Witaj,
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
SYPIALNIA NEVELLA
Sypialnia Nevella wyróżnia się przede wszystkich śnieżnobiałymi ścianami, które kontrastują z czarnymi meblami. W ich skład wchodzi: biurko (to przy nim często tworzy notatki i odpisuje na listy), regał na książki, szafki nocne i duża szafa na ubrania. Młody Bloodworth jako miłośnik Halloween celebruje je przez cały rok, co widać przez dobieraną pościel i tematyczne lampy, podarowane mu niegdyś przez rodziców.
[ukryjedycje]
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Zadane przezeń pytanie spotkało się z natychmiastową odpowiedzią - złością odbitą na powierzchni błękitu oczu i irytacją układającą się grymasem niezadowalania na wargach, odciśniętym także w zwykle łagodnych rysach twarzy. Czasem miał wrażenie, że tylko on potrafił boleśnie nadepnąć na odcisk Nevella.
Pierwszym, werbalnym komentarzem był syk, imitujący głos wydany wcześniej przez cecilowe gardło. Odbita w mimice twarzy irytacja współgrała z wysłanym mu przez studenta surowym spojrzeniem. Pod jego wpływem zatrzymał oddech w płucach i, by uniknąć konfrontacji wzrokowej, przyjrzał się splecionym w uścisku palcom, jednak pod wpływem Cecilu Fogarty, które stanowczością pobrzmiewały w skrawach dzielącej ich przestrzeni, uniósł głowę. Kolor jego oczu wydawał się jeszcze chłodniejszy niż zazwyczaj, upodobnił się do tych wszystkich chłodnych, samotnych poranków w samym sercu zimy, gdzie temperatura spadała poniżej zera, co czuł, gdy wyślizgiwał się z pościeli, gdyż zwykle zapomniał domknąć uchylone okno, przez które wpadło zimne powietrze.
Reprymenda z ust Nevella, chociaż powinna przekonać zdrowy rozsądek do współpracy, nie przyniosła upragnionego efektu. Był w takim stanie, bo nie radził sobie z akordami wybijanymi przez serce. Był w takim stanie, bo nie mógł pogodzić się z wyrzutami sumienia, które głośnym echem odbijały się od ścian czaszki. Witka słomy, przynajmniej na chwile, powinna zagłuszyć emocje, które nie potrafił wyciszyć nawet palący skórę dotyk Neviego. Dlaczego Bloodwroth nie potrafił tego pojąć, objąć rozumem? Dlaczego, chociaż raz, nie przymknie oka na racjonalne argumenty i nie ulegnie natłokowi kłębiących się od sklepieniem czaszki myśli? Dlaczego był taki zapobiegawczy, dlaczego nie pozwoli uczuciom grać pierwszych skrzypiec?
Palce skrzypka wymknęły się spod splotu odpowiedniczek Cecila równie swobodnie, co wcześniej, gdy poszedł rozświetlić pokój sączącymi się z lampy strużkami światła. Piwne oczy błądziły po znajomej sylwetce, ale z cecilowych ust nie padły żadne słowa. Zdecydował się na ponure milczenie, które zapadło w salonie zaraz po tym, jak Nevie zniknął z zasięgu jego spojrzenia. Jeszcze przez chwile, sekundy przedłużające się w minutę, wpatrywał się w miejsce, gdzie ledwie sto uderzeń serca wcześniej stał student medycyny. Królik ewakuował się z pokoju razem z nim.
Cecil przyjrzał się jeszcze raz, uważniej swojej dłoni - tam, gdzie czuł przyjemny, ciepły dotyk znajomej struktury palców na skórze. Piętrzyły się w nim dwa, kolidujące ze sobą zamiary. Z jednej strony miał ochotę wstać, narzucić na ramiona płaszcz i wyjść, zatrzaskując za sobą znajome drzwi, z drugiej - pragnienie, by tu zostać, podążyć śladami Neviego i opróżnić w jego towarzystwie butelkę wina, językami znienawidzonego ognia paliły go w trzewia. Nie wiedział, kiedy jego dłoń, zupełnie instynktownie i nieświadomie, powędrowała do papierośnicy. Wyjął z niej jednego z dwóch skrętów i wsunął go sobie do ust. Słysząc cichy syk, zupełnie różniącego od odgłosu nevellego niezadowolenia, podążył wzrokiem za źródłem tego hałasu. Pod wpływem złości, Bloodwroth wykazał się niedbalstwem - knut jednej ze świec nadal płonął stłumionym żarem. Fogarty skupił wzrok na tańczącym płomieniu.
Podejdź bliżej, Cecil, usłyszał szeptu tuż przy uchu, włóż dłoń do ognia Posłuchał, jakby uległ hipnozie. Wstał i podszedł do znajdującej się na drugim krańcu stołu świecy, jednakże, zamiast zetknąć dłoń z tym, co paraliżowało strachem jego mięśnie, zbliżył do świecy końcówkę trzymanego między zębami jointa. Wraz z pierwszym buchem, przyszła ulga, która zarysowała się na jego wargach w formie delikatnego zarysu uśmiechu.
Mawiał sobie, że nie dba o to, co powie Nevie, chociaż podejrzewał,ze znowu się odsunie, znowu go odrzuci. Mimo że świadomość była jak bluszcz pokrywający ściany domu przy Apollo Avenu 20 i drapała go nieprzyjemnie w gardło, złapał w jedną dłoń butelkę wina, w drugą - popielnice. Bezszelestnie ruszył w ślad za właścicielem tego mieszkania i wślizgnął się do jego sypialni, zanim ten zdołał odnotować jego obecność.
Nevell, pogrążony w refleksjach, leżał na łóżku. Królik, korzystając z okazji, rozgościł się na jego kolanach. Chociaż swoimi dłońmi poświęcał Pico uwagę, spojrzenie miał wbite w ścianę. Cecil wiec bez słowa, w zupełnym milczeniu, odłożył butelkę i popielnice na znajdujące się w zasięgu jego dłoni biurko. Cichą, wymamrotaną pod nosem Reverą zmusił cień padający na ścianę do zmienienia swojego kształtu - teraz przypominał pegaza, którego Cecil ujrzał w drodze do zagajnika.
- Nevie - rozproszył ciszę brzmieniem swojego głosu, gdy sięgnął spojrzeniem do twarzy przyjaciela, ale nie powiedział nic więcej. Zaciskając zęby mocniej na bletce, rozlał wino do pustych kieliszków. Ujmując w place delikatnie nóżki kieliszków, podszedł w dwóch krokach do łóżka. Przykucnął na jego brzegu, przekazując Neviemu jedną porcję wina. – Po prostu tego potrzebuję, wiec w miarę możliwości powstrzymaj się od komentarza.
Zaciągnął się tlącym się w kąciku warg jointem i odjął go od ust. Smużki dymu, który z sekundowym opóźnieniem wypuścił, zawisły w dzielącej ich przestrzeni. Nie chciał czuć na sobie jego oceniającego, surowego spojrzenia.
Nie zniosę kolejnego odtrącenia. Nie dzisiaj – mruknął cichym ledwie słyszalnym szeptem, dwoma łykami wina próbując pozbyć się goryczy tych słów i nieprzyjemnego posmaku tytoniu, który pozostał w przełyku.
Zastanawiał się, czym powinien zagłuszyć ból, który zimną stalą wtopił się w skórę i emanował go każdego skrawka organizmu? Obecność Bloodwrotha zwykle była jak plaster na rozdrapane rany, które dzisiaj piekły z wyjątkową natarczywością, ale obawiał się, że sama świadomość tego, że był tuż obok mogła przestać mu wystarczać. Uzmysłowiło mu o tym ukłucie w okolicy mostka - nieprzyjemny ścisk, jakby niewidzialna pięść zacisnęła się wokół jego klatki piersiowej, uniemożliwiając zaczerpnięcie tchu.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Zdrowy rozsądek pozostawał kwestią sporną w kontekście tego, jak wiele razy na przestrzeni prawie roku ścierali się o rozmaite rzeczy i Nevell był na tym etapie wyuczony doświadczeniem, że przebicie się przez ośli upór Cecila granicy z cudem, a nie zamierzał go prosić o to, aby się opamiętał. Skrzypek ograniczał się zwykle do wyrażenia swojego zdania, nawet jeśli zachowanego w uszczypliwym tonie, ale nie odbierając przy tym ilustratorowi podmiotowości — ten mógł w końcu robić, co tylko chciał, nawet jeśli irytacja paliła studenta medycyny niemal jak wrzątek, jak w momencie, gdy przecinał odległość między jadalnią i kuchnią a salonem i ostatecznie celem tego spaceru — swoją sypialnią. Sam fakt, że Cień zbył jego słowa milczeniem, jeszcze bardziej go drażniły, to zaś sprowadziło go na złośliwy tor myślowy, gdzie Fogarty najwyraźniej potrafił wykłócać się tylko o jedyną osobę i nie wykraczało to swoim zasięgiem poza ten obszar. Na samo wspomnienie jej w umyśle odpalała się czerwona lampka i niekryta szczególnie wrogość, którą w jakimś stopniu podzielała Tessa.
Nevie postawił kieliszki na biurku, na którym znajdował się jedynie ukradziony od Cecila egzemplarz książki Edgara Allana Poe i zgaszona lampa. Notatki z ostatnich wykładów znajdowały się w szufladzie, równiutko ułożone i spięte ze sobą. Przybory biurowe znajdowały się w sąsiedniej po drugiej stronie. Cóż, wychodząc zdecydowanym krokiem z jadalni, nie pomyślał o zabraniu ze sobą paczki papierosów, nawet wciskając ją w tylną kieszeń spodni, przez co ta została osamotniona na kuchennym blacie. Teraz na pewno nie interesowało go wracanie po nią, zwłaszcza w ogniu przemyśleń, które spróbował utopić wypiciem całej lampki wina na raz. Tyle byłoby ze spokojnego raczenia podniebienia drogim wyrobem alkoholowym. Następnie Bloodworth podniósł obłoczka, który znowu wykazywał problem z samodzielnym doskoczeniem do niezbędnej wysokości łóżka i wówczas rozsiadł się na nim w pozycji bardziej leżącej aniżeli siedzącej z wyprostowanymi, skrzyżowanymi w kostkach nogami. Nevell zatopił palce w białym futerku Picasso, ułożonego wygodnie na boku na swoich kolanach, licząc, że obecność zwierzątka złagodzi jego nadszarpnięte nerwy.
Cień na ścianie przybierający kształt pegaza był nie do przeoczenia, tak jak rozchodzący się stopniowo w przestrzeni zapach tytoniu zmieszanego z czymś słodkim. Kwintesencja cecilowej obsesji widzianej w zagajniku, wypełnionych kartek w niektórych szkicownikach — Bloodworth lubił do nich zaglądać i sprawdzać, co nowego się w nich pojawiało. Przypominało to trochę losowanie czegoś w maszynie do tego przeznaczonej i sprawdzanie zawartości z uszczypnięciem ekscytacji.
W tym przypadku pegaz zaklęty w cieniu zdradzał obecność Fogarty’ego, zanim ten pojawił się w jego polu widzenia. Froggy czasem poruszał się tak cicho, nie robiąc przy tym ani odrobiny hałasu, że dałoby się go z łatwością przeoczyć, jeśli nie wyłapałoby się jego sylwetki. Dziwnie słodkawy zapach wzmocnił się — nie był może i drażniący bądź mdlący, ale nie dało się go ignorować, a Bloodworth widząc dym wydobywający się z końcówki jointa, znał już jego źródło. Nevell skrzywił się mimowolnie, co umocniło na jego twarzy grymas. Przeklęty Frogaty był, na całą miłość Matki Piekielnej, niemożliwy. Z kolei cecilowe — po prostu tego potrzebuję, więc w miarę możliwości powstrzymaj się od komentarza, zostało niemal od razu nagrodzone wywróceniem niebieskich oczu, co samo w sobie raczej stanowiło brak pozytywnego rozpatrzenia prośby Froggy’ego. Bloodworth z tego wszystkiego zapomniał o pegazie wykrojonym z cienia, gdy jego nieprzychylne spojrzenie zatrzymało się na Cecilu, który zachowywał się, jak gdyby nigdy nic, robiąc dobrą minę do złej gry. Tak przynajmniej uważał Bloodworth podsycany przez złość za spalanie substancji psychoaktywnej niewiadomego pochodzenia.
Nie zniosę kolejnego odtrącenia. Nie dzisiaj — znaczenie cecilowego szeptu zdawało się docierać do Nevella z pewnym opóźnieniem i na początku wydawało mu się, że sens słów zupełnie mu umknął. Ilustrator zbił go z pantałyku, odciągając w ten sposób uwagę Nevella zarówno od próby samouszkodzenia w jadali, jak i spalanego sukcesywnie jointa. Na razie skrzypek nie chciał zastanawiać się nad skutkami wdychania dymu z substancji niewiadomego pochodzenia, mimo że podszczypywało go to nieprzyjemnie. To jednak musiało zaczekać. Student medycyny podniósł się do siadu, zapominając zupełnie o głaskaniu Pico, co nie spotkało się z werbalną aprobatą obłoczka, kiedy ręka Nevella zawisła nieruchomo w powietrzu.
O czym ty w ogóle teraz mówisz? Jakie znowu odtrącenie, Cecil? — Nevie zawiesił między nimi, Picasso i słodkawym dymem z mieszanki dwóch używek, te dwa pytania, mając nieuchronne wrażenie, tak jakby nagle stracił wątek lub pojawił się gdzieś na doczepkę w trakcie jakiejś trwającej w najlepsze rozmowy. W głosie Bloodwortha nie było złośliwości czy złości, tylko słyszalne strzępki zaskoczenia. Skrzypkowi nie wydawało mu się, że bycie na nie w kwestii substancji psychoaktywnych i stanowcze powtórzenie tego stanowiska, co próbował mu już wcisnąć do głowy z równą skutecznością, co unikanie samookaleczania i uważanie na siebie, było jakąkolwiek formą odrzucania Froggy’ego. Student medycyny nigdy nie dał mu podstaw do stwierdzenia, że tracił w oczach Neviego – on po prostu nie aprobował tych zachowań. Skrzypek nie patrzył na swojego Cienia z góry czy oceniająco. Student medycyny próbował więc zaskoczyć, o co właściwie chodziło w tej próbie, jak mogło się zdawać, nie zrzucając tego zbyt lekkomyślnie na karb ultra szybkiego działania palonego narkotyku. Może Cecil obrał strategię wyciśnięcia z Bloodwortha wyrzutów sumienia? Kto wie? Nevell zmarszczył lekko brwi, czekając aż enigmatyczny Frogarty rozwinie swoją myśl, bo skoro zaczął, to skrzypek planował pociągnąć go za język na tyle, na ile się da.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Chciał, aby Nevell usłyszał wszystkie słowa, których bał się powiedzieć na głos. Zawsze, kiedy próbował je wypowiedzieć, struny głosowe nie chciały z nimi współpracować. Dźwięki dławił w krtani. Ręce drżały. Kark miał mokry od potu.  Czuł spieką te pod językiem, w gardle, na wargach Czuł gulę w przełyku, a tymczasem pragnienie próbowało rozszarpać go od środka. Chciał zatonąć w cieple jego dotyku. Chciał posmakować jego ust. Objąć je swoim wargami, pogłębić pocałunek aż do momentu, gdy im obu nie zabraknie tchu. Chciał zanurzyć się w przyjemności, jaką mógł czerpać w połączonych w jednym rytmie, drżącym ciał. Płonąć przez języki pożądania rozpalonych w trzewiach. Poczuć dreszcze spływające wzdłuż linii kręgosłupa. Słyszeć jego szeptu tuż przy ucho, który, pod wpływem jego palców wędrujących po skórze, zmieniałby się w pomruki, jęki. Wsłuchiwać się w jego przyśpieszony, niespokojny oddech.
Jednak bał się, że Nevell znowu się od niego odsunie. Powie "jesteśmy jak bracia, Cecil, nie wyobrażaj sobie za dużo." Bał się, że pragnienie nie zostanie odwzajemnione. Bał się, że w błękicie spojrzenia ujrzy pogardę. Irracjonalny był to lęk. Wiedział to - podświadomie. Wiedział, jak Nevie reagował na jego dotyk. Wiedział, jak spoglądał na jego wargi. Powiedział, że tęsknił, gdy Cecil stanął na progu jego mieszkania. Ciało zadrżało, gdy wtulił twarz w zagłębieniu jego szyi.  
Niebieskie niezapominajki - najbliżej im było do koloru oczu Nevella. Były symbolem zakochanych, gdy czekało ich tymczasowe rozstanie, ale również, jako kwiaty wytrzymałe i odporne, stały na straży trwałych wspomnień i miłości, która nigdy nie wyblaknie, nie zgaśnie, nie zamieni się w pył. Były uczuciami, których Cecil nazwać nie potrafił wprost. Tymi, co teraz wybijały gwałtowny rytm w sercu. Tęsknotą, jaką wyrazić nie potrafił w słowach.
Kolejny - czwarty - buch jointa sprawił, ze kłębiące się pod sklepieniem czaszki Fogarty'ego myśli stały się bardziej przejrzyste, uporządkowane.  Serce przestało bić jak młotem. Chociaż grymas, który przeciął jego usta, nic nie miał wspólnego z uśmiechem, wyrażał swego rodzaju ulgę. Kolejnym łykiem wina dodał sobie odwagi. Miał nadzieję, że rozwiąże mu zawiązany na supeł język, który jeszcze kilka minut temu nie był zdolny do sklecenia ze słów pełnowartościowych zdań. Skupił spojrzenie na twarzy Bloodwrotha, przez co znowu zapomniał o obecności królika na jego kolanach. Pico nie mógł konkurować o jego uwagę, gdy w końcu nie walczył z natłokiem uczuć, gdy w końcu mógł odetchnąć. Uścisk w klatce piersiowej nieco zależał. Mógł oddychać z większą swobodą niż dotychczas.
Jakie znowu odtrącenie?, zawieszone między nimi, zawirowało w powietrzu jak echo wystrzału z rewolweru.
Co miał powiedzieć?
Kiedy pierwszy raz dostrzegł ślady obcych warg na jego skórze, nieuzasadniona złość wstrząsnęła jego ciałem. Zacisnął dłonie w pięść i spuścił wzrok, by na niego nie patrzeć. Nienawidził, jak ktoś inny go dotykał, a jednocześnie nie mógł nic zrobić, by przestał. Widział, jak się dystansował. Uciekał przed dotykiem, bliskością. Widział, jak każda rozmowę w końcu sprowadzał na jeden temat - do Foggy'ego. Jakby Cecil, poza tym romansem, nie miał mu nic więcej do zaoferowania.
Odszukał jego dłoni. Musnął ją opuszkami palców. Nie chciał wierzyć, że  w tym świecie nie byli sobie przeznaczeni. Nie chciał uwierzyć, że nie mogli być razem. Ale wiedział, ze nie da Neviemu szczęścia. Z całym swoim zapleczem trzymanych pod sercem słabości i ułomności na niego nie zasługiwał. Na chłopca, który udowodnił mu, jak to jest uśmiechać się szczerze.
- Mam wrażenie, że wszyscy, których kocham odchodzą. Najpierw Anette, potem Dahlia. - Zacisnął zęby na dolnej wardze, zanim wsunął do warg skręta. Pozostał ostatni buch. Zaciągnął się, przymykając na moment oczy, bo spojrzenie Neviego było zbyt intensywne, zbyt dotkliwe. Po chwili jednak wypuścił dym, z cichym, umykającym razem z nim westchnieniem. – Tessa też nie wytrzymała i wyjechała. Nie odzywa się do mnie od ponad miesiąca.
I coraz ciężej znosił jej mliczenie.
Żyła. Wiedziałby, gdyby umarła, ale z coraz większym trudem znosił tą separację. Tęsknił za nią, jednak po co miałby to wracać? Nie miała do czego. Tam, gdzie była, w Bostonie, być może była szczęśliwsza niż tu, na tym zadupiu, w Hellridge.
Nie mógł znieść myśli, że Nevell też mógł odwrócić się do niego plecami. Przestać się odzywać, odejść, z dnia na dzień, bez słowa. Bał się, ze pewnego dnia, gdy ujrzy to, co Cecil widział w swoim lustrzanym odbiciu, wystraszy się i zniknie z jego życia, jak każda chwila radości odciskająca na wargach uśmiech.
- Wiem, że mnie nie chcesz, ale przynajmniej dzisiaj, przynajmniej teraz, pozwól mi...
Zaplątał palce wokół jego palców. Skrawki zbędnej przestrzeni zniknęły, gdy twarz znalazła się przy twarzy, usta przy ustach, nos przy nosie. Dym z joint owinął dolną wargę Neviego, gdy ostatnie opary opuściły jego płuca.
Na co miał pozwolić?  Na słodką, jednorazową chwile zapomnienia, która potrwa całą noc i nigdy nie powtórzy?
Oburzony Pico zeskoczył z kolan Nevella wprost w pościel, kiedy Cecil zupełnie zignorował jego obecność.
Pokonał ostatnie milimetry wolnej przestrzeni. Otarł górną wargę o dolną wargę Nevella i w końcu zamknął ich usta w subtelnym pocałunku. Czułość zawierała wszystko tego, co nie chciało przejść mu przez gardło.
Pozwól mi kochać, wybrzmiało w tęsknym westchnieniu.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
To, że Cecil i Nevell byli dla siebie rzekomo jak bracia, stanowiło z jednej strony wygodną wymówkę dla obojga, którą nie wzgardziłby nikt w wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii, kogo noga mogła zagadkowym zrządzeniem losu, postanąć w Molly house, a z drugiej przyczyniła się do wielu przemilczeń między nimi. Bloodworthowi po raz pierwszy nieadekwatność tego określenia wytknęła Tessa, wytrącając mu z miejsca wysunięte kontrargumenty. Miała rację, ale nie przytaknąłby jej wtedy za nic w świecie. Skrzypek nie pozwalał sobie na otwarte wciskanie kitu siostrze Cecila, bo ta by tego nie kupiła to raz, a dwa — podczas trwania niemile widzianego romansu Cienia ze starym Forgerem — Nevell częściowo rozkładał pożerające go od środka emocje w rozmowach z Tessą. I bez tego mieli między sobą milczące porozumienie dotyczące ilustratora.
Na przestrzeni prawie roku ich znajomość składała się z samonapędzającej się dynamiki odpychania i przyciągania, gdzie za pierwsze często odpowiadał Bloodworth, zwłaszcza w środku tygodnia, a za drugie Fogarty, choć nie zawsze, biorąc pod uwagę fakt, że Nevell lubił i potrzebował kontaktu fizycznego z Cecilem. Obydwu do siebie ciągnęło, czemu ani jeden ani drugi nie zaprzeczyliby, nawet jeśli zamykali usta innym zgoła banalnym hasłem: jesteśmy jak bracia, wiedząc aż nadto, że to wcale było w rzeczywistości o wiele bardziej skomplikowane. Cień nie zawsze był jednak tym, który za każdym razem inicjował ich kontakt, ale to skrzypek starał się trzymać narzuconej granicy, nawet jeśli to on kładł głowę na kolanach Cecila, opierał ją w zagłębieniu jego szyi czy zasypiał w jego ramionach. Nevie musiał jednak izolować się od tego, jak dobrze czuł się w towarzystwie Frogarty’ego; od tego, że był jego ulubioną osobą na całym globie; od tego, że modlił się o jego bezpieczeństwo do Matki Piekielnej; od tego, że czuł się odpowiedzialny, aby utrzymać go na powierzchni; od tego, jak zaprzątał jego umysł; od tego, że chciał go na własność. Nie miał wobec Froggy’ego takiego zaufania, żeby pozwolić sobie i zwłaszcza jemu na zbyt wiele. Froggy podjął decyzję, lądując w ramionach obcej osoby, a Nevell w innych i to przypieczętowało dystans studenta medycyny. Czy umyślnie nie odpowiadał, gdy Cecil pochwycił wzrokiem znamiona na jego skórze i czy nie miał wrażenia, że w tonie głosu ilustratora jest coś więcej? Skrzypek nie chciał się nad tym zastanawiać.
Wyjątek na tle umyślnego dystansowania się od siebie stanowił czas żałoby po stracie rodziców Nevella i jego rekonwalescencja w posiadłości Bloodworthów, gdzie do dnia dzisiejszego miał swój pokój. W tym czasie ból fizyczny i problem z utrzymaniem równowagi z racji problemów z błędnikiem, przecinał jego rzeczywistość mocniej niż dyskomfort związany z romansem Cecila, który spadł na zupełnie inny tor — nieistotny z perspektywy skrzypka. Babcia Florine często zabierała Pana Ravencrofta i miała oko na Nevella, jednak nie było w tym spojrzeniu krytyki, tylko coś na wzór tego, jakby obawiała się, że i on zniknie jak jeden z jej synów. To na przestrzeni tych trzech miesięcy, gdy nie uśmiechnął się ani razu, a Cecil starał się ze wszystkich sił, przyciągnąć choćby jego zalążek w kącikach. Tak powstał komiks spod ręki Fogarty’ego. Na początku ich znajomości to Bloodworth bawił się w coś podobnego, aby spod maski obojętności ilustratora wytrącić szczerość — prawdziwe oznaki sympatii. Przekręcone nazwisko było celowe i jakoś się przyjęło, zakorzeniając się w ich znajomości. To na przestrzeni właśnie tych trzech miesięcy Nevell powiedział śmiertelnie poważnym tonem do Cecila, że cieszy się, że go ma.
Teraz znajdowali się w zupełnie innej sypialni, przyozdobionej elementami nawiązującymi do Halloween, tylko we dwoje z obecnością Picasso, którego Cecil tego dnia notorycznie ignorował, w dymie po skręcenie z mieszanką tytoniu i substancją nieznanego pochodzenia. Woń tego drugiego — słodkawa — wciąż unosiła się w powietrzu i Bloodworth miał wrażenie, że wciska się natrętnie w nozdrza i ma duży potencjał na wgryzienie w materiał ich ubrań oraz pościeli. Nevell próbował wyciągnął z Cecila jakąkolwiek informacje, jednak w takich momentach zdawało mu się, że obsypuje go kodami, licząc, że student medycyny się domyśli tego, co ilustrator miał na myśli. To bywało problematyczne, gdyż Nevie nie raz i nie dwa dochodził do wniosku, że może sobie nadinterpretuje zachowania i słowa Fogarty’ego, a Cieniowi chodziłoby o coś zupełnie innego.
Jeszcze nie udało ci się mnie odstraszyć, jeśli do tego zmierzasz, słońce — odpowiedział, siląc się na lżejszy ton Nevie, nadal nie do końca rozumiejąc, toku myślowego Cecila. Na wzmiankę o Tessie, która czmychnęła bez pożegnania, obdarował Cecila westchnięciem i krótkim pokręceniem głową. Przesadzał jak zawsze, gdy chodziło o jego siostrę, której zdarzało się rozstawiać ich po kątach i obdarowywać wrzaskami, za którymi Nevell bądź co bądź nie tęsknił wcale. — Do mnie też się tyle nie odzywa, więc zgaduję, że ma nas dość w tym samym stopniu.
O ile poprzednią wypowiedź Fogarty’ego potraktował z przymrużeniem oka, to to, co usłyszał jako następne skrzypek niemal od razu zapragnął skomentować wymownym: co?, jednak nie było mu to dane wobec zmniejszonej gwałtownie odległości, dymu jointa, który ich owinął i zamknięciem mu ust przez ilustratora. Bloodworth niewiele myśląc, oddał Cecilowi pocałunek, czując na jego ustach zarówno wino, jak i posmak spalonej przed chwilą używki. Samokontrola studenta medycyny została w mgnieniu oka zdmuchnięta jak zapałka, na której tańczył płomyk, kiedy palce wolnej ręki przeniósł na okolice karku Fogarty’ego. Tym razem to Nevell zignorował Picasso, który chwilę wcześniej zerwał się na równe łapki i odskoczył na bok.
Przepraszam, co w twoim rozumowaniu ma niby znaczyć, że cię nie chcę? — Nevell zaczął ściszonym głosem, wbijając pytające spojrzenie w Cecila, który z ostatnimi buchami wytracił też subtelne sygnalizowanie tego, co zamierzał uczynić (co najwyraźniej dematerializowało stawianie granic u skrzypka), a przyspieszony puls i bicie serca było na to odpowiedzią ze strony organizmu Bloodwortha. Nie rozumiał i starał się pojąć co właściwie w tak krótkim czasie, ilustrator mu właśnie insynuował, bo wbrew pozorom to nie było coś, co udawałby, że nie dosłyszał. — Nigdy, przenigdy, nie powiedziałem niczego, co wskazywałoby na to, żeby tak było, więc chciałbym dowiedzieć się, co sprowadziło cię do takich wniosków, zanim znowu spróbujesz nie dopuścić mnie do odpowiedzi. Jedna prośba: więcej zdań i mniej kodów, jeśli można. — Nevie nie odsunął się również z tego względu, że zarzucenie mu tego mogło wiązać się z odebraniem jakiegokolwiek niezwerbalizowanego komunikatu opacznie, choć z próbował w miarę możliwości wyrównać oddech.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Jak bracia. Zawsze jak bracia. Wsparcie. Oddanie. Setek bzdur. Bzdurne usprawiedliwienie nieobyczajnego zachowania. Nie udało im się jedynie zachować dystansu. Spali w jednym łóżku, wtuleni w siebie, jak para zakochanych. Ustami wielokrotnie muskał jego skóry. Wielokrotnie cichy szept Cecila dotykał wargi Nevella. Wielokrotnie trzymali się za ręce, wędrowali palcami po swojej skórze, prowokowali serce do szybkiego bicia. Oszukiwać mogli siebie nawzajem, ale własnych ciał oszukać nie zdołali. Gorączki pożądania płonącej w trzewiach nie dało się ugasić. Dreszczy przebiegający po ciele nie dało się stłumić.
Nevell nie mógł dłużej być jego bratem, bo nie mógł walczyć z własnymi uczuciami; nie mógł odgonić od siebie ciepła rozlewającego się po ciele, gdy łapał go za rękę; nie mógł zdusić tęsknoty; odsunąć się, zobojętnić, udawać, że ma wszystko, jak zawsze, pod kontrolą. Nic nie było pod kontrolą. Był chory, gdy nie słyszał jego głosu choćby zniekształconego przez zakłócenie sygnału w słuchawce telefonu. Chorował, gdy się z nim nie widywał. Przywiązanie stało się uzależnieniem.  Czuł się jak narkoman.
Odpuść, Cecil. On odejdzie, jak Anette, Dahlia, Tessa. Zostawi cię dla kogoś innego.
Minął rok. Nie odszedł. Minęły kolejne dwa - nadal był. Nie mógł dłużej zwlekać. Czekać. Nie mógł pozwolić, by ktoś go zabrał. Nawet śmierci nie mógł na to pozwolić. Nie mógł pozwolić na to nikomu i niczemu. Nie wyobrażał sobie życia, w którym mogłoby go zabraknąć.
Usta Neviego nie stawiały żadnego oporu przed dotykiem jego własnych, a więc, gdy tylko długo wyczekiwany pocałunek został odwzajemniony, pogłębił go, wsuwając język w lekko rozchylone wargi, by podwoić odczuwaną przez te drobne zbliżenie przyjemność. Zacisnął mocniej palce na odpowiedniczkach Nevella. Czuł się, jakby spijał nektar z jego ust. Mógł sobie wyobrazić, że właśnie tak smakował napój, który gwarantował bogom nieśmiertelność - ambrozja. Niedosyt pojawił się sekundy potem, gdy odsunął się o milimetry, aby zaczerpnąć tchu. Czynność tą zwieńczył kontaktem wzrokowym. Iskry, jakie płonęły w błękicie, były piękniejsze od jakiekolwiek gwiazdozbioru oświetlającego nocne niebo. Ukryte były tam jedyne gwiazdy, jakie chciał oglądać.
Cisza zakłócona jedynie przez ich przyspieszone oddechy, wkrótce została rozproszona przez wybrzmiewający w przestrzeni głos Neviego, który połaskotał Cecila w skórę, jednak, pod wpływem tej nieplanowanej pieszczoty, nie wykrzywił ust w uśmiechu. Nadszedł moment konfrontacji.
- Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że - urwał na chwile, urwał, bo bał się, że nie znajdzie odpowiednich słów, by ubrać myśli w zdania, urwał, bo głos mu drżał, jednak nie na długo, nie pozwolił na to zbawienny wpływ używki – za każdym razem, gdy jestem dostatecznie blisko, by przekonać się na własnej skórze, że nie jesteś tylko nocną marą, która pojawiła się w zasięgu mojego spojrzenia, odsuwasz się ode mnie.
Uciekł spojrzeniem w bok. Nie, to nie Nevell się odsuwał. To on stosował uniki. Układał w głowie wymówki. Szukał szczęścia tam, gdzie nigdzie nie mógł go znaleźć. Choćby w łóżku Terence'a. Powiedział mu, tamtej nocy, która była ostatnią nocą spędzoną w jego objęciach, że powinien znaleźć kogoś, kto da mu to, czego szukał. Cecil naiwnie mawiał sobie, że być może to, czego szukał, nie istniało, ale miał to przed oczami - teraz, obecnie. Lewą dłonią zawędrowała do jego włosów. Zatopił palce w ich miękkiej strukturze. Uśmiech, lekki, nieśmiały, znalazł drogę do jego ust.
Nevell Bloodworth dał mu to, czego nikt inny nie zdołał. Szczęście zawsze tu było. Na wyciągnięcie ręki, jednak do tej pory bał się po nie sięgnąć.
Jednak jak o tym mówić? Jak wyznać mu prawdę?
- Nevie, my... ja… - słowa znowu nie chciały przejść mu przez gardło. Nie miewał problemu z wysławianiem, dlaczego zatem dzisiaj odnotował go po raz kolejny. Czemu, to co ślina przyniosła na język, nie mogło zostać zwerbalizowane przez struny głosowe? Głębokim haustem powietrza chciał dodać sobie odwagi. Przy okazji wciągnął do dróg oddechowych zawieszony w powietrzu dym z dogorywającego między opuszkami palców jointa.
Chciał powiedzieć: Wiem, że nie chcesz burzyć tego, co zbudowaliśmy. Wiem, że się boisz. Uważasz, że bliskość przekreśli naszą przyjaźń i zrujnuje wszystko, ale nie mogę znieść myśli, że w przyszłość ktoś będzie dla ciebie kimś, kim ja nigdy nie będę mógł być.  
Wcześniej myślał, że się zadurzył. Żył w obłudzie, że to przelotne zauroczenie, które zniknie pod naporem obcego dotyku, gdzie będzie mógł poczuć przebiegające wzdłuż linie kręgosłupa dreszcze, jednak tym razem zupełnie przypadkowe zbliżenie nie uciszyło piętrzących się pod sercem emocji, a jedynie je pogłębiło, bo ten dotyk, którego poczuł na skórze nie był kreślony przez palce Neviego; bo te usta, które obejmowały w pocałunku jego własne usta, nie miały znajomej konstrukcji; bo ten głos, co szeptał czule do ucha Cecil, w barwie nie przypominał tego należącego do Neviego; bo te wpatrujące się w niego oczy nie były błękitne; bo nie czuł nic, poza chwilą ulotności zamkniętą w pożądaniu.
To nie było zauroczenie. To nie była miłostka, która przychodziła i odchodziła. To nie było wystękane "jeszcze" do rozchylonych warg. To nie był przypadkowy dotyk, który nie był w stanie ogrzać jego wiecznie zimnych dłoni. To nie była przypadkowa noc, w samym sercu miejsca, którego nie znał. Tu, obok niego, czuł się bezpiecznie. Tu, z nim, rozpadał się na atomy i składał ponownie. Tu, przy nim, czuł się jak w domu.
- Niestety, ale doszedłem do etapu, w którym nasza przyjaźń przestała mi wystarczać.
Nagłe ruch grdyki zdradził, że przełknął w nerwowym geście ślinę. Nie mógł być dużej obojętny na pragnienia swojego serca - na trzepot motylich skrzydeł w brzuchu, na kreślące się w przestrzeni umysłu "kocham". Nie mógł stać w progu. Musiał w końcu przejść przez te drzwi i otworzyć je na oścież. Tam w końcu ktoś na niego czekał.
- Przepraszam.
W jego przypadku emocje zawsze były silniejsze od siły woli. Coraz lepiej rozumiał uczucie, które Eros adresował ku Aradii. Czuł to właśnie teraz – w tężejącym od napięcia powietrzu.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Jak bracia stanowiło wygodną wymówkę, sposób na wyrwanie się z ciasnych objęć Cecila czy odsunięcia, kiedy wargi ilustratora znalazły się prowokacyjnie zbyt blisko. Niechęć, którą podsycił u Nevella Fogarty swoimi wątpliwymi jakościowo wyborami, pozwoliła im właściwie pozostać na powierzchni tej znajomości w stanie pozornie nienaruszonym. Decyzje Cecila sprawiały jednak, że niejednokrotnie znajdował się wewnątrz szalejącego sztormu własnych myśli, które podsycały naprzemiennie ukłucia zazdrości i dewaluowanie swoich szans. Jesień i zima najmocniej dawały mu w kość. To rzeczona niechęć stanowiła dla Bloodwortha coś na wzór budzika w najbardziej krytycznych momentach. Udawał wtedy, że nie dostrzega rozczarowania w piwnych oczach Cecila, ładniejszych od tych należących do Tessy, nawet jeśli wymagało to odrzucenia na bok tego, co podpowiadał mu własny organizm. Student medycyny starał się umniejszać temu, co czuł wobec Froggy’ego i ich narastające spięcia o Forgera, tylko temu sprzyjały, choć sprowadzały skrzypka w rejony zwątpienia wobec bycia istotną częścią w życiu Cecila.
Kiedy romans ilustratora został definitywnie skończony, a niechęć Nevella osłabła — o wiele trudniej było znaleźć na nią wymówkę, tak jakby Cecil wytrącił mu ją z rąk. Czy dotychczas była wsparta na lichych podstawach? A może po prostu nie lubił się dzielić? W każdym razie — nie chciał się nad tym pochylać i rozkładać tego na czynniki pierwsze. Nevell nie chciał myśleć o tym w samotne wieczory, których nie spędzał z Cecilem Fogartym, pochylony nad starannie wykonanymi notatkami czy wpatrując się w sufit, szukając odpowiedzi na pytania, dlaczego zawsze kończył jako numer dwa. Zawsze za jakimiś starymi dziadami niezależnie od ich płci. Czego niby mu brakowało? Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, ale za każdym razem paliło go nieprzyjemnie w okolicy mostka. Obaj nierzadko prowokowali się, popychali dalej, ale koniec końców wspierali się na zdrowym rozsądku Bloodwortha. Na Fogartym nie mogli na tym polu polegać, ponieważ student medycyny miał wrażenie, że dla jego Cienia wystarczał impuls, za którym ten mógł ślepo podążyć i właściwie nic poza ulotnym pożądaniem nie musiało się za tym kryć. Tyle że po tym trudno byłoby im wyskładać relacje, którą budowali przez lata. Nevell wolał trzymać ich znajomość opakowaną we względnie kontrolowane ramy — na koniec dnia to on mógł być stratny i to działało na niego jak zimny prysznic, a lubił trzymać rękę na pulsie.
A jednak tym razem się nie odsunął i poddał pocałunkowi, który nie ograniczył się do zwykłej prowokacji, drażniącej jedynie zmysły. Może po prostu nie tego się spodziewał, co uprościło odparowanie w mgnieniu oka standardowej dbałości o dystans. Po miękkich wargach Cecila pozostało mrowienie na tych nevellowych, a uścisk palców Fogarty’ego wciąż pozostał taki sam. Nie zwiększyli dystansu, wpatrując się sobie w oczy jak para zakochanych, tylko oburzony Pico z drugiego kąta łóżka patrzył na nich niezadowolony. Obaj starali się wyrównać oddech po wyrwanej sobie nawzajem fizycznej pieszczoty.Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za każdym razem, gdy jestem dostatecznie blisko, by przekonać się na własnej skórze, że nie jesteś tylko nocną marą, która pojawiła się w zasięgu mojego spojrzenia, odsuwasz się ode mnie — Bloodworth uniósł lekko brwi ku górze, ot, nie dowierzał, jednak te zaraz wróciły na swoje poprzednie miejsce, a on nie uraczył Froggy’ego komentarzem. Wyjątkowym nietaktem było zarzucać skrzypkowi, że to akurat on się od niego odsuwał i wyrywał się od cecilowej bliskości fizycznej, ponieważ sam tworzył mu powody, aby narzucał mu dystans. Przez cały rok mógł w całej okazałości oglądać, jak budził w nim niechęć podejmowanymi akcjami i pozostawał głuchy na uwagi z jego strony, a także te płynące od Tessy, jasno pokazując, że ma ich w głębokim poważaniu. Dlatego Nevell przestał się mu tłumaczyć z wielu rzeczy, zwłaszcza z tego gdzie bywał w wieczory, kiedy się nie widywali i w czyich ramionach je spędził, udając, że nie zauważał, jak wzrok Cecila mocniej lustrował jego osobę. Student medycyny nie odczuwał z tego tytułu złośliwej satysfakcji; starał się stopniowo izolować i wykonywać swoje obowiązki. Było to wprawdzie mącone stale, jak gładka tafla wody, przecięta przez puszczane na niej kaczki, kiedy szukali swojej bliskości, a jednak spanie w jednym łóżku tym bardziej nie sprzyjało zachowaniu odległości.
To miło, że sobie o mnie przypomniałeś, kiedy twoje drogi rozeszły się akurat z tym starym dziadem. — Nevell nie ugryzł się w język, a przynajmniej nie do końca docierało do niego to, że wdychany chwilę temu dym z jointa, wspomagał go w niekoniecznie planowanej szczerości. Tyle razy ile na przestrzeni minionego roku rozmawiał o tej sytuacji z Tessą w pełni jego huśtawki emocjonalnej, zasadniczo nie udałoby mu się zliczyć. Chciałby, żeby w jego głosie nie pojawiła się gorycz, ale rozgościła się tam najwyraźniej na dobre. — Tak jak zazwyczaj, gdy te twoje stretryczałe miłostki tracą datę ważności, dopiero wtedy zaczynasz mnie zauważać. Dziwny zbieg okoliczności. Trudny do przeoczenia. Przez cały rok miałeś gdzieś, że Tessa ma tego dość, a ja jestem zazdrosny, więc mam pewne wątpliwości. — Bloodworth wiedział, że psuł nastrój, a gwoli ścisłości wyrwał go z korzeniami, ale nie mógł tego skontrolować odpowiednio i zapanować nad nagłym pikowaniem swojego humoru. Na wszystkie możliwości nadarzające się na przestrzeni trzech lat – Fogarty z ani jednej nie skorzystał, dając mu kompletnie sprzeczne sygnały i Nevell czasem się w tym gubił, a to splątanie nie należało do najprzyjemniejszego generatora emocjonalnego.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Przez długi czas utrzymywał, że chciał być jego przyjacielem. Bał się, że po przekroczeniu cienkiej granicy, która oddzielała ich relacje od palącego ogniem pożądania pragnienia, przestanie nim być. Przyjaciele tak na siebie nie patrzą, Cecil, powiedziała kiedyś Tessa w złości, mnąc pod zębami filtr papierosa, kiedy wrócił nad ranem po nocy spędzonej w objęciach Terence'a. Czekała na niego, a może, podobnie jak on, dopiero co wróciła do domu? Nie spytał. Miała gromy złości w spojrzeniu. Z jej ramienia obficie sączyła się krew. W drżącej dłoni trzymała lampkę wina. Nieopodal butelki leżał pusty, szklany pojemnik, w którym przechowywała leki. Nie pomogły stłumić złości, zagłuszyć myśli, wyciszyć oddechu. Nie możemy być dla siebie niczym więcej, w ramach odpowiedzi na cichy szept, jaki opuścił jego usta, palce przestały obejmować kieliszek. Szklane naczynie skonfrontowało się z podłogą, a jego zawartość odprysła na meble.  
Nie pamiętał, jak ostudził jej gniew. Teraz, gdy Nevie znajdował się w zasięgu jego spojrzenia i dotyku, teraz, gdy czuł na swoich wargach ciężar pocałunku, który zamknął się na ich ustach w synchronizowanym akcie czułości, kłębiące się pod kopułą czaszki myśli oscylowały wyłącznie wokół Bloodwrotha.
Odpowiedź Neviego była jak zimne ostrze sztyletu wbite prosto w serce-  bezlitośnie bolesne. Zakleszczyły się na jego klatce piersiowej i sprawiły, że z trudem oddychał. Z trudem łapał kolejny haust powietrza. Z trudem otwierał usta. Z trudem wyrzucał z siebie kolejne słowa. Gdyby nie joint, dzięki któremu operowanie emocjami było bardziej znośne niż zazwyczaj, ukojenia poszukałby w akcie autodestrukcji.
Romans z Foggym, zakończony na początku ubiegłego miesiąca, obecnie nie miał znaczenia. Był jedynie fantomem, który pojawił się w ich rozmowach, jako pretekst, by uciec przed pożądanym dotykiem znajomej struktury palców. Chociaż Cecil czasem wracał myślami do pogrążonego w ciszy mieszkania pielęgniarza, jego głosu tuż przy uchu i szalejącego w klatce piersiowej serca, gdy bijącego od niego ciepło czule ogrzewało chłodne od mrozu ciało, nie utonął w beznadziejnym zadurzeniu, w jakim się początkowo bez opamiętania zanurzył. Wydostał się na brzeg, ze świadomością, że jakaś cząstka jego samego pozostała tam - w zmiętej, wilgotnej od potu pościeli, w półmroku sypialni, której nigdy nie oglądał w środku dnia, bo każdy pocałunek, który złożył na jego wargach i skórze, nie był wydmuszką - odrobiną beztroskiej, niezobowiązującej czułości, nieprzytomnym, bezwstydnym dążeniem do namiastki spełnienia. Stał się namacalnym dowodem przywiązania, jakie oplotło się wkoło serca Fogarty'ego i źródłem ukojenia - chwilą, kiedy troski zastępowały głębokie, wydostające się z wąskiego krateru krtani westchnienia.
Oddychaj. Wiesz jak, upomniał się w myślach, gdy czuł na sobie palące spojrzenie - zranione, rozgoryczone, obdarte z iskier radości. Cecilowe opuszki palców prześlizgnęły się po prawym policzku Nevella. Nie mógł już dłużej walczyć z przeszywającym go na wskroś pragnieniem. Nie mógł wygrać z uczuciami, które już dawno go przerosły, ale także nie mógł go przy sobie zatrzymać. Bo zawsze coś stanie na drodze ich wspólnego szczęścia. Nevie wciąż i wciąż szukał pretekstu, by go od siebie odsunąć, utrzymywać na dystans. Tym razem był to Terence. Co będzie potem? Rodzinne zobowiązania? Zaaranżowane małżeństwo?
To przyjaźń, która powinna pozostać przyjaźnią. Nie mogli być dla siebie niczym więcej. Wycofał obie dłonie. Ciepło paliczków Nevella zastąpiła zimna, gładka tafla szkła, gdy sięgnął po naczynie z winem.
- Nigdy o tobie nie zapomniałem, Nevie, nigdy, więc, na Lilith, przestań bez końca wypominać mi romans z Terencem - podniósł głos, choć złość została stłumione przez wypalone opary używki – bo ja zacznę wyliczać te wszystkie noce, kiedy nie było cię przy mnie, gdy najbardziej cię potrzebowałem. - Choćby plac Aradii. Gdzie wtedy byleś, Nevell?  - Powiedz mi, ile razy wracałeś nad ranem, obsypany malinkami i z kacem? Ile razy stawiałem cię na nogi rytuałem, bo kilka godzin później miałeś grać koncert na cmentarzu? Znosiłem twój napad histerii i oschłość w głosie zaraz po nim. Nie rezygnowałem, kiedy zatrzaskiwałeś mi drzwi przed nosem. Po wypadku nie odstępowałem cię na krok, więc jak śmiesz sugerować, że jesteś substytutem? - Wbił spojrzenie w jego twarz, palce zaciskając w pięść. – Za każdym razem, gdy ktoś kradł ci czas, który mogłeś spędzić ze mną, byłem równie zazdrosny co ty, więc do diabla z tym wszystkim! Zamiast szukać wymówek, powiedz, że mnie nie chcesz - odejdę.
I nie wrócę, nie przeszło mu przez gardło. Nie chciał go stracić, ale nie mógł tak żyć – w letargu, w zawieszeniu, w ciszy czterech ścian, bez źródła ciepła i radości. Nie mógł, bo miał wrażenie, że kolejne dni w tym stanie sprawią, że się zupełnie rozpadnie, na kawałki, jak wtedy ten kieliszek, co go Tessa roztrzaskała o podłogę.
Zawsze tak było. Szukał szczęścia tam, gdzie nie mógł go znaleźć.
Nie przerwał kontaktu wzrokowego. Błagalne spojrzenie było głośniejsze od słów.
Proszę, Nevie, nie zamykaj przede mną swojego serca.
Połykał gorycz tych słow. Przełykał strach odrzucenia.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Cecil Fogarty wyślizgiwał się z tematu swojego romansu, zbywając je milczeniem, więc pokuszenie się o stwierdzenie, że Nevell zastosował jego strategię przeciwko niemu, nie było takie dalekie od prawdy. Bloodworth przyjął do wiadomości fakt, że ilustratorowi nie spieszyło się do puszczania pary z ust, więc w konsekwencji sam zaczął mieć tajemnice, do których Cienia nie dopuszczał. Zawsze działało to  w obie strony, nawet jeśli Cecil zawsze zbywał tę kość niezgody, uszczuplając jej znaczenie w rosnącym między nimi dystansie. Nevell nie wiedział, czy robił to po to, aby zamydlić mu oczy, co było trudne, kiedy poznało się kogoś na tyle, by odsiewać czyjeś kłamstwa i półprawdy — w tym Bloodworth zyskał niemałą wprawę, co stanowiło konsekwencję tego, że obaj zbliżyli się do siebie. Gdy miał wątpliwości wobec tego, czy Fogarty nie rozminął się z prawdą w swojej opowieści, zawsze zawieszał między nimi kontrolne: a prawda brzmi?, dając mu szansę na ewentualną zmianę w swojej wersji zdarzeń. Tyle że sam ilustrator sięgał prawie zawsze po przemilczenie niewygodnych kwestii i nie zawsze subtelną zmianę tematu, nawet jeśli uciekając od odpowiedzi, pozostawiał znaczące pole do domniemań i niechcący podsycał niechęć u skrzypka.
Nie bez powodu obaj znajdowali się w zupełnie innych punktach, które nie przecinały się, nawet jeśli podejmowali ten niewygodny temat. Cecil klasyfikował go jako zamknięty, a dla Nevella okazywało się to palącą kwestią, uprzykrzającą mu niemal cały rok, przepleciony stratą rodziców i zdrowotnymi skutki wypadku, z którymi się borykał w posiadłości Bloodworthów. Dlatego raz po raz wracali do tej kwestii, okrążając ją bez żadnego porozumienia. Dlatego pewnego razu Nevell zamknął Cecilowi nad ranem drzwi tuż przed nosem, nie zaprosiwszy go do środka, kiedy ten po jakimś spotkaniu z Forgerem chciał bezpośrednio władować mu się do mieszkania, a usłyszał jedynie wymowne oddelegowanie do innej lokalizacji. Rozgoryczenie student medycyny przypieczętował, wypitym duszkiem winem nalanym do lampki w kuchni i spalonym w pośpiechu papierosem. Jedynym atutem tego zajścia było to, że Fogarty najpewniej zrozumiał, gdzie popełnił błąd, bo ten nigdy więcej się nie powtórzył. Co najwyżej niekiedy następnego dnia w uniwersyteckiej auli Cecil dosiadał się obok, jak gdyby nigdy nic i choć skrzypek miał z tyłu głowy to, że izolacja nie służyła stabilności ich znajomości, to nie zamieszał zduszać swoich emocji w zarodku i udawać, że było w porządku. Taką pozę mógł przybierać jedynie na poczet powierzchowności Kręgu.
Na przestań bez końca wypominać mi romans z Terence’em — Bloodworth przewrócił oczami w odpowiedzi na kolejną próbę ukręcenia łba spawie. Przyjemne ciepło ostałe na policzku po opuszkach cecilowych palców, nie skupiło na sobie odpowiednio jego uwagi na tak długo, jakby chciał. Ostatecznie Nevell sam wycofał rękę od ilustratora, wiedząc, że trafił do celu i przypomniawszy sobie o Picasso, gdy Cecil bardziej był zaaferowany zaglądaniem do kieliszka, wyciągnął do królika rękę. Obłoczek jednak odepchnął łebkiem jego dłoń, niezainteresowany pieszczotą i zaakcentował to, zeskakując z łóżka na podłogę z cichym tąpnięciem.
Zacznij, a i tak wrócimy do tego, że podkopywałeś naszą relację bieganiem za zbyt starym kolesiem. — W głosie Nevella wybrzmiała nuta wyzwania, mimo że mógłby sobie wiele zarzucić pod względem swojej dostępności dla Fogarty’ego i skłamałby, gdyby powiedział, że nie doświadczył właśnie ukucia wyrzutów sumienia. Niemniej jeśli Cecil chciał mu coś wypominać, proszę bardzo, mogli się licytować, choć bez pomijania tego, co zapoczątkowało ich wewnętrzny rozłam. Wysłuchał rozsupłanych ust Cienia i słów, które płynęły wartkim strumykiem, mając przekonać studenta medycyny o tym, że zawsze był na miejscu. Niezaprzeczalnie był. Nevell nigdy temu nie zaprzeczał, ponieważ Cecil doskonale sprawdzał się w roli przyjaciela – osoby, na której Bloodworth mógł polegać niezależnie od okoliczności. Sprawa jednak znacząco się komplikowała, gdyby zacząć rozkładać ich niejednoznaczne uczucia względem siebie, wykraczające poza wskazane wcześniej ramy. Każdy akt czułości, wzajemne kradnięcie swojego czasu, zawieszane na sobie zbyt intensywnych spojrzeń, krótkie liściki przesyłane magiczną skrzynką w ciągu dnia, głos słyszany po drugiej stronie słuchawki, przepleciony bliskością fizyczną z nakreśloną granicą, która ostatecznie przypominała stworzenie kreski patykiem na piasku, która łatwo mogła zostać przesunięta. Student medycyny zmienił pozycję z wyprostowanych nóg, podciągnąwszy je do siebie, aby było mu wygodniej, zwłaszcza gdy obłoczek czmychnął w pola jego widzenia. — Zapewne stąd, że nigdy właściwie nie postawiłeś wyłącznie na mnie przez ten cholerny rok, więc ja przestałem stawiać na ciebie. Czułeś zazdrość? Dobrze wiedzieć, a raczej powinien powiedzieć: miło to w końcu usłyszeć bez twojego oczekiwania, że ktoś domyśli się o co ci chodzi. — Urwał, słysząc gładko wystosowaną groźbę i poprzedzający ją zarzut, że szukał wymówek. Przez trzy lata ich relacja składała się z pretekstów, aby nie wyjść poza przyjaźń i nie narazić się na pogrzebanie ich znajomości w znanej, bezpiecznej formie. Cecil nierzadko zachowywał się tak, jakby był gotowy postawić na jednej szali wszystko, jednak nie bez powodu opierali się na decyzjach, które podejmował Nevell, ucinając bliskość i gasząc płomień pożądania, nim doszedł do jakiegoś krytycznego momentu. Bloodworth posłał Fogarty’emu spojrzenie spod byka, które czasem było określane wzrokiem w stylu księżnej Diany. Po trosze nie dowierzał, że jego Cień skłonił się właśnie do użycia na nim nacisku emocjonalnego i stawiania mu warunków z kategorii albo/albo. — Czy ty sam siebie słyszysz, Cecil? Masz czelność zarzucać mi szukanie wymówek? Kto jak kto, ale ty? A co ty niby robiłeś przez ostatnie trzy lata? Poza szukaniem własnych naprędce i tego, co pozwoli ci lepiej spać? To ty wpieprzasz się w jakieś nic nieznaczące miłostki i jakiś romans, a potem jesteś zaskoczony, że one mają konsekwencje i generują dystans. Gdybyś był tak spostrzegawczy, to byś się zorientował już dawno, że moje uczucia do ciebie wieki temu wykroczyły poza otoczkę przyjaźni, więc nigdy nie próbuj mi wmawiać, że cię nie chcę, bo to wierutna bzdura. To ty właściwie powinieneś się cieszyć, że to ja nie odszedłem i nigdy więcej mi tym nie groź, próbując mną rozgrywać. Na tyle razy, ile w jakimś kryzysowym momencie marudziłem Tessie, na to, co wyprawiasz, to jestem zdziwiony, że nie uświadomiła cię nigdy w tym, że jestem w tobie zakochany.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Nie potrafił mówić o emocjach. Nie potrafił mówić o tym, o czym mówić powinien. Więc milczał. Budował wokół siebie fortece, której fundamentem były kłamstwa. Ich stos rósł. Piętrzył się jak wieża Babel. Łudził się, że dzięki niej, przynajmniej na trochę, odpocznie, odizoluje się, poczuje się lepiej. Chociaż Nevella nigdy nie okłamał, milczenie mogło być potraktowane jak kłamstwo. Pozostały tylko szkice. W nie przelewał swoje myśli, emocje. Nimi wyrażał siebie. Ale to zbyt mało, niewystarczająco. Rysunki nie mogły zastąpić słów, które, chociaż kłębiły się pod sklepieniem czaszki, nigdy nie odnalazły drogi do ust.
Jak to jest powiedzieć komuś, że ci na nim zależy, nie uważając języka? Jak to jest przekazać, ze kogoś kochasz, nie poruszając wargami? Jak to jest oddychać w duszących oparach własnych emocji? Jak to jest wyciszyć bicie serca? Czasem czul za wiele na raz. Czasem chciałby nie czuć nic. Zapomnieć, jak to jest być sobą, jak to jest żyć swoim życiem. Czasem chciałby nie istnieć. Wtopić się w otoczenie, zniknąć z  oczu, zniknąć na dobre.
- Nigdy nie pozwoliłeś mi przekroczyć granic, Nevell – nie krzyczał, nie mógł, chociaż chciał. Jego głos zanikał w krtani. – Trzymałeś mnie na dystans. Wyznaczyłeś granice. Powstrzymywałeś mnie za każdym razem, gdy chciałem cię dotknąć, poczuć, pocałować, kochać. Długo kazałeś na siebie czekać, a ja nie mogłem, nie potrafiłem. Zabrakło mi cierpliwości - słowa Cecila towarzyszył obdarty z emocji spokój, który kłócił się z posmakiem, jaki pozostawiały na krańcu języka. Gorzki posmak żalu odbity był również w spojrzeniu. Jak zatrzymać przy sobie kogoś, kogo nie chciał zranić?  Bał się, że Nevell będzie następny. Przepadnie jak Anette, jak Dahlia. – Więc zacząłem cię szukać w obcym dotyku, w ramionach, które nie byłym twoimi ramionami. Szukałem namiastki ciepła tam, gdzie znajdowałem tylko chłód, bo w obcym towarzystwie czułem się obco i samotnie. To nie twój głos słyszałem przy uchu, to nie byłeś ty. Ty mnie do siebie nie dopuszczałeś. Nie chciałeś, nie mogłeś? Nie wiem.
Zacisnął mocniej palce na szklance. Organizm domagał się nikotyny, ale nie miał przy sobie papierosów. Nie mógł się wycofać, bo gdy to zrobi, wyjdzie z tego mieszkania i być może nigdy nie wróci. Spali za sobą kolejny most. Zniszczy kolejną relacje. Kolejny raz pogrzebie swoje szanse na szczęście, choć było na wyciągnięcie ręki. Czul, pierwszy raz od dawna czuł, że znajdowało się w linii prostej. Wystarczyło wyciągnąć dłoń, by po nią sięgnąć. Nevell tu był. Zakochany.
Przełknął ślinę. Znowu to samo - ten ból wtapiający się głęboko pod skórę. Znowu to sama-  konfrontacja z rzeczywistością, konfrontacjami z tym, przed czym uciekał.
- Terence wyłonił się z mroku, gdy grunt osunęła mi się spod nóg. To był trudny rok. Najpierw Dahlia, potem - chociaż wcześniej podtrzymywał kontakt wzrokowy, teraz spojrzeniem uciekł ponad jego ramię, na plamę światła wijącą się na ścianie – twoi rodzice. Wszystko było nie tak, jak powinno być, ale on był, dla mnie. Byl ucieczkę od codzienności, zapomnieniem. Nigdy mnie nie odtrącił, jednak nie był tobą, nigdy nie był tobą, nie mógł być na zawsze, bo był tylko namiastką tego, co daje mi twoja obecność.
Substytut szczęścia, substytut miłości. Zebrał cząstkę jego duszy. Zostawił ja w jego mieszkaniu, w salonie, w sypialni. W wersach piosenek, który leciały w radiu. W fragment książek, które mu czytał. Na stronach szkicownika, gdzie Cecil kreślił ilustracje. W westchnieniach przecinających ciszą. W pocałunkach, które ciepłe smugi pozostawiły na skórze. Została tam, razem z nim. Na zawsze. Ale nie mógł dać mu tego, czego szukał. Nie mógł zapełnić pustki w sercu - dławiącej krzyk w gardle tęsknoty.
- Nie mogę naprawić tego, co zepsułem. Nie mogę cofnąć czasu. Nie mogę wymazać Terence'a z mojego życia. - Nie mógł i nie chciał. Nie żałował, bo nie potrafił żałować, jednak wiedział, że Terence nie stanie na drodze do ich wspólnego -jakże to naiwne - szczęścia, bo był jedynie przystankiem, pomostem. Czasem przeszłym. Nevell był teraźniejszością. – Ale mogę być tu z tobą i dla ciebie.
Rumieńcem zapłonęły jego policzki.
Kocham cię zabrzmiałoby jak rozpaczliwy akt kapitulacji.  
Powiedz, że tego chcesz wybrzmiałoby desperacją.
Jednak tliła się w Cecilu iskra nadziei, że być może chciał. W końcu nie wyrzucił go za drzwi, chociaż może powinien.
Mógł nadrobić ten czas i postawić na niego, tylko na niego. Czuł się tak, jakby wrócił po długiej podróży. Czuł się tak, jakby w końcu znalazł drogę do domu.
Zostać albo odejść. Nie było półśrodków. Wszystkie drzwi zamknął na klucz. Tylko jedne były otwarte.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Bloodworth próbował nadążyć za tokiem myślenia i samym Fogartym, więc pozwalał mu mówić bez przerywania, bo werbalizowanie myśli wirujących wokół cecilowych emocji, nie należało do zjawisk często obserwowanych. Ilustrator nader często uciekał się do kontaktu fizycznego, jakby potrzymanie go lub pozwolenie na przełamanie odległości, wiązało się z namiastką wzajemnego zrozumienia. Prawda była jednak dość gorzkawa, biorąc pod uwagę fakt, że nieporozumień czy brak szczerości nie ułatwiał prób wzajemnej komunikacji, gdy na linii było tak wiele szumów i niecierpliwości. Nevell zmrużył nieufnie jasne oczy, tak jakby chciał wyostrzyć pole widzenia, ale wcale nie było to konieczne — nie miał przecież wady wzroku.
Więc puenta płynie z tego taka, że zarzucasz mi, że to ja wepchnąłem cię do łóżka z jakimś starym typem? Chyba sobie ze mnie kpisz. Może jeszcze dodasz, pomogłem ci się rozebrać? — W głosie Nevella pojawiła się nuta jawnego zirytowania, która ustąpiła miejsca kąśliwości. Bloodworth odnosił wrażenie, że Fogarty znalazł sobie nie dość, że wygodną wymówkę, to i próbował przerzucić na skrzypka odpowiedzialność za swoje własne decyzje. Te nevellowe były przecież odpowiedzią na działania, których podjął się ilustrator. Nawet jeśli w skali tego romans z Forgerem bladł w zestawieniu z tym, jaką Cecil i Nevie mieli na siebie wzajemną ekspozycję, choćby to jak często sypiali w jednym łóżku, wtuleni w siebie, niekiedy niby omyłkowo konfrontując dłoń z ciepłą skórą tego drugiego. — Na Lilith, Cecil, powstrzymywałem cię, bo ty sam siebie nie kontrolujesz. Nie ufam ci na tyle, by powierzyć ci losy tej przyjaźni, zwłaszcza, że mam wrażenie, że ją rozmywasz i jesteś w stanie wywrócić ją do góry nogami na jeden swój kaprys. Ciebie nie obchodzą konsekwencje. W końcu to ja bym to musiał zbierać. Poza tym nie zamierzałem cię dopuszczać do siebie, skoro wybrałeś kogoś innego i tak koło się zamyka. — W głosie studenta medycyny pojawiło się zniecierpliwienie wobec tego, że Frogarty wybierał wersję zdarzeń, która okazywała się dla niego zwyczajnie wygodna. Nie było żadną tajemnicą, że Nevell sam inicjował kontakt fizyczny z Cecilem i do niego dążył, jednak w odróżnieniu od Cienia to on go również kończył. Tyle że to na głowie skrzypka znajdowało się wyhamowanie tego, zanim nabierze o wiele bardziej dwuznacznych kształtów. Frogarty mu tego zdecydowane nie ułatwiał, jednak Nevie nigdy na to nie narzekał. Jakoś sobie z tym radził, zwalając to na styl bycia Cienia. Teraz, gdy ten miał czelność mu to wytknąć, jakby to była największa wada ich relacji, zamierzał mu się odpłacić pięknym za nadobne.
Nevell powędrował spojrzeniem w stronę szkła, na którym to palce Cecila zacisnęły się niebezpiecznie ciasno. Przemknęło mu przez głowę, że jeszcze trochę i to pęknie mu w ręku. Potrzeba zabrania Fogarty’emu lampki okazała się zatem silniejsza, kiedy nachylił się do przodu i przejął kieliszek do wina, oswobadzając go z palców Cecila. Następnie odłożył go bezpiecznie na szafkę nocną. Jeszcze tego brakowało, aby zbierał szkło z pościeli, sprzątał krew lub zszywał rozcięcia.
Teraz jak o tym mówisz — mruknął z wybrzmiewającą ironią w głosie Bloodworth, jednak bynajmniej na tym nie poprzestał. — To raczej oczywiste, że nie mógł, skoro widywałeś się z nim kilka godzin, a ze mną spędzałeś resztę swojego czasu w tygodniu. To dobrze, że był, bo wszyscy inni stawali się tacy nieistotni. W końcu zawsze myślisz tylko o sobie i dobitnie nam to przez ten rok udowodniłeś, Cecil. — Nevie rozmasował palcami pulsującą skroń. Nie odrywał od Cecila ciężkiego spojrzenia i ostatecznie prychnął, pokręciwszy głową. — To miło, że zauważyłeś, że stary Forger to nie ja, bo zacząłbym się o ciebie poważnie martwić. Szkoda, że poza wizualną różnicą nie zauważyłeś tylko, że to twoje zachowanie i decyzje kładły się cieniem na naszej znajomości.
Student medycyny nie zamierzał przyjmować wizji świata i jej zakrzywień przez odczucia Cecila wobec starego gościa z przypadku, którego z Fogartym dzieliła koszmarna różnica wieku, a z którym ten dzielił łóżko. Powiedzieć, że Bloodworth był do Forgera nastawiony wrogo, to jak nie powiedzieć nic, a to i tak nie okazałoby się sednem sprawy. Nie mówił mu nawet per pan, ograniczając się do nieuprzejmej komunikacji po nazwisku. Sama wzmianka o egzorcyście działała na skrzypka jak czerwona płachta na byka i ilustrator miał w tym swój nieodzowny udział ze swoimi przemilczeniami, udawaniem, że problem, który generował, nie istniał lub wcale nie stanowił problemu.
Ale mogę być tu z tobą i dla ciebie, doprawione rumieńcami rozlewającymi się na bladych policzkach Cecila, przecięły dotychczasowe negatywne emocje Nevella równoważącą osią zaskoczenia. Nie dlatego, że nie spodziewał się tego, ale nie rozumiał, co unikający od blisko roku szczerych rozmów i milczący jak zaklęty Frogarty w ogóle przez to rozumie. Co to dla niego znaczyło? Co kryło się za skrótem myślowym, który mu właśnie zaserwował? Bloodworth zmarszczył brwi, bo z emocjonalnymi ucieczkami Cecila spotykał się dość często, a przez to trudniej było mu odgadnąć, co on mu właściwie proponuje.
Co przez to rozumiesz? — rzucił bez owijania w bawełnę i pytająco Nevell. Chciał usłyszeć konkret, a nie coś na granicy: zgadnij, przez co wyjątkowo trudno było im się nawzajem zrozumieć. Nie ułatwiało sprawy to, że przed rozmawianiem na niewygodny dla Fogarty’ego temat zawsze wieńczony był ignorowaniem Bloodwortha. — Proponujesz mi jednorazowy seks, układ seksualny na miarę starego Forgera czy co? Doprecyzuj i skoro nauczyłeś się w końcu mówić, nie próbuj robić uników, bo nie mam już do tego cierpliwości.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Myśli rozmywały się w milczeniu, które narosło, wraz z kolejnym obnażającymi naturę emocjonalnej bezradności słowami. Wsłuchiwał się ich w brzmienie. Były jak grat strzał. Ich kanciaste, ostre krawędzi boleśnie wtapiały się w nasadę czaszki. Mgiełka oddechu kreśliła żal w powietrzu. Nevell był go pełen. Odbijał się na krawędzi jego źrenic. Wykrzywił usta w grymasie. Odzywał się w jego głosie, zębach zaciśniętych na dolnej wardze. Szukały upustu w złośliwości przeradzającej się w kąśliwość, w której pobrzmiewała prawda. Odnalazł w niej zrozumienie.
Aż do dzisiaj, nie był świadomy, jaką krzywdę mu wyrządził swoim decyzjami, często podejmowanym pod pływem chwili, impulsu, kierując się nieoczekiwanym splotem zdarzeń. Aż do teraz nie był świadomy, jakie emocje wybiły rytm w nevellowej persy, co naprawdę czuł. Aż do tej chwili wydawało mu się, że Nevellowi pasował taki układ - ulotny dotyk, który nie prowadził do niczego, poza cichym szeptem brzęczącym tuż przy ucho. Przyjaźnią, której granice zacierały się, gdy szukał dotyku jego placów, skóry, ust.. Nie zastanawiał się nad konsekwencjami. Ulegał pokusom. Wyznaczały ścieżkę, którą podążał od dawna, chociaż nigdy bezkarnie, nigdy bez powikłań.  
- Nie płynie z tego żadna puenta - zaprotestował w końcu, przełykając gulę tworzącą się na ścianie gardła. Gulę, która zaraz odbierze mu swobodny dostęp do strun głosowych i oddechu. – Nie, Nevie. Obracasz kota ogonem. To był mój wybór i takim pozostanie. - Przewrotność słów paliła go w przełyk. Gorycz, którą pozostała pod jeżykiem, przełknął śliną. Nie chciał spowiadać się ze swojego zżycia intymnego z Foggy'm. Był sekretem, który został na progu mieszkania przy Sycamore Street 5/10. Był wspomnieniem, którego chciał zatrzymać dla siebie. Nevell nie miał prawa do nich zerkać, nie miał prawa rozbierać go na czynniki pierwsze. Nie miał prawa go z tego rozliczać. Rozprawić zastrupiałych ran, które wniknęły głęboko pod skórę. Nie miał prawa, nawet jeśli jego romans z Terence'm był jak ból fantomowy - wracał przy byle okazji, jako pretekst, katalizator konfliktu. Tak jak teraz.
Głębokim oddechem chciał dodać sobie otuchy, odwagi. Przyjaźń, o której mówił Nevie, porzucili dawno temu - w przelotnym dotyku, w kołtunie nieprzyzwoitych refleksji kłębiących się pod sklepieniem czaszki, w urwanych oddechach, w pocałunku, którego Cecil poczuł na swoich ustach w marcu, w tęsknych spojrzeniach i długich, nocnych szeptach, kiedy oddechem dotykał skóry.
- Nie oszukuj się. Nasza przyjaźń już dawno przestała być przyjaźnią. Przyjaciela nie sypiają w jednym łóżku, nie trzymają się za ręce, nie wydzwaniają do siebie w środku nocy, w każdej wolnej minucie i nie skradają sobie pocałunków.
Ta przyjaźń, w którą wierzył Nevell, dawno zmieniła się w zakochanie. Utwierdziło go przy tym wyznanie Bloodwroth, przez które nie mógł dłużej utrzymywać tej iluzji, trwać w niej, udawać, że przyjaźń to wszystko, czego pragnie.
Nie zaprotestował, gdy szklanka, którą trzymał w palcach, została mu odebrana i odłożona poza zasięg jego dłoni. Nie pozostawił tego bez odpowiedzi. Splótł ze sobą ich palce. Kiedyś myślał, że nie ma niczego, wiec stawiał wszystko na jedną kartę, bo przecież w takim układzie nie może nic stracić. Teraz wiedział, ze to nieprawda. Kolejny raz patrzył w lustro weneckie i  nie dostrzegał w nim własnego odbicia. Tym razem  nie udało mu się zakrzywić rzeczywistości, zagrać w grę pozorów. Przy nim nie potrafił kłamać.
Miał więcej niż pragnął. Miejsce, do którego chciał wracać. Nadzieje, w której intencji chciał się modlić. Osoby, które wypełniały tężącą pod sercem pustkę samotności. Bliskich, którym ufał. Świat, do którego należał.
Przymknął na moment powieki. Przestrzeń sypialni znowu zalana została brzemieniem znajomego głosu.
Na Nevella już dawno przestał spoglądać jak na przyjaciela, a jednocześnie nie mógł się zdobyć na kolejny krok w jego stronę. Bał się, że jednym, nieprzemyślanym ruchem zrujnuje wszystko, co wspólnie zbudowali. Potrzebował kogoś, na kogo przeleje swoje pragnienia. Potrzebował kogoś, kto będzie jego ucieczką. Potrzebował kogoś, kto zaspokoi jego potrzebę bliskości. Mial dość obcego dotyku. Chciał kogoś, do kogo będzie mógł wracać, szukać w jego objęciach ukojenia, ciepła. Horyzont przeciął Terence i współdzielone z nim potrzeby. Jak miał to Nevellowi wytłumaczyć, nakreślić, wyłożyć? Nie potrafił. Egoizm był przywilejem, na który sobie pozwolił w chwili słabości. Ten jeden raz, nie oglądając się przez ramię, zrobił coś dla siebie. Nie żałował.
Czego chcesz, Nevie? Co mam zrobić, żebyś we mnie uwierzył?
- Dlaczego nie podniosłeś głosu wcześniej? Dlaczego nie powiedziałeś, co czujesz?
Wolałeś obgadywać mnie z Tessą po kątach?, te ostatnie pytania zatrzymał dla siebie.
Co Nevi chciał jeszcze usłyszeć? Że noce spędzone w objęciach Forgera były błędem, skoro ciągle wytykał to jak błąd, który kładł się cieniem na ich relacji? (Nie, nie były.) Miał się kajać, przepraszać? (Nie zamierzał.)  
Ciche westchnienie wypełniło skrawki dzielącej ich przestrzeni.
-  Dlatego właśnie wdałem się w romans z Terence’m, by nasza przyjaźń nie zmieniła się w układ seksualny. Nie chciałem jej obrócić wpływ, bo masz racje, łatwo traciłem nad sobą kontrolę i jeszcze łatwiej ulegałem łatwym pokusom. – Nevie nie był pokusą. Nie był jednorazowym zbliżeniem. Był czymś trwałym, wyraźnie mającym na horyzoncie.   – Dzięki temu dojrzałem do decyzji, że chcę z tobą być, Nevie, w układzie zamkniętym – tylko ty i ja.
Bo nie potrafił być dłużej jego przyjacielem. Przyjaźń była jedynie znajomymi sylabami układającymi się na języku.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Nie — zaprzeczył od razu Bloodworth, wcinając się niegrzecznie w połowie zdania, składanego ostrożnie przez Cecila Fogarty’ego. — Obracanie kota ogonem to twoja specjalność, a ja wykorzystałem twoją własną sztuczkę przeciwko tobie. — Kiedy tylko skrzypek stawiał pierwsze kroki w strukturach Kowenu Nocy, jego ścieżka szybko przecięła się z tą należącą do ilustratora i od tego czasu minęły trzy lata. Zafascynowany Cieniem Bloodworth poddawał się bez oporu manipulacjom i gierkom słownym Fogarty’ego, a wszystko to ku chwale Lilith. Kto by przewidział, że ich znajomość zacieśni się na przestrzeni tygodni, a nawet miesięcy, przyciągając ich do siebie jak światło ćmę. Z perspektywy czasu miał wrażenie, że ani jego mama, ani tym bardziej tata nie chcieli zostać poddani jakiemuś wewnętrznemu ostracyzmowi za indoktrynację jedynego dziecka i Cecil, który pojawił się na horyzoncie dla obojga, był im na rękę. Przełożenie odpowiedzialności za ten proces spadł na Froggy’ego i się z tego zadania wywiązał, wciągając Nevella w różne akcje na rzecz Kowenu Nocy. Miało to jednak inne konsekwencje, gdyż nadmierna ekspozycja stylu zachowania Frogarty’ego i możliwość obserwacji tego poniekąd z pozycji widza, wręczyło Bloodworthowi oręż przeciwko ilustratorowi. Nie bez powodu Cecilowi trudno byłoby skrzypka wprost okłamać, zwłaszcza gdy w momencie zwątpienia Nevie potrafił wrócić do jakiejś kwestii lub podpytać. Łatwo było wychwycić, gdy ilustrator balansował pomiędzy unikaniem odpowiedzi, a szczerością. Po takim czasie znajomości potrafił wyłapywać pewne niuanse w prześwitach maski obojętności na cecilowym obliczu, którą dość łatwo było Nevellowi przełamać, wykonywanych gestach czy przyjętej postawie. — Tak, to twój egoistyczny wybór, razem z konsekwencjami za narażenie naszej relacji na szwank. — Ta jedna decyzja mogła stać się punktem zwrotnym w ich relacji, grzebiąc ją jak nieboszczyka, o ile doszliby do ściany i nie byłoby żadnej szansy na wzajemne zrozumienie.
Student medycyny odetchnął, jednak darował sobie drążenie tematu starego Forgera, co za dużo to niezdrowo. Egzorcysta niezmiennie pozostawał solą w oku Bloodwortha przez unikowe zachowanie Cecila i ignorowanie Nevella. Fogarty nie potrafił radzić sobie z napięciem i nieprzyjemnymi emocjami, więc zdarzało mu się je odpychać.
Ach, tak? — podjął z pozorowanym spokojem Nevell, lustrując Cecila przenikliwym spojrzeniem. Student medycyny nie zaprzeczyłby temu, że on również szukał kontaktu fizycznego z Cieniem, szukał go spojrzeniem i przyłapywał się na tęsknocie za obecnością Fogarty’ego. Przy tendencji do autodestrukcji czy wpadania w kłopoty skrzypek zawsze czuł większy wewnętrzny spokój, gdy miał go obok siebie. — Niech zgadnę: gdybym nie powiedział ci dzisiaj co do ciebie czuję, to byś dalej dzielnie udawał, że się „przyjaźnimy”, skoro uważasz, że to pojęcie się przeterminowało w naszym przypadku? — Bloodworth palcami imitował cudzysłów i nie było w tym kąśliwości, która rozścieliła się w poprzednich jego słowach. Nevie chciał się zorientować w tym, jaki kierunek działania i zachowania obrałby Cecil. Czekałby? Wypaliłby czymś znienacka, tak jak tego wieczoru, gdzie Nevell musiał wymuszać na nim rozwijanie skrótów myślowych należących do Frogarty’ego? Najpierw próbując się podpalić, a później wypalając słodkawą używkę, żeby ugładzić gwałtowny wzrost emocji?
Bloodworth dostał niepowtarzalną emocję, by docisnąć Froggy’ego i wyciągnąć od niego pełnię informacji, które w innych warunkach mogłyby jego rozmówcy nie przejść przez gardło lub zostałyby zawieszone między nimi jakimś okrężnym komunikatem, pozostawiającym u jednego i drugiego niedosyt. Przejęcie lampki po winie było warunkiem koniecznym, by zminimalizować ryzyko jakichś szkód na cecilowej skórze. Kiedy palce Froggy’ego pochwyciły te jego, nie cofnął ręki, na chwilę skupiając się na tym, że dłoń Cienia jak zawsze była chłodniejsza, tak jakby nie było nieudanej próby przypalenia. Stres sprawiał również, że krew odpływała do mózgu, wzmacniając jego ukrwienie, co w sumie w zaistniałych okolicznościach wcale nie było aż tak nieprawdopodobne.
A po co? — Nevell przekrzywił głowę w bok, marszcząc na krótki moment brwi; w jego głosie wybrzmiało leciutkie niedowierzanie. Nie do końca rozumiał, dlaczego miałby się uzewnętrzniać, skoro Cecil spędzał z nim naprawdę bardzo dużo czasu. — Zignorowałeś Tessę, więc co zmieniłoby to, co mógłbym powiedzieć? Mówiłem ci nie raz, że nie odpowiada mi twoje widywanie się ze starym Forgerem, ale rozmowa z tobą na temat dla ciebie niewygodny, to jak krew w piach. Do tego też skończyła mi się w końcu cierpliwość. — Prawda okazywała się jednak dość brutalna, biorąc pod uwagę, że Nevell powiedział wprost bliźniaczce Cecila, że ten go zdradza. W jakimś kryzysowym momencie jasno sformułował ten problem. Milczący Cień niezbyt świadomie zamknął sobie drzwi na szczerą rozmowę z Nevellem, bo przecież uciekał od niej jak od ognia (dosłownie). Froggy wykazywał znaczący problem z formułowaniem wypowiedzi, które mogłyby przedstawić jego stan emocjonalny i czasami nie podejmował nawet prób, co utrudniało im prawidłową komunikację.
Nevell Bloodworth podążał za tokiem myślowym Cecila Fogarty’ego, choć przypominało to konieczność przeciągania liny i wyciągania od Cienia więcej i więcej. Dzięki temu dojrzałem do decyzji, że chcę z tobą być, Nevie, w układzie zamkniętym – tylko ty i ja — może i przygryzł dolną wargę, powstrzymując wyrywający się spod kontroli uśmiech, który mógł rozjaśnić jego oblicze. Nie sięgnął przez to do oczu, ale mocniejszego zaciśnięcia palców na odpowiedniczkach Cecila nie dało się przeoczyć. Skrzypek myślał, że nigdy się czegoś podobnego ze strony Cienia nie doczeka, ale teraz byli sami w otoczeniu swoich szczerych wyznań:
Zgodzę się na ten twój układ — zaczął, celowo przeciągając Bloodworth, nachyliwszy się nieco bardziej w stronę Fogarty’ego. Nevie starał się zachować względnie neutralny ton głosu, co nie należało do zadań łatwych, kiedy widok rumieńców na policzkach Cecila, przyprawiał go o trzepot motylich skrzydeł w brzuchu. — Pod warunkiem, że zaczniesz otwarcie ze mną rozmawiać o wszystkim bez zbywania tematu i przemilczeń, niezależnie jak bardzo byłoby to niewygodne dla ciebie. Cecil, nie chcę się dłużej bawić w zgadywanki.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Już przez to przechodził. Oddał swoje sekrety komuś, kto go zostawił i porzucił. Pamiętał jej wykrzywioną w uśmiechu twarz i bicie swojego serca - było jak płochliwe stworzenie, które ukrywało się w piersi przed światem, stworzenie wyposażone w małe, niezdolne do lotu skrzydła. Znał to uczucie. Te chwile, kiedy organ schowany w przestrzeni między żebrami wbijał gwałtowniejszy rytm w piersi. Chwilę, kiedy na ułamki sekund, razem z oddechem, zamierał czas. Chwile, kiedy od rozlanego na wargach szczęścia bolały go mięśnie twarzy. Chwile, które mógł nazywać swoimi słabościami. Wiedział, jakie to uczucie, kiedy serce zostaje złamane - rozszarpane na strzępy przez ukrywającego się pod fałdami skóry potwora. Do dzisiaj nie odnalazł wszystkie utraconych kawałków. Były małe, o kanciastych, raniących do krwi krawędziach. Tessa, złośliwe, nazywała je kolejnymi fascynacjami. Mial ich wiele, całą kolekcję zauroczeń, które przychodziły i odchodziły, jak wschód i zachód słońca, pozostawiając smugi ciepła na skórze. O istnieniu wielu zapomniał. Rozmyły się we wspomnieniach, wyblakły jak czerń wystawiona na ekspozycje słońca, straciły na wartości, znaczeniu.
Kiedyś wydawało mu się, ze Nevell też był jedną z nich - chwilowym zauroczeniem, które odejdzie równie szybko, co się pojawiło, zmyją ją strugi zapomnienia, aż w końcu będzie niczym więcej jak plamą rdzy na mechanizmie pamięci. Emocjonalne przywiązanie nie zniknęło, nie wyparowało, pogłębiło się, niewidzialna nić oplotła się wokół ich ciał, serc, zacisnęła się na nich bolesną pętlą, której nie potrafił zerwać, zaplątywał się nią coraz bardziej.  Już przez to przechodził. Kiedyś, kilka lat temu i bał się bolesnego echo samotności zaraz po rozstaniu.
- Nie użyłem klucza, bo nie chciałem dużej udawać. Gdy przeszedłem dzisiaj przez próg twojego mieszkania i zdecydowałem znowu oddać ci jeden ze swoich sekretów, zrozumiałem, że nie mogę dużej trwać w progu i czekać aż otworzysz mi drzwi. – Bo w końcu, Nevie, nadejdzie taki czas, gdy ujrzysz we mnie potwora i zrozumiesz, że nie jestem tym, kim chcesz, żebym był. - Tylko pięć kroków dzieliło mnie od tego, by się wycofać. - Brnął w to dalej, słowa swobodnie tańczyły na języku i układały się ustach. Wpatrywał się w błękit oczu, jakby uległ hipnozie, jakby został urzeczony ich urokiem. Skupił się na źrenicach, czarnych plamach na bezchmurnym horyzoncie. Nie pozwolił, by cokolwiek rozproszyło jego koncentracje. – Twoje wyznanie było konsekwencją moich słów,nadał tempa naszej wymianie zdań, ale nie zmieniłby jej przebiegu.
Ostatnie zdanie wypuścił wraz z oddechem. Już przez to przechodził, ale nie mógł uciec przed burzą emocji, palącym ogniem pożądania w trzewiach, dotykiem, który parzył w skórę i ukojeniem, który pojawiał się, gdy słyszał jego szept w przestrzeni swojego ucha.
- Nigdy nie powiedziałeś wprost, co czujesz, więc nie dowiemy się, co by to zmieniło. Moje widywanie się z Terencem jest faktem. Nie zmienię tego, Nevell i nie będę cię prosić o wybaczenie. Zerwałem z nim, by być z tobą. Przykro mi, że ta relacja cię zraniła, ale nie cofnę czasu, rozumiesz?  Nie wiem, jak inaczej ukoić twój ból, co zrobić, byś poczuł się z tym lepiej - tego właśnie chciał? Otwartej rozmowy? Nie chciał go zranić, ale nie mógł dłużej milczeć, słuchać jak miesza Forgera z błotem. – Jak mogę słuchać Tessy, która zawsze kręciła nosem na moje wybory? Myślisz, że co? Teraz będzie inaczej? Przestanie się z tobą licytować, kto zna mnie lepiej? Nie, Nevie, Tessa zawsze będzie wygłaszać swoje "ale",bo jesteśmy od siebie współzależni, dzielimy emocje. Nawet nie wiesz, jak to czasem utrudnia funkcjonowanie.
W chwili, kiedy on starał się wynegocjować z Nevellem inne warunki ich znajomości, czuł, jak Tessa dobrze się bawi, być może na tylnym siedzeniu swojego samochodu, z najprawdopodobniej widmem przeszłości – Lettie. Stawał w szranki nie tylko z własnymi emocjami, ale również tymi należącymi do Tessy. Nevie, chociaż znał ich sekret, nigdy w pełni nie zrozumie, jak o jest dzielić uczucia na dwoje. Zacisnął nieco mocniej palce wokół jego dłoni.
„Ale?” wybrzmiało z ust Nevella, jednak Cecil skupił  się głownie na oddzielających ich niewielkich skrawkach przestrzeni. Nie mógł dużej zachować dystansu. Mgiełkę oddechu pozostawił na jego szyi, gdy zbliżył do niej usta.
- Nie będę niczego ukrywać i przemilczać, pod warunkiem, że ty przestaniesz szukać sobie towarzystwo na jedną noc.   - Kilka centymetrów na grdyką Nevella postawił wilgotny ślad swoich słów. - Tylko ty i ja.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator