Witaj,
Philip Duer
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1172-philip-duer#23062
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1707-philip-duer#23071
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1705-poczta-philipa-duera#23064
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f231-waterbury-place-5-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1706-rachunek-bankowy-philip-duer#23070
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1172-philip-duer#23062
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1707-philip-duer#23071
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1705-poczta-philipa-duera#23064
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f231-waterbury-place-5-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1706-rachunek-bankowy-philip-duer#23070
Salon
Największe pomieszczenie w całym mieszkaniu. Najlepsze światło jest tu przed południem. Jasne ściany kontrastują z ciemnym parkietem przykrytym dywanem tylko w jednym miejscu, gdzie nieudany rytuał zniszczył lakierowane drewno. Umeblowanie jest dość minimalistyczne jak na tak duży metraż. Dwa okrągłe, kawowe stoliki i tyle samo obitych welurem sof, ale tylko jedna z nich wygodna. Trzy twarde, ale ładne fotele. Regał z przedmiotami równie bezużytecznymi, co drogimi. Kilka obrazów z galerii L'Orfevre podpierających ścianę, zamiast na niej zawisnąć. Drewniany barek z alkoholami i duży telewizor to główni bohaterowie pokoju dziennego, z którego można wyjść na przestronny balkon.   


[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Philip Duer dnia Nie Kwi 28, 2024 11:10 pm, w całości zmieniany 2 razy
Philip Duer
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : jubiler, zaklinacz
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
5 maja 1985, godziny popołudniowe

Czuł się, jak na kacu. Podwójna dawka aspiryny, którą trzymał pod językiem, nie uśpiła bólu, od którego pulsowały skronie. Ogień gorączki, płonący w trzewiach, uniemożliwiał funkcjonowanie. Od kiedy, po nieudanej próbie zaklęcia Pursona w złotym łańcuszku, stracił przytomność i obudził się, odnaleziony przez Evana, z policzkiem przytulonym do kojącego chłodu płytek łazienki, balansował na granicy przytomności. Dwa dni wyjęte z życiorysu usprawiedliwił na komisancie zwolnieniem chorobowym wypisanym ręką River. Dopiero wczoraj zwlekł się z łózka na dłużej niż pięć minut, które wykorzystywał, by pójść za potrzebą. Do tego nadludzkiego wysiłku Havillarda zmusiły rachunki do wyrównania z wyjątkowo zwodniczym demonem, a także nadesłany dzisiaj list. Mógłbyś sprawdzić co z Phillipem? Nie odbiera telefonu. Nie pojawił się w Galerii. Od dwóch dni nie daje znaku życia.
W akompaniamencie znajomej barwy głosu wydobywającego się z radioodbiornika, powlókł się do łazienki. Wiązł szybki, zimny prysznic, który częściowo ugasił podwyższoną temperaturę ciała. I, wbrew protestom organizmu, wyszedł na miasto. Wydawało mu się, ze na klatce schodowej, na granicy widoczności, przemknęła mu kreślony na ścianie cień kształtem przypominający ludzką sylwetkę, a wraz z nim w nozdrza uderzył zapach formaliny. Jeden z kotów pana Hawthorne'a przeciął mu drugą, ale nie spotkał go ze strony Havillarda entuzjazm; policjant, wygrywając ze swoją naturę, okazał mu zupełną, bezgraniczną obojętność. Sierściuch, za tą zniewagę, zagroził mu przeciągłym miauknięciem.
Tuż po wyjścia zza obręb chłodnych murów, przywitało go majowe słońce, które niemal go oślepiło. Zmrużył oczy, nakładając na nos przeciwsłoneczne okulary. Papieros tlił się w kącikach ust, gdy pewnym krokiem pokonywał kilkumetrowy odcinek chodnika. Już wiedział, jak czuł się wskrzeszeniec, który ledwo co opuścił własny grób, w naiwnej wierze, że dostał drugą szasnę od Lucyfera.  
Do kamienicy wrócił godzinę później, bogatszy o dwa kubki kawy i chmielową zupę na zimno. Zawartość obu kubków doniósł pod drzwi mieszkania numer trzynaście w całości. W pierwszym odruchu chciał zapukać, ale nie spodziewał się komitetu powitalnego. Fakty mówiły same za siebie.
Niewykluczone, że Duer, podobnie jak on, z identycznego powodu, od kilku dni wegetował w łóżku. W takim stanie nigdy nie przyjmował gości. Nie zapraszał ich do środku. Wyjątek od reguły stanowił Arlo, który, tak jak teraz, poniekąd sam się wpraszał do środka. Kiedy pierwsze raz przekroczył jego próg, "Czuj się jak u siebie w domu" wychodzące spomiędzy warg gospodarza wziął sobie mocno do serca. Wobec tego drzwi otworzył sobie sam, gdy Aperite ułożyło się swobodnie na języku.
Wszedł do mieszkania jak do siebie, chociaż od zawsze czul się tu nie na miejscu, jak element wystroju, który nie komponował się z pełną kontrastu aranżacją, na tle jasnych ścian i ciemnych paneli. Może dlatego, że przestrzeń zamieszkiwana przez Duera była niezwykle przestronna, zajmowało całe ostatnie piętro, które w swojej niepojętej pazerności zarekwirował na użytek własny.
- Śpisz, dogrywasz, mam zadzwonić na pogotowie? - pytanie wyrzucone w eter odbiło się echem od ścian holu.
Zgodnie z wcześniejszym prognozami odpowiedziała mu cisza.
Było zupełnie tak jak kilka tygodni wcześniej. Z drobną różnicą. Rolę się odwróciły.
Od razu swoje kroki skierował do salonu. Odłożył na blat stolika zarówno kawę, jak i zupę.
- Wyłaź z tej jaskini - podniósł głos o ton wyżej, by mógł dosięgnąć aparat słuchu zmożonego chorobą Duera. – Liczę do trzech.
W tych słowach nie kryła się ani groźba, ani obietnica.
Na jeden usiadł w fotelu.
Na dwa ugasił pragnienie w kilku łykach kawy.
Na trzy zapalił papierosa.
Czas płynął wolno, równie miarowo, co oddech. Arlo, wyposażony w jeszcze jeden dzień przymusowego urlopu, miał go w nadmiarze dwudziestu czterech godzin, nigdzie się nie wybierał.

Aperite, 39/30
Arlo Havillard
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Philip Duer
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1172-philip-duer#23062
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1707-philip-duer#23071
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1705-poczta-philipa-duera#23064
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f231-waterbury-place-5-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1706-rachunek-bankowy-philip-duer#23070
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1172-philip-duer#23062
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1707-philip-duer#23071
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1705-poczta-philipa-duera#23064
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f231-waterbury-place-5-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1706-rachunek-bankowy-philip-duer#23070
Magia ostatnio zamieniła się w kapryśną sukę — co prawda odpowiadała na wezwanie, ale kąsała przy tym dotkliwie. Czy to dosadne przypomnienie, że Duer dawno już nie przekroczył progu pobliskiego kościoła? Możliwe — wkrótce zamierzał to zmienić.
Do tego czasu może chociaż pulsujący w skroniach ból zostanie tylko wspomnieniem.
Osadzanie chalkopirytu nie było aż tak druzgoczące dla zdrowia i samopoczucia, co związanie rodonitu magią powstania, ale wywołało prawdziwy efekt lawiny. Lustro w łazience nie kłamało — znajoma mapa ciemnogranatowych żył rozlała się poza obręb wąskich warg — a smaku świeżo rozkopanego trawnika nie udało mu się pozbyć z języka nawet za pomocą burbonu, który już sam w sobie był obrzydliwy.
Nie było sensu marnować lepszego alkoholu, kiedy wszystko smakowało jak błoto, którego grudkę całe lata temu Nicolas roztarł sobie na języku, próbując zrozumieć młodszego brata—bliźniaka. To chyba wtedy zaraził się glistą ludzką i trzeba było odrobaczać go jak psa. Philipowi ta historia przypominała się za każdym jednym razem, kiedy widział w lustrze pierwsze czerniejące niby—pęknięcia na skórze wokół ust.
Słuchawka telefonu w salonie leżała odłożona poza widełkami. Ta w pracowni podzieliła jej los chwilę po tym, jak aparat rozdarł ciszę, a Duerowi drgnęła dłoń, którą prowadził rylec grawerski — planowane R zamieniło się w bardzo krzywe, wręcz ułomne B, sabotując całą misterną pracę nad pozłacaną zapalniczką i tylko cud cierpliwości ocalił telefon przed poszybowaniem przez okno i spotkaniem z chodnikiem obsranym przez oby tylko gołębie.
Te dwa — w porywach może cztery — dni świat obędzie się bez niego, a Philip bez świata. To schemat znany od prawie dwóch wspólnych z syndromem dekad. Dzień trzeci zaczyna więc od szkockiej, bo przecież ma wolne i dochodzi już pierwsza, a ból w skroniach rozlewa się aż na szczękę — ketoprofen powinien zadziałać, zanim Duer opróżni pierwszą szklankę do końca.
Przy drugiej ból rzeczywiście rozmywa się, a w połowie trzeciej jest tylko wspomnieniem. Z łazienkowego lustra spogląda na niego inna, niż zazwyczaj wersja — rozczochrana i wymięta. Wyprasowaną koszulę dzielnie zastępuje biały bawełniany podkoszulek, a szare dresowe spodnie to najwygodniejszy wybór, kiedy dzień zamierza spędzić się na wersalce przed telewizorem.
Ciszę mieszkania przerywa bardzo znajomy głos, a Philip przez trzy kolejne oddechy zastanawia się, dlaczego jeszcze nie obłożył drzwi żadnymi rytuałami.
Powinien w końcu to zrobić.
Zrobi, kiedy jego codziennym towarzyszem przestanie być ból głowy.
Opłukuje twarz zimną wodą, zanim zostawia za sobą szklankę stojącą na umywalce i wychodzi z łazienki, przeczesując dłonią zmierzwione włosy.
Nie słyszałem pukania — brew rozpoczyna zwyczajową wędrówkę ku górze, kiedy Philip przekracza próg salonu i spogląda na Arlo zajmującego jeden z arcyniewygodnych foteli zaprojektowanych wyłącznie do wyglądania. — Ale widzę, że sobie poradziłeś.
To nie wyrzut, a stwierdzenie, co potwierdza cień uśmiechu na poczerniałych ustach.
Muszę wykręcić klamkę od drzwi wejściowych — siada na kanapie — tej granatowej i niekłującej sprężyną — spojrzeniem przeczesując zawartość stołów. — Masz dzisiaj wolne?
Powinien wynieść ten sześciopak zimnego piwa do lodówki, ale chyba stwierdza, że szkoda zachodu.
Zaraz trzeba by wstawać na nowo.
Nie wyglądasz najlepiej — śmiałe słowa, jak na kogoś z syndromem kłamcy rozlewającym się po żyłach. — Purson aż tak dał ci popalić?
Może to i lepiej, że gnojek nigdy nie chciał odpowiedzieć na wezwanie Philipa.
Świadomie zignorował kubek z kawą i sięgnął po butelkę Adamsa, którego otworzył w akompaniamencie cichego, ale bardzo obiecującego psss.
Philip Duer
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : jubiler, zaklinacz
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
Magia zawsze była kapryśna, nieposłuszna. Dawała im pozorne, złudne wrażenie, że panują nad sytuacja, w rzeczywistości to ona dyktowała warunki. Jej nieokrzesana natura bólem wtopiła się w pulsujące skronie. Gdy usiadł, poczuł ulgę, choć ta trwała ledwie kilka chwil. Głos Duera, brzęczący pod sklepieniem czaszki, wyjątkowo głośny, chciał wyrwać z jego ust jęk, którego stłumił, zagryzając zęby na dolnej wardze.
Przyjrzał mu się uważnie, bez cienia zaskoczenia przecinającego zmarszczką taflę czoła; syndrom kłamcy czernią rozlany na ustach, syndrom kłamcy wijący się płytko pod skórą, syndrom kłamcy w kącikach ust tkający sieć atramentowych, odznaczający się na tle jasnej karnacji żył. W wielu stan Duera wzbudzałby obrzydzenie, ale nie w nim - podobne objawy obserwował u swojej siostry, więc nawykł do tego widoku, który na przestrzeni lat stał się elementem codzienności.
Ciche westchnienie opuściło gardło Havillarda. Małe, prywatne nieszczęście, które ich dotknęło, piętnując zarówno Scarlett i Phillipa chorobą, na jaką współczesna medycyna nie znalazła odpowiedzi w formie skutecznego, wygaszającego jej obawy leku.
W Galerii, tam, gdzie spotkali się po raz pierwszy, pośród wystawy biżuterii, ponad dekadę temu, miał napad. Arlo, wyczulony na to zjawisko, zaciągnął go wtedy, niezbyt subtelnie, na zaplecze, z dala od zasięgu zaciekawionych spojrzeń, wiec obiektywy reporterskich aparatów nie zdołały uchwycić wtapiającego się w jego skórę  wstydliwego, ukrywanego przed światem sekretu, którego Havillard mimowolnie poznał. Być może to była nić, która ich związała.
- Nie wydaję ci się, że jesteś za stary, by gryźć nabój do pióra? - zapytał, pozwalając, by uśmiech rozbawienia przeciął jego wargi, przez co wokół kącików ust pojawiło się kilka dodatkowych zmarszczek; to samo powiedział do zaledwie czternastoletniej Scarlett, jednak wtedy nie rozumiał, z czym się borykała, była to pierwsza myśl, jaka zatliła się w jego umyśle.
Zupełnie zignorował kwestie pukania do drzwi. Obaj wiedzieli, że gdyby chciał wejść do mieszkania Phillipa po dobroci, najprawdopodobniej na puk-puk odpowiedziałby mu głucha cisza. Wpracowali podobne mechanizmy - obaj chowali przed światem swoje słabości, gdy organizmy nie chciały z nimi współpracować.
- Brak klamki mnie nie powstrzyma. Po prostu zacznij odbierać telefony. Colette do mnie pisała. Była zaniepokojona twoim milczeniem - wsunął do ust papierosa i się nim zaciągnął, chwilowo, gdy dym wypełnił przestrzeń płuc, zapominając, że fotele w mieszkaniu Duera były równie wygodne co krzesła w pokoju przesłuchań na komisariacie. – Tak, mam.
Na potwierdzenie swoich słów poczęstował się piwem, przed i na służbie nigdy nie pił; piętrzące się na biurku akta musiały poczekać, aż wrócą mu siły.
- Odważne stwierdzenie, jak na kogoś, kto nie ustępuje mi w tym kroku - butelka zasyczała przy otwarciu. Pierwszy łyk Adamsa pozostawił pod językiem zimny smak goryczy. – Domyśl się, pierwszy raz od roku jestem na urlopie.
Purson był stworzeniem wyjątkowo opornym i kapryśnym, nawet jak na demona. Pierwsza próba skończyła się zupełnym fiaskiem i kosztowała go utratę przyjemności; Evander zastał go z policzkiem przytulonym do zimnych kafelek w łazience, serce waliło mu jak młotem, był bliski zadzwonienia po pogotowie, nadal słyszał jego spanikowany szept przy ucho. Druga, chociaż skuteczna, zafundowała mu migrenę, z którą nadal walczył, ale aspiryna przynosiła ulgę tylko na chwile, więc przegrał tę walkę z kretesem. Tonąć w objęciach gorączki postanowił, że w końcu zaopatrzy się w eliksiry z prawdziwego zdarzenia, które złagodzą, a może nawet skrócą okres jego cierpienia.
Arlo Havillard
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz