mieli czas przywyknąć i przesiąknąć tą robotą. O ile młodym stażem gwardzistom może zdarzyć się chwila słabości i próba utożsamiania się z sytuacją przesłuchiwanych, tak im to zwyczajnie nie grozi. Nie groziłoby nawet, gdyby przesłuchiwali własną rodzinę. Dlatego właśnie są skuteczni i dlatego wiedzą, że są odpowiednimi ludźmi na odpowiednim stanowisku.
Idealne dziecko, idealny wyznawca. Czy to prawda, czy ich wyidealizowane spojrzenie na córkę? To wbrew pozorom ważna informacja, bo jeśli opowieści rodziców nie są przesadzone, to znaczy, że wydarzyło się coś, co odsunęło dziewczynę od Kościoła Piekieł. Powinni dowiedzieć się co, by na przyszłość minimalizować wystąpienie takich sytuacji. Kapłan również wspominał o przykładności Iris, prawdopodobne więc, że rodzice wcale nie idealizują tego obrazka. Czy naprawdę wystarczył przypadkowy niemagiczny podlotek, żeby porzuciła tak silną wiarę w tego, który nadawał sens jej życiu? Coś takiego jest dla Sebastiana zwyczajnie niepojęte.
Co się zmieniło? Jako jej rodzice musieliście zauważyć, że zaczęła oddalać się od kościoła. Nic nie zrobiliście? – Właściwie wkracza na teren Judith, jego wydział zajmuje się czym innym. Dlatego nim kobieta jest w stanie sklecić odpowiedź, pozwala potraktować to jako pytanie retoryczne i kontynuuje. – Zostawmy to. Czy wiecie coś więcej o tym chłopaku? Cokolwiek?
Iris nie chciała o nim mówić. – Matka łapie się za serce, jakby dopiero teraz dotarła do niej świadomość tego, jak niewiele wiedziała o tym, w co wpakowała się jej córka. Prawdopodobnie mierzy się właśnie z wyrzutami. Bo przecież mogła ją ciągnąć za język, mogli dociekać mocniej.
Poznała go już w Bostonie, chyba wspominała, że tam mieszka – wtrąca ojciec, a Sebastian potakuje głową, zachęcając do dalszych zeznań.
Mówiła, że poznali się na potańcówce, chyba z pracy. A może po pracy…? – myśli głośno kobieta, ocierając kącik oka.
Potańcówka, jeśli jest prawdą, oznacza znajomych, świadków. Może przyjaciół.
Czy wiecie cokolwiek o bliskich znajomych Iris z Bostonu?
Jest jedna dziewczyna, z którą się bardzo polubiła. Wprowadzała ją w obowiązki. Nasza Iris jest początkującą dziennikarką. Dostała pracę w wydawnictwie. Och, jak cieszyła się na tę pracę… – Z ust kobiety wyrywa się szloch. Sebastian, niewzruszony, wyjmuje notesik i długopis, które podsuwa małżeństwu.
Proszę zanotować dane koleżanki Państwa córki, choćby imię, wszystko, co wiecie. I adres lub nazwę wydawnictwa.
Sebastian podnosi się już od stołu w oczekiwaniu na wykonanie polecenia przez przesłuchiwanych. Rzuca jeszcze spojrzenie Judith, sprawdzając, czy ta ma dodatkowe pytania, czy mogą ruszać, jak wszystko wskazuje, do Bostonu.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Zerkam na Sebastiana kątem oka zaledwie na kilka ułamków sekundy. Spojrzenie jest nagłe, piorunujące i najpewniej go nawet nie zauważył, ale właśnie szarpnął za strunę, która mogłaby zagrać przepiękne melodie, gdybym tylko otworzyła usta. Na przykład: morda, Verity. Nie wpierdalaj mi się do roboty. Zajmij się swoją fuchą.
Na szczęście ten sam łapie się na swoim błędzie. Nawet jeśli pytania zadane były w słusznym celu, wiem też, że w tym momencie zadawanie ich nie miało sensu. Powinniśmy je postawić sami sobie i poprzez dążenie do prawdy na nie odpowiedzieć. Rodzice nigdy nie wiedzą o tym, co robią ich dzieci. Ja nie wiem, co robią moje i w większości przypadków jest to dobra decyzja. Jeszcze bym się załamała, jakich idiotów wychowałam, albo na jakich mięczaków próbował wychować ich Joab.
Pytania zawisły w powietrzu, a małżeństwo jedynie lekko pobladło, jakby zapadło się w sobie. Wzbudzanie poczucia winy ma sens tylko wtedy, kiedy ktoś nie chce współpracować i trzeba go przycisnąć. O ile nosi coś w sobie z człowieczeństwa, oczywiście. Ze skurwielami z krwi i kości postępuje się trudniej, ale bardziej dobitnie. Tutaj – nie widziałam sensu tego wypowiadać na głos. Jeszcze nie teraz, kiedy mogą okazać się nam przydatni.
Na pouczenia i inne pytania przyjdzie czas później. Na razie muszę znaleźć moment, w którym Iris odwróciła się od Lucyfera. Wydaje mi się, że wiem, gdzie szukać, ale nie mogę polegać jedynie na intuicji i przypuszczeniach.
Przysłuchuję się pozostałym pytaniom Verity’ego, notując w głowie odpowiedzi. W skrócie – rodzice nic nie wiedzieli na temat tego chłopaka. A jakże. Rodzice zawsze są ostatnim ogniwem, które dowiaduje się o miłostkach swojej latorośli. Ja też nie wiem, czy moje dzieci mają kogoś, kto im się podoba. W realiach, w których żyjemy, nie ma to znaczenia, dopóki nie przyprowadzą kogoś, kto miałby być odpowiednią partią również ze względu polityki rodu.
Poznanie na potańcówce brzmi jak początek związku mniej więcej połowy dzisiejszych nastolatków, więc niewiele nam to daje. Wciąż nie znamy tożsamości owego niemagicznego Alvaro i wszystko wskazuje na to, że czeka nas podróż do Bostonu. Wspaniale. Daleką drogę przebył ten chłopaczek, żeby próbować zabić kapłana. Bardzo zdeterminowany musiał być.
Kobieta przyjmuje notes Sebastiana. Ten się już zbiera do wyjścia, ale ja jeszcze nie skończyłam.
Czy ta przyjaciółka Iris także jest czarownicą?
Czy ma to znaczenie dla sprawy? Może nie. Czy ma to znaczenie dla nas? Owszem.
Szczerze? Wydawało mi się, że tak, ale nie mam pewności, nigdy nie…
Słowem?
Nie mów już, Bernadetto, prawie na pewno nie jest czarownicą. Zwykła koleżanka z wydawnictwa – wtrącił się mąż kobiety.
Niemagiczna. To znaczy, że nie będzie miała pojęcia, kim jesteśmy i z kim rozmawia. Przynajmniej w teorii. Nie powinniśmy wytrącać ją z tego poczucia.
Imię dziewczyny zostało zanotowane – Lily. Pod spodem widniał adres redakcji, a także jeszcze jeden adres.
To było mieszkanie, w którym mieszkała nasza Iris. A przynajmniej tak nam mówiła… - dodała ciszej matka.
Dobrze, że zaczęło do niej docierać, że obraz córki niekoniecznie mógł być prawdziwy. Najwyższy czas przetrzeć oczy poza iluzjami matczynej miłości. Ona także może być zgubna, a w większości przypadków – jest taka na pewno.
Dopiero po tym pytaniu wstałam, nie tknąwszy herbaty, którą nam zrobili (kto wie z czego jest i czego tam mogli dosypać) i wyszłam wraz z Sebastianem. Wyglądało na to, że naszym następnym punktem programu był Boston. Mamy więc mnóstwo czasu, aby znaleźć najbliższy portal, który nas tam przeniesie.
Wystarczająco dużo czasu, aby wyjść z kamienicy z ulicy w bardziej zacieniony zaułek, w którym łapię Verity’ego za ramię i obracam w swoją stronę, jeszcze lekko odpychając.
Co to, kurwa, było? – syczę, patrząc mu w twarz bezpośrednio chyba pierwszy raz od… dawna. – Zapomniałeś, czym się zajmujesz, że włazisz z buciorami w moje kompetencje? – Nie mówię tego głośno. Przypomina to raczej syk, nieco głośniejszy szept, który usłyszeć mógł on, ale z pewnością nikt inny przewijający się po głównej ulicy.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Byłoby łatwiej, gdyby przyjaciółka Iris była czarownicą, ale fałszywe legitymacje służb niemagicznych sprawiają, że jej pochodzenie nie powinno stanowić zbyt dużej przeszkody. Wystarczy dostosować tok zdarzeń pod osobę, która nie ma pojęcia o magii. Wygląda na to, że Iris obraca się głównie w towarzystwie niemagicznych. Zdradziła tożsamość kapłana. Czy może wspomniała również o swoich zdolnościach wyznawcom Gabriela?
Gdy patrzy na tę dwójkę zdruzgotanych ludzi, jest mu przykro. Może i nie potrafi się zdobyć na bezbrzeżne współczucie, bo wie, że każda taka sytuacja ma swoje źródło i często da się ich uniknąć, ale nie jest też całkiem pozbawiony uczuć. Wiara nie pozwala mu przejść obojętnie obok oddanej rodziny, która w tak przykry sposób popada w konflikt z wiarą i zawodzi swojego Pana. Pozostaje im prosić o odkupienie. Dopóki nie przesłuchali córki, rodzice mogą trzymać się jeszcze nadziei, że jest inne wyjaśnienie dla tego obrotu zdarzeń. To już jednak nie jest sprawa Sebastiana. Poradzą sobie w sposób, który sami wybiorą.
Przez chwilę zastanawia się, czy nie zapytać ich o możliwe obecne miejsce pobytu córki, ale szybko uświadamia sobie, że nie ma to sensu. Ci ludzie właśnie mierzą się ze spostrzeżeniem tego, jak mocno nie znają własnej córki. Nie będą wiedzieć, gdzie mogła się ukryć.
Wychodzi razem z Judith, po drodze wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Nie ma szansy ich odpalić, bo czuje szarpnięcie i idące za nim odepchnięcie, a za chwilę napotyka na wściekły wzrok Carter.
Cisza, która zapada, mogłaby przyprawić o nieprzyjemne mdłości.
W oczach Veritiego tylko przez ułamek momentu widać cień zastanowienia, może wahania, nim jego spojrzenie staje się zimne i pełne dystansu. Wściekłość Judith odbija się od ściany lodu i obojętności, a może i dezaprobaty. Bo gdy patrzy na nią, potrzebuje chwili, by ten widok włożyć w jakąś ramkę, by sprawić, że ten choć stworzy złudzenie czegoś, co nie jest skrajnie nie na miejscu.
Judith ciężko pracowała, by w ciągu tych siedmiu lat awansować i zostać oficerem. I Sebastiana cieszy to, że ktoś, kogo postanowił wprowadzić do gwardii, nie okazał się pomyłką. Docenia jej zaangażowanie i ambicje. Może czuje nawet jakiś rodzaj dumy. Ale niezależnie od tego co mówi oficjalny stopień, Sebastian jest w gwardii dwadzieścia pięć lat. Siedzi w tym osiemnaście lat dłużej niż Judith. To osiemnaście lat więcej doświadczeń, trudnych sytuacji, konfliktów, ryzykowania życia i odbierania życia. Być może właśnie te osiemnaście lat różnicy sprawia, że on konsekwentnie wymaga od siebie oddzielenia życia prywatnego od pracy i że oczekuje od wszystkich innych profesjonalizmu oraz przestrzegania hierarchii.
Nie mieli szansy wielokrotnie ze sobą pracować, może dlatego Judith daje się ponieść emocjom i zapomina, że nie są tylko dwójką kumpli. Sebastian jest gwardzistą, który szkolił ją przez pierwsze lata. Ale nawet jeśli nie odegrałby specjalnej roli we wprowadzeniu jej w ten zawód, obowiązki gwardzistów przeplatają się, wszyscy działają we wspólnym interesie. To nie jest żaden konkurs, żadna szkolna zabawa w bycie najlepszym i zadającym najwięcej pytań. A teraz czuje się, jakby miał przed sobą rozkapryszone dziecko, nie równą stopniem gwardzistkę. Wykonują misję, w której na szali stoi więcej niż jedno życie i co najmniej jedno z nich to oni będą musieli odebrać. Potrzebują skupienia i klarownego myślenia, lecz Judith postanowiła rzucić się na drugiego członka gwardii, bo zadał pytanie, którego ona nie zdążyła zadać pierwsza.
Dużo widać w jego oczach przez te długie kilka sekund ciszy. Wiele osób poczułoby się pod tym spojrzeniem maleńkimi. Wiele osób zreflektowałoby się, nim spojrzenie zostanie wsparte słowami. Być może nie Carter – Sebastian nie ma zamiaru dłużej czekać, aby się tego dowiedzieć.
Oficer Carter, radzę opanować emocje. To nie piaskownica, w której zabrałem ci zabawkę. Mamy robotę do wykonania. – W jego głosie nie ma kpiny ani pogardy, nie słychać w nim złośliwości. Nie są teraz dwójką kumpli od drinka ani kochankami na jedną noc. Są w pracy, a w pracy Sebastian nie toleruje podobnych wyskoków.
Odpala papierosa, który przez cały ten czas zawieszony był w jego dłoni. Wyciąga paczkę również w stronę Judith. Są dorośli, nie zakłada, że Carter odtrąci paczkę niczym obrażona nastolatka. Mogą przecież zapomnieć o tym incydencie i ruszyć do Bostonu. Im szybciej to załatwią, tym lepiej.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Nie wiem, czego się spodziewał, patrząc na mnie jak na żółtodzioba. To prawda – wprowadził mnie do Gwardii. To prawda – pomógł mi postawić pierwsze kroki i pomagał w szkoleniu. Ale to również prawda, że awans na stanowisko, na jakim jest on, zawdzięczam sobie. Wobec tego w dupę niech sobie wsadzi to patrzenie z pogardą, jakby miał przed sobą ledwie podlotka, co mu próbuje podskakiwać, ale za krótkie nogi na wysokie progi.
Rozładowanie nerwów wcale rozładowania mi nie przynosi. Verity jedynie zastyga na moment, ale ciągnie swój teatrzyk. Oczywiście. Czego się miałam spodziewać, że przeprosi? Powie, że się pomylił? Usłyszałam coś takiego raz podczas wieczoru, który nie powinien się wydarzyć – a więc właściwie w ogóle tego nie usłyszałam.
Dobro śledztwa dobrem śledztwa, ale w dupę niech se wsadzi te swoje pouczenia.
Zaciśniętymi zębami przegryzam słowa, które mogłyby paść, ale nie padną, bo mamy robotę do wykonania. Mam mu wiele do powiedzenia i niekoniecznie przyjemnych rzeczy. Każda z nich dotyczy aspektu, który nie powinien zakłócić nam pracy – ma więc szczęście, że jeszcze pozostały mi szczątki opanowania.
Zerkam jedynie krótko w stronę wyciągniętych papierosów. Mam swoje, dupku, i może bym zapaliła, ale teraz nie mam takiego zamiaru.
To nie palarnia, w której możesz sobie wspólnie fajeczkę zapalić, oficerze Verity.
Puszczam jego ramię, zostawiając go w spokoju. Może używam przy tym odrobinę siły, ale zbyt mało, aby go gdziekolwiek przepchnąć. W zasadzie, nie zamierzałam używać jej w ogóle na nim. Szkoda na niego nerwów. Jestem niezadowolona z tego, że został mi przydzielona do tej misji właśnie teraz, mam ochotę wrócić do siedziby i prosić o zmianę partnera.
Znając życie, pewnie prędzej wymieniliby mnie, albo dostałabym naganę za stwarzanie problemów przy śledztwie, dlatego postanawiam zacisnąć zęby i iść robić dalej. Dla dobra sprawy. Dla dobra Lucyfera. On jest w tym wszystkim najważniejszy, nie powinnam o tym zapominać.
Zostawiam go w tym zaułku z fajką. W dupie z nim. Chce, to niech idzie, nie chce, to niech nie idzie. Oboje wiemy, gdzie mamy dotrzeć i tam pewnie w końcu dotrzemy. Ja na pewno wiem, gdzie szukać portalu, z którego żeśmy przyszli.

Judith z tematu


Ostatnio zmieniony przez Judith Carter dnia Pią Sie 25, 2023 2:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Uważał ją za dojrzalszą. Tak, przywykł do tego dogryzania, które dzielili, do dziecinnych żarcików i fochów, ale oboje wiedzieli na jakich zasadach to działa. Ot, niewinne przekomarzanki, gdy okoliczności temu sprzyjają. Ale teraz są w pracy i Sebastian nie przypuszczałby, że osobowość Judith nie daje się poskromić nawet wymogiem profesjonalizmu i perspektywą sprawnego ukończenia zleconej misji. Paradoksalnie okazuje się, że ta dojrzała kobieta, w pracy nagle pokazuje swoją infantylność. Bo zainteresowała go kwestia podejścia rodziców do religijności swojej córki i zadał proste pytanie. To przecież nie tak, że miał zamiar nagle przejąć obowiązki Judith i po ukończeniu misji wrócić do tej rodziny, by ich nawracać i dociekać, co poszło nie tak. Na litość, jak niepewnym siebie trzeba być, by zwykłe pytanie odebrać jako zagrożenie swojego stanowiska? Czy to ma coś wspólnego z tym, że się ze sobą przespali? Może stała się wrażliwa na każdy przejaw czegokolwiek, co można podciągnąć pod dominację ze strony Sebastiana. Bo naprawdę nie potrafi sobie wyobrazić, że Judith zachowuje się tak zawsze, toć to absurd.
Można ją posądzić o niekompetencje przez wprowadzanie sztucznych konfliktów i zaburzanie toku misji. Zwykle ujmuje takie kwestie w raportach, bo konfliktowy gwardzista musi przebyć dodatkowe szkolenia ze współpracy – ta jest niezwykle ważnym elementem, gdy nie pracuje się samemu. Muszą być jednym organizmem. Tymczasem jej wystarczy taka drobnostka, by rzucić się do niego z łapami, jakby miała do tego prawo. Przecież gdyby to był ktoś inny, Sebastian dopilnowałby, żeby za tak karygodne zachowanie spotkały go konsekwencje. Ale Judith zapewne pozwoliła sobie na to, bo dobrze się znają. Może to wina Sebastiana, pozwolił jej sądzić, że nie ma nic przeciwko dawaniu się tak traktować, że może sobie pozwolić przy nim na wszystko. Ale tak nie jest. A już na pewno nie w pracy, gdzie z jego perspektywy Judith wciąż jest ledwie na początku swojej drogi jako gwardzista.
Z jakiegoś powodu Judith Carter zmieniła się w tym dniu w nastolatkę. W porządku. Jeżeli tego chce, Sebastian będzie ją traktować jak niepoważne dziecko. A ponieważ z dzieciakami nie wchodzi się w dyskusję, na jej zgryźliwy komentarz nie odpowiada nic i nie zaszczyca jej nawet spojrzeniem. Strzepuje z ramienia wspomnienie po nieproszonym dotyku Judith i również kieruje się w stronę portalu.

Sebastian z/t.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
1 kwietnia 1985, około godziny 17

Co jest gorsze od dwóch nachodzących Cię gwardzistów?
Dwóch wkurwionych nachodzących Cię gwardzistów.
Niebawem rodzice Iris Madden się o tym przekonają.
A w zasadzie przekonują się o tym w momencie, w którym rzucam Diruptio na ich drzwi, wyważając je i powodując, że te wypadają z zawiasów, z hukiem opadając na ziemię. Może wejście nieco efektywne, ale jestem zbyt wkurwiona takim traktowaniem, żeby się na cokolwiek oglądać.
Widzę przerażoną panią Maddden i pana Madden, który wpada do salonu i blednie, widząc nas ponownie w progu, gdy przekraczamy go po raz kolejny. Patrząc po ich minach wiem, że wiedzą. Nie rozumiem tylko, jak mogli myśleć, że nas wystawią. Może myśleli, że ostrzegą swoją córeczkę i sprowadzą całe niebezpieczeństwo na siebie?
A mogli uniknąć kary. Mogli tylko być potępieni przez społeczność czarowników i żyć swoim nędznym życiem, wyprowadzić się i spróbować wychować na nowo jakieś inne dziecko. Tym razem jednak zrobić to dobrze i we właściwej wierze. Mogliby.
Teraz najpewniej jest już za późno.
Wchodzę pierwsza. Moja mina na co dzień nie wzbudza sympatii, a co dopiero, kiedy jestem wkurwiona. Być może przez to pan Madden, trzymając za plecami swoją żonę, cofa się pod wpływem impulsu, a jeszcze nawet nie podniosłam ręki.
Nieładnie. Nie wiem tylko, czy jesteście tak głupi czy tak naiwni, że sądziliście, że się niczego nie dowiemy. Już jej powiedzieliście?
Nie mamy pojęcia o czym…
GADAJ! Powiedzieliście swojej córeczce, że szuka jej Czarna Gwardia?
Cisza, która między nami panuje, jest dość wymowna. A może są zbyt przestraszeni, aby mówić. Którykolwiek był to powód, spoglądam na Sebastiana, bo to on znalazł zdjęcie i to on ma za zadanie teraz wydobyć informację, gdzie się znajduje Iris.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Czarna Gwardia nie może być miękka. Nie mogą dementować plotek na swój temat. Tych, w których mówi się, że nie mają duszy, tych, które głoszą, że brak w nich ludzkich odruchów i tych, które sprawiają, że straszy się nimi dzieci. Przeciwnie, ich działania muszą utwierdzać ludzi w tym przekonaniu. Muszą mieć posłuch, muszą budzić respekt i muszą potwierdzać, że nie ma z nimi żartów. Inaczej ciężko byłoby utrzymać porządek, społeczeństwo nie traktowałoby ich poważnie a ich instytucja straciłaby sens.
Mało kto ma odwagę czy też tak duże pokłady głupoty, by testować cierpliwość gwardii i próbować ich przechytrzyć. Ludzie nie wiedzą o gwardzistach niemal nic, muszę więc domyślać się, że są poza prawem. Nie ma spisów, dokumentów, oficjalnych regulaminów i zasad. Nie ma słowa pisanego, są kwestie przyjęte, kodeks niepisany. Ale to, co niespisane, łatwo może się zmienić. Dlatego właśnie tak długo, jak wypełniają swoje obowiązki i nie działają na szkodę Kościoła, mają w zasadzie samowolkę. Każdy człowiek z choć jedną szarą komórką, powinien wiedzieć, że nie testuje się granic tego, kogo nie wiążą żadne zasady. Bo kto ich osądzi? Inny gwardzista, który nigdy nie stanie po stronie przestępcy, choćby i zmasakrowanego?
Ale Sebastianowi władza nie uderza do głowy. Na każdy uszczerbek na swoim zdrowiu państwo Madden zapracują sami. Gdyby współpracowali, nic by się nie stało. Nie robi tego z przyjemnością, lecz z konieczności.
Na moment krzyżuje spojrzenie z Judith. Sekundę później wyciąga broń. Pani Madden chowa się roztrzęsiona za mężem ze zduszonym piskiem, pan Madden blednie, a jego wargi drżą i Sebastian ma nadzieję, że zaraz wydobędzie się z nich jakaś informacja.
Czy nadal macie ten domek? – Rzuca przed rodziców Iris album, otwarty na konkretnej stronie. Przerażona mina mężczyzny i łzy napływające do jego oczu potwierdzają Sebastianowi, że Iris jest właśnie tam. Nie musi czekać na odpowiedź. – Adres.
Nie obchodzi go już czy to ściśnięte gardło czy zawziętość powodują ciągnące się milczenie. Naprawdę nie mają na to czasu.
Strzał trafia gospodarza pod kolano, a nabój przechodzi na wylot, rozdzierając materiał sukni jego małżonki. Sebastian wie, że postrzał nie jest niebezpieczny. Nie celował w kość, pocisk wyszedł drugą stroną, zatamują krwawienie i nic złego się nie wydarzy. Państwo Madden tego nie wiedzą, a ból i ilość krwi oblepiającej nogawkę skutecznie uświadamiają ich, że choć to w istocie Prima Aprilis, to wyjątkowo nikt nie stroi sobie żartów. Chwila popłochu sprawia, że się rozdzielają, mężczyzna kuli się i łapie za nogę, a kobieta zaczyna głośno łkać i prosić o łaskę.
Kiedy zaczynał, takie sytuacje przyprawiały go o mdłości. Czuł się źle ze sobą. Pragnął wytłumaczyć takim ludziom, że musi, że przecież sami do tego doprowadzili. Że nie ma co prosić o łaskę, wystarczy, że będą współpracować. Dziś już tego nie czuje. Nie czuje nic, co najwyżej zniecierpliwienie.
Wezwiesz kogoś? – prosi Judith cicho. Wiadomo, co ma na myśli. Inni gwardziści będą musieli odprowadzić ich do aresztu, w końcu zwrócili się przeciwko Kościołowi, kryjąc zdrajczynię. To poważna zbrodnia. Przy okazji ktoś udzieli pierwszej pomocy panu Maddenowi, oni nie mają na to czasu.
Nim małżonkowie odzyskują rezon, Sebastian jest już przy nich i przystawia broń do skroni trzęsącego się mężczyzny. Udaje, że nie widzi drugiej plamy, pojawiającej się przy krwi.
Zapisz adres – poleca spokojnie, rzucając kobiecie notes. – Będę wiedział, jeśli podasz fałszywy. Wtedy przestrzelę mu łeb. Twojej córce także. Zanim będzie miała szansę się wytłumaczyć. I tak ją znajdziemy, prędzej czy później. To kwestia czasu. – Nie robi tego z przyjemności. To konieczność. Teraz już nie musi sobie tego nawet powtarzać, tak, jak musiał robić to niegdyś. Wie, kim jest i wie, co do niego należy.
Gdy dostaje do ręki notes zapełniony krzywymi, zroszonymi łzami literami, rzuca go wraz z mapą w stronę Judith, by mogła rozeznać się w lokalizacji, kiedy on łapie za kawał szmaty wiszącej na kuchence i zawiązuje go wokół rany gospodarza.
Uciskaj. – Układa jego ręce mechanicznym ruchem na ranach, korzystając z szoku, w jakim ten się znalazł. Żadne z małżeństwa nie wydaje z siebie dźwięku, nie próbuje protestować. Po prostu obserwują, jak świat im się wali, świadomi tego, że nie zobaczą już nigdy swojej córki. Albo dopiero zyskują tę świadomość i dlatego wydają się tak nieobecni.
- Funemeum – rzuca jeszcze w stronę małżeństwa, lecz już teraz jest w stanie dojrzeć, że magiczne liny nie mają w sobie tyle mocy, by ich utrzymać. Nieważne, z tą nogą i tak nigdzie nie uciekną, poza tym pozostali gwardziści z pewnością zjawią się tu lada moment.
Nie widać w nich nawet woli ucieczki. Czy czegokolwiek innego.

Rzut na strzał: 75 + 5 (celność) + 14 (talenty) [udane]
Funemeum: 30 + 25 [nieudane]
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Niekoniecznie to miałam na myśli, spoglądając znacząco na Verity’ego. Ech, ci faceci. Mówisz im, żeby zapytali o adres, a oni majtają sprzętem. Zero finezji. No dobrze, ja też jej nie mam, może dlatego nie odzywam się, kiedy pistolet połyskuje w jego ręku. Wygląda tak… nie wiem. I pasuje do niego, i do niego nie pasuje. Nigdy o tym nie myślałam.
Może dlatego, że to kiepski czas, aby myśleć o takich rzeczach.
Widok broni działa tak, jak powinien działać na normalnych, trzeźwo myślących ludzi. Kulą się w sobie i cofają nieco, choć jednocześnie wiedzą, że nie uciekną. Nas jest dwoje. I najpewniej jesteśmy w lepszej fizycznej kondycji niż oni. Poza tym, aby uciec, musieliby wyskoczyć przez okno, a pod wpływem upadku połamaliby sobie nogi. Kiepski pomysł.
Chociaż taki sam, jak ma dla nich Verity, kiedy kula przebija miejsce tuż nad kolanem faceta. Czerwona maź rozbryzguje się na podłodze, a ja tylko znacząco zerkam za siebie, żeby się upewnić, że wystrzał nie zaprosi tutaj kilku gości w postaci gapiów. Niepotrzebni Mamy wystarczające bagno przed sobą, kilka kolejnych problemów nam nie jest potrzebnych.
Kiedy słyszę cichy głos koło swojego ramienia, przebiega mnie dziwny dreszcz. Patrzę krótko na Sebastiana, nim po kilku sekundach przekonuję się sama, żeby się ruszyć. To nie jest czas, to nie jest miejsce. Muszę znaleźć telefon.
Zaraz… wezwać… kogo? – duka pani Madden, a ja tylko obrzucam ją spojrzeniem, gdy przechodzę obok.
Siad na dupie i wykonujcie polecenia.
Niech się Sebastian z nimi buja, jeśli ma ochotę. Ja przechodzę kawałek dalej i odnajduję ostatecznie telefon w dalszej części salonu, przy kanapie. Siadam przy niej beztrosko i wykręcam numer do siedziby Czarnej Gwardii, jaki wyrył mi się dawno w pamięci, a jakiego nikt poza gwardzistami nie zna.
Mamy sytuację w Salem – informuję, po krótkim wymeldowaniu. – Incydent z bronią palną, ktoś mógł słyszeć strzały. Dwójka nieudanych, wybitnie niewspółpracujących rodziców, trzeba ich przetransportować na przesłuchanie, bo kombinują.
Zerkam krótko na rozwój wydarzeń w dalszej części pomieszczenia. Ktoś coś skrobie na kawałku papieru. Być może Sebastianowi właśnie udało się wymusić adres, pod który musimy się udać. Oby to nie było daleko, bo gówniara nam spierdoli.
I przyślijcie medyka. Rana nie jest poważna, ale utrudnia chodzenie.
Ciężko mi ocenić, czy ta usługa medyczna w ogóle ma sens, czy ci ludzie w ogóle przeżyją. Możliwe, że tak, jeśli sąd akurat będzie miał dobry dzień. Może kara dla córki będzie też wystarczającą karą dla rodziców.
Smutne. Na naszych oczach rozbija się rodzina.
Niewykluczone, że sami sobie wymierzą sprawiedliwość, gdy do nich dotrze, jak zawiedli.
Smutne.
Odłożywszy słuchawkę, wracam do Sebastiana. Spoglądam krótko na dzieło nad kolanem, które kazał uciskać. Dobra robota, złe wykonanie. Nie komentuję tego, ani nieudanego czaru rzuconego za plecami, nim nie wychodzimy z mieszkania.
Powinieneś obwiązać to szmatką z jego ciała. Kuchenna może mieć bakterie, które zakażą ranę. – Nie wiem, na ile zaznajomiony jest z pierwszą pomocą. Domyślam się, że słabiej niż ja, bo to nie on spędził całe życie w lesie, z bronią palną pod ręką. Albo w ręku. Czasem kula po prostu nie trafi, a czasem trzeba przyjąć ją na siebie. – Jak się pospieszą to się nic nie stanie.
Tak naprawdę nie jest to już w naszym interesie. Tak naprawdę my powinniśmy udać się w inne miejsce.
To poza granicami Salem – rzucam mu jeszcze, gdy wychodzimy z klatki, a ja trzymam w rękach rzuconą mi wcześniej mapę. – Tak naprawdę to jest… nigdzie. Idealne miejsce, aby się ukryć.
Oby tylko nas nie okłamali. Jak tu wrócimy po raz kolejny, ktoś zginie na pewno.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Zanim wychodzą, Sebastian robi jeszcze krótką przebieżkę po domu, by chwycić za jedną niezbędną rzecz do dalszej podróży. Chwilę potem dołącza do Judith i kierują się w stronę wyjścia.
Kiedy Carter zaczyna pouczać Sebastiana na temat pierwszej pomocy, ten zerka na nią z pewną przekorą, a na jego usta wstępuje drobny uśmiech. Sumienna uczy byłego Wywiadowcę i Protektora na temat pierwszej pomocy. Tak, tak, Sebastian wie, że Judith ma więcej wspólnego ze strzelaniem niż on. Miał jednak tę nieprzyjemność, że w swoim życiu nie tylko doświadczył wielu ran na własnej skórze, ale również wielu był świadkiem. Podstawy pierwszej pomocy musi zresztą znać każdy gwardzista, ale rzeczywiście mógłby przyrównać to do jakichś dodatkowych zajęć w szkole – do odbębnienia i zapomnienia, przynajmniej dla kogoś, kto nie uczestniczy w aktywnych, mało bezpiecznych misjach. Sebastian musiał tę wiedzę utrwalać w praktyce.
W przypadku pana Maddena Verity bynajmniej nie kierował się troską i chęcią pomocy. Na celu miał jedynie zatamowanie krwawienia do przyjazdu gwardii, a jakie bakterie zalęgną mu się w tej nodze, to już mało Sebastiana interesuje. Złapanie za szmatę jest obiektywnie szybsze niż zabawa w rwanie materiału na człowieku i walka z odpowiednim przewiązaniem go.
Doprawdy? – ironizuje z tym samym lekkim uśmiechem, ale nie wygląda na urażonego, choć dekady temu zdecydowanie oburzyłby się na próby pouczania go. Dawno i nieprawda. – Gdybyś to ty dostała kulkę, nie użyłbym brudnej szmaty, obiecuję. – Uśmiecha się głębiej, nie zdając sobie sprawy jak te słowa brzmią w kontekście ostatnich wydarzeń między nim a Judith. – Jego życie i tak prawdopodobnie jest już przesądzone.
Zamiast skierować się do głównej drogi, Sebastian kieruje się na tyły podwórka, gdzie stoi stary rzęch, który ktoś litościwy mógłby nazwać samochodem.
Wyciąga zawinięte z blatu kluczyki, rzucając Carter zadowolone spojrzenie.
Mała konfiskata. – Zwrócą. Chociaż i tak nie będzie miał kto nim jeździć. – Sadzaj dupsko, pani oficer, jak będziemy mieć szczęście to pojedzie więcej niż pięćdziesiąt. – Kto wie, może jednak pieszo byliby szybciej.
Samochód o dziwo odpala za pierwszym razem i choć dość donośnie obwieszcza światu, że obudził się z głębokiego snu, to rusza hardo przed siebie bez zbędnych protestów. Jedzie co prawda na oparach, ale ponieważ nie mają czasu zajeżdżać na stację, pozostaje mieć nadzieję, że auto nie zatrzyma się w połowie drogi.
Oby nie zdążyli spierdolić, robię się głodny. – Dobrze byłoby kończyć powoli tę robotę i zjeść porządną kolację.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Widzę ten durny uśmieszek i z powrotem jestem wkurwiona. Wkurwiona i dziwnie…
Nie chcę tego nazwać, tego uczucia w podbrzuszu. Widzę chyba pierwszy raz jego uśmiech od… dawna. Niemal przypomina mi wieczór, w którym siedzieliśmy razem i chichraliśmy się jak para głupich nastolatków z tematów, które kompletnie nie były śmieszne. Dziś widzę w jego twarzy cień tego wieczoru.
Z tym tylko, że mnie to wkurwia, z powodu, którego nie potrafię nazwać.
Prycham tylko z irytacją, odwracając od niego głowę. Dobre sobie.
Możesz pomarzyć.
Verity ma różne fantazje, ale nie sądzę, żebym ja nadal w nich była. Poza tym, kurwa, fantazjować o bandażowaniu nogi? W życiu.
To po pierwsze. Po drugie, sama umiem o siebie zadbać. Sama zareagowałabym prędzej niż on by ruszył dupę. Po trzecie, raz mnie już opatrywał i nam wystarczy. Nie wyszło to na zdrowie. Nie wiem jak jemu, ale mi na pewno.
Przynajmniej nie na zdrowie psychiczne.
Marszczę brwi, kiedy Verity nie idzie ścieżką, a kieruje się na tyły budynku. Podążam za nim, ale zanim zdołam otworzyć gębę, widzę jakiegoś starego szrota, do którego Sebastian wciska właśnie kluczyki, otwierając drzwi.
Mała konfiskata. No tak, pewnie.
Nie oponuję, wsiadam na miejsce pasażera. Tak faktycznie będzie szybciej, zanim byśmy doszli do jakiegoś portalu… Nie kojarzę, żeby jakikolwiek tam docierał, więc pomysł zdecydowanie lepszy niż łapanie taksówki albo szukanie jakiegoś busa.
Ruszamy drogą, ja zapinam jeszcze pasy, nim spoglądam krótko na Verity’ego. Nawet nie widać po nim aż tak bardzo, że jest głodny. Czy facet głodny nie powinien być zły?
Znam osobę, która by nie pogardziła kolacją z oficerem Czarnej Gwardii – mamroczę. Ja, dodaję w myślach, ale nawet mi to nie przejdzie przez gardło, bo nie będę się sama zapraszać na ran… - Jedna dziennikarka z Bostonu, pewnie usycha z tęsknoty – dodaję jeszcze, oparłszy się o fotel i nawet się na Verity’ego nie gapiąc.
Miłe towarzystwo, koleżeńska sugestia. Miałby bardzo miły wieczór z gówniarą. Nie ma za co.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Sprawnie wyjeżdżają z ulicy portowej i wjeżdżają na drogę stanową, gdzie Sebastian stara się wyciągnąć ze starego rzęcha tyle, ile tylko jest w stanie. Obawia się, że ewidentnie zepsuty tłumik przesądzi o ich szansach na zaskoczenie gówniarzy swoją wizytą i ostrzeże ich, by spierdalać, szybciej niż Sebastian by sobie tego życzył. Będą musieli rozważyć czy zostawić auto w okolicy i liczyć na to, że dzieciaki nadal są w domku, czy może nie rozstawać się z autem w razie, gdyby potrzebowali tej przewagi. Nie sądzi, by młodzi mieli do dyspozycji samochód i lepiej, żeby się nie mylił.
Odpala lekko trzeszczące radio i szukając płynniejszej stacji, zerka na Judith, która o dziwo postanawia się odezwać sama z siebie. O ile nigdy wcześniej nie stanowiło to zaskoczenia dla Sebastiana, tak dziś nastawił się już na nieuzasadnione naburmuszenie i milczenie z jej strony. W końcu udaje mu się odpowiednio ustawić pokrętło radia, ale kolejne słowa Carter sprawiają, że jego dłoń drga lekko i niweczy cały wysiłek.
Sebastian patrzy na Judith przez długą chwilę, cofnąwszy głowę tak, jakby dostał czymś w twarz, a na jego usta wstępuje grymas, który mógłby być tak samo uśmiechem, jak i wyrazem bólu.
Że co?
Odrywa od niej wzrok dopiero, gdy zmusza go do tego łuk na drodze, w który wchodzi z prędkością zdecydowanie większą, niż zezwalają na to przepisy i ogólnie przyjęte zasady zdrowego rozsądku. Szrot daje radę, jak się go nie przydusza.
Nie ma pomysłu, jak to skomentować. Słowa, które cisną mu się na usta zapewne doprowadziłyby albo do dyskusji, na którą nie mają teraz czasu, albo do katastrofy drogowej.
A co ty się tak usrałaś tej biednej dziewczyny? – Na moment odrywa spojrzenie od drogi, by znów zerknąć na Judith. – Daj spokój, mógłbym być jej ojcem. – A oprócz tego, istnieje wiele innych powodów, dla których słowa Carter nie mają sensu.
Nie rób mi tak, Carter. Już myślałem, że zapraszasz mnie na kolację i teraz mi smutno – wyrywa mu się z tym figlarnym, beztroskim uśmiechem, którego niemal nigdy nie nosi w pracy. Mówi to, nim zdąży pomyśleć o znaczeniu tych słów czy też o tym, że jego żart nie jest do końca żartem. Może i nie jest mu smutno, ale rzeczywiście w pierwszej chwili pomyślał, że Judith ma na myśli siebie.
Jaki mamy plan? – Zmienia gładko temat, wracając myślami do pracy, bez krępacji czy zakłopotania, jakby nie powiedział nic szczególnego. Bo nie czuł, że mogło być inaczej. – Kim się chcesz zająć, zdrajczynią czy niemagicznym? Nie wiem, czy jest sens go przesłuchiwać, wiemy, że jest winny. Mniej słów, krótszy raport. – Wiadomo, co sugeruje. Tak jest najlepiej, czysto. Mniej tortur w postaci strachu, mniej emocji, brak pastwienia się nad – brzydko mówiąc – ofiarą. Chłopak niemal zabił kapłana i Sebastian czuje w sobie oburzenie wobec tego czynu, ale wie, że to nie do końca wina dzieciaka. Został wychowany w fałszywej wierze, grom wie, czego napchali mu do łba, pobłądził. Nie ma w sobie światła Lucyfera, nic więc dziwnego, że jego życie jest marne i pełne błędów. Ale jest takim samym człowiekiem jak inni. Pan chce obdarzyć ich magią, chce przyjąć ich w kręgi Piekła, chce wybaczyć im to błądzenie. Więc Sebastian nie potrafi poczuć w sobie nienawiści, co najwyżej niechęć. Ale żeby go szybko zabić nie potrzebuje żadnych uczuć. Taka robota.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
On patrzy usilnie na mnie, ja usilnie na niego nie patrzę, tym samym okazując ogromną uwagę drodze, więc jesteśmy w zasadzie na równi, z tym tylko, że to ja muszę krzyczeć i reagować, jakby miał się rozbić.
On patrzy na mnie i wcale nie czuję się z tym dobrze, bo przechodzi mi przez głowę myśl, że kompletnie nie wie, o co mi chodzi.
Słowa zdradzają co innego, więc całokształt zrzucam po prostu na komentarz „Twoja zazdrość jest absurdalna”.
Zacznijmy od tego – dlaczego w ogóle jest. Co mnie obchodzi z kim będzie sobie jadł kolacyjkę?
Prycham tylko w komentarzu, że to mogłaby być jego córka. Jakoś jej wcale to nie przeszkadzało robić wielkie oczy i ślinić się do faceta dwukrotnie starszego. A i on wcale nie wyglądał na niezadowolonego z takiego obrotu spraw.
Kto by był? Każdy facet by poszedł prędzej za taką młodą siksą niż…
Uwa-! – nie zdążyłam, Verity uważał dostatecznie, aby wbić nas w zakręt i nawet nie wylądowaliśmy na poboczu, nawet jeśli moja ręka już znalazła uchwyt w drzwiach, których zdołałam się przytrzymać. To na dłuższą metę nic by nie zmieniło, a w zależności od sposobu upadku mogłoby się skończyć jeszcze tylko dodatkowo złamaną ręką.
Kiedy wychodzimy z tego cało, rzucam mu krótkie spojrzenie, które mówi za mnie, co myślę o takim brawurowym traktowaniu zakrętów, ale na moje nieszczęście, akurat Sebastian znowu patrzy w moją stronę, dlatego szybko odwracam wzrok, nie wiedzieć czemu. Zazwyczaj mam w dupie to, co inni o mnie myślą i mówię to, co mi się dokładnie podoba. Tym razem nie jestem w stanie mu powiedzieć, jak bardzo jestem nie w porządku z myślą o tamtej dziewczynie. I nim. I tym, że wcale mu to wszystko nie przeszkadzało.
Dlatego jego słowa są dla mnie w tym momencie śmieszne. Przekazuje je też w formie żartu, dlatego uważam go za ironiczny przytyk, na który reaguję kolejnym prychnięciem i krótkim skwitowaniem:
Jasne.
Bo uwierzę, że jest na świecie jakiś masochista, który chciałby ze mną iść na jakąś kolację. Albo dureń, który by myślał, że to ja na tą kolację zapraszam. Niedoczekanie. Idiotyzm.
Powrót do tematu pracy jest dla mnie jednocześnie bolesny, jak i zbawienny. Przynajmniej nie muszę konfrontować się ze swoimi irracjonalnymi emocjami. Nie wiem, co zrobię z nimi potem, ale na razie na szczęście nie muszę o nich myśleć.
Dziewczynę i tak muszę zabrać ja. Samosądu jej nie wymierzymy – stwierdzam, bo chociażby była winna, i tak należy ją zabrać do więzienia, a potem do sądu. Czeka nas wspaniała rozprawa, szkoda tylko, że jej przyjaciółeczka była niemagiczna i nie będzie mogła uczestniczyć w sprawie, tyle straconych chwil… - Musimy wyciągnąć z nich tyle prawdy, ile to możliwe. Zabijanie niemagicznego na wstępie może nie być najlepszym posunięciem. Może być kartą przetargową, w zależności, jak Madden chętnie przyzna się do winy. Nie znamy jej drugiego równie słabego punktu. Może poza rodziną. – Ale nią zajmuje się już Czarna Gwardia, bez sensu byśmy ich wzywali, żeby zawracać i ich zabierać z powrotem.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia