Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

WYPOŻYCZALNIA KASET VIDEO „WEST COAST”
Jedna z lokalnych wypożyczalni kaset video przed niespełna rokiem przekształcona została w sieciowy sklep West Coast; od tamtej pory mieszkańcy Little Poppy Crest oraz pobliskich dzielnic mogą zaopatrzyć się w najnowsze dzieła kinematografii. Wypożyczalnia zaopatrywana jest co miesiąc w nowe tytuły, a układ w jej wnętrzu pozwala na szybkie odnalezienie się między regałami — te zostały podzielone tematycznie, od komedii, thrillerów, westernów i horrorów aż po skromną kolekcję kina europejskiego. Mało kto wie, że po starej wypożyczalni została wnęka za kotarą na samym końcu sklepu; to właśnie tam ukryta została kategoria filmów, do których dostępu nie powinny mieć dzieci.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#8335
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#8335
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
Mogli wiele rzeczy. Ale ich nie zrobili, więc kwestia morza możliwości pozostawała w kotle pełnym niespełnionych zamiarów, domniemań i obietnic bez pokrycia - te ostatnie produkowane były przez dorosłych hurtowo i z dziwacznym zamiłowaniem. Rzeczywiście, mogłeś zabrać, mógłby pomyśleć. Może gdyby którykolwiek z nich potrafił przewidywać przyszłość byłoby im łatwiej. Ale ta sztuka należała do kobiet. Oni sami byli natomiast... po prostu przewidywalni.
Tak samo jak teraz. Poczucie obowiązku, podświadome bohaterstwo, słabość do pakowania się w kłopoty i potrzeba zapobiegnięcia przestępstwu. Odruch bezwarunkowy. Pewnego razu ostawiono tu na jednej z półek maskotkę świstaka, która gwizdała przy każdym ruchu drzwi. Świstaka na szczęście też się pozbyto.
Bezszelestnie zbliżyć się do wejścia nie mieli jak, drobne kawałki szkła zachrzęściły po zetknięciu z twardą gumą podeszew butów. Nie było mowy o wycofaniu się. Orlovsky skinął głową i powoli uchylił drzwi prowadzące do środka. Odruchowo spojrzał w górę - nim wypożyczalnia została przejęta, nad futryną wisiał dzwoneczek mający dać znać pracownikowi o przyjściu klienta. Już go nie było, został zdemontowany, a mimo to wolał się upewnić.
W środku cisza, w oddali nikłe bzyczenie jednego z cieniutkich neonów zamontowanych przy czerwonej kotarze. Wystarczyły dwa kroki w prawo, by odwrócić się plecami do półek i zniknąć w cieniu kartonowego Chucka Norrisa, któremu towarzyszył napis "Zaginiony w akcji 2". Kolejny krok w ciemną pustkę - ta, choć zwykle mniej realna, towarzyszyła mu na co dzień - i jeszcze jeden; strużka magii przepłynęła razem z krwią przez jego żyły, by skumulować się w opuszkach palców.
Lada moment cisza zostanie złamana przez świst miotanych zaklęć i przewracanych regałów. znów kolejny krok, cicho i powoli podążał do przodu; złodzieje na pewno wciąż byli w środku. Pytanie - ilu? Następne - czy to miało znaczenie, ilu? Nigdy nie miało. Typowy wieczór przeciętnego gwardzisty w trakcie zmiany - nie w trakcie również. Oni zawsze mieli zmianę.
Uniósł rękę, tę, której czubków palców nie zdobiła czerwonawa poświata magii odpychania i skinął w stronę głębi lokalu, gdzie znajdowała się długa, drewniana i zaokrąglona lada a zaraz za nią kasa. Chuck Norris pozostawał już za nim obserwując, jak Orlovsky i Williamson zaraz rozpoczną swoją akcję z nadzieją na to, że w niej nie zaginą.
- A nie możemy zabrać jeszcze paru kaset? Można je potem opylić... - usłyszeli męski głos należący do jednego z rabusiów. Zajęci dobieraniem się do pieniędzy jeszcze najwyraźniej nie zorientowali się, że już nie są w wypożyczalni sami.
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Szeregi regałów i szereg oczekiwań — w umysłach złodziejaszków plan zajmował tylko część dziesiętną procesów myślowych; cała reszta była pierwotną żądzą wzbogacenia. Chip i Dale po wypożyczalni poruszali się, jakby byli u siebie — drogę do kasy odnaleźli bez trudu, wybadanie miejsc takich, jak to, nie wymagało szczególnych przygotowań; wszystkie wypożyczalnie świata miały podobny układ. Na końcu regałów zastawionych oświetlonymi przez neony kasetami czyhała nagroda główna — utarg, na którym każdy z bandytów zamierzał się sowicie obłowić.
Dale, nadal z posmakiem piwa w ustach, już zaczynał odczuwać smak zwycięstwa i wypełnionej dolarami kasetki w dłoniach; żaden z nich nie spodziewał się towarzystwa — zwłaszcza z rodzaju takiego, które nie podejmuje pochopnych decyzji bez określenia, z iloma przeciwnikami musi się zmierzyć i czy—
Wychodząc zgarnij pornole. Płacą podwójnie za cycki — zachrypnięty głos nie brzmiał na kogoś, kto świadomy jest towarzystwa; Dale właśnie siłował się z kasą, a Chip odwrócił głowę od towarzysza zbrodni — w mroku próbował dostrzec różowy neon, który mógłby krzyczeć golizna, a w zamian—
W zamian zauważył lekko pochyloną, męską sylwetkę w lewej alejce — tak blisko nich, że nie było mowy o złudzeniu optycznym; była za to mowa o...
Kurwa! — wyduszone przekleństwo przyspieszyło czas — jeszcze sekundę temu jedynym wrogiem była oporna kasa, teraz mrok skrywał znacznie poważniejsze kłopoty. Dale odskoczył od lady, zaalarmowany przez Chipa — ten w tym czasie zdążył zaatakować miejsce, w którym dostrzegł zagrożenie. — Febricitantibus!
Magiczni czy nie — to bez znaczenia; w tym momencie dla bandytów liczyło się tylko osiągnięcie tego, po co przybyli i zneutralizowanie świadków zanim ktokolwiek wezwie policję albo, co gorsza, Gwardię.
Zupełnie, jakby ta już nie była na miejscu.
Czar Chipa pomknął w kierunku Williamsona w tym samym momencie, w którym Dale — wściekły, że przerwano mu intensywne próby wypatroszenia kasy — dostrzegł, że przeciwników jest dwóch; jego zaklęcie było krótkie i doskonale znane Protektorowi; wiązka magii pomknęła w kierunku Charliego razem z wybrzmiewającym echem głosu.
Celer!
Walka dopiero się rozpoczęła, a smród jeszcze nieznanej rabusiom prawdy wisiał w powietrzu; wszystko by się udało, gdyby nie ci wścibscy gwardziści.

Na część pojedynkową Zjawa (Orestes Zafeiriou / Ronan Lanthier) zaprasza do kostnicy. Zgodnie z rzutem k2, z Chipem zmierzy się Barnaby, z Dale'm — Charlie.

Chip: Febricitantibus | próg 45 | 49 (k100) + 25 (magia anatomiczna) = 74
Dale: Celer | próg 50 | 83 (k100) + 20 (magia odpychania) = 103

Proszę, aby każdy z Was zaczął w kostnicy pojedynek od próby obrony poprzez założenie tematu; po obronie przysługuje Wam atak, na który Zjawa zareaguje adekwatnie do opisanych umiejętności bandytów, po czym sama przystąpi do ofensywny — i tak dalej, i tak dalej.

Ważne: Zjawa nie wyklucza, że złodzieje w pewnym momencie zmienią cel swoich ataków, ale nie będzie to od Was wymagać dodatkowych akcji; jeśli dojdzie do zamiany, przeprowadzę ją w temacie z kostnicą. Walczycie tak długo, jak pozwolą Wasze Punkty Życia lub kiedy sami nie zdecydujecie, że pojedynek dobiega końca.
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Zjawa dnia Pon Lut 12, 2024 9:37 pm, w całości zmieniany 1 raz
Zjawa
Wiek : 666
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Chip i Dale, Dale i Chip — kilka minut temu rabusie na szlaku szybkiego rozwikłania problemu niedoboru dolarów, a teraz?
Z dobrych dla nich wiadomości — przeżyli.
Ze złych—
Wypożyczalnia stała się miejscem zbrodni, ale nie tego typu, który w zamiarze posiadali złodzieje; zamiast kieszeni wypełnionych dolarami, mieli ciała zapełnione bólem — po uderzeniach pięści i szybkiej terapii magią łatwo zapomnieć o celu rabunku — trudniej za to odzyskać przytomność. Ta noc, spokojna w założeniu, późnokwietniowa i z perspektywą wzbogacenia, zmieniła się w pole bitwy, gdzie szlak starcia wyznaczały strącone z regałów kasety VHS, ślady krwi, przewrócone regały i dwa rozciągnięte na posadzkach ciała.
Chip padł pierwszy; zderzenie czołowe ze ścianą pozbawiło go świadomości i możliwości medycznego wsparcia dla Dale'a — nie, żeby próby leczenia samego siebie przyniosły jakikolwiek skutek — który w krainę niebytu podążył niedługo za swoim kompanem zbrodni. Rabusie nie mieli tej nocy szczęścia; wybita szyba przyciągnęła uwagę prawdopodobnie jedynych ludzi, których czujności woleliby nie przyciągać magiczni złodzieje.
Co dzieje się, kiedy do właśnie okradanej wypożyczalni kaset wchodzi dwóch gwardzistów?
Właśnie to — nieprzytomni kryminaliści na posadce mogli pożegnać perspektywę wydania zrabowanych dolarów na kolejne puszki (trochę droższego niż ostatnie na wolności) piwa; wkrótce powitają zarzuty narażenia całego magicznego społeczeństwa na ujawnienie przed niemagicznymi. Krytyczny błąd, popełniony na samym początku — atak z użyciem magii, naprawdę, panowie? — zapewni im przynajmniej kilka lat w urokliwych zakątkach kazamaty; kto wie, może będą dzielić celę i ścigać się o miejsce na pryczy?
O ile po tego nocnym spotkaniu odzyskają władzę w nogach.

Podsumowanie:
Chip — Punkty Życia: 26
Dale — Punkty Życia: 22

Barnaby — Punkty Życia: 151
Charlie — Punkty Życia: 97

Obaj rabusie zostali unieszkodliwieni, ale zachowali życia. Zjawa nie kontynuuje rozgrywki. Dziękuję!
Zjawa
Wiek : 666
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Siedem grzechów głównych i żadnego odkupienia.
Pycha to duma; bezwładne ciało na posadce, wyszarpywany spod kołnierza pentakl i zimny łańcuszek zawieszki — okręcany wokół palca symbol piekielnej mocy rozorał powietrze w pół razem z hukiem trwającej walki. Orlovsky nie wrzeszczał w agonii, wniosek nasuwał się sam — da radę.
Chciwość to dłoń cierpliwie oklepująca kieszenie; gdzieś tam, w kurtce, portfel niewypchany dolarami — co za pech, nie zdążyli ukraść ani jednego — zazdrośnie strzegł tajemnicy imienia. Stłumione echo starcia — Orlovsky nadal nie wrzeszczy; da radę — zbiegło się w czasie z ciepłym dotykiem taniej, garbowanej skóry; otłukujące się o siebie ćwiartki nie odciągnęły uwagi od dowodu.
Nieczystość to krew; osamotniona, czerwona strużka spływająca z rozcięcia na czole rabusia zdążyła zamienić się w wyschnięte koryto — Williamson poczuł, że jest
(brudny; spójrz na swoje dłonie)
czystszy od rozłożonego na łopatki przeciwnika. Po pierwsze, nie krwawił; po drugie, miał gorączkę; po trzecie — za kilka dni zwymiotuje wodą.
Zazdrość to skupienie; Charlie miał więcej zabawy — i nadal nie wrzeszczy nic poza Willy, którego Williamson szybko pożałował — a przy odrobinie szczęścia zachowa wszystkie palce. Tym lepiej — ostatnie leczenie w trakcie polowania nie zdało się na wiele.
Nieumiarkowanie to napięcie; rozbudzona w żyłach krew domagała się więcej, brzydziej, dalej — przecież nikt nie widzi. Krtań zwykle przegrywa z podeszwą, kark źle znosi nacisk całego ciała; wystarczyłoby—
Vinculumjuris — rabuś nigdzie się nie wybierał; podobnie jak magia ze zmęczonego ciała. — Vinculumjuris — po raz drugi i znów bez skutku; stała czujność Williamsona musiała uwierzyć, że pozbawione magicznych kajdan ciało nie wybierze się na daleki spacer.
Gniew to zmęczenie; ułuda spokojnej nocy w barze szybko zderzyła się ze smutną rzeczywistością obowiązku. W Czarnej Gwardii nikt nie odbija kart wejścia; służba nie trwa ośmiu godzin, zamiast napiwków są obcy pentakl i portfel w kieszeni, zamiast ubezpieczenia na życie — jego stałe zagrożenie.
Lenistwo to opieszałość; walka w drugim kącie wypożyczalni nie chciała dobiec końca i dopiero trzask uderzenia o regał skłonił ciało do ruchu. Nieprzytomny złodziej bez pentakla nie ucieknie daleko — nieprzytomny gwardzista z pentaklem nie przyda się na wiele. Williamson znów mógłby otrzepać się z kurzu, otrzeć pot z karku i wrócić do rzeczywistości, jakby nie wydarzyło się nic.
Podobno złe złego nie bierze.
Ten ostatni cios był personalny — roztrzaskane kasety chrzęściły pod podeszwami — Charlie nadal walczył, ale to ostatnia prosta; jego przeciwnik słaniał się na nogach i nawet nie zauważył uderzenia, które posłało go na ziemię, a później — z plaskiem — pozbawiło ochoty do walki. Przeskakujący po wnętrzu wypożyczalni wzrok Williamsona liczył; szkody, prawdopodobieństwo zjawienia się policji, ewentualność świadków i obrażenia — balans tych ostatnich działa na niekorzyść Orlovsky'ego. W skupionej w dłoni magii utknęły okruchy nawyku; widok poharatanej zaklęciami koszuli, smród krwi, dobrze ukrywany ból.
Widok znany, nieszczególnie lubiany, za to z prostą receptą na zdrowie.
Sanaossa Magnus.
Zadziałało?
Nieszczególnie; zamiast znikających obrażeń, Williamson poczuł wrogą obecność wciśniętego w kieszeń pentakla. Magia musiała zaczekać — gwardziści nie mogli.
Plan działania — w powietrzu nie fruwały żadne swawolne, wyswobodzone z plastikowego opakowania taśmy; pobitewne pole pogrążone było w półmroku rozświetlonym migoczącymi neonami. Komedia, horror, thriller — wszystko po kolei.— Zabezpieczamy drzwi, ciekawski niemagiczny plączący się pod nogami nie ułatwi pracy.
Niemagiczny nierozsądny z kolei czyni ją banalną; spojrzenie w kierunku witryn ujawniło pustą ulicę, ale pozory lubią mylić — a Williamson nieszczególnie za nimi przepadał.
Dzwoń po chłopaków, niech podjadą suką. Ja sprawdzę, czy nie było świadków, a potem—
Pstryknięcie zapalniczki powołało do życia czerwony snopek ognia; nagły rozbłysk światła rzucił na twarz poświatę — płomień na właściwym miejscu.
Moja ulubiona część.
Papieros mógł zaczekać — z tym, że nie do końca; trzy sylaby wprawiły go w lekki taniec, zaciśnięte na filtrze usta odkadzały wnętrze wypożyczalni dymem, a prawda nieśmiertelna — w przeciwieństwie do nosiciela — zapowiedziała poimprezowy obowiązek.
Czyścimy.

Vinculumjuris | próg 75 | rzuty w kostnicy: 22 oraz 29, obie próby nieudane
Sanaossa Magnus| próg 65 | rzut w kostnicy: 29, próba nieudana
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#8335
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#8335
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
Chip i Dale, jak dwie wiewiórki z cholernej kreskówki. Ich dziupla nie wypełniła się orzeszkami.
Orlovsky opiera się o jedną z pozostałych półek, żeby złapać oddech; rozcięcia na skórze pieką, klatka piersiowa boli po uderzeniu zaklęcia. Spluwa jeszcze raz, krew i ślina pozostawiają ślad na pokrytej linoleum podłodze a on nie ma pewności czy to rozcięta warga, przygryziony język, czy może coś więcej. Jak boli to wiesz, że żyjesz, mawiali niektórzy. Jeśli tak, to właśnie żył na sto procent, na całego.
Dopiero po chwili zaczyna odczuwać prawdziwe zmęczenie. Również i dopiero wtedy rozgląda się wokoło, żeby dostrzec ślady zniszczeń. Tego nie można było wyklepać u blacharza, jak zderzaka po stłuczce. Porozrzucane kasety video, poprzewracane regały - jeden połamany - cena szkód pewnie przekraczała ilość pieniędzy, jaka się znajdowała w kasie.
W końcu podszedł do leżącego na podłodze Dale'a by upewnić się, że był nieprzytomny. Najpierw zaledwie trącił go nogą, a kiedy ten wciąż leżał bez jęknięcia, kopnął go mocniej, dla pewności. Dopiero wtedy schylił się, z trudnością, by zabrać wiszący na szyi Dale'a pentakl. Zawieszony na rzemyku nie prezentował się wyjątkowo specjalnie, ale to nie miało znaczenia.
Szum w uszach powoli ustaje oddając Orlovsky'emu tę odrobinę trzeźwości myślenia, którą zdążył zabrać. Od dawna nie miał żadnego ataku i chciał wierzyć w to, że już nigdy nie wrócą. Utrata świadomości była jak topór wiszący nad głową; kapryśny kat zastanawiający się nad wykonaniem wyroku. Zimne, długie palce zaciskające się na szyi o odbierające oddech. Żywe wspomnienie, którego nigdy nie chciał doświadczyć, i którego nikomu nie życzył. Nie jedno. Lepiej tu, w takich okolicznościach, niż w domu. Najlepiej przecież wcale.
- Który? - prostuje się i spogląda na Williamsona, dopiero teraz go zauważył. Facet wygląda, jakby właśnie wrócił ze spaceru, na którym jedyne, co go napadło to... wiewiórka. - Ty sobie puściłeś film, czy co? Niekończąca się opowieść?
Wyciera spod nosa strużkę krwi, która wsiąkła gdzieś w zarost i nie dotarła do ust.
- Obraził moją matkę - a ja jego - powinienem mu jeszcze wyrwać trzy zęby. - Orlovsky nie wyrywał nikomu zębów. Nie lubił prymitywnych i brutalnych rozwiązań. Wydane rozkazy rządziły się jednak swoimi prawami. Teraz żaden nie padł.
Odwrócił się do Williamsona, by ten mógł rzucić zaklęcie uzdrawiające. Skutek był taki, jak parę ostatnich czarów Orlovsky'ego - żaden. Sapnął ciężko i przyłożył dłoń do klatki piersiowej:
- Sanaossa... - mignięcie światła, żadnego poczucia magii przepływającej przez żyły i wychodzącej przez opuszki palców, żadnego mrowienia w skórze. Ani odrobiny. Starzał się, takie był fakty. Sieć siwizny i ciężkiego oddechu dopadała powoli każdego.
- Plan srania - sapnął jeszcze raz starając się nie odrywać koszuli od ciała. Powiódł spojrzeniem za Williamsonem, w stronę ulicy. Miał rację. Ale...
- Zacznij, ja zaraz wrócę... - machnął ręką spoglądając na tlący się czerwonym żarem papieros. Udał się w stronę czerwonej kotary i wciąż świecącego różem neonu. Dział filmów kudłatych, śliskich, dowcipnych - jak zwał, tak zwał. Wyłonił się stamtąd po chwili, niosąc kilka kaset. Przystanął przy Dale'u i wsunął mu za pasek spodni trzy. Gejowskie porno. Jeśli chłopaki mieli ich zgarnąć, to niech zapamiętają ten widok.
Dopiero wtedy udał się w stronę właściwego zaplecza, żeby znaleźć telefon. Wypożyczalnie Video West, Little Poppy. Złapani na gorącym uczynku, unieszkodliwieni
Czas na sprzątanie, Williamson.



rzut1: K100=30 : (
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Które to było wasze rodeo?

Nieistotne — niektóre liczby są zbyt wysokie, by je spamiętać. Skutecznie unieszkodliwionymi przeciwnikami została wytarta podłoga wypożyczalni, a wymownie zdemolowane wnętrze było niezbitym dowodem, że coś miało tu miejsce. Coś, co — jak poprawnie przeczuwaliście — powinno zostać szybko wyczyszczone.

Charlie, po drugiej stronie słuchawki usłyszałeś znajomy trzask i jedno słowo — przyjęte. Doskonale wiedzieliście, że czas reakcji Gwardii jest krótki. Zdążyliście najwyżej wypalić jedną fajkę, gdy—

Czarna suka zajechała pod lokal. Nie piszczeli oponami, nie hałasowali silnikiem. Zrobili to dokładnie tak, jak Gwardia robi wszystko — szybko, dyskretnie i boleśnie. Pierwszą osobą, która przeszła przez próg, był mężczyzna po pięćdziesiątce, który od dnia, gdy go poznaliście, miał dokładnie ten sam wyraz twarzy — wkurwiony.

Myers był w służbie więziennej od ponad dekady i nikt z was nie wie do końca dlaczego. O mężczyźnie krąży wiele plotek — niektórzy twierdzą, że został tam przeniesiony za karę, inni, że sam wybrał ten oddział w ramach swego rodzaju emerytury. Jakiekolwiek nie były jego pobudki, jedno było pewne — było jakieś wcześniej, które u starszych gwardzistów zagwarantowało mu nietypowy szacunek jak dla kogoś ze służby więziennej.

Co do zasady była to gówniana robota.

Zaraz za nim, skocznym krokiem wszedł szeregowy i powinno być to dla was oczywistym sygnałem, dlaczego towarzyszący mu starszy oficer, nie jest w humorze na żarty. Szeregowy Jenkins był doskonale znany każdemu w Kazamacie — głównie dlatego, że bywał wszędzie. Normalnym było, że na początku służby było się workiem treningowym każdego oddziału, przekazywanym z rąk do rąk, gdzie akurat najbardziej potrzebują pomocy. Zazwyczaj z początku im się to nawet podobało.

Zazwyczaj początek trwał maks pół roku.

Jenkins swój młodzieńczy zapał utrzymywał już półtora roku.

Williamson, Orlovsky, co to za—

Starszy mężczyzna warknął, widząc, wystające ze spodni jednego z mężczyzn kasety. Zanim zdążył skończyć zdanie, szeregowy zaczął dławić się ze śmiechu za jego plecami.

O chuj, nieźle się tu bawiliście — chłopiec (jak inaczej nazwać kogoś, kto jeszcze nie za bardzo miał się z czego golić?) starł coś ze swojego oka i nie mógł oderwać wzroku od okładki filmu o wdzięcznej nazwie Penetracja pancerza. — Ale Rossi się z tego uśmieje. Przerwaliście jakąś orgię? To—

Trzask. Chłopiec milknie, gdy dostaje otwartą ręką w potylicę od oficera.

Naprawdę niska tolerancja.

Zachowuj się. Na służbie jesteś — chociaż jego słowa skierowane były do młodego, to mogliście bardzo wyraźnie poczuć na sobie jego wzrok. — To nie zabawa.

Czarna Gwardia nie była zabawą.

Pchnął Jenkinsa w plecy, a ten od razu zrozumiał przesłanie. Czas pozbierać śmieci. Tym razem już potulniej, bez zbędnych komentarzy, chociaż mijając was, uśmiechnął się, szukając czegoś na wzór pocieszenia. Doskonale wiedzieliście jednak, że gorszy opierdol można w Gwardii zgarnąć.

Gdy szeregowy podnosił pierwszego z nich, Myers zwrócił się w do was:

Potrzebuję nazwisk do raportu — chwila szorstkiego milczenia. Jeśli wcześniej wątpiliście w umiejętności międzyludzkie mężczyzny, to już nie musieliście. — Ich, nie waszych. Przedstawili się?

Mogliście odnieść wrażenie, że chociaż w tym zdaniu brakowało obelgi, to niewątpliwie zostaliście nim obrażeni.

Pentakle? — wyciągnął dłoń w waszą stronę, a za jego plecami Jenkins siłował się z ciężarem nieprzytomnego Dale'a. Jeśli któryś z was chciał mu w tym pomóc, to teraz był na to czas.

Procedury były proste i doskonale wam znane. Służba więzienna zgarnia zatrzymanych do Kamazaty, a Czyściciele działają tak długo, aż miejsce zbrodni przestanie wzbudzać niewygodne pytania. Z racji, że jeden z nich był już na miejscu, nie było potrzeby żadnego wzywać.

Miłego sprzątania, panowie.

Jest to ingerencja Mistrza Gry z racji zakończonego pojedynku w ramach wydarzenia Little Poppy has a little problem. Udało się wam skutecznie unieszkodliwić napastników, a potem przekazać ich w ręce Gwardii. Zostaną oni przewiezieni do Kazamaty i tam zatrzymani, a następnie przesłuchani w związku ze sprawą.

Pentakle delikwentów zostały wam odebrane, a informacje, które podaliście starszemu oficerowi Myersowi przez niego spisane. Z racji wykonywanego przez was zawodu, wiecie, że któryś z was musi przygotować raport z zaistniałego zdarzenia.

Mistrz Gry tym samym wychodzi z wątku — jeśli checie, możecie kontynuować wątek. Mistrz Gry prosi jednak o informację po jego zakończeniu. W przypadku jakichkolwiek pytań, zapraszam do kontaktu z Mistrzem Gry odpowiedzialnym za wątek (Lyrą).

Chip: 26 PŻ
Dale: 22 PŻ

Barnaby: 151 PŻ
Charlie: 97 PŻ
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Któreś—z—kolei rodeo i prosty rachunek sumienia.
Dwa byczki padły, jeden trzyma się na nogach, ostatniego — rasowego — chyba zapomnieli wypuścić z zagrody. Orlovsky wygląda, jakby przeczołgał się przez drut kolczasty; przed przekonaniem się, co tkwi pod warstwą skóry, uratowała go kuta brama sześciopaku — gdziekolwiek nie próbował dobrać się rabuś, znalazł tylko zgrzewkę browara.  
Lśnienie. Tylko siekiery nie wziąłem — w półmroku szczegóły pobojowiska przypominały mozaikę wyrwaną z rozgorączkowanego koszmaru demolki; rozsypane kasety, powgniatane pudełka, dwa bezwładne ciała i krótka wyprawa Charliego po—
Paskudne.
Tematyka czy tytuł?
Zapalone papierosy odmierzały czas reakcji gwardzistów — telefon do kazamaty wprawił porządkową machinę w ruch i zanim pety zdążyły dołączyć do rozsianego po ziemi pobojowiska, przez próg wypożyczalni przechodziły zimne posiłki z samego dna więzienia. Starszy oficer Myers był kwintesencją przetrwania; ilość krążących o nim plotek — Czarna Gwardia, chociaż dopuszcza kobiety, zdominowana była przez mężczyzn; a ci plotkują gorzej od przekupek w Krzywym Zaułku — była wprost proporcjonalna do ilości zmarszczek przeciągniętych przez twarz dłutem czasu.
W mizernym świetle wypożyczalni Williamson naliczył ich tuzin; za gapienie się dłużej, mógłby dostać w zęby — Młody cudem uniknął tego losu, rechocząc nad wetkniętymi za pas złodzieja kasetami.
 Ręki na powitanie nie podał, ale zgubił to — wyłuskany z kieszeni rabusia portfel ujawnił tajemnicę bolesną — Williamson bez żalu rozstał się z nie swoją własnością, do puli dorzucając pentakl złodzieja. — Christopher Chip Clarke — przekazany w ręce Myersa portfel trafi do archiwum dowodowego; kiedy Chip wyjdzie z kazamaty — o ile wyjdzie z kazamaty o własnych siłach, nie nogami do przodu — odzyska swoją własność. Jeśli o niej zapomni, gwardziści dorzucą portfel do puli corocznego losowania fantów niechcianych; czasami to czyjś but, czasami bransoletka, raz trafił się nocnik z zaklętym demonem.
Nikt w Czarnej Gwardii nie może narzekać na nudę.
Zwłaszcza z Jenkinsem na miejscu zbrodni.
Młody — bezwładne ciało rabusia, którego rozłożył Charlie, było niewdzięcznym balastem; szeregowy zadarł głowę w górę — energia labradora w składzie atomowym — gotowy przyjąć nawet najbzdurniejsze polecenie. Zapał młodzieńczy trwał; trwał też okres kocenia — jeszcze cztery miesiące temu ktoś wmówił Młodemu, że do kompetencji Czyściciela należy czyszczenie klamek do biur sierżantów. — Zawsze sprawdzaj czy nie ma broni.
I nigdy nie wierz na słowo innym, że zrobili to za ciebie.
Williamson sprawdził, Orlovsky też; zasada ograniczonego zaufania ratowała życia częściej niż bezgraniczna wiara w dbałość permanentne zmęczonych, kwieciście przepracowanych, czasami zbyt ambitnych gwardzistów.
Jest jak jest — gwardyjna suka odjechała, wypożyczalnia nie wybierała się nigdzie; iluzja burdelu zaczęła przenikać do świata rzeczywistego. Williamson skinął głową w kierunku biura właściciela — rozsypane kasety były najmniejszym problemem. Zacieranie śladów magicznej obecności w szalonych latach osiemdziesiątych zawsze zaczynało się od jednego — monitoringu. Wypożyczalnia na pewno miała własny; VHSy w każdym kącie prosiły się o wykorzystanie w celach pamiątkowo—prześladowczych.
Aperite — prosty czar na prosty, zakluczony zamek; ciche trzaśnięcie otworzyło odmawiające współpracy drzwi do biura. Poza stosem papierów, zagraconym biurkiem i szafą, z której wypływało jeszcze więcej makulatury, pod jedną ze ścian Williamson odkrył cel wyprawy; wypukły, osamotniony monitor zawisł nad czymś, co przypominało zwykły odtwarzacz VHS.
Jedynie dźwięk buzującej energii we włączonym urządzeniu pozbawiał złudzeń, że tej nocy właściciel zrezygnował z uruchomienia maszyny — odnalezienie guzika, który gasił czerwoną lampkę nagrywania, było odruchem; drugi przycisk wyswobadzał kasetę z nagraniem z bebechów monitoringu. Wciśnięcie jej w kieszeń kurtki wymagało uporu i dwóch rozprutych szwów; bebeszenie taśmy byłoby szybsze, ale Williamson wolał nie zostawiać śladów — niech właściciel myśli, że nie wsunął kasety na noc.
Pozbieramy co się da, uszkodzone konfiskujemy. Niech wygląda na zwykłą próbę rabunku — powrót z biura z przystankiem przy kasie — była nieotwarta, ale uszkodzona; tym lepiej. — Nie mogli dorwać się do pieniędzy, więc zabrali towar.
Zsuwana z ramion kurtka to początek; jeden z regałów — przesuwany na poprzednie miejsce — to środek.
Do końca sprzątania jeszcze daleko.

rzut: Aperite | próg 30 | 82 (k100) + 28
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#8335
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#8335
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
Zgłoszenie zostało przyjęte, a oni mieli kilka minut względnego odpoczynku. Mogliby powiedzieć, że dzień, jak każdy inny. Wiele mogli powiedzieć o swojej robocie ale na pewno nie to, że mają czas się nudzić. Jednego dnia obijasz twarz jednego z rekrutów by pokazać jak wyprowadzać ciosy, innego dnia to ty robisz za worek treningowy. Gwardzisty życia krąg, walc bez końca, a pewna była tylko śmierć i podatki.
- Przecież już ich z tym znaleźliśmy - wzruszył ramionami spoglądając na okładkę wystającej kasety video. - Sanaossa - stęknął, próbując raz jeszcze się podleczyć. Nie udało się. Do trzech razy sztuka, trzy podejścia nieudane. Będzie to musiał załatwić inaczej; nie mógł wiecznie wydzwaniać do River. Nie mogło być tak, że była na każde jego zawołanie. Tym razem przejdzie się do Marwooda. Jedna z jego córek studiowała medycynę.   
Nie czekali długo. Skinął Myersowi głową na powitanie. Słyszał o nim wiele plotek; jedną, zasłyszaną wcześniej, też komuś powtórzył, choć na pewno się do tego nie przyzna. Mężczyźni nie plotkowali, a wymieniali się informacjami. Tak przynajmniej twierdził jego ojciec, który na rozmowach z sąsiadem przy płocie potrafił spędzić pół dnia. Gdy wracał do domu był w stanie opowiedzieć o tym, co się dzieje w całym Wallow, a czasem i dalej. Myers przypomina mu kaprala Dawsona z trzeciej dywizji. Nigdy w życiu nie zrobił tylu pompek, co pod jego dowództwem.
- Jenkins... - powitał też krótko młodego. Nigdy nie rozumiał, dlaczego młody podchodzi do roboty z takim entuzjazmem. Nawet on, z wieloletnim doświadczeniem w armii, będąc rekrutem w Gwardii miał chwile zwątpienia. Nie mógł też zrozumieć, dlaczego tę ścieżkę wybierają aż tak młodzi ludzie. Prawdopodobnie Orlovsky jeszcze wielu rzeczy nie zrozumie w swoim życiu. Krótszym, lub dłuższym.
- Tak ich już znaleźliśmy - powtarza spoglądając na Myersa, który właśnie mroził ich spojrzeniem. - Zdążyli coś ukraść. Czekaj - mówi do Jenkinsa, który zabiera się za przenoszenie nieprzytomnych ciał. Podchodzi do Dale'a i nie szczędząc na twarzy grymasu bólu ściąga z niego czerwoną, hawajską koszulę. - Muszę się czymś zawinąć.
Zaklęcia nie wyszły, a jego rany wciąż były otwarte. Przycisnął koszulę do brzucha. Zabrany wcześniej pentakl oddał Myersowi. Portfel...? Nie był pewien.
- Jenkins, sprawdź mu jeszcze raz kieszenie - zrzucił wszystko na młodego. Rozcięcia na jego ciele piekły, obicia bolały, ale tym razem starał się robić dobrą minę do złej gry. Opiera się o najbliższy regał przyciskając materiał do torsu i przez krótką chwilę widać po nim, że jest po prostu zmęczony. Zaraz jednak prostuje się - na tyle, ile jest w stanie - nic się nie dzieje.
Williamson, nietknięty, skurczybyk, udał się na zaplecze, Orlovsky dał sobie jeszcze kilka minut. Parę głębokich wdechów, aż w końcu się w pełni wyprostował. Zabraną koszulą okręcił się w pasie, końcówkę wsunął za pasek spodni, żeby się trzymała. Prowizoryczny opatrunek musiał zrobić swoje; dawno temu nauczył się korzystać z tego, co ma pod ręką.
- Zdążyli narozrabiać, zabawić się, zabrali co chcieli - mówi przecierając twarz dłonią. Jeśli coś chcieli, to warto będzie wyrzucić jeszcze kilka pornosów. Czarny rynek jest zawsze głodny jednego, to najprostszy motyw. - Nie powinniśmy po prostu dostać ekipy sprzątającej do tego? Nie wiem, czyściciele z poziomu szkoleniowego?
Ciche, stłumione syknięcie wyskakuje z jego ust, kiedy pochyla się by podnieść jeden z przewróconych, mniejszych regałów; pod nim leży vhs z Obcym.
- Wiesz co? Po prostu to sobie wezmę, dopisze się do strat. I tak mi naliczyli niesłusznie karę.



rzut: Sanaossa (50) K39, nieudane
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Posmak papierosa w ustach był tylko wspomnieniem; wizyta Jenkinsa i Myersa — chętnie wyczyszczonym z pamięci epizodem. Cała reszta to odruchy — regały przesuwane na miejsca, kasety wsuwane w przegródki obklejone literami alfabetu, przekrzywiony neon horror, który mrugał w nierównych odstępach czasu; zadaniowość przyspieszała upływ czasu — wzrok, przeskakujący od hawajskiej koszuli obwiązanej wokół pasa Charliego do witryny, odmierzał szkody.
Obejdzie się bez czyszczenia pamięci; niemagiczni świadkowie, nawet jeśli obecni, musieli pojawić się w oknach pobliskich mieszkań i uznać, że to nie ich sprawa — bez huku wystrzałów i trzasku wybuchających szyb, całość musiała brzmieć jak szamotanina w jednym z zaułków.
Chrupnięcie plastiku pod butem poprzedziło krok w kierunku Orlovsky'ego; ostatnia próba leczenia, po której Williamson uzna, że albo wyszedł z wprawy, albo Charlie Middlefinger Orlovsky ma na plecach tarczę — cyklicznie zbiera obrażenia, odmawia współpracy w kuracji i zbiera pieczątki; jedenaste leczenie gratis.
Sanaossa magnus — mlecznobiała wiązka magii załaskotała na opuszkach palców; pozbawiona brutalności odpychania, wydawała się obca — wystarczyła sekunda, żeby Williamson zrozumiał, że obcość płynęła z nieskuteczności. Zaklęcie uniosło się kilka centymetrów nad ziemię i rozpadło; wniosek? — Ja pierdolę, Orlovsky. Ktoś rzucił na ciebie rytuał nieuleczalności?
Po powrocie do domu zamiast jajecznicy, powinien znaleźć specjalistę od magii anatomicznej i wbić jajo do miski; na tym etapie Williamson był pewien, że cokolwiek nie ciąży nad Charliem, musiało pochodzić zza wielkiej wody.
Cholera wie, co można złapać w Wietnamie (i dlaczego nie Vietkong).
Kolejny z regałów wyrównał się ze ścianą, a posortowane kasety wróciły na miejsce; uciążliwe i banalne zajęcie, ale ktoś musiał je wykonać — gdyby Barnaby mógł wybrać między buszowaniem wśród rozrzuconych VHSów, a ślizganiem po robactwie z rytuału magii natury, decyzja zapadała bez udziału woli.
Okrojone zasoby, pilniejsze sprawy, żadnego trupa. Nawet krwi niewiele — łatwo mówić; Orlovsky wyglądał, jakby owinął się ogrodzeniem dla owiec, a później potarzał po żwirowanym podjeździe. Czarna Gwardia od dwóch miesięcy miała łapska pełne roboty i coraz mniejsze zasoby; część zebranych w trakcie pomocy w Deadberry funduszy podreparuje wyraźne ubytki w wyposażeniu, ale to tylko szklanka w morzu potrzeb — Williamson wiedział, kto może pomóc ze zwiększeniem finansowania i — co za, kurwa, paradoks — nie musiał szukać daleko; przez dziewiętnaście lat mieli pokoje na tym samym korytarzu.
Zaproś kiedyś na seans — kaseta w dłoni Charliego wygląda na coś, przy czym można opróżnić dwie butelki i nie zasnąć w tracie. — I tak mam do skontrolowania szopę w twojej okolicy.
Dźwignięcie ostatniego z regałów wymagało uporu i siły; nie zamierzał forsować Orlovsky'ego bardziej niż to konieczne — metalowy stelaż wreszcie poddał się dźwignięciu i stanął tam, skąd strąciła go siła jednego z uderzeń. Po rabusiach nie było śladu, po magii — tym bardziej; kilka zdeptanych VHSów tworzyło pozory pośpiechu, kilkanaście brakujących tytułów dopełniało obrazu kradzieży — znikające z jednej z półek Szczęki tylko podsyciły to wrażenie. Kaseta trafiła do drugiej kieszeni; Williamson zaczekał, aż Charlie zgarnie z działu cycki i piczki kilka kolejnych tytułów — dopiero wtedy skierowali się do wyjścia, za sobą zostawiając kontrolowany chaos, wybitą szybę w drzwiach i ani jednego trupa.

sanaossa magnus na Charliego: 4 (k100) + 5 = 9, chłop nieuleczalny jest

Barnaby z/t
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#8335
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#8335
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
Nie narobili zwykłego bałaganu. Na pewno nie Orlovsky - jeden z regałów po jego stronie pola bitwy był w drzazgach. Porozrzucane kasety, kilka połamanych na dobre; wywleczona i poplątana taśma - nie da się od tak naprawić. Jeśli ktoś jutro miał w planach wypożyczyć Diunę, będzie musiał obejść się smakiem. Orlovsky zdeptał ją przyjmując jedno z wielu zaklęć, które trafiły w niego tego wieczoru. Przewiązana w pasie koszula zatamowała krwotok, przynajmniej na jakiś czas. Drugi raz rozcięcia zabolą, kiedy będzie ją z siebie odwiązywać i odklejać. Takie obrażenia były czasem jak azjatycka kuchnia, paliły dwa razy.
Kolejne już nieudane zaklęcie spływa po nim jak po kaczce.
- To jakieś jaja - w tym momencie był gotów uwierzyć, że padł ofiarą jakiegoś rytuału. Podparł się regału, żeby podnieść kilka rozrzuconych wokół niego kaset. Każde schylenie się rozwierało i zaciskało rany. Jak was boli, Orlovsky to się cieszcie. To znaczy, że żyjecie i da się coś z wami zrobić, mawiał sierżant. W tej chwili nie był pewien tych słów. Przez chwilę po prostu przyglądał się, jak Williamson zasuwa sam. Dołączył do niego dopiero po chwili.
- Zawsze jest coś pilniejszego, co? - oczywiście, zawsze było. Scenariusz idealny, prosty napad i dwójka gwardzistów przypadkiem na miejscu. Myers przyjechał tu tylko dlatego, że obaj byli akurat bez samochodu.
Udał się za różowa kotarę, by  pozrzucać kasety z półek, pozrzucał też te, które znajdowały się w okolicy kasy. Postawił i kartonowego Chucka Norrisa z powrotem na miejsce.
- Zdecydowanie powinieneś to zobaczyć. Sigourney Weaver... - pokręcił głową z uznaniem. W jego własnym rankingu utworzonym w głowie Weaver konkurowała tylko z Lindą Hamilton. - Może w przyszłym tygodniu?
W przyszłym tygodniu pewnie obaj nie będą mieć czasu. W tej robocie nigdy nic nie było pewne, poza śmiercią i podatkami. Skrzywił się podnosząc kolejne kilka vhsów.
Natomiast szopa w okolicy do skontrolowania zabrzmiała dziwacznie znajomo i dziwacznie blisko. Oby nie chodziło bimber Marwooda.
W końcu pobojowisko zostało ogarnięte. Względnie, jak to pobojowiska do siebie miały. To, co zabrali miało zostać wpisane w rozrachunek strat. Puszyste produkcje wylądowały w kilku następnych koszach na śmieci
- Parówy z Marsa? Jak myślisz, ile płacą za wymyślanie takich tytułów?

Swoje następne kroki, już w Wallow, zamierzał skierować w jedno miejsce.

z/t
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor