Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Nieczynny supermarket
Nieczynny supermarket, mieszczący się na odcinku drogi, która łączy Saint Fall z Portland, to całkiem spory budynek, z przestronnym magazynem, ale lata świetności ma dawno za sobą. Nie cieszy oka swoją prezentacją - rozbite okna, tynk schodzący płatami ze ścian, kruszące się pod naporem warunków atmosferycznych dachówki, krzykliwe grafity na drzwiach. Został zamknięty półtorej roku temu, gdyż zaledwie sześć kilometrów dalej wybudowano centrum handlowe i wesołe miasteczko, które przyczyniło się do drastycznego spadku zainteresowania przydrożnym marketem, obecnie znajdującym się w rękach prywatnego inwestora, chociaż nadal nie wiadomo, kiedy nadający się do wyburzenia budynek spotka taki los i co go zastąpi.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Nasza Matka w tej ograniczonej do ich obecności przestrzeni było odpowiedzią na wszystko.
- Nasza Matka nie chcę naszej śmierci, wiec nie możemy tu zostać nawet chwili dłużej - ledwie wyszeptane słowa opuściły wąski tunel gardła Fogarty'ego, chociaż po prawdzie kończyła mu się cierpliwość.
Wskazówki przesuwały się po tarczy zegara. Mijały sekunda - jedna, druga, trzecia. Zmieniały się w minuty. Czas nie był ich sprzymierzeńcem.
Ciało Huxleya, zgodnie z przepuszczeniami, po tylu tygodniach udręki, nie chciało z nim współpracować. Zastane mięsnie, koordynacja ruchowa godna pożałowania. Człowiek na skraju wytrzymałości.
Rory był jedną nogą w grobie. Chudy, wygłodzony, bez perspektyw na dalszą egzystencja, bo ta, tląca się w oparach przemocy i wygórowanych oczekiwań oprawców, była pozbawiona nadziei.
Fogarty, czując jak dłoń malarza, w ramach asekuracji, zakleszczyła się boleśnie na jego ramieniu, zacisnął mocno szczękę, by uniemożliwić wiązance przekleństw dojście do głosu.
Gdyby miał więcej czasu i możliwości, by może postawiłby go chwilowo na nogi rytuałem zdrowego ciała, ale nie miał ani jednego, ani drugiego.
Czas był odmierzany przez ich oddechy.
Pomógł mu. Bo miał dobre serce i wyrzuty sumienia. Bo Lilith nie gardziła żadnym swoim dzieckiem. Powiedziała: sprowadź go do mnie i, Cecil, pomimo rosnącej irytacji, dopełnić miał zamiar jej wolę, nawet jeżeli była wygórowana i przekraczała ograniczone umiejętności jego empatii.
Kroki Huxleya były równie ociężale, co oddech. Jakby same chodzenie było dla niego nadludzkim wysiłkiem.
Cecil nie zabrał ze sobą butelki z wodą. Nie spodziewał się, że zastanie malarza żywego.
- Ciszej - wyszeptał pod nosem, kiedy Rory'emu, w ramach zmęczenia, z ust uleciało głębokie westchnienie. Zabrzmiało nieprzyzwoicie głośno pod wysokim sklepieniem.
Cecilowi wydawało się, że ich wędrówka trwała długo. Zbyt długo. Ciągnęła się, jakby w nieskończoność. Zacisnął wolną dłoń w pięść, by nie zademonstrować swojej złości. Zawahanie słyszalne w głosie malarza nie poprawiło jego samopoczucia.
- Jest pan pewny?
Hałas, którego Huxley narobił, podchodząc do drzwi prowadzących na zaplecze, mógł pobudzić zmarłych. Fogarty zgadywał, ze za kilka minut, może sekund, będę mieć na karku poważniejsze kłopoty od zadyszki Rory'ego.
Chciał powiedzieć: Zostań tu i schowaj się. Wrócę, jak znajdę obraz, bo zbędny balast powinien zostać za drzwiami, ale nie miał powodu, by wracać przez sklep, skoro mógł wyjść drugim wejściem, przez magazyn.
Odtrącił dłoń Huxleya i sam rozprawił się z nieposłuszną klamką, która stała mu na drodze co celu i nieuległa starczemu dotykowi.  
- Proszę iść przodem - wyrzucił na wydechu. Huxley posłuchał, chociaż poruszał się niezdarnie, wolno, zbyt wolno. – Idę za panem. - Co powiedział, to uczynił, z cichym Sinedie na ustach. Celem zaklęcia była przestrzeń przed drzwiami, które za sobą zamknął.
To na chwile zatrzyma kłopoty.

Sinedie
Magia iluzji, bonus +8
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Cecil Fogarty' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 89
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Huxley wsunął się do środka magazynu, dysząc ciężko. Chociaż nie był niedołężnym starcem, efekty bycia przetrzymywanym, bicia oraz braku regularnych posiłków odbiły się na nim mocno. Pięćdziesięciolatek potrzebował pomocy, pot wystąpił na jego czoło. Nie chciał być ciężarem, zdając sobie sprawę z ograniczeń swojego schrowanego ciała, jednak poruszanie się było trudniejsze niż mógł przypuszczać. W myślach nieustannie powtarzał słowa modlitwy do Lilith. To chyba ona pomagała mu stawiać kolejne kroki w półmroku, odnajdując drogę do tyłów sklepu, gdzie jak słusznie przypuszczał, a ty zdołałeś się dowiedzieć od Gibsona, przechowywana była kolekcja Stephana Vollera.

Zabezpieczone obrazy – niektóre lepiej, inne niechlujnie tylko owinięte streczem – oparte były o metalowe regały, nawarstwiały się. W ograniczonym świetle sam Huxley nie widział za dużo, ale ty z pomocą wciąż działającego czaru, mogłeś rozejrzeć się i policzyć płótna. Było ich co najmniej piętnaście, a przez izolację ciężko było dojrzeć, gdzie znajduje się poszukiwana przez was praca. Huxley na własną rękę, ostrożnie próbował spojrzeć na każde z nich i zorientować się, które z nich jest jego własnym formatem. Wtedy zauważył znajome wymiary z których korzystał samodzielnie. Piętnaście na dziewiętnaście cali, osłonięty folią.

To on!

Rzucił się w jego stronę, odzyskując niemal od razu siłę. Upewnił się, że to jego własność i niemal wzruszył na jego widok. Nawet jeżeli był on jednym z powodów jego niedoli, czuł się z nim szczególnie związany. Już miał powiedzieć, że mogą zabierać go stąd i spróbować uciec jak najszybciej, gdy usłyszeli dochodzące z głównej hali sklepu słowa:

Señor Huxley, myślałem, że wreszcie pan zrozumiał jak bezsensowna jest ucieczka… — głos na pewno nie należał do staruszka; dziarski, wręcz nonszalancki ton świadczył o pewności siebie młodego mężczyzny kroczącego w waszą stronę. Meksykański akcent przebijał się, słyszalny był w sposobie jaki wymagał głoski. Czas na spokojne działania upłynął, a ty wiedziałeś, że nikt Huxleya nie okłamał.

Kian Perez przyszedł do swojej domeny jako samozwańczy władca tutejszego miejsca. Czuł się jakby złapał samego Lucyfera za kostki, krocząc do otwartego magazynku. Nie spodziewał się przecież twojej obecności w tym miejscu, a to dawało ci odrobinę przewagi na samym starcie. Wydawało mu się przecież, że wystarczy nauczyć znowu zastraszonego malarza posłuszeństwa. Nie oczekiwał dodatku w postaci gościa.

Señor Huxley? — drwiąco przeciągał samogłoski, tak jakby bawiło go to, ale wchodząc do środka nie umiał zareagować w porę. Mgła zaatakowała go w chwili przekroczenia progu, uniemożliwiając rozejrzenie się. — Que mierda es eso?!

Machanie dłonią nic nie dało, magiczna mgła była zbyt gęsta, żeby mógł się z nią uporać.

[ukryjedycje]
Zjawa
Wiek : 666
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Coraz mniej czasu.
Napięcie paraliżem odrętwienia objęło ceciliowe mięśnie. Myśli swoje skoncentrował wokół celu. Zerknął na zegarek. Zbliżała się trzecia nad ranem. Godzina duchów, godzina diabła. Spadek melatoniny. Pośpiech był pożądany.
Piętnaście kroków później magazyn ukazał się Fogarty'emu w całej swojej okazałości, zdradzając swoją piękną zawartość w paskudnym wydaniu - piętnaście obrazów, które zostały potraktowane jak odpady. Zastreczowanych, owiniętych szarym papierem. Była to zbrodnia przeciwko ludzkości. I dorobku artystycznego znanych malarzy. W coraz bardziej mdłym świetle czaru Cecil rozpoznał wśród nich dwa Rembrandty, po jednym van Goghu i Munchu, Madonnę namalowaną ręką Santiego, po jednym wybitym dziele Boscha i Halsa, oraz Vermeera (uwielbiał ich wszystkich), i kilku innych, równie pięknych dzieł sztuki.
Po piętnastu uderzeniach serca - przeklęta piętnastka! - echo głosu dotarło do uszu dwójki znajdujących się w magazynie wyznawców Lilith. Meksykański akcent Fogarty poznałby nawet na krańcu świata. Kątem oka objął sylwetkę Rory'ego. Trząsł się ze strachu. Wyglądał jak u schyłku życia.
- Panie Huxley - skup się, Rory, do cholery! – poza obrazem Erosa, interesuje mnie jeszcze jeden, portret. Namalowany około stu lat temu ręką mało znanego malarza, którego nazwiska nie przytoczę, bo obecnie wyleciało mi z głowy. - Kłamstwo, ale w słusznym celu. Huxley nie mógł zorientować się, jaki obraz wpadł Cecilowi w oko. – Mężczyzna, około sześćdziesiątki. Ciemne włosy, wpadające w oko rysy twarzy, mocno zarysowane kości policzkowe. Oprawiony w złotą ramę.
Najprawdziwsza perła w koronie. Portret Titusa Verity'ego był na wyciągniecie ręki. W tym magazynie. O ile Voller go nie okłamał. O ile nie ukrył go gdzie indziej. Musiał zdawać sobie sprawę z jego wartości.
- Znajdź go  - bez "pan", bo ciężki krok echem odbił się od ścian korytarza. Cecil miał wrażenie, że niemal słyszy ciężki oddech Pereza. – Ja w tym czasie unieszkodliwię przebojowego Meksykanina, dobrze? Tranquillita scorporis. - czar wycelowany w Huxleya miał mu pomóc uporać się ze stresem. – I wracamy do domu.
Perez przestał świętować swoje wybitne poczucie humoru. Zdumnienie zaakcentował meksykańskim bełkotem. Merde było Cieniowi dobrze znane. Dla takich chwil jak te, był wdzięczny Lilith za znajomość z Sierrą.
Zszedł ci uśmiech z ust, señor Perez?., parsknął Cecil w myślach. Rozdrażnienie nadal mu towarzyszyło i, chociaż wcześniej było niezidentyfikowane, wydawało mu się, że adresował ją ku Huxelyowi, pojął, przez ukłucie bólu w podbrzuszu, skąd ten spadek nastroju. Teresa i jej PMS. Wybitne wyczucie czasu.
Fogarty spróbował się skupić. Spróbował wtopić się w otoczenie. Stać się tłem. Zniknąć z zasięgu spojrzenia.
Nóż ciążył mu w dłoni. Jakby rozumiał jego zamiary skonfrontowania się z panem tego kurwidołka i - jednocześnie - je podzielał. Element zaskoczenie mógł zbudować Cecilowi przewagę.

Pierwszy rzut - Tranquillita scorporis, próg 45, +15 do magii anatomicznej
Drugi rzut – Wtopienie, celuję w próg 60-79, +10 do siły woli
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Cecil Fogarty' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 100, 19
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Nie próbował wyszarpać się z ucisku. Nie krzyczał. Nie błagał o litość. Nie przeklinał. Nie groził śmiercią. Nie wołał o pomstę do pieklą. W chwili, w której ostrze noża zetknęło się z jego skórę, Perez pogodził się ze swoim nagłym końcem - złożył pokłon śmierci. Przedwczesny zgon to nienajgorsze, co mogło go spotkać. Zimne lochy przerażały go bardziej niż śmierć z rąk wielbiciela sztuki, Ulricka  Hohenzollerna.
Przerażenie, jakie zatliło się w spojrzeniu Kiana,było wystarczającym wynagrodzeniem sinej skóry na plecach, chociaż nie zmusiło Fogarty'ego do wygięcia ust w uśmiechu.
Żyłby, gdyby zjawił się w magazynie dwadzieścia minut później. Zamiast czuć przebiegający wzdłuż linii kręgosłupa dreszcz paniki, płomienie furii zapłonąłby w jego organizmie, bo uświadomiłby sobie, że człowiek, który miał się okazać przepustką do fortunny, wyparował jak mgła o poranku.  
Cecil, przed wyjęciem tamującego krwawienie ostrza, wsunął rękę do kieszeni kurtki mężczyznę. Szczęśliwym trafem - czuwała nad nim opaczność Lilith - zacisnął palce na przedmiocie, który pod palcem swoim kształtem przypominał pentakl.
Matko, proszę cię, uroń choćby jedną łzę nad losem tego nieszczęśnika.
Ze słowami modlitwy kształtującymi się w przestrzeni umysł, wysunął zimną stal ze skóry mężczyzny. Kilka kropel krwi spryskało jego ubranie, ale zdążył umknąć przed jej sączącymi z otwartej rany wartkim strumieniem czerwieni.
Perez wykazał ostatnią wolę życia. Próbował nieudolnie zatamować krwotok, zaciskając palce na ranie, towarzyszył temu cichy skowyt, ale jedynie opóźnił o kilka sekund to, co nieuniknione.
Cecil był pewny, że Królowa Piekła - pełna litości, współczucia, przepełniona empatia i żal, niepozbawiona ludzkich odruchów - uroniła łzę nad człowiekiem, który skrzywdził jej dziecko.  
Cień zwrócił twarz ku Huxleyowi, który oniemiały przypatrywał się tej scenie.
- Jestem tu - podszedł ku niemu, cichym szeptem wypowiadając te słowa. Podszedł ku niemu w pięciu ostrożnych krokach. Nie przypatrywał się ekspresji, jaka zamarła na twarzy Pereza. Był już jedynie wspomnieniem.
Poprawił materiał lewej rękawiczki, który zsunęła się odrobinę z dłoni, kiedy oddał Rory'emu pentakl, tym samym odsłaniając skrawek skóry.
- Rory, zapomnij to, co tu widziałeś - albo ja sprawię, że zapomnisz. Dotknęła go zemsta Naszej Matki, za krzywdy jakie ci spotkały z jego ręki.
Cecil jednak podejrzewał, że oczy Huxleya, który dotychczas obracał się w szemranym towarzystwie, nawet jeśli przyświecały mu szlachetna pobudka - współpraca z Gwardią - były świadkami nie jednego aktu okrucieństwa.  
- Powiedz mi, znalazłeś obraz, o którym ci wspominałem?
Pod natłokiem emocji nie zorientował się, że przeszedł z nim płynnie na „ty”. Kurtuazje pod sklepienie magazynu były zbędne.
- N-nie ma kogo tutaj - wyjąkał Rory, a potem dodał, pewniej, ale nadal z drżeniem strachu w głosie: - Sprawdziłem wszystkie.
Kurwa. Kurwa. Kurwa,
Przegapił szansę, którą miał na wyciągniecie ręki.
Gdzie Voller schował ten przeklęty portret? Gdzie podziewał się ten zakichany Titus?
- Zbieramy się stąd.
Niebezpieczeństwo dyszało im w kark. Im dłużej zwlekali, tym ochoczo zapraszali go do siebie. Nie mogli dłużej czekać.
- Proszę zabrać obraz i podążać za moim szeptem.
Nie ujawnił się Huxleyowi. Nie chciał być zauważony.
Ruszył ku wyjściu z magazynu. Drzwiom, które dla Rory'ego były przepustką na wolność.
Fogarty wiedział, co musiał zrobić, by zamknąć usta Lando. Wrobić w śmierć jego brata Gibbsona. I zatroszczyć się o to, by policja dowiedziała się, że nieczynny sklep służył przestępcą za kryjówkę, co ich wypłoszy i skieruje ostrze zemsty w przypadkowe ofiary. Nie miał wątpliwości, że Meksykanin zatrze wszystkie ślady tej zbrodni. Zemsty będzie chciał dokonać sam, własnoręcznie.  
Na zewnątrz powitało ich chłodne powietrze.
Gdzieś tam - w ciemności - czekał na nich Terence i jego niezawodny fiat. Cecil zapragnął zapalić.
Półtorej godziny bez papierosa. Jego osobisty rekord.
Wszystko ku czci Lilith.

Cecil i Zjawa z tematu
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator