Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
GŁÓWNA SALA
Nic nie tworzy miejsca równie skutecznie, co gra słowna — wiedzą o tym właściciele jednego z niewielu nocnych klubów w Saint Fall. Alive Berry jest ukłonem w kierunku dzielnicy, na której obrzeżach znajduje się dyskoteka i jednocześnie sugestią, że życie wewnątrz tych murów tętni wyjątkowo mocno. Ten otworzony na samym początku lat .80 klub nie jest szczególnie duży, ale posiada jedną, istotną cechę — jego wnętrze dostępne jest wyłącznie dla tych, którzy wiedzą o istnieniu magicznej dzielnicy miasta. Nietrudno zgadnąć, że klientelą Alive Berry są wyłącznie czarownicy i czarownice, a samo miejsce otworzone zostało na podstawie szeregu warunków postawionych przez Krąg. Lokacja, oddalona od głównej ulicy oraz większości budynków mieszkalnych, jak również odpowiednio wyciszone pomieszczenia tłumią większość hałasów dobiegających ze środka. Wstęp do środka możliwy jest wyłącznie po ukończeniu dwudziestego pierwszego roku życia, a sprzedawany alkohol oferowany jest w okrojonej ilości — piwo, whiskey, rum i tania wódka wzbogacone mogą być o słodkie, gazowane napoje. Alive Berry znajduje się w parterowym, niepozornym z zewnątrz budynku i składa się z trzech sal — ta pośrodku jest parkietem, na którym można dać ponieść się muzyce, zwykle odtwarzającej najświeższe hity i utwory z poprzedniej dekady. Na lewo od sali tanecznej umieszczono niewielki bar; to tam znajduje się długi blat, za którym można nabyć alkohol oraz kilkanaście małych, okrągłych stolików dla zmęczonych tańcem gości. Na prawo obok parkietu również znajduje się niewielka sala z kilkoma budkami, w których większe grupy znajomych mogą wypić, odpocząć i obserwować tańczących na głównej sali.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
19 stycznia, 1985

Witaj w królestwie rzeczy nieracjonalnych.
Passeggio tutta sola per le strade, śpiewa niestrudzona Rafaella Carrà po raz piąty od początku tej wyprawy, guardando attentamente i monumenti.
Witaj w scenariuszu bez początku i końca — jest tylko wydrążony środek, jak brzoskwinia bez pestki. Miękki, słodki miąższ przypomina jej usta, chociaż od lat nie ma w nich nic miękkiego i słodkiego. Czerwona szminka lśni nawet w półmroku zaparkowanego przy krawężniku Mustanga. Trochę przypomina krew, trochę broczącą szramę.
La classica straniera con un'aria strana, nieomylna Rafaella znów ma rację; jest obca i nosi piętno nietypowości. Che gira stanca tutta la città; jest zmęczona i zwiedza miasto, które zna lepiej od poszewki własnego płaszcza (impossibile).
Witaj w świecie złożonym z tykającego pod rozgrzaną maską silnika, skórzanych foteli i uchylonych szyb, przez które do wnętrza auta zakradają się rześkie liźnięcia stycznia. Rozgość się i rozkoszuj fabułą za dziesięć dolarów zanim znów podniosą abonament; rozczytaj w tej taniej powiastce, która mogłaby wyjść spod ręki pani J. B. Cook, gdyby tylko przez dźwięki muzyki przebiło się echo ekstazy.
Dla odmiany — nie przebija.
Zgaszony papieros krąży między palcami, odnajduje drogę do ust i znów wraca do dłoni. W Mustangu nie obowiązuje wiele zasad; dwie w zupełności wystarczą. Żadnego jedzenia, żadnego palenia. Dym zamienia ciasne wnętrza w popielniczkę, zbłąkane okruchy w chlew. Ford w wersji Boss nie jest ani popielniczką, ani chlewem; bliżej mu do kobiety życia, żony i kochanki w jednym, a to niemałe osiągnięcie — zazwyczaj trzeba trzech różnych par cycków, żeby zapełnić każdą z tych ról.
Para cycków na siedzeniu pasażera nie jest ani kobietą życia, ani żoną, ani kochanką. Jest kimś więcej — to la ragazza dei sogni, tyle tylko, że sen jest koszmarem, z którego Valerio nie może obudzić się od trzech dekad. Wygląda jak z reklamy cytrusowej oranżady musującej, jakby kolorowe torebeczki kwaśnego proszku były jej jedyną dietą — powolne ruchy, przymknięte powieki, ramiona szczuplejsze niż dwa miesiące temu.
Fottuta merda.
Nieodpalony papieros wykonuje kolejne tango, tym razem od ust, przez palce, prosto do paczki.  Kto wymyślił zasadę z niepaleniem w samochodzie, kurwa mać, no kto?
Questa è proprio una stronzata — mówią nagle usta, drzwi otwierają się gwałtownie, nagłe smagnięcie zimna przypomina cios, pocałunek albo jedno poprzedzające drugie. Cytrusowy cud pachnący wodą toaletową Diora zabija powoli; cisza jest jej bronią, opanowanie nabojami, smukła dłoń — za chuda, za chuda — katem. Valerio ujmuje jej nadgarstek, chociaż jeden z lśniący butów już wystaje poza drzwi; dlaczego zawsze muszą nie—kłócić się w dziwnym ułożeniu ciał?
Nie ty — szorstki zarost w starciu z miękką skórą odnosi zwycięstwo; pocałunek spada na dłoń i oddaje cześć włoskiej krwi. — Ty wyglądasz zjawiskowo.
Vittoria jest jak willa na przedmieściu, basen z widokiem na góry, piszczel przebijający skórę, kotwica u szyi zagrzebana w mule. Jak wszystko, co piękne i niezbędne w życiu. Tkwi w niej uroda i talent, i przywilej: ma piersi, ale dla niego na tych piersiach się nie zaczyna.
Kończy, być może, ale nie zaczyna — coś o więzach krwi i bliskim kuzynostwie obdziera ją z nienasyconych pragnień.
Konkurencję najlepiej poznać od środka.
Dobór słów w ustach Valerio rzadko jest przypadkiem.
Czasem poznanie od środka zaczyna się na rączce nożna i kończy na jego ostrzu — człowiek bez wnętrzności to człowiek pozbawiony sekretów. Tej nocy patroszenie nie wchodzi w grę; kolejna z zasad wprowadzonych przez panią L’Orfevre.
Żadnego bicia. Żadnego okaleczania. Żadnych napaści. Dwie godziny temu Vittoria zaciągała się papierosem, poprawiała ramiączko biustonosza i dyktowała warunki. Jeden, smużka siwego dymu spomiędzy pociągniętych krwią ust, maksymalnie trzy złamane nosy.
Allora, sei pronto ad andare?
Rafaella Carrà milczy — teraz dociera do nich tylko stłumione, niewyraźne, nieszkodliwe dla sąsiedztwa echo huczącego za rogiem klubu. Jest sobota i Saint Fall upada po raz kolejny.
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Vittoria L'Orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
Dokładnie trzy centymetry i siedem milimetrów.
Ciepły opuszek palca odmierzał tę odległość z krawiecką precyzją. Pod lekkim naciskiem kciuka wyczuwała każdą wypukłość, chropowate zbiegowisko tkanek, nierówną linię przypadkowego cięcia, kolejną dawkę niedoskonałości na człowieku ulepionym z wad.
Trzy centymetry i siedem milimetrów zmierzone krawiecką miarką w wyjątkowo nużące popołudnie.
Kiedy zmieniał bieg w aucie, te trzy centymetry i siedem milimetrów bladły. Srebrne pęknięcie na skórze, latem łapczywie spijającej promienie słońca, przypominało źle zasklepioną szramę; gdyby wbiła w nie pociągnięte bordowym lakierem paznokcie, mogłoby otworzyć się na nowo.
Trzy centymetry i siedem milimetrów — jedna z wielu blizn na jego ciele, jedna z mniej groźnych, jedna z zupełnie przypadkowych. Każdego tygodnia w czwartek brała metr krawiecki i mierzyła samą siebie; obwód piersi, talii, bioder. Chciałaby zgubić trzy centymetry i siedem milimetrów w pasie z taką łatwością, z jaką Valerio nosił je na dłoni.
Teraz jego blizna miała barwę przejrzałej śliwki; niebity dowód na zimno wkradające się przez uchylone drzwi samochodu. Mustang nucił radośnie, Rafaella wtórowała mu ciepłem włoskiej melodii, papieros między palcami tańczył w rytm odległego mirażu Santa Fe — Vittoria mogła położyć temu kres ruchem dłoni. Wystarczyło porzucić stagnację, rozchylić powieki, powiedzieć allora.
Allora, Valerio, dość.
Niewiele kobiet mogło użyć tego zestawu słów.
Jeszcze mniejsza ilość nie poniosłaby konsekwencji.
I tylko jedna kierowałaby się szczerą troską.
Czasami, obserwując go w ciszy, bezruchu i stagnacji — nie lubi ciszy, bezruchu i stagnacji, ale tą rolę otrzymała w chwili, kiedy zatrzasnęły się za nią drzwi Forda — zastanawiała się, co powiedziałby Freud. Gdyby Paganini usiadł na kanapie w Wiedniu, rozchylił usta i pozwolił, żeby chlusnęła z nich nieocenzurowana prawda, Sigmund miałby doskonały materiał do kolejnego artykułu o skutkach kompleksu Edypa i transferze negatywnych emocji na otaczający go świat.
Gwałtowny szczęk otwieranych drzwi nakłonił powieki do uniesienia się o kluczowy centymetr. Valerio w przedziwnej plątaninie kończyn; włoski krawatowy patriota próbujący uratować się przed nałogiem, klasyczny przykład mężczyzny, który wypycha swoją podświadomość na zewnątrz razem z połową ciała.  
Attento a come parli, Valerio — uśmiech o barwie Coty, przymusowo odcień osiemset, klasyka i tradycja zaklęte w uniesionych kącikach warg, bez wahania rozgościł się na dłużej. Jego usta były ciepłe, irytacja szczera, jej przebaczenie naturalne — dość włoskiej złości przelano tej nocy, by dokładać kolejny strumień. — Tak lepiej.
Nawet w chłodzie styczniowej nocy podążali tą samą utartą ścieżką; gdy chodziło o coś ważnego w ich życiu, zawsze to on zaczynał rozmowę, ale to jej przypadało postawienie kropki na końcu zdania. Nawet dekady później wydawało jej się to czarujące; miała dosyć mężczyzn, którzy niepytani opowiadali nieustannie o sobie.
Valerio mówił o sobie często i zawsze w superlatywach, ale nigdy nie przed tym, zanim powie dość o towarzyszącej mu kobiecie.  
Pamiętasz o obietnicy? — ukryte pod cienkim płaszczem cekiny błysnęły krwistą czerwienią. Sukienka miała wycięcie na plecach i gustownie skrojony dekolt; w życiu każdej kobiety nadchodzi wiek, w którym powinna częściej pokazywać plecy, rzadziej piersi i nigdy górną część uda.
Śnieg pod obcasami klasycznie czarnych, skórzanych kozaków zaskrzypiał nieznośnie. Kolejna dawka mrozu wkradła się pod narzucony na ramiona materiał i nawet niestrudzony silnik Mustanga wreszcie zasnął; pół kroku poza wnętrzem auta, zaczęła tęsknić za nagrzaną wygodą siedzeń.  
Podwójne espresso martini. Wypijemy duszkiem, zatańczymy, a później — dłoń odnalazła znajomą przystań pod ramieniem Valerio. — Dokładnie przyjrzę się twoim źrenicom.
Woń zimowej, mroźnej nocy zespoliła się z orzeźwiającym zapachem wody kolońskiej. Przez te wszystkie lata odkryła tylko dwie nuty zapachowe i ani razu nie podejrzała reszty w jego łazience; cytrus i pikantny pieprz do których dopiero po chwili dołączał subtelniejszy zapach kwiatu.
Po sześciu krokach — to dobra cyfra, jedyna właściwa w życiu każdego czarownika — zatrzymała się bez ostrzeżenia. Ciepły opuszek palca musnął szorstki od zarostu policzek kuzyna; ciemna czerwień paznokcia zatopiła się w skórze chwilę później, nieistotną dawką bólu podkreślając powagę słów.  
Bene?
Dziesięć kroków od wejścia do Alive Berry i całe mile od zimnej, styczniowej nocy.
Każdego miesiąca Valerio łamał tę obietnicę na nowo. Każdego miesiąca Vittoria odnawiała przysięgę. Za każdym razem oboje wierzyli, że będzie inaczej.
Vittoria L'Orfevre
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : projektantka magicznej mody
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Nieskończoność kurczy się do filmu wideo przewiniętego na podglądzie.
Wystarczy się skupić.
Coś w nim — nie on sam; on sam wyłączył się po czwartym negroni — podjęło decyzję. Tego popołudnia, kiedy pytania bez odpowiedzi szczekały na siebie nawzajem w środku głowy, Valerio z hukiem odstawił szklankę, basta, wystarczy, pora osiodłać mustanga i zażyć lekarstwo.
Skuteczne często ma gorzki smak, no?
Vittoria jest naprawdę dobrym lekarstwem. Gorzkim jak wermut, kwaśnym jak limoncello. Od piętnastu lat nie zmienia się w niej nic, chociaż zmieniło się wszystko — nadal obsesyjnie kocha ten nasączony strachem przed marszczeniem, przemijaniem i wysychaniem rytuał dbania o ciało. Nadal wciera w siebie taką ilość balsamów, olejków i kremów, że powinna puchnąć jak gąbka. Nadal marszczy nos z pogardą, unosi brwi ze zdumieniem, pali papierosa z zimną, niemiecką precyzją i wie, gdzie leży granica pomiędzy kuzynem mówiącym basta i ancora.
Valerio nie wie tylko, czy to dobrze, kiedy lekarstwo zamienia się w kolejny nałóg.
W jej nieprzemijaniu może oszukiwać samego siebie. Trans pulsujący w żyłach, szał i mistyczne obcowanie z bóstwem — w noce takie, jak te, znów mogą mieć dwadzieścia—trochę lat, dwanaście drinków we krwi, dwie białe ścieżynki na podorędziu i ani jednego zobowiązania. We wnętrzu samochodu odtwarzana jest przeszłość; deska rozdzielcza i Rafaella Carrà pamiętają tuzin takich nocy, tych samych rozmów, tego kto wymyślił zasadę z niepaleniem w samochodzie, kurwa mać, no kto?
Zmienia się tylko pora roku, ilość blizn na jego dłoniach, analogiczna liczba skaleczeń na jej sercu.  
Ho chiuso con questa città — ma; ma dość tego miasta. Czasami znajduje w opuszkach palców drzazgi po dechach, które zabijają Saint Fall — czasem pod paznokciami napotyka zaschniętą krew; to pozostałości po marzeniach rytualnie zarżniętych przez athame. Żeby zapomnieć, wymusza noce takie, jak ta; bezmyślne, zagłuszone muzyką, niepoważne. Noce, w których tapla się od lat i boi opuścić ich rozświetlone jaskrawym światłem bajoro — żeby dorosnąć, trzeba odwagi. Żeby dostrzec, że dookoła dorośli już wszyscy — nawet ona; teraz bezpieczna w skórzanym fotelu i uśmiechająca się w ten sam pobłażający sposób, co nonna — trzeba najpierw otworzyć oczy.
Vittoria unosi powieki, a on czuje się jak barbarzyńca, jak kapo w więzieniu politycznym, ale niestety, mia bella, musisz towarzyszyć mu tej nocy, bo od tego zależy wiele spraw. Na przykład to, że chciałby w końcu zasnąć, nawet zemdleć z wyczerpania, ale to niemożliwe — rzeczywistość wszczepiła mu w mózg kaniulę z efedryną. Valerio od dwudziestu lat jest na wypalającym wszystkie rezerwy białka haju; i nie śpi od dwóch dni, bo gdyby rozszczepił się we śnie, mógłby już nie wrócić.
Si, ricordo perfettamente — jej wyzwolony z uścisku, zbyt chudy nadgarstek to dopiero początek — później jest łagodny trzask zamykanego samochodu, skrzypienie śniegu pod butami, długie nogi w krótkiej sukience, samczy imperatyw objęcia pani L’Orfevre w pasie.
Nie wracasz dziś do Libertà.
Oczywisty ton z serii — tak, chłodną mamy noc. Tak, tak, nasypało śniegu w tym roku. Nie, wcale nie myślę na jego widok o wwąchaniu garści koksu z ud rudej kurwy.  
Ulubiony kuzyn znajdzie ci nocleg. I nie będzie to Red Poppy.
Najpierw słyszy echo muzyki, salwy śmiechu, przyprawione kurwami dowcipy, i potem słuch wyostrza się już zupełnie, do granicy przeładowania — słyszy wszystkie walające się w zaułku śmieci, skrzyp zapalniczek, hamulce samochodu, czyjś zachrypnięty, pijacki bełkot — i nagle słychać taki cichy, ale równy jak metronom dźwięk. Są ludzie, którzy czekają w kolejce do wejścia; są też Paganini.
Szelest wsuwanego w dłoń bramkarza banknotu otwiera przed nimi królestwo nieniebiańskie. Marznący w ogonku ludzie patrzą na nich; jego rozpięty płaszcz, jej nieskazitelny makijaż, ich uśmiechy i skąpane w czerwonej poświacie klubu twarze. Valerio nie ma siły czytać tych spojrzeń; za mało znaczą, żeby się na nich skupiać.  
Ehi, che cazzo è quello? — płaszcze znikają w miejscu, gdzie nie przejdą na nie wszy przypadkowo zbłąkanych czarowników z Sonk Road — bezpieczne w szatni wielce—istotne—persony. Pobłyskujący złotawo numerek 69 wywołuje zasłużony rechot; Valerio mówi coś do chłopaka, l'orzo non è fatto per gli asini i żadnego znaczenia nie ma, że ten nie rozumie — muzyka jest głośna, ale nawet ona nie zagłusza słów odrazy pół—wykrzyczanych do ucha ukrytego za kurtyną tlenionego blondu. — Do tego nie da się nawet porządnie wysrać.
I've been waiting so long, nieskładna i na wskroś niewłoska melodia nie jest w stanie powstrzymać Vittorii — sunie przez tłum do baru z gracją zagrożonego wymarciem, dzikiego kota, to be where I'm going.
Zmiana planów.
Dwa podwójne espresso martini — żeby nie oszaleć.
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Vittoria L'Orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
Zimne srebro na nadgarstku, w uszach, wokół szyi — zimny metal w zimową noc, zimne spojrzenia w zimnej atmosferze. Zimna wojna w sercu Saint Fall trwała dwanaście minut; dokładnie tyle, ile czasu zajęło Valerio pokonanie odległości między Little Poppy i Deadberry. Uśpione ulice były szosą donikąd, chłód za szybami samochodu i we wnętrzu szoferki kumulował się nad splecionymi ciasno palcami; jeśli istniały momenty, w których życie wydawało się spakowane, skondensowane do małych puzderek, do ciasnych pomieszczeń, do feng—shui, za którym kryje się absolutne, wielkie nic, to był właśnie ten moment.
Vittoria patrzyła na Valerio, Valerio patrzył na Vittorię; on widział ją sprzed dziesięciu lat, ona widziała kogoś obcego. Innego.
Telepatyczny przekaz gorzkiej prawdy na dnie — zaskakująco — trzeźwego spojrzenia: żadne z nich nie mogło zatrzymać czasu. Zastygli naprzeciwko siebie w melasie niewypowiedzianego; w nowej, smutnej i kwaśnej wersji dorosłości, której żadne z nich nie wymyśliło sobie w ten sposób. Wprawiony w ruch Valerio był syntezą sprzeczności; łagodne — gdyby tylko traktował swoje kobiety jak własny samochód — zamknięcie drzwi od strony kierowcy, jeszcze łagodniejsze otworzenie tych od strony pasażera, wyćwiczony uśmiech i przekrwione spojrzenie. Popatrzyła na niego, na chłopca, w którym jeśli kiedykolwiek było jakiekolwiek światło, obumarło, zgniło i zgasło dawno temu. Wieczny dwudziestodwulatek w jego głowie mógł tylko próbować je dogonić; nagle podwójne espresso martini właściwie nie brzmiało źle —dwa podwójne jeszcze lepiej.
Non dire così — uścisk palców na jego ramieniu wgniótł miękki materiał płaszcza — wełna z Abruzji, pod spodem atłasowa poszewka — jak plastelinę. Tej nocy nic nie było przypadkowe, zwłaszcza to miejsce. Deadberry pełniło rolę  punktu zwrotnego, skrzyżowania bezdroży — było punktem na mapie Saint Fall, gdzie większość czarowników zostawiło plamy energii i postrzępione fragmenty własnych wspomnień. Te okruchy nawet lata później nakazują, żeby do nich wrócić; kiedy Alive Berry wypluwało stłumione echo muzyki, a ze środka buchało mdłe, miodowo—różowe światło, myślała tylko o tym, że pięć lat temu pokonywali tę samą drogę, ramię w ramię. Jedyna różnica polegała na tym, że jej opętany magią przemocy kuzyn zaczął się marszczyć i nie chciał, żeby to dostrzegła.
Gdybym tęskniła za czasami, w których mężczyzna nocami mówi mi, co będę robić — zimny styczeń, mroźne powietrze, woda kolońska Valerio — a mimo to nadal czuła w nosie smród Jeana L’Orfevre. — Znalazłabym drugiego męża.
Nie wie, skąd ten tryb przypuszczający; przecież znalazła dawno temu.
Poza tym twój gust w doborze partnerów pozostawia wiele do życzenia — błyszczący od ponadczasowej czerwieni uśmiech dotarł do ciemnego spojrzenia — światło klubu tchnęło w nie błędne ogniki życia. Plastelina wgniecionego materiału wróciła na swoje miejsce — Vittoria poluźniła uścisk palców dopiero, kiedy Valerio przeprowadził ich obok długiego ogonka świecących od brokatu, cekinów i szronu klubowiczów. Wyznawała kulturę komfortu i bezpieczeństwa, i wierzyła w ochronne właściwości klosza, który roztaczało nazwisko Paganini – pod kopułę utkaną z kilku krwawych, miejskich legend i dziesięciokrotności historii, w których jednym z bohaterów był Valerio, wstępu nie miały żadne drobnoustroje.
Kolejne słowa pochłonęła muzyka i rytuał oddawania płaszczy, przenikania w tłum, obierania kierunku; blade sofy, w które można zapaść się jak w watowane bagno, już czyhały pod ścianami. Brązowa skóra i gładki, złoty plastik barowych stołków kusił skuteczniej — ciepły oddech przy uchu najpierw ukuł serce igiełką strachu; dopiero, kiedy dołączył do niego głos kuzyna, uśmiech odnalazł drogę do spojrzenia.
Dobrze się składa, że przyszliśmy do baru, nie kibla — szczęk  drinków, taniec bilonu na barze, muzyka, którą — teraz tego nie odsłyszy — Valerio ochrzcił gównianą; jej słowa zniknęły w echu nocnego życia i umarły pod jaskrawym blaskiem świateł Alive Berry. Drink w dłoni pojawił się nagle – pochylony nad barem Valerio działał cuda i był cudem, zwłaszcza dla kobiet, które (nie)przypadkiem wybrały ten fragment klubu na opróżnienie własnych ginów, rumów, piw i głów z szacunku do samych siebie.
Co u chłopców? — ośmiocentymetrowy obcas Ferragamo mógłby posłużyć tej nocy za śmiercionośną broń — Vittoria wybrała ścieżkę pokoju, używając go do podparcia na barowym stołku i upewnienia się, że nie runie ze śmiechu na brudną posadzkę klubu, gdyby jedna z dziewczyn podjęła ryzyko i podeszła bliżej. — Zajęci rodzinami, więc pustkę w sercu zapełniasz mną?
Nawet nie patrzyła mu w oczy — tak bardzo przewidziała spojrzenie, które nadeszło po drugim pytaniu. Punkt dla niej; Valerio nie miał czasu na małżeństwo i rodzinę — edukacja ćwierci lokalnego uniwersytetu zależała od tego, czy Paganini zdąży zanieść tym trzem cycatym brunetkom z drugiego roku kutasa opakowanego w notatki na kolokwium.
Vittoria L'Orfevre
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : projektantka magicznej mody
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Plus i minus, jasno—ciemno, neon—blask. Alive Berry to żywy organizm — pulsuje w rytm śmietnikowej muzyki i próbuje otrząsnąć się z marazmu minionego tygodnia. Czarownicy, stłoczeni w karnym wężyku kolejki, patrzą na świat z obojętnością, jakby mieli zaraz wykonać fascynujący performance z kategorii cztery godziny siedzenia w fotelu. Nawet z czujną Vittorą u boku, Valerio rozpoznaje szklisty blask w ich spojrzeniach; mętne zblazowanie, trzymana w ryzach euforia, biała wróżka skacząca od nozdrza do nozdrza.
Czubkiem języka próbuje odnaleźć na dziąsłach nieistniejący proszek; pod reflektorami spojrzeń, na moment zapomina, ze tej nocy jest grzecznym, odpowiedzialnym chłopcem. Ciemna brew wędruje w górę, skurcz przecina usta — Paganini poważnie rozważa, kiedy wybuchnąć śmiechem.
Swojego czy cudzego?
Tylko ślepy, głuchy albo zapatrzony w siebie — Valerio posiada zaledwie jedną z tych cech — nie zauważyłby, jak Toria działa na mężczyzn. Obrączki z ich palców znikają szybciej niż drink z jej szklanki; dla nich o poranku zostaje powrót do żon, dla niej ból głowy mniej — Paganini doskonale rozumie.
Cudownie mieć żonę — byleby nie swoją.
Questa è una stronzata! Kieruję się pragmatyzmem, mia cara, i latami doświadczenia — przebicie do baru to utarty rytm potrąceń i spojrzeń; morze tęczowe cekinowych ubrań rozstępuje się przed nimi, zaludniony brzeg wodopoju kusi pustą wysepką na wysokości kranów. — Poza tym mam talent. Potrafię wyobrazić sobie w łóżku każdego.
W ustach kogokolwiek innego to brzmiałoby jak puste przechwałki; w wykonaniu Valerio to paskudna prawda.
Dzięki temu wiem, kto byłby dobrym uzupełnieniem wizji — sunący po blacie banknot kupuje uwagę barmana i skraca oczekiwanie na zasłużoną porcję alkoholu. Obiecuje sobie, że tej nocy kompletnie nie będzie go interesować, co słychać u innych; inni to tylko satelity, muszą połknąć lub odbić nadmiar światła, które emituje Valerio.
Działa aż do pierwszego łyka martini — Vittoria wywleka trupy z przepastnej szafy sprawniej od własnych sukienek.  
Vittoria, non dirlo nemmeno, tesora — ciemne spojrzenie skacze po twarzach — w zasięgu wzroku ma ich kilkadziesiąt, podrygujących, machających rękoma w amoku, tylko żeby jeszcze ten amok był czymś powodowany; niestety, muzyka nadal brzmi jak wymiociny borsuka. Trzeba pić dalej i cierpliwie czekać na konsekwencje, rozwój wydarzeń, przypadkową bójkę. — Dla ciebie mam w sercu oddzielny pokój. Co prawda bez klamek, ale—
Wzrok Valerio wraca do kuzynki i rozbija się o doskonałość — w jej oczach ktoś pomieszał drwinę, rozbawienie i łapczywe zainteresowanie, ale chyba pogubił proporcje. Vittoria z drinkiem w dłoni; Vittoria w butach, których obcas mógłby wejść jednym uchem i wyleźć drugim, gdyby tylko wziąć mocny rozmach; Vittoria, która dekadę temu przeszła kurs przygotowawczy do bycia piękną suką i wyszła z niego z wyróżnieniem, dyplomem i złotą bransoletką jako prezentem dla prymuski.
Czasami chce zabrać ją z tego miasta, ze stanu, z kraju, z kontynentu. Czasami myśli o Torii, dwudziestoczteroletniej i bladej — bledszej od sukni ślubnej, którą miała na sobie — i zastanawia się, co by było, gdyby.
Gdyby tamtego dnia powiedział: chodź, andiamo. Uciekajmy, mamy pieniądze, wuj na Sycylii się ucieszy. Andiamo, chodź. Razem mogli zamienić świat w lunapark, zło w mrożoną herbatę, wojnę w cannoli, nienawiść w papierosa po obiedzie.
Sześć lat później żadne nie mówi andiamo; jedynie andrà tutto bene, vedrai.
Ben z żoną. Johan w żonie. Barnaby—
Non ho idea. Płytka zmarszczka między brwiami wygładza się szybko — szybciej reaguje tylko spojrzenie, teraz utkwione w brunatnej kałuży drinka.
Mam nadzieję, że w żadnej z tych konfiguracji, biorąc pod uwagę okoliczności — łyk martini i jedno spojrzenie na wyższą — podświadomość to piękna rzecz; decyduje za Valerio zanim sam zdąży oszacować wzrost — z kobiet. Dziewczyn. Właściwie smarkul; wygląda na kogoś, kto fałszywy dowód zastąpił urzędowym pół roku temu. Długość jej spódniczki mierzona jest w promilach, które trzeba wlać w usmarowaną zbyt jaskrawą szminką buzię zanim materiał zniknie zupełnie — ktoś inny potrzebowałby trzech Tequila Sunrise.
Valerio najpierw widzi talię, później ściśnięte biustonoszem piersi, na końcu spojrzenie — już utkwione w jego twarzy. Dziewczyna się uśmiecha i transakcja dobiega końca; umowę przypieczętują jednym ginem. Bez toniku; Paganini nie lubi posmaku chininy na języku.  
Sapete, è divertente. Jeden z nich ostatnio pytał, co u ciebie — muzyka nad ich głowami zmienia rytm i wreszcie zaczyna przypominać coś, co nie skłania wszystkich wskrzeszeńców w okolicy do marzeń o ponownej śmierci. — Zgadnij, który.
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Vittoria L'Orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
Plus i minus, minus i plus, plus i minus — świat i ludzie w nim uwięzieni migoczą przed oczami; rzeczywistość to stroboskop wydarzeń, twarzy, uśmiechów i pobłyskujących spojrzeń. Rozszerzone spodki źrenic mijanych gości połykały światło w ten sam sposób, w który światło połykał Valerio po bliskim spotkaniu z prostą, białą ścieżką szczęścia; były noce, kiedy obawiała się tego, co dostrzeże w jego oczach. Bywały dni, kiedy nawet słońce tonęło w dziurach wypalonych przez sztuczną euforię — dziś nie znikało w nich nic, wzrok Paganiniego odbijał świat i zniekształcał go na swój obraz i podobieństwo; Vittorię razem z nim.
Swojego — cicha wojna z samym sobą — Valerio bywa subtelny jak podeszwa buta, którą łamie nosy dłużników — podpisała akt pokojowy; śmiech Paganiniego nie wybrzmiał, ale grymas rozbawienia przywarł do ust. — Cudzy nie byłby drugi.
Gładkie kłamstwo przepłynęło przez gardło łatwiej niż dławiąca kulka obaw; tłum za ich plecami zniknął w jaskrawym świetle klubu, ale nawet u bezpiecznych wybrzeży baru nerwowe oczekiwanie na coś — popchnięcie, nadepnięcie, uderzenie, wypadkowość nieuniknioną dla zatłoczonych klubów — nie opuszcza krwi. Skaza wyczekiwania rozsiadła się w kącikach ust; nawet, gdyby Vittoria próbowała się uśmiechnąć, zamieniłaby rozbawienie w grymas.
Nie próbowała — jest o dwa podwójne martini za wcześnie, żeby przestać martwić się zmarszczkami.
Dziwnym trafem w twoich wizjach najczęściej są dwie kobiety, jedno łóżko — niewykluczone, że zaniżyła liczbę kobiet i zawyżyła łóżek — kreatywność Valerio nie zawodziła w żadnej dziedzinie życia. — I niepokojąca ilość tiramisu.
W tym przypadku nie pomyliła się nawet o gram.
Na orbicie ich obecności zaczęły krążyć pierwsze karłowate planety; dziewczyny o zbyt mocnym makijażu, zbyt krótkich spódniczkach i roku urodzenia zbyt bliskim do obecnego. Obojętne spojrzenie Vittorii odbiło najpierw światło, później syntetyczny materiał ubrań — spomiędzy rozchylonych delikatnie ust nie uleciał żaden dźwięk.
Niektórych komentarzy nie trzeba wypowiadać głośno, żeby wybrzmiały; tak, jak nie trzeba patrzeć oczami, żeby widzieć to, na co akurat ma ochotę kaprys — Valerio właśnie spoglądał na świat przez jeszcze zasunięty rozporek.
Pewnego dnia zdejmę szpilkę, wezmę zamach i nawet nie będę celować — w krocze rzadko trzeba; gdzie zawodzi wzrok, pomagają długie wieki kobiecej tradycji. — Nieistotne, gdzie wbiję obcas. Ważne, że boleśnie.
Nie wyleczyłaby tym kuzyna z kobiet — na tę przypadłość nie wynaleziono remedium — ale kolejnym razem zastanowiłby się o sekundę dłużej przed dowcipem o pokoju bez klamek; Valerio przecież wiedział.
O tym, jak niebezpiecznie blisko tej granicy balansowała kiedyś Vittoria — małżeństwo to przecież odmiana choroby psychicznej. Andiamo; sześć lat temu nie było drogi ucieczki.
Dziś ucieczką jest Alive Berry — muzyka zagłusza wspomnienia, drink wypłukuje słowa, które nigdy nie powinny wybrzmieć, spojrzenie ślepnie od histerycznego blasku świateł i jedyne andiamo, na jakie mogą sobie pozwolić, to to skierowane do barmana.
Andiamo, jeszcze jeden. Na drugą nóżkę i piąte zapomnienie w tym tygodniu.
Zaciśnięte na drinku palce utraciły barwę tam, gdzie skóra powlekała knykcie; kolejne słowa Valerio brzmiały jak dobry wstęp do przelutowania mózgu ośmioma martini i ćwiartką wódki zza Żelaznej Kurtyny.
Ile lat straciła na próbach wypłukania przeszłości alkoholem?
Ile sekund traci teraz — ze spojrzeniem wbitym w kawową toń drinka — próbując powiedzieć cokolwiek? Coś, co nie zabrzmi jak szloch albo jęk, albo krzyk, albo wszystko po trochu.  
Banalna zagadka.
Wystarczy nie myśleć o trzecim imieniu; przecież to nie może być trudne, to niemyślenie. Ludzie nie myślą przez większość życia.
Johan. Od trzech miesięcy pyta, czy poszerzyłam portfolio o męskie kamizelki.
Wkrótce, odpowiadała za każdym razem, klepiąc go po ramieniu; wkrótce, mio caro.
Wyzwanie — przechylenie okrągłego kieliszka do martini wprawiło w ruch zastygłe w strachu mięśnie; jeśli poruszy całym ciałem, nie będzie trwać w bezruchu, jakby wyczekując na egzekucję. — Na kolejnej piosence pójdziemy tańczyć. Bez względu na to, co zagrają.
Gorzej od aktualnie huczącego z głośników Electric Light Orchestra nie będzie.
Vittoria L'Orfevre
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : projektantka magicznej mody
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Kości zamienione w rusztowanie dla ciała szukającego rozrywki, żyły przeistoczone w kanaliki dla krwi spragnionej alkoholu, spojrzenie przekute w tunele; światło znika w nich bez echa, na zawsze, na wieczność, na moment poprzedzający nagły błysk rozbawienia w źrenicach.
Che bello; noc jeszcze się nie zaczęła, a już zapomina o świecie marznącym za drzwiami Alive Berry.
Toria, sei una fottuta pazza — jest; bezapelacyjnie i pięknie szalona. Jean L’Orfevre też był — tyle, że jego artystyczny obłęd okazał się malutki, groteskowy i nieadekwatny. Upadły malarz kontra wschodząca projektantka; z tego małżeństwa mógł wyjść wyłącznie jeden trup i od samego początku nie miał w sobie nawet kropki włoskiej krwi.
O Jeanie nie pamięta już nikt, Vittoria żyje dalej, a jej życie to ścieżka złamanych serc, bukiety tandetnie czerwonych róż i spojrzenie, które czasem zatrzymuje na tylko sobie znanym punkcie o kilka sekund za długo. Valerio nigdy nie zapyta, o czym myśli w takich momentach; małe, czujne, jadowite zwierzątko przeczucia, które nosi tam, gdzie inni mają serca, od lat podpowiada mu, że odpowiedź nie przypadłaby mu do smaku.
Teraz wzrok kuzynki jest czujny i jasny, i widzi znacznie więcej niż Paganini — dla niego te młode, ładne dziewczynki są obietnicą zabawy; dziś znów zaśnie w pustym łóżku, ale wcześniej weźmie prysznic, a jeszcze wcześniej zabierze jedną z nich do samochodu, żeby zapytać czy kiedykolwiek widziała Saint Fall z najlepszego punktu widokowego w mieście.
Jakiego? z udawaną beztroską wydusi ta wyższa — oczywiście, że Valerio wybierze wyższą — i zakończy tym pierwszy akt w samospełniającym się scenariuszu.
Usiądź na moich kolanach, żeby się przekonać.
Po co czekać na deser, skoro jednocześnie można zjeść trzy? — po co jeść, skoro można empirycznie sprawdzić, co smakuje lepiej; tiramisu z widelczyka czy podbrzusza? We włoskim życiu istnieje wiele przyjemności; Valerio jest po prostu efektownie efektywny i łączy je ze sobą — jak toskańskie Ornellaia Bolgheri Superiore z gęstym spezzatino di cinghiale.
Brzeg szklanki stuka o odsłonięte w uśmiechu zęby — wzrok Paganiniego wraca do kuzynki, której groźby nieodmiennie zawierają subtelny akcent modowy. Vittoria nie mówi spoliczkuję cię — może dlatego, że kiedy faktycznie zamierza spoliczkować, nigdy nie ostrzega. Ubiera — gra słów zamierzona — swoje zamiary w adekwatną metaforę; mam ochotę sprawdzić, czy z jedwabnym, malachitowym szalem zaciśniętym wokół szyi będziesz tak samo wygadany.
Jest; pożyczył kiedyś ten szal na wieczne nieoddanie — po tym, do czego został użyty, Toria i tak nie chciałaby go odzyskać.
Mam otwarty rachunek w lokalu fetyszy, mia bella — nie każdy z tych drinków jest słodki, niektóre powinien wycofać z menu, do innych wraca stanowczo za rzadko, ale każdy dobiera z umysłem gotowym na odkrycie nowych upodobań. — Ale stopy nie są jednym z nich.
Nawet Valerio Paganini ma granicę; liczba pojedyncza zamierzona.
Ta znajduje się na podłodze i niech skupi na tym, do czego została stworzona — chodzeniu.
Bingo. Tym razem pytał, czy koszule mają właściwości łuskoodporne — prawdopodobnie to miał na myśli — z ustami zmiękczonymi alkoholem i włoskim utwardzonym przez cholernie holenderską naleciałość trudno zdecydować, czy łuskopodobne nie miały być tak naprawdę cipoozdobne. Zainteresowanie nocnymi rozrywkami chłopców topnieje wprost proporcjonalnie do uwagi kierowanej na parkiet; jedno spojrzenie, blask, drugie spojrzenie, światło, trzecie spojrzenie, Vittoria rzucająca wyzwanie. Ostatnie łupnięcia muzyki nie dają mu czasu na namysł; zupełnie, jakby kiedykolwiek go potrzebował.
D'accordo, accetto la sfida — w szkle nadal chlupocze połowa drinka, ale wystarczy przechylić głowę, odsłonić gardło, wprawić krtań w ruch — Valerio pokonuje martini espresso w trzech łykach; Vittoria ma mniej szczęścia. Jego palce zaciskają się na jej nadgarstku — wskazujący zahacza o bransoletkę; chłód metalu zaskakuje, później bawi, na końcu służy za zabawkę, po której Valerio przesuwa opuszkiem w lewo, prawo, znów lewo — i zanim melodia ulegnie zmianie, znikają w tłumie. Jest tak, jak powinno; ciasno, gorąco, wszechobecnie, ciała wpadające na ciała, różne stadia upojenia ściśnięte na kilkunastu metrach kwadratowych, rozmazane tusze i zaciśnięte szczęki. Dłoń Valerio przywiera do dolnej części pleców Torii; gdyby przesunął palce wyżej, odnalazłby skrawek nagiej skóry. Wdech wypełnia płuca rozpalonym powietrzem, a później—
Oh, très bien — z samego dna piersi — tam, gdzie na świat przychodzą najlepsze odmiany krzyku — wyrywa się śmiech; krótkie ha, na które Paganini nie ma czasu, bo Vittoria nie czeka — Vittoria zaczyna się poruszać. Nad ich głowami eksploduje stetoskop świateł, a Claude François rozpoczyna od ha podobnego do tego, które opuściło usta Valerio. Alexandrie, śpiewa i nagle rzeczywistość zwęża się do skrawka parkietu, kroku w przód, ramienia podpierającego Torię, kiedy ta z gracją rozbudzonego drapieżnika odchyla się do tyłu i gładko unosi nogę. Alexandra, odsłonięta skóra uda znika pod materiałem sukienki, kiedy kolejne kroki tanecznie prowadzą ich głębiej, w samo serce bijącego życiem parkietu.  
Ten po lewej — policzki prawie zderzają się z sobą — żeby przekrzyczeć Claude’a i nie zgubić rytmu, usta Valerio przywierają do pasemka złotych włosów tuż nad uchem kuzynki; Vittoria nie zatrzymuje się nawet na sekundę, rozkołysane biodra nadają rytm całemu światu. — Całkiem podobny do Williamsona, gdyby zmrużyć oczy i zetrzeć z pyska uśmiech.
Uśmiecha się, bo ma doskonały widok na magię płynącą z połączenia muzyki, pani L’Orfevre, obcasów i cekinów. Uśmiecha się i Paganini rozważa wbicie mu tego uśmiechu w gardło; cztery uderzenia powinny wystarczyć. Na początku refrenu — les sirènes du port d'Alexandrie, Claudie daje z siebie wszystko i cazzo, po ośmiu latach Valerio nagle uświadamia sobie, że to piosenka o pierdolonych syrenach —  pamięta, że złożył obietnicę.
Sei interessata?
Żadnej kokainy i towarzystwo na noc; jest na tanecznej drodze do dotrzymania słowa.

taniec: 44 + 10 (sprawność) + 5 (bonus) = 59, nikogo nie depczę
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Vittoria L'Orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
Che bello, trzeźwość na dnie spojrzenia to miła — choć ulotna — odmiana; jeśli oczy są zwierciadłem duszy, to należące do Valerio popękało dawno temu. Kiedy na ciebie spogląda, zachowaj szczególną ostrożność — skaleczenie twarzy bywa trwalsze od skaleczenia serc; ostre odłamki w jego wzroku potrafią jedno i drugie.
Che bello, uśmiech maskuje pragnienie, drżące nozdrza prostego nosa — nigdy go nie złamał; dzwońcie do Watykanu, mają swój cud — próbują wywęszyć subtelny odorek szumowiny, która tej nocy przemyka pod ścianami z plecakiem pełnym dóbr. Obiecał — żadnych proszków, umiarkowana liczba bójek — ale jego obietnice to biała kreska usypana na lusterku; nieostrożny przeciąg zwiastuje katastrofę.
Certo — jest; jest szalona. Obecność Valerio w każdym wyzwala pierwiastek obłędu. Może to nie kwestia jego, tylko krwi, którą dzielą; gęsty przecier z sycylijskich pomidorów zapycha żyły i zdrowe zmysły, wystarczy podkręcić temperaturę, żeby passata zaczęła bulgotać.
Łatwo doprowadzić ją do wrzenia — zupełnie jak ich.
Powinieneś kontrolować swój apetyt — trzy desery i dokładka, późna kolacja i espresso na śniadanie — każdy posiłek próbował przyprawiać pocałunkami. — Metabolizm w twoim wieku znacznie spowalnia, amore.
Przyspiesza za to niezadowolenie Emiliano. Swoboda Valerio kończyła się tam, gdzie cierpliwość capo ocierała o dno w kieliszku toskańskiego wina; od śmierci Melanie minęło wystarczająco wiele czasu. Dość, żeby jej młodsza siostra wyhodowała parę cycków — dwa dni temu młoda Devall odwiedziła Bella Donnę i przypominała ożywionego ducha. Gdyby Valerio spotkał ją na ulicy, z zaskoczenia mógłby wykichać tygodniowy przydział kokainy — panienka Devall była młodszą, ładniejszą i nieznacznie szczuplejszą wersją własnej siostry.
Co oznaczało, że kiedy Paganini przestałby kichać, spróbowałby ją wyruchać.  
Uśmiech nad podwójnym espresso martini zmełł cisnące się pomiędzy zęby słowa; Valerio, wsadza do ust części ciała, których zwykły śmiertelnik nie potrafi nazwa, ale stopy to za wiele. Dualizm ludzkiej natury pod doskonale ułożonymi — trzeba być głupią albo ślepą, a Vittoria L’Orfevre głupia bywała wyłącznie w uczuciach, a ślepa z wyboru, żeby uznać, że Paganini nie spędził pół godziny przed lustrem — włosami kuzyna. Nigdy nie przestanie jej zaskakiwać; zupełnie jak koktajl mężczyzn, którymi się otaczał. Powinni napisać dowcip o chłopcach Kręgu — gliniarz, prawnik, mafioso i poławiacz śledzi wchodzą do baru ze striptizem.
(A tam ich matki).
Może miał na myśli kamizelkę kuloodporną — nie miał, wiedzieli oboje i oboje ignorowali; niesnaski na syrenio—marynarskich liniach dla włoskich uszu brzmiały jak fabuła disneyowskich kreskówek. W Palazzo nad ich kwestią pochylano się dopiero, kiedy kucharz pytał, czy w letnim menu uwzględnić filety.
Pośpiech w dopijaniu alkoholu nie mordował smaku; przyjemne pieczenie na koniuszku języka zamieniło się w jeszcze przyjemniejsze mrowienie mięśni. Parkiet był pięć kroków od nich — pierwszy, kliknięcie obcasów o posadzkę, drugi, ciepło dłoni na plecach, trzeci, wprawione w ruch biodra, czwarty, ramię oplatające talię, piąty: kiedy śmiech Valerio i muzyka stają się jednością. Wspólny taniec od dzieciństwa wczepiony był w mięśnie, teraz odtwarzające setki wizyt na parkietach Hellridge. Na przestrzeni lat zmieniała się muzyka, style, ubrania, oni sami, ale nawet dwadzieścia lat później znajome jest wszystko; to, jak Valerio upewnia się, że Vittoria nie upadnie, kiedy uniesiona znad parkietu noga odsłania dokładnie tyle, ile sama chciała, żeby zostało odsłonięte ani wtedy, kiedy rozkołysane biodra prowadzą ich głębiej, w samo serce parkietu. Nawet zderzenie nosa z policzkiem to kwintesencja znajomości — krótki śmiech Torii zamilkł dopiero, kiedy przelotne muśnięcie ust opadło na szorstką, gorącą jak sycylijskie słońce skórę.
M—hm. Dodaj do tego wadę wzroku i założenie, że Williamson, o którego chodzi, to jego wujek — spojrzenie w kierunku wskazanym przez Valerio było szybkie; muśnięcie pozbawione nadziei, że czas odnalazł zwrotnię i cofnął ich do tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego siódmego. — Dziś sobie daruję. Lucyfer pobłogosławił te dłonie wieloma talentami, krawiectwo jest tylko jednym z nich.
O odcień zbyt mocno wymuszony, o ton za smutny — uśmiech na jej ustach towarzyszył kolejnej płynności ruchu; tym razem obrót pod uniesionym ramieniem Valerio wprawił w gładki rytm całe ciało, cekiny i myśli. Uciekała przed przeszłością w takt głosu Claude’a François; pewnego dnia dobiegnie do mety.
Nie martw się. Wrócę taksówką, a ty — przekrzyczenie muzyki było trudniejsze w samym sercu parkietu — ciała dookoła poruszały się w symbiozie, oni razem z nimi. — Sprawdź, czy faktycznie są pełnoletnie. Nie chcemy powtórki z—
Cokolwiek miała powiedzieć, zmiana utworu przekreśliła plany; Thelma Houston i Don’t leave me this way skutecznie zatykali wszystkie usta.

taniec: 75 + 7 (sprawność) + 20 (bonus) = 102
Vittoria L'Orfevre
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : projektantka magicznej mody
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Po ścieżce sunie Włoszka, stuk—stuk palców o zimne szkło martini doppio wygrywa takt dla muzyki nad głowami, czy spróbuje bieli proszka? Pełna linia ust wygina się w uśmiechu i w tej linii Valerio widzi przyszłość; wszystkie alternatywne początki, środki i końce świata rozciągają się od lewego do prawego kącika warg Vittorii L'Orfevre.
Czerwona szminka ma kolor krwi i Paganini wyobraża sobie, jak mogłaby smakować.
Mia cara cugina, tajemnica tkwi w ćwiczeniach cardio — brzeg drinka zahacza o usta i próbuje oderżnąć mu język — Valerio scałowuje ze szkła gorzki alkohol, ale w rozkołysanej od świateł wyobraźni to nie espresso martini pieści tej nocy. — Stosuję regularnie, więc na moim brzuchu można trzeć parmezan.
W sypialni ma lustro, w lustrze — wierne odbicie łóżka. W łóżku, poza sobą, regularnie miewa gości; są naklejką na posągu jego ciała, ładnym haftem na tapicerce, wisienką na torcie tego, co bezwstydnie odwzorowuje zwierciadło (powiedz przecie, kto najlepiej rucha w świecie?). Włoscy mężczyźni, włoskie wino, włoskie sery, włoska historia; łączy ich wiele, ale tylko jedno ma znaczenie.
Wszyscy starzeją się tak samo dobrze.
Trzydzieści trzy to nowe dwadzieścia pięć, ekonomia regresywna — chyba tak nazywali to na studiach? — dotyczyła płci rzekomo brzydszej i, jak na ekonomię przystało, szerokim łukiem omijała kobiety. Ich starzenie to nieunikniona przykrość — więcej zmarszczek, silniejsza grawitacja, piersi w dół, pieniądze na stół, bo w pewnym wieku tajniki ich ciał odkrywać chcą tylko dobrze opłacani chłopcy.
Vittoria ma w sobie włoską krew, niemiecką precyzję i piekielny upór — z połączenia ich trzech powstaje ktoś, kto zachowa młodość na zawsze albo umrze, próbując.
Va bene — namiastka policyjnej gnidy — to czułe określenie, Paganini po prostu brzmi agresywnie — znika w tłumie i szybko tonie w niepamięci. Znaczenie ma tylko muzyka, taniec, kobiety, wino, ale bez śpiewu; to, co porusza ciałem Valerio, nie wprawia w ruch serca.
Z nieruchomym sercem, śpiewa tylko syrena alarmowa w jego głowie. Io, blask, io, błysk, słyszałeś, co powiedziała twoja kuzynka?
Słyszał — dłoń na jej plecach próbuje schwytać wspomnienia.
Ostrożnie, Toria — ostrożnie; niebezpieczne słowo w jego ustach, słowo—obietnica, słowo—pogrożenie—palcem. Teraz pięć z nich przylega do drobnego ciała, ale tylko dwa wprawione są w ruch; skubie cekin sukienki, opuszkiem palca zahaczając o suwak. — Mam bogatą wyobraźnię, a w rozszczepionej głowie nie obowiązują legami di sangue.
Ma cztery centymetry rozgrzanego powietrza między ciałami i nos pełen jej perfum. Ma świeże wspomnienie sprzed dwóch godzin — smukłe nogi, wysokie szpilki, głęboki skłon do paska butów.
Ma—
Ma dai, non essere ridicolo — muzyka znów huczy nad głowami, krew wraca do głowy, dziewczyny od tanich drinków wciąż czekają przy parkiecie. Dziś zatańczą obie; na przedniej masce mustanga. — Lorenzo cię odwiezie, zadzwonię z baru.
Za dwadzieścia dolarów w Alive Berry można kupić wiele — kolejkę niewymagającego alkoholu, ćwierć szczypty — na spróbowanie — cukru, ślamazarne obciągnięcie w żeńskiej toalecie. Można też kupić telefon; numer zna na pamięć, a prędzej wypalcuje bramkarza niż odeśle Torię taksówką.
Prace manualne wymagają skupienia; to z myślą o nich wzrok Valerio znów ślizga się po tłumie.
Nauczę obie jak po włosku zaskomleć teraz ja — słowa, błysk, śmiech — muzyka nad ich głowami i światło Alive Berry to wszystko, czego mogą oczekiwać od tej nocy, od siebie, od rzeczywistości.
Non essere ridicolo, powie Valerio, kiedy tłum rozstąpi się posłusznie: będzie tylko on, kropelki słonego potu na skroniach, kropelki alkoholu w żyłach, kropelki krwi na rękawie, vita è troppo breve.
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Vittoria L'Orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
Zagubiona w czasie, przestrzeni i blasku świateł. W dźwiękach muzyki łatwo zatracić samą siebie; jeszcze łatwiej wątek, który — w przeciwieństwie do prościutkich linii śnieżnego puchu układanych przez Valerio kartą (na pewno nie biblioteczną) — dawno temu wymknął się poza nawiasy zrozumienia. Coś o fitnessie? Karnecie na siłownię? Powtórzeniu podstawowych kroków do samby, z którą Paganini nigdy nie radził sobie należycie?
Coś o samczej potrzebie udowodnienia, że fizyczna sprawność nie maleje z wiekiem; w przeciwieństwie do organu, który kiedyś mógł być mózgiem.
Po co mieć tarkę do parmezanu, skoro można całą miseczkę ricotty?
W narzeczu niedorzeczności wypowiedziane właśnie pytanie zyskiwało diadem honorowy. Nigdy, za żadną europejską walutę, nie spodziewałaby się, że wypowie podobne słowa w piątkową noc pod dachem Alive Berry — obłęd Valerio musiał unosić się w powietrzu razem z feromonami kobiet, które na jego widok zapominały o zostawionych w domach chłopcach, narzeczonych i mężach. Nie mogła go za to winić; mieli to we krwi.
Skazę czy talent? Po trzydziestu latach wciąż nie potrafiła zdecydować.
Dłoń kuzyna mogła ułatwić ten wybór; w tańcu, na zatłoczonym parkiecie, w tłumie, po tylko jednym drinku — o omsknięcie palców łatwo.
O omsknięcie dłoni — która z jego ramienia mogłaby prześlizgnąć się na policzek z impetem — jeszcze łatwiej.
Ostrożnie, Valerio — ciemna szminka na ustach nie smakowała krwią; nie miała nawet obiecanego na opakowaniu posmaku wiśni. Teraz bliżej jej było do gorzkiego rozczarowania — niewinną zabawę łatwo przesunąć w niewłaściwym kierunku; o ile na parkiecie żadne z nich nie stawiało fałszywego kroku, tak w słowach, gestach i spojrzeniach Paganini mylił — lubił mylić — się nagminnie. — Nie jestem kimś, komu po wszystkim wskażesz drzwi i odeślesz do domu.
To byłoby wyjątkowo niefortunne — jej dom był jego domem, nawet jeśli od kilku lat udawał dorosłego w Red Poppy.
Na koniuszku języka tkwiły inne słowa; ziarenka goryczy o tym, że ma wystarczająco wiele torebek w szafie, więc musiałby opracować inną walutę. Coś o wieku — nie jestem dla ciebie za stara? Słyszałam, że kiedy kobieta traci legitymację studencką, klasyfikujesz ją jako emerytkę — i guście — ja, w przeciwieństwie do ciebie, go posiadam.
Zachowa to na później; dziś kaleczyła ich rzeczywistość — nie musieli kaleczyć też siebie nawzajem.
Jednostajny rytm muzyki nad głowami zazdrośnie strzegł tajemnic sylab; przechylona w bok głowa próbowała uchwycić sedno, w takt którego poruszały się grzeszne — grzeczne nie były nigdy — usta Valerio. Wreszcie: słowo—klucz; uprzejme buongriono i drzwi, które zawsze dla niej przytrzymywał.
Och, Lorenzo! — metr siedemdziesiąt siedem — był bardzo włoski, więc przy okazji bardzo niski — ciemnych loków, piwnych oczu i opowieści o sycylijskich gajach; przynajmniej miała nadzieję, że o gaje chodziło — akcent utrudniał zrozumienie. — Ta noc nie będzie tak samotna, jak zakładałam.
Jedno skaleczenie nie zaszkodzi Paganiniemu; on też nie będzie tej nocy samotny — na tym etapie Vittoria miała nadzieję, że będzie przy okazji dość trzeźwy, by nie owinąć mustanga wokół drzewa.
Naucz przy okazji panie władzo, naprawdę zapytał o dowód — uśmiechała się i ostrzegała — tańczyła i pouczała. Zapytaj o dowód, Valerio, bezgłośny ruch ust odprowadzał ich w kierunku baru, gdzie dwadzieścia źle zainwestowanych dolarów zamówi samochód, Lorenzo i towarzystwo. Już za kilkanaście minut zniknie za drzwiami Alive Berry, żegnając kuzyna radosnym ciao, amore mio; już za godzinę będzie palić papierosa w łóżku; już za dwie zadzwoni do Red Poppy po raz pierwszy, a kiedy nie odbierze — kolejny, kolejny, kolejny.
Od lat, na lata, już zawsze — z troską.

z tematu x2
Vittoria L'Orfevre
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : projektantka magicznej mody